Kiedy mówi się o kobietach sukcesu, wspomina się Beyonce. Albo Madonnę. Ewentualnie Angelinę Jolie. Odważna kobieta, kobieta, która osiągnęła w życiu dużo i którą należy szanować, kobieta, która inspiruje to przecież zawsze jakaś hollywoodzka gwiazda z rozwianym włosem, idealnie rozprowadzonym samoopalaczem i masą kasy na koncie.
Tymczasem na świecie jest mnóstwo odważnych kobiet, które zawsze pozostają w cieniu, bo ich sukces czy osiągnięcia życiowe nie polegały ani na rewolucji na świecie, wydaniu najlepszej płyty, zapisaniu się w historii kina czy działaniu na rzecz biednych ludzi.
Tylko na tym że były i nigdy się nie poddały.
Ponieważ dzisiaj jest Dzień Matki, chciałabym, żeby ten wpis był specjalny. Chcę Wam przypomnieć – a niektórym pokazać pierwszy raz – dwie historie dwóch niesamowicie wspaniałych i jedynych w swoim rodzaju kobiet. Kobiet, które nie osiągnęły sukcesu na miarę świata, kraju, ani nawet miejscowości, ale perfekcyjnie udało im się stawić czoła przeszkodom i po prostu dobrze żyć.
Jestem pewna, że takie historie znajdziecie też w swoim otoczeniu, więc jeśli zechcecie się nimi podzielić w komentarzach, będę szczęśliwa!
BOŻENKA
Bożenka wcale nie miała łatwo w życiu.
Mieszkała na wsi, więc dzień w dzień pomagała rodzicom. A tu wykopki, a tam nakarmić kury, a to wyrwać chwasty albo porobić inne tego typu, rolniczo-wiejskie rzeczy. Potem Bożenka dorosła, obowiązki zostały, a tu oprócz tego trzeba było dojeżdżać do szkoły średniej i wstawać o świcie, by zdążyć na ten przeklęty autobus o nieludzkiej porze. Bożenka jednak była pracowitą dziewczyną, więc nie narzekała zbyt dużo. Zresztą, porządne dziewczyny nie jęczą, tylko robią.
A Bożenka była porządna.
PRZECZYTAJ CAŁĄ HISTORIĘ BOŻENY: BOŻENKA
IRENKA
Irenka ma dwanaście lat, kiedy jej matka woła ją z podwórka i każe pomóc w pakowaniu najważniejszych rzeczy. Na wóz wrzucają tylko to, co potrzebne: jedzenie, jakieś koce, parę dodatkowych ubrań. Po chwili jest już po wszystkim: Irena razem z mamą, która trzyma w rękach jej małego braciszka, rusza za wozem, w towarzystwie kilku znajomych sąsiadów. Po raz ostatni spogląda na dom. A gdzie tata Ireny?
Tata poszedł na wojnę.
PRZECZYTAJ CAŁĄ HISTORIĘ IRENY: IRENKA
Bożenka może być z Ciebie dumna! 🙂
Niedawno odkryłam Twojego bloga i zamierzam tu zostać 🙂 podoba mi się to, jak piszesz i bardzo lubię czytać Twoje teksty 🙂 są bardzo życiowe i prawdziwe, masz wielki talent, naprawdę potrafisz rozbawić, zmotywować, czy też (jak np. w dzisiejszym tekście) wzruszyć czytelnika 🙂
Obie historie są bardzo ciekawe, a zakończenia dość mnie zaskoczyły – nie spodziewałam się, że tytułowa Bożenka to Twoja mama. Myślę że rozmawianie że starszymi osobami to bardzo ważna rzecz – warto znać historię nie tylko z książek.
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
dawno mnie tu nie było. Ide czytać o Bożence : ]
“Zresztą, porządne dziewczyny nie jęczą, tylko robią.” – ten cytat sobie wydrukuję i powieszę przy biurku 🙂
Taki życiowy…
Po przeczytaniu takich historii wszystkie problemy wydają się być małe i do rozwiązania. Dzięki za te dwie historie :).
Bardzo miło się czytało 🙂 Nie spodziewałam się że Pani z pierwszej historii okaże się Twoją mamą!:)
Ogólnie bardzo ciekawy blog, są różne tematy i każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie.
Pozdrawiam serdecznie
https://www.facebook.com/KronikaTygodnia/photos/a.850699588368987.1073741877.299947896777495/861508260621453/?type=3&theater Zapraszam do głosowania 😀
Świetny blog !
Dziękuję Marta.
Miałam ciężki dzień. Od jakiegoś czasu marzy mi się zmiana pracy i przejście na swoje. Chciałabym pracować jako wirtualna asystentka. Od kilku dni, pracuję na pełnych obrotach. Sama, bez niczyjego wsparcia. Wykonuję zlecenia za darmo, żeby zdobyć referencje. Dziś miałam ogromny spadek motywacji, bo w pewnym momencie wzięłam na siebie za dużo. Pracuję pod presją, bo chcę wykonać wszystkie zadania ‘na już’ i to najlepiej perfekcyjnie. Czuję, że nie dam rady, popłynęło kilka łez.
Twój wpis jednak dał mi do myślenia. Od jutra zaciskam zęby i wracam do gry