Czasami człowiek po prostu czuje, że musi odwrócić swoje życie do góry nogami, bo inaczej wybuchnie.
Ponad rok temu podjęłam razem z moim chłopakiem (znanym wszystkim jako Patryk) decyzję, która jakby nie było, zmieniła nasze życie o sto osiemdziesiąt stopni.
JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?
Zacznijmy od tego, że plany dotyczące pracy na własną rękę i robieniu rzeczy razem mieliśmy już od dawna. Takie przebąkiwania w stylu “fajnie by było, gdyby” i “wyobraź sobie, jak kiedyś będziemy…” pojawiały się już na pierwszym roku moich studiów, ale to było takie zwykłe gadanie między sobą, które zazwyczaj nie ma żadnego pokrycia. Czas upływał, Patryk pracował jako grafik w firmie, ja dorabiałam w redakcji i pisząc zwykłe, proste teksty copywriterskie. A potem nadszedł maj. Przeprowadziliśmy się właśnie do nowego domu, zmęczeni po całym dniu rozpakowywania rzeczy walnęliśmy się na łóżko. Patrzyliśmy się w sufit, aż wreszcie Patryk powiedział:
– Marta, ja już nie chcę tam pracować. Ciągle robię to samo, w ogóle się nie rozwijam, nie tak to sobie wyobrażałem.
Zapadła cisza. A potem popisałam się niesamowitą elokwencją, odpowiadając:
– No ok.
I tak to się zaczęło.
Wyznaczyliśmy datę startu na lipiec – Patryk miał miesięczny okres wypowiedzenia w pracy. W tym czasie myśleliśmy nad nazwą (po długiej burzy mózgów padło na BrandBurger – od słów “brand”, czyli “marka” i burger – żeby nie było tak poważnie i żeby kojarzyło się z tym, że robimy dużo. Minął rok i dalej lubimy tą nazwę, na szczęście, więc chyba to była dobra decyzja). Patryk zaprojektował wizytówki, postawiliśmy stronę, napisałam teksty. Przyszedł czas, żeby powiedzieć znajomym o naszej decyzji i wtedy się zaczęło:
– Ale jak to, Patryk będzie bez pracy?
– Z czego się utrzymacie?
– Na pewno sobie dacie radę?
– Może lepiej, jakby Patryk jeszcze nie rzucał pracy, tylko poczekał, aż to się rozkręci?
Uwierzcie mi, to nie są pytania, które chce usłyszeć ktoś, kto właśnie robi coś ważnego w swoim życiu. Sami baliśmy się, że coś nie wypali, że nie będzie zleceń, a brak wsparcia i pytania tego typu tylko nas dołowały. Jak sobie wracam do tego momentu, to cieszę się, że byliśmy w dwójkę, bo cały czas mieliśmy siebie nawzajem i jak jedno miało wątpliwości, to drugie go pocieszało. Oczywiście, byliśmy przygotowani na taką ewentualność, że na początku zleceń nie będzie – odłożyliśmy sobie pieniądze na kolejne dwa miesiące spokojnego życia.
W końcu nadszedł 7 lipca – pierwszy poniedziałek, kiedy Patryk mógł o sobie powiedzieć, że jest bez pracy. Ogłosiłam nasze usługi (projektowanie stron internetowych, projekty graficzne, identyfikacja wizualna, teksty copywriterskie) na serwisach z ogłoszeniami, zrobiłam Patrykowi kawę, a sobie mocną herbatę. I wtedy zadzwonił telefon.
– Halo, czy dodzwoniłem się do Brandburgera?
A potem już samo poszło.

