Uwaga: jeśli nie naprężasz codziennie bicepsów pracując na magazynie, nie osłuchujesz pacjentek, bo jesteś lekarzem, nie musisz wychowywać bandy nieswoich dzieciaków jako nauczyciel albo nie prosisz o grosika, wklepując kod marchewki do biedronkowej kasy, to… no cóż, jesteś leniem.I każdy, ale to każdy, mógłby robić to, co ty.Nie patrzcie się na mnie z takim wyrzutem, to nie moje stwierdzenie.Ale zauważcie, że coś w tym jest: gdy grafik zaprojektuje logotyp dla jakiejś mieściny i życzy sobie za to kilka tysięcy złotych (co przy […]

PRZEPRASZAM, że mam fajną pracę
Uwaga: jeśli nie naprężasz codziennie bicepsów pracując na magazynie, nie osłuchujesz pacjentek, bo jesteś lekarzem, nie musisz wychowywać bandy nieswoich dzieciaków jako nauczyciel albo nie prosisz o grosika, wklepując kod marchewki do biedronkowej kasy, to… no cóż, jesteś leniem.
I każdy, ale to każdy, mógłby robić to, co ty.
Nie patrzcie się na mnie z takim wyrzutem, to nie moje stwierdzenie.
Ale zauważcie, że coś w tym jest: gdy grafik zaprojektuje logotyp dla jakiejś mieściny i życzy sobie za to kilka tysięcy złotych (co przy dużych pracach nie jest wcale wygórowaną kwotą) to zaraz zlatuje się internetowa dzicz, która wytyka jego pracę palcem i woła “Boże, jakie to beznadziejne, na co poszło tyle kasy?”, “takie bazgroły za moje podatki?!” albo “co to niby są, te dwa kółka i kropka? Okropne!“.
Zawsze też znajdzie się Janusz, prawdziwy Polak, który dumnie wypinając pierś w koszulce ze zdjęciem cebuli powie: “ale szajs, ja bym to zrobił lepiej!”.
Tyle, że mój drogi Januszu, wcale byś nie zrobił.
Problem polega na tym, że ludzie wyobrażają sobie pracę w zawodzie kreatywnym, jako coś mało trudnego. Janusz wyobraża sobie, że grafik siada do komputera, włącza pogram i w dwie sekundy tworzy logo. Że dziennikarz w pięć minut pisze tekst, a programista kliknie dwa razy myszką i już ma wszystko zrobione.
Czasami ktoś zwraca się do nas z prośbą o zaprojektowanie strony i liczy na to, że w ciągu dwóch godzin dostanie gotowe zamówienie, najlepiej jeszcze za miskę ryżu i ewentualne pięć złotych. Niektórzy próbują wytargować stronę za darmo i strasznie się dziwią, gdy ktoś odmawia: “no przecież to tylko zrobienie strony internetowej!”
Tak? To czemu nie zrobisz tego sam?
ONA NIE WIE, CO TO CIĘŻKA PRACA
Często spotykałam się z takim myśleniem, kiedy pracowałam w którejś z gazet. Ludzie mi mówili: “ty to masz życie, piszesz sobie artykulik, popijasz kawkę…”. Nawet, gdy tłumaczyłam, że to wcale tak nie wygląda, to kiwali głową i potakiwali, dalej utwierdzeni w swoim przekonaniu.
Artykuliki pisze się przyjemnie- to fakt. Nikt jednak nie pamięta już o tym, że muszę wcześnie wstać, użerać się z rzecznikami prasowymi, którzy nigdy nie chcą nic powiedzieć, zdobyć informacje, wymyślić tematy, iść na ulicę i zrobić zdjęcia, zebrać wypowiedzi, namówić ludzi do ich publikacji, w międzyczasie napisać standardowo kilkanaście małych tekścików o wydarzeniach i wydarzonkach, a gdy już wyjdę po ośmiu godzinach, to wieczorem, siedząc ze znajomymi dostaję telefon. Gadam więc następne pół godziny z przełożonym i okazuje się, że przepraszam, dziewczyny, muszę wstawać, bo jutro o szóstej mam jechać na jakieś wydarzenie.
I raczej nie ma czasu na kawkę ani śniadanko, chyba, że chcesz dostać wrzodów od jedzenia w trakcie silnego stresu i pożerania wielkich kawałków w przeciągu dwóch minut.
O tym się nie myśli, bo przecież ci dziennikarze mają tak łatwo – siedzą na tyłku i piszą teksty!
LUBISZ SWOJĄ PRACĘ – WSTYDŹ SIĘ
Ostatnio obserwuję też to zjawisko pod tytułem Nie-Wiesz-Co-To-Ciężka-Praca na blogach. Czasami przeglądam jakieś szafiarskie strony i widzę pełne jadu komentarze “też mogę zrobić stylizację z lumpa i zgarniać na blogu parę tysięcy”. Tak? To czemu tak nie zarabiasz, skoro twierdzisz, że to taka bułka z masłem?
Żadna praca nie hańbi. I kasjerka, i lekarz, i nauczyciel, i grafik, i nawet blogerka modowa – każdy z nich ma pracę, którą powinno się szanować. A nie bagatelizować, bo cię boli tyłek, że ktoś zarabia w fajniejszy sposób niż ty. Co takiego ci zrobił, zabrał ci te pieniądze z twojego portfela?
Oczywiście, że nie. Więc przestań umniejszać.
On pewnie nie umiałby sobie radzić w pracy tak świetnie jak ty, a ty na bank nie poradziłbyś sobie na jego stanowisku. Kwestia umiejętności.
I już.
