Pewne rzeczy w życiu są po prostu pewne. Jak to, że co roku zjem w grudniu czekoladowego Mikołaja, jak fakt, że Ziemia się kręci, Beata Kozidrak nigdy nie starzeje, i to, że ja… w każdej urodziny podsumowuję swój rok. Tak jak i dzisiaj.
Co roku w okolicach moich urodzin piszę na blogu wpis podsumowujący rok. W tym roku trochę przeraża – i jednocześnie zadziwia – mnie fakt, że to już 6 wpis z tej serii. Szósty! Mam nadzieję, że będzie kolejne sześć lat i kolejne sześć wpisów. 🙂
Ludzie najczęściej robią podsumowania w okolicach 1 stycznia – ja za to za każdym razem wolę to zrobić w moje urodziny. Jakoś kolejny rok na karku bardziej mnie mobilizuje do spojrzenia wstecz… i do przodu, żeby zastanowić się, jak chciałabym, żeby wyglądało dalej moje życie. Może zabrzmiało to patetycznie i mega poważnie, ale zrozumcie – dzisiejszy wpis jest wyjątkowy, bo za mną ćwiartka wieku! Kupa czasu!
MAM 25 LAT. TO SPORO, CZYLI WYOBRAŻENIA KONTRA RZECZYWISTOŚĆ
Kiedy wyobrażałam sobie siebie w wieku dwudziestu pięciu lat – na pewno nie sądziłam, że będę taka, jak jestem. Bardziej w głowie wizualizowałam sobie ogarniętą i dorosłą osobę z uporządkowanym życiem i wszystkim zapiętym na ostatni guzik. Rzeczywistość? Moje życie to wiecznie za dużo na głowie, za mało czasu, sporo chaosu, a jeśli chodzi o dorosłość, to cóż… dzisiaj po mocnym espresso (nigdy nie pijcie mocnego espresso) zrobiłam Patrykowi koncert karaoke z piosenkami Hannah Montany – to tyle na temat mojego ogarnięcia życiowego i bycia pełnoletnią obywatelką.
I wbrew pozorom: nie jestem rozczarowana. Wręcz przeciwnie. Cieszę się, że ciągle jestem sobą i wiek nie ma na to żadnego wpływu. Nie zdziwię się, jak takie karaoke zrobię też za kolejne 25 lat. I szczerze: tego sobie chyba najbardziej życzę. Ten rok mocno obfitował w dużą liczbę stresu i zmartwień, a także poważnych decyzji i gdzieś przez ten czas czasami te moje pozytywne nastawienie uciekało. A raczej: ja dawałam mu uciec. I z perspektywy czasu – nie chcę na to pozwolić nigdy więcej. Nic nie jest tego warte.
PODSUMOWANIE – CO SIĘ DZIAŁO W TYM ROKU?
Udało mi się zorganizować własną trasę treningową
8 miast, grubo ponad tysiąc uczestników i całość zrobiona od podstaw przeze mnie, Patryka i Monikę. Codziennie Fit Tour to moja duma i bardzo się cieszę, że tak fajnie to wszystko wyszło. Zaczynając organizować trasę bardzo się bałam – że coś nie wyjdzie, że nie będzie ludzi, że nie sprostamy oczekiwaniom – ale po raz kolejny okazało się, że praca, chęci i przede wszystkim dobra organizacja po prostu się sprawdza.
… i własny obóz sportowy
Obóz był jeszcze większym znakiem zapytania niż trasa i szczerze mówiąc – do końca zastanawialiśmy się, czy na pewno wypali. Z perspektywy czasu wierzę jednak, że pomimo stresów, nerwów i ciągłych kłód pod nogami opłacało się to zorganizować. Poznałam mnóstwo fajnych dziewczyn i przede wszystkim – wiele się nauczyłam.
Kupiłam mieszkanie!
Kupno mieszkanie było największą decyzją w tym roku (o ile nie w ogóle ostatnich kilku lat). Perspektywa wydania wszystkich oszczędności (i konieczność zarobienia kolejnej ilości pieniędzy na remont) była naprawdę przerażająca, zwłaszcza, że jestem osobą, która bardzo sobie ceni bezpieczeństwo finansowe i naprawdę źle się czuje bez odpowiedniego zabezpieczenia. Klamka jednak zapadła, a ja dzisiaj piszę ten post z mojego (remontowanego, ale dalej mojego!) mieszkania. I bardzo się z tego cieszę.
… i prawie udało mi się je wyremontować
“Prawie” to naprawdę odpowiednie słowo. O ile jeszcze miesiąc temu perypetie remontowe spędzały mi sen z powiek i strasznie denerwowały, o ile teraz, kiedy już się przeprowadziliśmy, aż tak to mnie nie rusza. Cieszę się tym, co jest i jedyne, czym się martwię, to koszty. 🙂
Miałam gorszy okres
Tak to łagodnie można nazwać. Kumulacja różnych czynników przeobraziła się u mnie w jakiś kryzys ćwierćwiecza i ostatnimi czasy (mówiąc bardzo, bardzo, BARDZO łagodnie) miałam podły humor. Powoli jednak udaje mi się wrócić do normalności, natomiast ten okres uświadomił mi, że czas trochę pozmieniać priorytety.
Straciłam babcię
… i bardzo mi ciężko z tą myślą.
Popełniłam trochę błędów
Niektóre w relacjach między ludźmi, innych – w biznesie, a kolejnych w relacji samej z sobą. Te błędy było ciężko przełknąć, a konsekwencje nie były i nie są łatwe, ale teraz myślę, że jakoś to przeskoczę i nauczę się czegoś. A przynajmniej – mam taką nadzieję.
Przełożyłam ślub
Ta decyzja chociaż bardzo rozsądna, czasami jeszcze trochę boli 🙂 Więcej o całej historii przeczytacie tutaj: Dlaczego przełożyłam ślub, czyli nie można mieć w życiu wszystkiego (a szkoda)
KOLEJNY ROK – NADCHODZĘ!
To był bardzo udany, chociaż czasami ciężki, rok. A na kolejny już mam oczywiście następne plany! Mam nadzieję, że za rok będę do Was pisać z mieszkania z zakończonym remontem i z kilkoma zaliczonymi projektami, ale o tym przekonamy się dopiero za jakiś czas.
Wszystkiego najlepszego dla mnie! 🙂
I kończę ten wpis jedną ważną rzeczą – hitem na dziś (nie mogłam się oprzeć):
I ostatnia ważna rzecz: dziękuję, że ze mną jesteście. Kolejny rok!
Rysunek główny: Meagolicious