Nie mieliśmy żadnego problemu ze znalezieniem zleceń. Przez pierwszy miesiąc to ja szukałam klientów, czytając portale z ogłoszeniami i zgłaszając się sama, potem już nigdy więcej nie musiałam tego robić (odpukać). Nowi klienci pojawiali się z pięciu źródeł – przez nasze ogłoszenia na portalach, przez naszą stronę internetową, z polecenia poprzednich klientów, z ogłoszeń na moich blogach oraz z polecenia znajomych. Kiedy jeden projekt się kończył, nadchodził zaraz kolejny. Jedynym słabym miesiącem był styczeń – musiałam sięgnąć do oszczędności, bo nie było chyba żadnego zlecenia. Rozmawiałam jednak z wieloma znajomymi freelancerami i wychodzi na to, że to po prostu jest taki miesiąc w roku. Teraz już będę na to przygotowana. 🙂
CO TRZEBA WIEDZIEĆ O PRACY W DOMU?
Praca w domu jest specyficzna. Po pierwsze, trzeba mieć w sobie dużo samodyscypliny i chęci do organizacji. Trzeba pilnować umów (wykonujemy działalność osobistą, więc pracujemy na umowy o dzieło) , motywować się do wstania rano, pilnować terminów i być rzetelnym. Jakaś firma płaci ci pieniądze za swój logotyp, broszurę, stronę internetową czy teksty, a ty powinieneś to wykonać jak najlepiej. Trzeba też ciągle starać się zdobywać klientów i dbać o nich odpowiednio.
1. Podział obowiązków. Ponieważ już wiecie, co robi Patryk, ale nie do końca wiecie, jaki jest mój zakres obowiązków, wytłumaczę. Byłoby trochę niesprawiedliwe, gdybym zajmowała się tylko pisaniem tekstów, zwłaszcza, że takich zleceń jest mało. Ponieważ lubię kontakt z ludźmi, zajmuję się zdobywaniem nowych klientów, kontaktem z aktualnymi, sprawami finansowymi, umowami, pilnowaniem terminów i planowaniem pracy. Mam wrażenie, że opracowaliśmy model idealne działającego duetu: wykorzystujemy swoje umiejętności. Jestem dobra w organizacji, więc to ja tym wszystkim zarządzam, Patryk ma zmysł artystyczny i umiejętności, więc on robi to, na czym on się zna.
2. Bez organizacji wszystko leży. Wstaję rano i rozpisuję nam listy rzeczy do zrobienia w oparciu o plan tygodniowy, czyli taki, na którym pisze, kiedy i którego dnia mamy co oddać. Już teraz wiem, ile mniej więcej zajmuje wykonanie takiej i takiej strony, takiego loga, albo wizytówek, więc potrafię dokładnie wyliczyć, ile mi czasu na to potrzeba. Po zrobieniu listy, siadam do maili i odpisuję klientom (i robię to potem jeszcze kilka razy w ciągu dnia). W dzień sporządzam umowy, wysyłam je, zajmuję się ogarnianiem finansów, dzwonieniem do klientów oraz blogami. W tym czasie Patryk robi zlecenia, które ma na liście. Dzięki temu rzadko kiedy zdarza nam się opóźnienie, a jeśli już, to spowodowane jest ono problemami technicznymi.
3. Trzeba mądrze zarządzać pieniędzmi. To mnie na początku zgubiło. Zaczęliśmy zarabiać więcej, niż wcześniej i to wystarczyło, żeby coś nam się poprzestawiało w głowach. Bezmyślne zakupy, kupowanie pierdół, wyrzucanie kasy w błoto… tak nie może być, zwłaszcza, że nie mamy wypłaty konkretnego dnia w miesiącu, bo przecież każde zlecenie kończy się w innym momencie, więc pieniądze spływają przez cały miesiąc. Opracowaliśmy więc własny system finansowy – każdego 10 dnia miesiąca mamy wypłatę, opłacam wtedy rachunki i przelewam nam na konto określoną sumę (taką samą), przeznaczoną na nasze wydatki. Całą resztę odkładam na konto oszczędnościowe.