Bo to już taka nasza polska mentalność i dopiero uświadomili mi to w Anglii ludzie dookoła mnie którzy nie zazdroszczą, cieszą się życiem i nie porównują z nikim dookoła. I niestety nie byli to rodacy. No bo Ci to potrafią tylko wiecznie narzekać i obmawiać. W moim przypadku: przepraszam że przyjechałam do Anglii i od razu mówiłam płynnie po angielsku. No bo jak to? Tak od razu?
Każdy z Nas ma taki sam start tylko pytanie jak wykorzystał daną mu szansę 🙂
Właśnie, Sonja 🙂
Rozumiem niektórych – czasami los coś zrąbał, poszło coś nie tak i pracują gdzieś za małe pieniądze, a dajmy na to, zrezygnować nie mogą, bo mają małe dziecko, które potrzebuje, jakby nie było, stabilności finansowej rodziców. Ale czy to znaczy, że wszyscy mają złorzeczyć na tych, którzy pracę mają przyjemną? Ja też pewnie dużo bym dała za to, żeby mieć głos jak jakaś piosenkarka i zarabiać kupę kasy za koncert, ale z drugiej strony – czy rzeczywiście ona nic nie robi? A cena prywatności, czasu, wywiadów, fanów stojących pod domem? Wszyscy pracują, jedni przyjemniej, drudzy mniej ,ale kompletnie nie widzę sensu w wytykaniu komuś tego, że ma lepiej.
Nie wspominając o latach ćwiczenia śpiewu, kształcenia słuchu, może pisania własnych utworów/tekstów itd. Nikt nie rodzi się z wytrenowanym głosem 😉
A nie macie wrażenia, że duża część ludzi dostrzega tylko rezultat? Kompletnie ignorując fakt ilości poświęconego czasu i pracy jaką większość normalnych śmiertelników włożyło w swój mniejszy czy większy sukces? Dlatego często rzucają mięsiwem w stylu: Udało ci się/ Nic specjalnego/ Zrobię to lepiej/ Masz kasiastych rodziców, wujka, psa to ci zapłacili. A poświęcenia i włożonego wysiłku nie dostrzegają w zupełności lub machają na niego ręką, bo w życiu przecież tak łatwo wszystko wszystkim przychodzi tylko akurat nie im.
Najlepiej ignorować takie komentarze a już na pewno nie ma co tracić energii i coś takiego brać do siebie.
Pozdrawiam 🙂
Chyba trafiłaś w sedno, Karolina. Widzą tylko rezultat = nie widzą całego procesu tworzenia.
Prawda jest taka, że nikt nie wie, ile pracy w daną rzecz trzeba włożyć póki sam tej rzeczy nie zrobi. Rękodzielnicy bardzo często słyszą “co tak drogo??!!” i szeptem dodane “ciotka Kryśka mi taki zrobi…”.
Ja niestety często słyszę jak to mam łatwo, bo pracuję w domu przy okazji wychowywania dzieci. Tylko nikt nie pomyśli, że to nie jest takie proste – bo właściwie nie ma czasu na odpoczynek i wszystko robi się pod presją czasu.
Dobrze, że przynajmniej satysfakcja z pracy jest 🙂
Święta prawda!
Nie wiem jak TO robisz, ale uwielbiam TO czytać.
dokładnie 🙂
Zgadzam się!!! 😀
dziękuję Wam 🙂
Podpisuję się pod tym wszystkimi moimi kończynami!:) Jest dokładnie tak, jak piszesz, niestety… Może przyjdzie kiedyś lepszy czas i takie myślenie się zmieni?
mam nadzieję!
Odnoszę wrażenie, że z pracą jest ten problem, że większość ludzi uważa, że im więcej się natrudzisz (najlepiej fizycznie), tym bardziej taką pracę można nazwać rzeczywiście “pracą”. A już najgorzej, gdy robisz to, co lubisz – większość nie jest w stanie pojąć, że można tak funkcjonować. Gdy ja widzę osobę, która zarabia na swojej pasji to staram się dowiedzieć, jak do tego doszła. To dla mnie chodzące źródło inspiracji.
Co do zawodów kreatywnych – niestety ludzie nie uświadamiają sobie, że nawet jeśli owe logo zostanie zaprojektowane rzeczywiście w 10 minut to nie płaci się przecież za te kilka minut pracy, ale za całokształt wiedzy, umiejętności zdobywanych przez lata, a niezbędnych do tego, by… zaprojektować świetne logo w 10 minut 😉
Jeśli chodzi o pracę nauczycieli to niestety nie zgodzę się z tym, że to zawód szanowany w naszym społeczeństwie – myślę, że wręcz przeciwnie. Wiele razy byłam świadkiem tego jak kpiono z bliskiej mi nauczycielki, ponieważ: nauczyciele nic nie muszą robić (podawano nawet na dowód jakieś szczegółowe dane potwierdzające, że nauczyciele to lenie..), mają dwa miesiące wakacji (uhm, no nie do końca to tak wygląda…), albo mogą sobie pozwolić na rok chorobowego. Hmmm – zapraszam zatem takie osoby do szkoły 🙂 Skoro to taka świetna fucha polegająca na “nicnierobieniu” to czemu sami nie zostali nauczycielami?
Doprawdy nie rozumiem, czemu tacy ludzie gniją w swojej pracy, na którą tak narzekają, a nie przekwalifikują się i nie zostaną jakimś wziętym fotografem, grafikiem, dziennikarzem, blogerem? Przecież (wg nich) to bułka z masłem!
Pozdrawiam Marto, życzę wielu BrandBurgerowych sukcesów 🙂
W Polsce kochamy narzekać. Na wszystko i wszystkich. Dodatkowo “trudnimy” się plotkarstwem i wszelkiego typu podcinaniem innym przysłowiowych skrzydeł. Zawody kreatywne mają to do siebie, ze choćby zrobić to logo w 10 minut to później jeszcze przesyłasz je klientowi. A wtedy zaczyna się prawdziwa “zabawa”.
Większość ludzi myśli, że grafikom czy architektom rysowanie czy zrobienie projektu przychodzi łatwo. Guzik prawda! Żeby dojść do tego poziomu trzeba najpierw spędzić kilka tysięcy godzin rysując i malując dzień w dzień. Bo tylko w ten sposób się “rozrysujesz”.
Co do nauczycieli to zgadzam się z Tobą, że nie jest to szanowany zawód. Nie rozumiem tej pogardy dla nich. To w końcu ludzie, którzy poświęcają swoje życie, żeby przekazać wiedzę innym.
Większość z tych narzekających nie zmieni pracy ani kwalifikacji, bo to wymaga czasu i poświęcenia. No i nie zawsze mają możliwości (szczególnie w małych miejscowościach). Przez to narzekanie próbują w jakiś sposób pokazać, że wcale im nie jest tak źle. To dla nich jakaś forma rekompensaty za własne życie.
“Co do zawodów kreatywnych – niestety ludzie nie uświadamiają sobie, że nawet jeśli owe logo zostanie zaprojektowane rzeczywiście w 10 minut to nie płaci się przecież za te kilka minut pracy, ale za całokształt wiedzy, umiejętności zdobywanych przez lata, a niezbędnych do tego, by… zaprojektować świetne logo w 10 minut ;-)”
DO-KŁA-DNIE! Trzeba mieć jakieś pojęcie o typografii, dobrze dobrać kolory, mieć jakiś zmysł artystyczny, wiedzieć, jak wygląda dobre logo, wiedzieć czego nie robić, wiedzieć co jest aktualnie w designie “modne”, etc…
@Melavien – myślą, że przychodzi im łatwo i potrafią potem zadać 58448465 poprawek, bo przecież “tu tylko trzeba troche poprawić kreskę” i nie zdają sobie sprawy, że niektóre pierdoły tak naprawdę potrafią zająć kilka godzin.
A co do nauczycieli – hm, u mnie raczej się w miarę szanuje tą pracę (w moim środowisku)
Pozdrawiam serdecznie obie 🙂
Mnie bawi jak ludzi mi mowia jaka to moja praca jest okropna a ja mam z niej radoche. Mowia ty tylko tak gadasz na pewno cie to nie kreci i nie rozumieja ze ja naprawde lubie to co robie chca mnie zmusic do uzalania sie nad soba pokazac jaka powinnam byc nie szczesliwa a ja jestem szczesliwa. A ja uwazam ze kazdy powinien robic to co lubi.na pewno nie chciala bym robic projektow grafik bo caly dzie przy kompie kiedy masz dead line i zleceniodawca marudzi nie jest moi marzenie. Nie sadze tez ze Patryk dal by sie zamknac z 15 malutkich placzacych dzieci ja to lubie bo moge czasami pozachowywac sie jak dziecko.
Niestety zawsze znajdą się ludzie, którzy będą zazdrościć Ci czegokolwiek, mówiąc, że oni to są lepsi i zrobią to lepiej. Taki kompleks większości połączony tak naprawdę z zazdrością.
Droga Marto,
Powinnaś się wstydzić, że masz jakąkolwiek pracę! Porządni obywatele stoją w kolejce po zasiłek, a potem przepiją go, albo przegrają na jedno dźwigniowych bandytach. Nie wiesz co to znaczy być Polakiem! Cebulakiem.
Niestety nie mam cebuli na mojej fladze, powinnam się wstydzić!
Zgadzam się! Ja często dorabiam pisząc właśnie tłumaczenia (zresztą sama coś o tym wiesz 😉 – i ludzie często się dziwią, że tyle kasy za jedno tłumaczenie, a ile się nasiedzę, z godzinę co najmniej nad jedną stroną A4, tym bardziej gdy jest to tłumaczenie specjalistyczne, np. budowlanka, to muszę się przekopać przez internet aby znaleźć znaczenie jednej maszyny. I też siedzieć parę godzin przy kompie, gdy wkoło tyle rozpraszaczy i znajomi nad wodę jadą, wymaga t ogromnej mobilizacji. Plus jest taki, ze ode mnie zależy czy wstanę 6 rano i zacznę pisać, czy będę do 2 w nocy tworzyć 😛
Zaleta pracy na zlecenie pracujesz kiedy chcesz ale mi by sie bylo ciezko zmotywowac
Te zdziwienie ceną zawsze mnie irytuje. Najlepiej, jakbyśmy robili za miskę ryżu.
Skąd ja to znam. Oprócz blogowania, pracy na etacie, zajmuję się tłumaczeniami (z racji wykształcenia) i nie zliczę, ile to razy słyszałam: “Weź, przetłumacz, dla ciebie to pięć minut” Ta, jasne, szczególnie, jak to jest jakiś dziki tekst techniczny. Niektórzy to by wręcz chcieli, żeby brać zlecenie, zrobić i jeszcze dopłacić zleceniodawcy. :/ Ludziska palcem nie kiwną (na szczęście nie wszyscy), ale wymagania będa mieć takie, że skali brakuje.
Prawda 🙂 Patrykowi często każą robić projekt próbny (który zajmuje prawie tyle czasu, co docelowy) przed zaliczką/zapłatą. “A, pan machnie, żebyśmy widzieli jak to wygląda”.
Serio?
No to jest właśnie jeden z minusów branży – kupuje się coś, czego się nie widzi. Z jednej strony rozumiem klientów, że boją się, czy efekt końcowy spełni ich wyobrażenie, ale z drugiej.. c’mon! Robić coś, nie mając pewności zlecenia? Przecież projekt próbny zajmuje tyle samo czasu co normalny projekt. I po to jest portfolio, aby można zobaczyć inne realizacje, styl, estetykę wykonawcy i zadecydować czy to jest ok.