4. Nie każdy może pracować bez działalności. W naszym przypadku zlecenia są różne, dochody nie mają stałej wysokości, poza tym wykonujemy obydwoje działania, które zaliczają się do działalności osobistej, więc możemy na razie pracować na umowę o dzieło. Nie potrwa to długo, bo mamy kilka pomysłów na rozwój, które wymagają założenia firmy. Ale to dopiero za kilka miesięcy, albo i więcej 🙂
5. Ludzie uważają, że się obijasz. To mnie strasznie boli, jeśli mam być szczera. Często spotykamy się ze strony ludzi z lekceważeniem naszej pracy, mówieniem, że my sobie tylko siedzimy w domu i klikamy na komputerkach, że nic nie robimy. Niektórzy nawet nie nazywają tego pracą. To strasznie irytujące, bo pracujemy tyle samo, co człowiek na etacie (a czasami i więcej) i uważam, że każdą robotę powinno się szanować. Kiedyś napisałam nawet tekst: przepraszam, że mam fajną pracę. Dalej jest cholernie aktualny. Niektórym się wydaje, że każdy może robić to, co my robimy – w takim razie zapraszam do spróbowania, czy rzeczywiście takie proste jest zaprojektowanie ładnego, funkcjonalnego logotypu czy strony, która po pierwsze, będzie wizualnie przyjemna, po drugie, funkcjonalna, a po trzecie, nie wyjdzie z mody po dwóch miesiącach. Do tej pory moja dalsza rodzina pyta, kiedy pójdę do pracy. DZIĘKI.
6. Trzeba uważać na oszustów. Są ludzie, którzy chcą zobaczyć projekty jeszcze przed podpisaniem umowy – nie ma w ogóle mowy o czymś takim. Był też raz pan, który nie chciał mi zapłacić drugiej połowy za zlecenie. Ludzie są różni, teraz już nauczyłam się wyczuwać, czy ktoś chce mnie oszukać, czy nie, ale i tak nigdy nie przewidzisz wszystkiego. Są na przykład klienci, którzy wydają się w porządku, w umowie wszystko jest ustalone, a w połowie prac nagle zmieniają cały pomysł, za co powinni dopłacić (bo np. strona z malutkiej stronki robi się portalem) i nie chcą tego zrobić. Ale myślę, że takie przypadki spotykają każdego, kto pracuje z ludźmi i trzeba się z tym liczyć.
7. Trzeba to lubić. Podobnie jest z blogowaniem. Wykonując coś przez cały czas, zwłaszcza artystycznego, musisz to lubić, po prostu musisz. Inaczej w pewnym momencie wszystkiego ci się odechciewa, kreatywności już nie ma, a projekty są do dupy.
8. Ciągle musisz się uczyć. Patryk musi cały czas nadążać za trendami, ja z kolei czytam i o obsłudze klienta, i o marketingu i cały czas próbuję ulepszać to, co robię. Nie ucząc się, zostajesz w tyle i szybko wygryzie cię konkurencja. 🙂
9. Trzeba pamiętać o oszczędnościach. Zawsze może zdarzyć się wypadek, choroba – trzeba mieć odłożone pieniądze na czarną godzinę. Niestety, z tego co wiem, nie wszyscy o tym pamiętają.
CZY TY TEŻ MOŻESZ PRACOWAĆ W DOMU?
Tak naprawdę, teraz może to robić prawie każdy.
Pytanie powinno być tylko inne: czy ja chcę i nadaję się do pracy w domu?
I jeszcze tylko powiem: kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Mogłabyś trochę rozwinąć punkt 4? Bardzo chętnie przeczytałabym tekst o tym. Zastanawia mnie, jak praca wygląda od strony prawnej właśnie. Jak podpisujesz umowę, jak się z tego później rozliczacie, taki trochę poradnik dla kogoś kto chciałby zacząć :). Gdybyś kiedyś nie miała pomysłu na tekst, to bardzo chętnie takie coś przeczytam.
Udaje się wam pogodzić taką pracę ze studiami? Nie czujesz się przytłoczona przez to wszystko? Z tego co widzę robisz, bardzo, bardzo dużo, podziwiam Cię dziewczyno!