Jak na Polaka przystało napiszę, że ja mam jeszcze gorzej. Wcale nie pracuję, jestem kurą domową z tytułem mgr inż. i mam czelność NIE narzekać, że pracy dla ludzi z moim wykształceniem w tym kraju nie ma 😉
Wstydź się, haha 😀
A bycie kurą domową – według mnie – świetna rzecz. Ja bardzo lubię 🙂
Uczę się jako technik cyfrowych procesów graficznych i każdy twierdzi “a bo Wy w tej szkole, to tylko siedzicie przed kompem i nic nie robicie”. szlak mnie trafia jak coś takiego słyszę. Ludzie często nie zdają sobie sprawy jak trudne są niektóre rzeczy i że wielu “grafików” po studiach artystycznych gówno umie. Może i ładnie to wygląda, ale weź to wydrukuj ;ooo niewykonalne bo nic się nie zgodzi. Muszę znać budowę maszyn do różnego rodzaju druku, to ile linijek tekstu pod rząd w książce może być przeniesione do następnego wiersza oraz jakie wymiary ma format D3 i dlaczego. Ile miejsca ma zajmować logo, a ile logotyp. Pomimo tego i tak uwielbiam tą szkołę. Ale denerwują mnie ludzie którzy twierdzą, że to takie proste ;/
Nie chce ubliżać studentom grafiki w szkołach artystycznych, nie o to chodzi, pomimo, że mogło tak zabrzmieć. Bardziej chodzi mi o różne podejście nauczycieli, u nas ma być idealnie technicznie i nich tylko ładnie.
Jestem studentką grafiki w szkole artystycznej i nie poczułam się urażona. Doskonale cię rozumiem bo miałam egzamin z procesów druku i też się uczyłam poszczególnych maszyn i całej impozycji. Ale prawda jest taka, że choćby nie wiem ile tłumaczyć ludzie nie zrozumieją, że książka czy gazeta przed wydrukiem przechodzi szereg procesów graficznych.
W Polsce mamy tendencję do przekładania “jakości i ważności” racy nad zdobyte umiejętności. Nikogo nie obchodzi że siedzisz po nocach i ryjesz do egzaminu albo robisz drugą dobę z rzędu projekt na zajęcia. Jak nie harujesz fizycznie przy tym to twoje praca nie jest nic warta.
Masz sporo racji. Ja usłyszałam kiedyś stwierdzenie, że “praca biurowa jest cięższa od fizycznej”. Pracowałam również fizycznie i się kompletnie nie zgadzam. Owszem są dni, kiedy jest ciężko, ale nigdy nie wróciłabym do poprzedniej pracy gdzie było barrrdzo ciezko. Myślę, że większość osób pracujących przy biurku pomimo różnych stresów itp. nie zamieniłoby się na pracę fizyczną (a odwrotnie już chętniej gdyby mieli doświadczenie, odpowiednie wykształcenie), stad mam wielki szacunek do tak pracujących. I oczywiście- wykształcenie w dużej mierze pokazuje nam jaka pracę bedziemy mieli w przyszłości, dlatego kształcę się dalej. 🙂 Nie chcę pracować ciężko fizycznie całe życie.
*m.in dlatego kształcę się dalej. 🙂
Każdy ma taką pracę, na jaką sobie… zapracował. Przynajmniej jeśli mowa o naszym pokoleniu i o większych miastach, bo zdaję sobie sprawę, że w mniejszych miejscowościach o pracę jest dużo trudniej. Ale też – jeśli ktoś ma odpowiednie kwalifikacje to pewnie praca się dla niego znajdzie. Czy będzie w niej szczęśliwy – to też w dużej mierze zależy od niego. Ludzie zbyt często idą na łatwiznę i zamiast poświęcić swoją energię na zmiany na lepsze, wolą spożytkować ją na narzekanie, zazdroszczenie i dogryzanie innym.
Cóż… na szczęście to ich a nie nasz problem 🙂
A grafik to ciężka praca, w sumie chyba każda praca w której ma się do czynienia z klientem jest ciężka i stresująca.
Nie zgodię,ze praca fizyczna jest cięższa. W każdej ponosi się inne koszta. Moja koleżanką nie wytrzymala stresu i presji w pracy w branży reklamowej (plakaty,billboardy,kaliber średniego miasta) bo klienci dawali w kość. Zwolniła się i na dwa miesiące poszła na produkcje, odbierać plastikowe elementy z maszyny
Ny
Urwalo 🙁 mechaniczną praca zrelaksowala ja psychicznie,potem odrodziła się z własnym biznesem 🙂
Niektórzy ludzie wychodzą z założenia, że jeżeli nie harujesz fizycznie, to w zasadzie nie „pracujesz”. No bo co, że niby siedzenie przed komputerem to taka trudna praca? Że pisanie/czytanie/przerabianie to takie trudne jest? „Przecież to nie jest trudne, cóż to za praca! I ty zmęczony/a jesteś?? Ciekawe czym!” No bo to, że raczej mózgiem pracujemy, musimy wysilać szare komórki żeby to, co napiszemy, nadawało się do ludzi, to przecież wcale nie jest wysiłkiem nie? Siadamy przy komputerze i ot tak wszystko SAMO się pisze. Bo jakżeby inaczej? A już w ogóle, jak zmęczeni przychodzimy, to katastrofa, że jak to. Ludzie jednak powinni zacząć akceptować innych. I przyjąć do wiadomości, że każda praca jest trudna, bo wymaga od nas wysiłku – czy fizycznego, czy, hm.. umysłowego? I żadna z nich nie jest ani lepsza, ani gorsza, o.
Fuj, nienawidzę polskich szafiarek, no może oprócz Maffashion. Najbardziej wkurzają mnie wszelkie “hejty”, które lecą w stronę nauczycieli. Kto nie uczył niech się nie wypowiada.
Ja myślę, że przez takie komentarze wypływa żal. No bo nie każdy rodzi się z predyspozycjami do zawodu kreatywnego, niestety (a może i stety) a każdy chciałby takowy wykonywać (ze względu na płace). Druga sprawa, że pracownicy fizyczni (lub etatowi) zarabiają mniej niż Ci, którzy wykonują pracę umysłową. Te różnice w płacach powinny się być mniejsze. Kończąc na tym, że pracownicy fizyczni są przez większość “inteligentów” traktowani jak ścierwo. Niestety, taka jest prawda. A przecież największy burak to człowiek, który traktuje drugiego człowieka z góry ze względu na wykształcenie czy wykonywaną pracę. Nóż mi się w kieszeni otwiera gdy czytam te wszystkie posty: “kto ci każe pracować na etacie? załóż firmę to będziesz dużo zarabiał”. Taaa… już widzę naszą przyszłość w momencie gdy etaty znikną a Polska zaroi się od ludzi nie mających pojęcia o tym, co robą.
ludzie nie myślą, ot, co.
skończyłam ostatnio praktyki zdalne [tłumaczeniowe] i byłam przeszczęśliwa, bo trwały od maja, co tydzień było inne zadanie, nie zawsze typu ‘przetłumacz to i to’, ale związane z wieloma programami komputerowymi, trzeba było kombinować BEZ ŻADNEJ POMOCY, więc, serio, odetchnęłam. zwłaszcza, że od lipca robiłam też drugie zdalne praktyki. ale ludzie tylko patrzą i mówią ‘a, co to za praktyki takie z domu, przez komputer!’, nie pytając nawet, na czym polegały, bo, sorry, ale wiem, jak wyglądają praktyki w wielkich firmach, na które idą ludzie z polibudy i marnują 6 tygodni wakacji na przybijanie pieczątek. nie mówię, że tak jest zawsze, bo to zależy od sytuacji, ale wielu moich znajomych tak właśnie odbębniło praktyki i nie potrafią nic. mój brat robi drugie praktyki, a nadal nie widział żadnego praktycznego przykładu pracy w swoim zawodzie, więc nic mu to nie da, bo w firmach i tak szukają ludzi z doświadczeniem.
w dodatku ludzie nie wiedzą nawet, że praktyki translatorskie w trybie zdalnym to idealne odzwierciedlenie tego, co czeka 1/2 tłumaczy z biur. bo oni pracują zdalnie, ew. przyjmując klienta w biurze, chociaż i tak teraz do zlecenia wystarczą dwa maile. i tak, wolę swoje praktyki w domu, skoro tak może wyglądać moje życie – tłumaczenie przed laptopem w dresach i z psem na kolanach. 😉
każdy zawód ma plusy i minusy, fizyczna i psychiczna może być najlepszą i najgorszą pracą ever, ale do rozmów o zawodach potrzeba wyobraźni, bo w tym czasach nie jest ich pięć na krzyż, a setki. i każda praca ma widocznie jakiś sens, skoro ktoś za to płaci.
musiałam się wygadać! przepraszam i dzięki za ostatni post o zbieraniu doświadczenia – skorzystałam z kilku linków i jutro wysyłam CV o inne praktyki, staże, wolontariaty – oczywiście zdalne, bo mieszkam w mieście bez możliwości. 😛
Moje zdanie, może zbyt brutalne – bezrobocie to wina mentalności. Zawsze można się wybić pomysłem i chęciami.
Świetne podejście do sprawy. Osobiście dopiero nie dawno zdałam sobie sprawę, że blogerkom nie tak łatwo…
świetny artykuł! w końcu ktoś o tym napisał 🙂
Problemem jest to że zewsząd wmawia się społeczeństwu,że pieniądze to zuo. Sukces tylko po znajomości. Praca po znajomości. Osoby,które mają pieniądze nic nie robią tylko kradną,a więc nic nie robią. A cieszy sie tylko wariat. i media grzmią jak młode pokolenie to,tamto,siamto. SAME NEGATYWY. Bo to się sprzeda. Pokolenie X,pokolenie Y,lemingi blabla. Starsi Nam wmawiają,nasze pokolenie się jakby zaprogramowało słyszą zewsząd i nie widzi sensu. Marudzi ot co.
Widzi się koniec własnego nosa. Nie wycenia czyjejś pracy (hej hej hellol nawet 5zł za godzinę nie łaska? Nie wspominając o tym,ze porządna stawka jest o wiele wyzsza) jednocześnie samemu narzekając,ze nie chcą płacić za staż czy robote. A przykład idzie z góry -począwszy od kancelarii premiera,niektórych ministerstw po blogerki modowe zahaczając o prywatne przedsiębiorstwa gdzieś pomiędzy. Więc taki zwykly Kowalski czy Malinowski,który przyzwyczajony do:”czy się stoi czy sie leży 2000 zl się należy” i “jak nie skombinujesz na lewo to nie masz” , “państwo da”, “to państwowe,odbębnię 8h na etaciku i do domu”,sfrustrowany,że długo pracuje,ze szef wymaga,bez pasji, nie zna się dobrze na swojej dziedzinie,nie poznaje nowości,nie rozwija się(swoją droga jesteśmy jednym z narodow w UE który spędza w pracy najwięcej czasu i nie przekłada się na produktywność w naszym polskim przypadku…statystycznie rzecz jasna) i mający pretensje,że mu Facebooka zablokowano w pracy i naszą klasę… My po prostu nie mamy etyki pracy,etosu pracy,zasad. Nie umiemy się organizować,nie uczą nas tego jako społeczeństwa. Nastawiają nas na ilość nie na jakość (jak z jedzeniem we współczesnych czasach-paczki xxl śmieci zamiast normalna porcja czegoś wartościowego;)
p.s. Sorki za żale,ale w ciągu ostatniego tygodnia zostałam zalana niekompetencją ludzi i komentarzami dotyczącymi mojego wieku,pracy,pomocy w firmie rodzicom,zarobków -bo takich poważnych rzeczy nie powinno się powierzać tak,młodej osobie. To pani zarabia…pewnie rodzice dali to pani ma…. i to jeszcze niepoważnam bom uśmiechnięta ! Znaczy się kawę powinnam parzyć w biurze? Czy ulotki rozdawać? I do tego marudzić…
Zgadzam się z jednym “ale”. Gdyby mi dawali za 8 godzin ciężkiego zapieprzania 1700 to też bym po zrobieniu normy się opieprzała. Bo za zrobienie ponad normę, ale przykładowo z jakimś błędem odcinają hajs. Wielkim problemem są za małe płace, niestety.