Podpisujemy umowę o dzieło, można spisać z firmą swoją, można skorzystać z gotowych wzorów z sieci. Ja mam wzór umowy, którą pomógł przygotować nam prawnik. Nasze zabezpieczenie to zaliczka: klient ją wpłaca przed rozpoczęciem pracy, dzięki temu nie ucieknie nam nagle. Jeśli chodzi o podatki, to obowiązek zapłacenia za nas podatku ma firma – kwota w umowie to kwota brutto, my dostajemy netto, a reszta idzie do państwa. To na razie w skrócie, a ja pomyślę o wpisie 🙂 A co do studiów – Patryk nie studiuje i to jego świadoma decyzja, natomiast ja w tym roku miałam tryb indywidualny, a teraz będę chciała pogodzić pracę i studia. Tak naprawdę wszystko to kwestia dobrej organizacji Cały czas staram się ulepszać system organizowania więc jest lepiej. 🙂
Marta, a propos zaliczki: http://prakreacja.pl/zaliczka-czy-zadatek-jak-najlepiej-zabezpieczyc-swoje-interesy/
Wiem, czytałam, u nas zaliczka jest oczywiście zwrotna, jeśli są jakieś spory. Myślałam o zadatku, ale na razie stawiam na zaliczkę.
Bardzo fajnie to wszystko zebrałaś, część z tych lekcji sama doświadczyłam jakiś czas temu, gdy zaczynałam pracę na etat. Dobrze jest się uczyć na błędach, ale zdecydowanie nie na swoich. 🙂
To prawda, chociaż te swoje jakoś najbardziej wbijają się do głowy i są najlepszą nauczką 😀
Marta, kiedy w końcu pójdziesz do pracy? 😀
Oczywiście suchy żart, sama ciągle słyszę to pytanie!
“A to ty możesz z tego wyżyć?”
Oj dziewczyny 🙂 czytam dwa blogi na calym swiecie i to wlasnie te Wasze. Juz na blogach odwalacie kawał dobrej roboty :))
Dzięki! :*
<3
Sama często powtarzam “kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana”. Życie jest za krótkie żeby czekać na pracę idealną. Obecnie pracuję na etacie, co mnie mega męczy. Z rok przeprowadzam się do większego miasta żeby zdobyć praktykę w tym co lubię robić a potem.. na swoje 🙂 Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych lat 🙂
A ja życzę Ci powodzenia 🙂 A co chcesz i lubisz robić?
Podziwiam, że jesteś w stanie tyle robić tzn. pracować, studiować pisać blogi, prowadzić kanał na yt. Jeśli chodzi o ludzi to wydaje mi się że trchę zazdroszczą. Ty masz pracę jaką lubisz sama jesteś sobie szefem. A inni robią to, co muszą a nie co lubią. Nie każdy ma pomysł na siebie ale jeśli jakaś znajoma osoba stara się realizować swoje plany należy wspierać przede wszystkim.
To wszystko kwestia ogarnięcia życia, czasami się nie wyrabiam, a czasami mam aż za dużo czasu 🙂 Mam przegrane 350 godzin w Simsy od września!
Rzeczywiście, należy wspierać innych, ja też się staram i uważam, że taka postawa powinna być dla ludzi naturalna – a nie jest 🙂
To jest z pewnością (niestety) zazdrość. Negatywna, nie pozytywna. Można zazdrościć pozytywnie i powiedzieć- skoro X może, to ja też (jeśli oczywiście czuję to i mam predyspozycje). Można zazdrościć negatywnie i powiedzieć, skoro ja nie mam to dlaczego X może to mieć? Fakt, że praca na własną rękę często zajmuje więcej czasu niż etat, jednakże jeśli czuję się naprawdę źle, to mogę się położyć, jeśli mam ochotę popracować w kawiarni, to biorę laptopa i idę tam. Są wyrzeczenia, ale jest więcej plusów niż minusów, dlatego ludzie zazdroszczą. Sama mogę otwarcie przyznać, że nie jestem w stanie ot tak rzucić mojej pracy i skoczyć na głęboką wodę związaną z pracą na własną rękę, jednak wiele osób, które się boi, zmniejsza wymiar swojej pracy np. do pół etatu, w późniejszych godzinach zajmując się ukochanym zajęciem. Można? Można i nie trzeba zazdrościć (no chyba, że pozytywnie). Pozdrawiam.