Ale Apsik droga nie mnóżmy przykładów, nie dorabiajmy ideologii co by było gdyby…bo…a może odcinają hajs, może…bo zacznie się jak przy tekście o prostytutkach i osobach chorych na ED.
I wiesz te osoby pracujące po 8 godzin najczęściej nie zapieprzają. Przynajmniej te które znam. A marudzą…
Mówię na przykładzie firmy, w której pracuje mój znajomy. Za zrobienie ponad normę i zrobienie czegoś źle odcinają 5 stówek. Nie opłaca się więc robić ponad.
Jak ja to świetnie znam! Mój chłopak tworzy różnego rodzaju aplikacje. Nad jedną spędza od paru godzin do paru tygodni, dbając o każdy szczegół i poprawiając tysiąc razy. To jednak nie przeszkadza jego znajomym w twierdzeniu, że pieniądze spadają mu z nieba. Bo co to za praca, siedzi w domu przed komputerem. Oni też by tak mogli! A jak już dostanie większą kwotę za jakieś zlecenie to zaczynają się prawdziwe gorzkie żale. Bo oni dostają mniej za swoją robotę. I co z tego? Niestety, nie da się ludziom przetłumaczyć, że każda praca to praca i w każdej trzeba się w jakiś sposób wysilić, żeby zarobić pieniądze
Marta, tym postem trafiłaś w samo sedno! Już mam dość użalania się i głupiego gadania: ‘a, bo masz pracę dzięki narzeczonemu’. Ale to, że przebrnęłam przez wcale niełatwe studia, dawałam korki i w ogóle ogarnęłam, w czym mogę być dobra, już nie jest oczywiście ważne. Współczuję ludziom, którzy mimo kwalifikacji i doświadczenia nie mogą znaleźć pracy, ale jeszcze bardziej chyba tym, których co rusz świerzbi co by na kogoś językiem pomachać ;). A najgorsze jest to, że, kurde, taka ‘przyjaciółka’, którą wysłuchujesz, której starasz się pomóc, jeszcze Ci wygarnia takie rzeczy… już mam dość ludzi, normalnie wszyscy jacyś zawistni, wszyscy na wszystko psioczą…tylko na siebie nie spojrzą.
Studiuję architekturę, nigdy nie zapomnę kiedy współlokatorka mi dowaliła: “Przecież co wy robicie na tych studiach, tylko se siedzicie i rysujecie!” :|.
studiuje pedagogike. tylko sobie gram i się bawię. nie ważne że połowę studiów spędzamy w ośrodku z dziećmi ciężko niepełnosprawnymi fizycznie, psychicznie, w hospicjach i innych tego typu ośrodkach.. przecież my się tylko bawimy (w oglądanie ludzkiego dramatu chyba. i w pomoc tym którzy tego potrzebują)
Kiedyś na zajęciach usłyszałam “nawet pedagodzy mogliby to zrozumieć”. Byłam zniesmaczona. Nie mniej jednak wciąż pozostaję przy stwierdzeniu, że każde studia są trudne. Ale trudne dzielą się na trudne i trudniejsze. Do tych drugich zaliczam wszystkie ścisłe i tylko niektóre humanistyczne (ze względu na materiał). Studiuję kierunek z kategorii pierwszej, ale te drugie znam trochę z autopsji. Szkoda, że nikt nie docenia wyczerpania psychicznego, które wiąże się z pracą z ludźmi. Słyszałam już po 8 godzinach w szkole, że tam tylko nauczyciel siedzi i się drze. Po zajęciach z niepełnosprawnymi, że można im rzucić skórkę od banana i czytać w tym czasie książkę. O tym, jak ludzie wzdychali gdy mówiłam o byciu dziennikarzem czy animatorem kultury nie wspomnę. Z drugiej strony często słyszę: “na politechnice wystarczy się wzoru nauczyć, nic tam do myślenia”. Lajt i imprezy/ Tja… Nawet nie komentuję takich tekstów.
NIestety dzieje się to coraz częściej i to przy każdym zawodzie. Znajoma na medycynie słyszy “poszłaś i skończysz, bo Twoja mamusia/tatuś to lekarze” (nie ważne że dziewczyna ryje po nocach książki po tysiące stron i ryczy z bezsilności, bo część tematów kocha a części nienawidzi i poszła na te studia z pasji), ja na pedagogice wczesnoszkolnej z przedszkolną słyszę “poszłabyś na techniczne studia to byś zobaczyła naukę, a tutaj gry i zabawy i ty to nazywasz wysiłkiem?” (a ja na prawde czasem chciałabym się z nimi zamienić zamiast użerać się z dziećmi, młodzieżą, ale kocham to co wybrałam), znajomi ze studiów technicznych słyszą “Tobie ciężko? a kto Ci kazał iść na takie studia? kasa cię skusiła, to teraz powtarzaj przedmioty do skutku!”.
kurcze, nie wiem czy to u nas w Polsce coś jest? jak rozmawiam z ludźmi z Anglii, Norwegii, Holandii, Niemiec itd, to mam wrażenie, że tam czegoś takiego nie ma. Słyszę, że tam mają podejście “skoro to sobie wybrałeś, to to rób. widocznie to ci potrzebne/to cię kręci itp” bez tej chorej zazdrości/ zawiści czy cokolwiek to jest. Nie podoba mi się, ze wszystko podąża w takim kierunku, bo właściwie zanika szacunek do wszystkiego, nie tylko do tych kreatywnych zawodów.
Nas na informatyce uczyli o tym, co napisałaś 🙂 Mianowicie, że nastają dla programistów i informatyków ogólnie takie czasy, że sprzedaje się coraz więcej oprogramowania a nie urządzeń, a ludzie nie płacą za to tak chętnie, bo… nie potrafią sobie wyobrazić ile pracy w takie coś trzeba włożyć. Dopóki jest to namacalna rzecz – komputer, drukarka, telefon wszystko jest ok, ale program? A jeszcze gorzej – licencja? Najlepiej powinny być za darmo i ogólnodostępne.
Ja szanuję każdą pracę, ale uważam że praca w założeniu ma służyć dobru ogółu. I tak: lekarz leczy ludzi i przywraca im zdrowie, inżynier zaprojektuje most, dzięki któremu będzie można przejechać przez rzekę, tłumacz przekształci tekst tak by był zrozumiały w ojczystym języku, grafik zaprojektuje logo które będzie służyło jako wizytówka firmy, dziennikarz napisze tekst żeby ludzie widzieli co się dzieje w kraju i na świecie. A teraz pytanie- jakie dobra produkują szafiarki? Ja nie neguję mody, ale o ile szanuję projektantów którzy ciężko pracują nad swoimi kolekcjami, które potem kopiują sieciówki (też produkują dobra materialne dla ogółu ludzi) to nie rozumiem jaką wartość wnosi szafiarka przebierając się w te ubrania i dostając za to pieniądze. Moim zdaniem one niczego nie tworzą. Kolejny przykład – celebryci – dostawanie pieniędzy za to że…bywają…Następne nieporozumienie.
Promują produty marek? Inspirują czytelniczki z podobnym gustem?
Albo kłamią jak najęte i udają, że znają angielski. 😀
moim zdaniem praca kasjerki jest bardzo wymagająca, męcząca i stresująca. tzn. nigdy nie pracowałam jako kasjerka. podejrzewam, że gdybym pracowała dodałam bym w poprzednim zdaniu jeszcze kilka razy “bardzo”. tak samo myślę, że jeżeli chodzi o nauczycieli czy niektórych lekarzy (no wydaje mi się, że tacy lekarze w przychodni to mają mniej stresu niż ci, co pracują w szpitalu, bo trudniejsze przypadki po prostu wysyłają do szpitala).
i tak. uważam, że tzw. “fajna praca” jest fajniejsza i łatwiejsza. przede wszystkim dlatego, że robi się to, co się lubi. to, z czego czerpie się satysfakcję. a tzw. “zwykła praca” to męczenie się przez x godzin tylko dla kasy.
strasznie irytuje mnie, jak ktoś nie szanuje cudzej pracy. każda (no prawie) praca jest potrzebna. nie rozumiem jak można gardzić robotnikami, bo przecież gdyby nie oni nie mielibyśmy w czym mieszkać i po czym jeździć. nie rozumiem jak można gardzić panią sprzątającą, bo przecież gdyby nie ona większość ludzi zgniłaby w brudzie. nie rozumiem jak można gardzić dziennikarzami (nawet tymi pudelkowymi) a później z wypiekami na twarzy czytać plotki.
Podpisuję się rękami i nogami! Tym bardziej, że mam porównanie 🙂 Wcześniej pracowałam jako dziennikarka, obecnie pracuję w sklepie sieciowym. Większość z nas jest tam przejściowo, dorabiamy w trakcie studiów, odciążamy rodziców itp. Jasne, że dziennikarstwo było lżejsze pod kątem fizycznym, nie musiałam dźwigać pudeł itp, ale pod kątem psychicznym i godzinowym pracy, bardzo się to wyrównuje. Nawet gorzej, bo dziennikarz w sumie nie ma jako tako wolnego. Dzień wolny zmienia telefon od redaktora “bo nie ma kto jechać i tylko ty możesz”.
Jednak obserwuję też inne zachowania. Oprócz narzekania stałych pracowników (w taki sposób, jaki tu opisujesz), pojawiają się też u nas w zespole tacy, dla których praca w sklepie sieciowym jest poniżej godności. Robią totalne minimum i to w dodatku byle jak. Ja nie wiem co mam robić, obsługiwać klientów na sklepie, przy kasie, robić reklamacje czy posprzątać sklep, bo znowu wszystko leży na ziemi, a ON* się pląta po sklepie, marudzi, że się nudzi i w ogóle strasznie tu do dupy. Jasne, że fajnie by było w końcu się wyrwać, do swojego zawodu, ale jak już się gdzieś pracuje, to pasuje robić to dobrze.
Albo się zwolnić, skoro korona z głowy spada, bo trzeba pozamiatać na koniec dnia.
*Nie, nie przesadzam. Mamy takiego chłopaka w zespole, który tylko narzeka. Dziewczyny pracują ciężej od niego, ogarniają tysiące rzeczy, a on się pląta. A jak się go o coś poprosi np żeby poukładał nie na swoim dziale bo Kryśka robi reklamacje, to słyszy się odpowiedź “nie można się wysługiwać innym pracownikiem”.