Nie myślałaś o założeniu firmy poprzez Akademickie Inkubatory Przedsiębiorczości? Co myślisz o takim sposobie? Sama chcę w najbliższym czasie rozpocząć działalność opierającą się na szkoleniach z grafiki 3D.
Nie, jak własna działalność, to własna, a nie własna + czyjaś pomoc. Zresztą jak ja to wtedy sprawdzałam, to to było kompletnie nieopłacalne 🙂
Plus każda faktura idzie przez nich 30 dni 😀 hell no!
Też zawsze się denerwuję tym, że jak mówią, że jak się pracuje z domu to się nic nie robi. A babcia ciągle pyta kiedy znajdę pracę na etat 🙂
Moja też 🙂
Brawo! Pamiętam, że na początku nie wierzyłam, że moja koleżanka, lat 20, będzie pracowała pod własnym nazwiskiem, własnym logiem firmy 😛 Gratuluję Wam obu!
:* niesamowite, że już rok, nie?
Ja zawsze podziwiałam freelancerów – trzeba mieć odwagę, żeby po prostu zacząć, pasję i pomysł na siebie. A tym bardziej kogoś kto, tak jak Ty, ma tyle spraw dodatkowo na głowie, czyli blogi i studia. 🙂 Tylko brać przykład!
Bardzo mi miło! :*
Gratuluję odwagi 🙂 Nie jest wyczynem narzekać codziennie na pracę, której się nie lubi, a właśnie stworzyć sobie środowisko, które w 100% nam pasuje. To jeszcze przede mną, ale już wiem, że będę pracować na własny rachunek, chociaż nie dosłownie we własnym domu;) Wydaje mi się, że jak najbardziej się do tego nadaję, ale to oczywiście wyjdzie w praniu.
W takim razie trzymam za Ciebie kciuki, Agnieszko!
Dzięki bardzo 🙂
Marta, serio powinnaś zmienić imię na Inspiracja. Inspiracja Hennig.
Poza tym poproszę o patent na wydłużanie doby, bo u Ciebie na bank ma ona więcej niż 24 h 😛
Hahaahaha 🙂 Może rzeczywiście coś z tą dobą jest, Ty zobacz, ile ja w simsach godzin mam przegranych od września:
https://uploads.disquscdn.com/images/8f65284f325c8e880874fd4634f4be5f074e17cac0da45ecb2a3c7f29ae38645.jpg
Dziękuję! Rzeczywiście, praca w domu ma to do siebie, że można na przykład puścić sobie ulubioną muzykę na pełen głośnik, albo zrobić sobie wolne i pracować w nocy (stosujemy to teraz, jak są te upały) 🙂
Wygląda na to, że łączy nas nie tylko staż związany z freelancem, ale też związane z tym przemyślenia 🙂
🙂
Ja właśnie najczęściej słyszę, że praca na etacie jest plebejska i dla ludzi mniej inteligentnych. 😀 Ale to może tylko w stolicy. 0.0
Ja właśnie wolę pracę na etacie i co… muszę się pogodzić z tym, że jestem mniej inteligentna. ;( #chlipchlipchlip #problemysloika)
Co? Kto tak w ogóle gada 😀 Każda praca nie hańbi, to raz, a poza tym podział “praca w domu jest lepsza” lub “praca na etacie jest lepsza” strasznie mnie bawi, bo to głupie generalizowanie 🙂
Punkt 5 – zastanawiam się dlaczego dla większości ludzi prawdziwa praca = etat. Poważnie? Nawet jeśli 5 godzin spędzają na piciu kawki i przeglądaniu JoeMonstera? O, no i najlepiej jeśli to będzie znienawidzona praca, na którą narzekasz. Jeśli robisz to co lubisz i nie robisz tego w biurze i na etacie to dla nich to nigdy nie jest prawdziwa praca. W takim razie wolę nie pracować 🙂
Tutaj miał być długi komentarz, ale wywaliło mi system. Dlatego…
Marta, napraw bloga, bo strasznie ścierwi i zabija całą przyjemność z czytania! Zawartość wpisu muszę sobie przeklejać do sublimeText aby to się dało czytać. Ja wiem, że niektóre pluginy są efektowne, ale nie są efektywne. Strona strasznie ścierwi a scrollowanie jest zbyt nadpobudliwe. Pozdrawiam, Google Chrome z pokładu Macbooka Pro.
Konkret, co jest nie tak?
Konkret, przewijanie strony łapie straszną zadyszkę nie jest płynne. Na stronie głównej zanim widżet się doczyta z trzema odnośnikami (które się źle wyświetlają) strona praktycznie nie nadaje się do czytania. Nadpobudliwe scrollowanie strony, reagowanie na gesty tylko tutaj jest takie nadpobudliwe.
To nie zaawansowany system tylko zwykły blog, który ma dobrze działać i nie robić problemów z czytaniem a tutaj akurat te problemy są. Mogę podesłać screenna z bugami i tak dalej 😉
Możesz podesłać, bo na wszystkich przeglądarkach był testowany i działa, tak samo jak mobilnie. Był też testowany na różnych komputerach i tablecie. Nikt też oprócz Ciebie nie zgłaszał żadnych błędów 🙂 Wklej mi proszę screena 🙂
Świetny tekst. Jesteś kolejną blogerką która podsumowuje swój rok freelancingu i przyznam, że to kolejny tekst, który daje mi dużo do myślenia w tej kwestii 🙂 Na szczęście został mi jeszcze rok studiów i wtedy podejmę ostateczną decyzję co dalej 🙂
Chyba większość ludzi marzy o pracy z domu. Przynajmniej my. To tak jak z blogowaniem – ludzie pytają, kiedy w końcu pójdziesz do pracy…
Ale mnie tu dawno nie było, wracam z wakacji
w pendolino i nadrabiam ulubione blogi, tzn ten i codzienniefit (btw dzieki za tekst o siemieniu lnianym<3 wracam i zaczne pic:d). Siedze w pociagu i czytajac post o Nitce ludzie patrzyli na mnie jak na idiotke ktora smieje sie do telefonu jak glupia, ale co tam:D Co do tego postu, nigdy nie przeszlo mi przez mysl ze wasza praca to łatwe, banalne zajecie, ale robicie to co lubicie, wiec troche ludziom zazdrosc zżera tyłki, a po drugie nie znają sie na tym wiec oceniaja powierzchownie;d
Luuubie wracać do starszych postów, wiec lece czytac reszte i pozdrawiam moja ulubiona blogerke <3
Ale mi miło, Marcelina <3 Tak słodka jesteś :*
Marto dziękuję za ten wpis. Dwa miesiące temu zmieniłam pracę. Myślałam, że będzie lepiej. Hmmm chyba się przeliczyłam. Co prawda pracuję w branży ale nie na takim stanowisku na jakim bym chciała. Po pierwszym miesiącu w nowej pracy wiedziałam, że nie chcę powtórki z rozrywki czyli pracy tylko dla pieniędzy, nie związanej z tym co chcę robić. Zamiast projektować wnętrza zajmuję się PR i marketingiem a to nie moja bajka. Wszyscy mówią “Szukaj dalej, ale nie rezygnuj z tej pracy”. Na razie nie zrezygnuję. Jestem na etapie rozkręcania czegoś swojego. Dobrze wiem jak to jest chodzić od pracy której się nie lubi i wysłuchiwać dobrych rad że nie będę miała za co żyć. Dziekuję, bo dodałaś mi wiary w siebie. 🙂
Cieszę się! Trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki :*
Dziękuję i wzajemnie 🙂
Pierwszy raz zajrzałam na stronę BrandBurgera i już po niej widać, że wykonacie solidną pracę. Myślę, że właśnie o to chodzi, strona, logo reprezentuje całość. Gratuluję zorganizowania i super pracy! 🙂 🙂
Bardzo mi miło!
Takie wpisy bardzo motywują do działania! Sama w przyszłości chciałabym być freelancerką, ale jeszcze nie mam pomysłu – dopiero idę na studia, więc staram się rozwijać po prostu 🙂 Powodzenia Wam życzę!
Z chłopakiem w ramach dorobienia, bo póki co nie sądzę żebyśmy dali radę pogodzić studia i pracę (informatyka to jednak w miarę trudny, pochłaniający mnóstwo czasu kierunek), chcemy porobić jakieś proste strony internetowe. Póki co jednak brak nam chęci pracy 😀 Ja coś się tam uczę (próbuję go trochę w umiejętnościach podgonić), ale to jednak trochę trudne.
Ustaliłam sobie cel na ten miesiąc, zrobić sobie szablon bloga, zawsze milej robić coś dla siebie, a przy okazji ile nauki!
Twój blog potrafi zmotywować do działania, więc codziennie go odwiedzam i jeju, jaka ta Twoja strona jest piękna ^^
Faktycznie to okropne, że znajomi się o was martwią i dają wam dobre rady zamiast zachęcać do skakania na główkę na głęboką wodę wołając: “Na pewno dacie radę!”. Rozsądnie byłoby najpierw założyć firmę i sprawdzić czy pomysł wypali, a nie od razu pozbawiać się środków do życia z nadzieją, że może jakoś to będzie. Dlaczego jesteście takimi przeciwnikami rozsądku i odpowiedzialności?
Czytałaś tekst? Mieliśmy odłożone środki do życia. Wszystko można o mnie powiedzieć, ale na pewno nie to, że brak mi rozsądku i odpowiedzialności. 🙂 Proponuję iść pobiegać albo poćwiczyć, żeby trochę wyluzować poślady 🙂
10. Ludzie uważają,że masz czas.
Na pomoc, na poranną kawę, na wypad gdzieś, na wieczorny melanż(bo nie musisz wstać rano niby), na robienie DLA NICH czegoś za darmo (dla Ciebie to tylko chwila, a dla mnie to tyle zachodu no weź za darmoszkę zrób/napisz) I chociaż freelancerską robote mam raz na jakiś czas w ramach extra kasy – to i ja doznałam kilku z punktów przez Ciebie wymienianych. NIe daj bożhesz załatwisz sobie do tego indywidualny tryb na studiach -wtedy zaczyna się używanie 😉
Fajna z Was para 🙂 Cieszę się, że spełniacie marzenia!
Gratuluję punktu nr 3 – wiem od wielu osób, że w byciu freelancerem mają najwięcej problemów właśnie z finansami. Niby dobrze zarabiają, ale pieniędzy nie mają. Ja jestem typem organizatorki i chomika więc podejrzewam, że bardzo podobnie bym to ogarnęła jak Wy 🙂
hej, a ja mam dwa pytania – co z waszym ubezpieczeniem zdrowotnym, bo praca freelancerska go nie zapewnia – opłacacie sobie prywatnie? /// Czy przed każdym zleceniem musicie tworzyć nowa umowę, czy macie już jeden stały wzór? Czy został opracowany przez prawnika, czy przez was? Przepraszam, że pytam, ale po szkole chce tworzy zamawiane koncept arty, obrazy itd, i to też będzie chyba ten rodzaj freelancerki
Ja też weszłam na strone BrandBurgera- i jestem pod wrazeniem. Grafika i teksty juz mnie do Was bardzo zachecily 🙂
Cześć! Podziwiam, odważna decyzja o rozpoczęciu własnego biznesu. Patrzę na takich ludzi i zazdroszczę, szczególnie ze względu na fakt, że ja do freelancerki się nie nadaję 🙂 wszystko mnie rozprasza, oraz kontakt z ludźmi ograniczony, co działa dość dołująco na mnie (szczególnie zimą). Dobrze, że pracujecie wspólnie. Pozdrawiam!