Świetny pomysł na notkę. Żadna praca nie hańbi – ani ważenie truskawek, ani pakowanie chusteczek 😛 Ja sama też często hejtuję pracę innych, choć nie powinnam. Dlaczego? Nie wiemy jak dokładnie wygląda czyjaś praca i ile wysiłku ktoś w nią wkłada. Niewiedza budzi w nas złość. On na pewno robi mniej niż ja, a zarobi więcej…
Zgadzam się w pełni 🙂
ja jestem dorywczo kasjerką w punkcie płatniczym i mogę powiedzieć że moja praca ma 2 strony. z jednej strony duża odpowiedzialność (pełna odpowiedzialność finansowa za wszelkie błędy, nie istotne z czyjej winy).
ale. z drugiej strony, wracam do domu zmęczona liczeniem pieniędzy. szok w trampkach! 😀
Też mam twórczy zawód, jestem przede wszystkim grafikiem dtp i faktycznie pokutuje u nas przekonanie, że jak nie pracujesz fizycznie, to co to za praca jest. Bo siedzę przez 8 godzin przed komputerem i sobie tworzę grafikę. Ale, jak sama wspomniałaś, najpierw muszę ją wymyślić, potem poskładać. No i potrzebowałam lat pracy aby dojść do takiego poziomu, na jakim obecnie jestem. Ale ludziom się wydaje, że to żadna sztuka zrobić grafikę, obrobić zdjęcia, przygotować plik do druku… Cóż, niestety ludzkiej mentalności nie zmienimy.
o taak, skąd ja to znam, jestem psychologiem – “fajnie masz, tylko sobie siedzisz i sluchasz, a ludzie ci za to płacą”. seriously??
Najważniejsze w życiu to robić to co się lubi i wtedy będziemy zadowoleni ze wszystkiego, a że teraz są takie czasy iż każdy chciałby “kupić” wszystko najlepiej za darmo, no cóż w końcu mamy demokrację i targować się można legalnie !!!!
Taki typowy ból dupy. Bo ktoś ma łatwiej, lepiej, ma szczęście, pieniądze, słońce nad nim jaśniej świeci…a mi to zawsze wiatr w oczy, choćby nie wiem co. Każdy startuje z innego miejsca, ma inne predyspozycje, ale to kim jesteśmy na końcu zależy od nas. Wydawałoby się, że to dobra wiadomość ale często jest to niestety gorzka pigułka prawdy. Bo przecież żona, pies, matka, Tusk i wichury staneły nam na drodzę do sukcesu a nie my sami.
Sama niedawno przerzuciłam się na pracę umysłową myśląc, że w końcu nie będę po 8h tak zmęczona ale to się wcale nie zmieniło. Tyle godzin skupienia, intensywnego myślenia, stresu i przyswajania wiedzy potrafi wymęczyć równie dobrze co praca w fabryce, tylko po prostu w inny sposób. I nie mam na myśli narzekania, jestem bardzo zadowolona z pracy, ale zawsze to czego w danej chwili nie mamy wydaje nam się lepsze. Taka marudna przywara.
🙂
Hej ! Ja nie na temat, ale pomyślałam że może to Cię zainteresuje, bo przypomniało mi się że tak jak ja też miałaś kiedyś fazę na Hilary Duff. Dzisiaj wyszedł teledysk do jej pierwszego singla z nadchodzącej płyty 😀 masz tu linka, jesli chcesz obczaić 🙂 https://www.youtube.com/watch?v=Fj6MjDFD1Kw
Dokładnie wiem,co miałaś na myśli. Dla wielu, w tym dla niektórych osobników z mojej rodziny ja nic nie robię, tylko siedzę w domu. Pisanie to nie praca, ale ja świadomie wybrałam taki styl życia. Polska mentalność zawsze musi dać się we znaki, narzekania to sport narodowy a zazdrość i jad płyną w żyłach większości rodaków.
No ja zapytam tak w temacie (i może ku współpracy w przyszłości 😀 ) – tworzycie strony internetowe od podstaw? 🙂
Ludzie mają problem z tym, że ktoś może robić coś (z pozoru) łatwego i mieć za to więcej pieniędzy. Ale jeżeli ktoś bardzo chce mieć przyjemną pracę, którą lubi – niech o to sobie zadba. A nie przyczepia się do innych, którzy umieli sobie poradzić i zarabiają teraz na swoim hobby. Moja znajoma bardzo nie lubi ludzi, którzy sprzedają swoje wyroby na allegro. Bo dla niej to w ogóle nie jest praca.
Podpisuję się nogami i rękami!! Wspaniały tekst
O tak… Chociaż przyznaję, zanim poszłam na studia moje wyobrażenie o pracy w bibliotece wyglądało tak: siedzą sobie, czytają książki i jeszcze im za to płacą. Otóż nie:P Teraz mam za sobą pięć lat studiów, praktyki i wiem, że to wszystko wygląda trochę inaczej. I tak jest z każdym zawodem – jeśli ktoś nie zna go “od środka”, to nie wie, jakie są realia. Można powiedzieć, że wszędzie są ludzie, którzy się obijają, robią nieważne rzeczy i jeszcze im za to płacą. Ale jeśli coś – czy to produkt czy usługa – mają być naprawdę dobre, trzeba się nad nimi napracować. I lepiej zajmować się budowaniem swojej przyszłości, niż narzekać na pracę innych;)
Dobrze napisane! Wszyscy ci malkontenci zapominają, że w takiej pracy nie chodzi tylko o to, że umiesz zaprojektować logo czy napisać artykulik, ale umiesz znaleźć klienta, który Ci za to zapłaci. A to już wyższa szkoła jazdy 🙂
oj mialam podobną sytuację. Studiuję germanistykę i miałam kiedyś dawać korki takiemu licealiście. Zrobiłam mu pierwszą lekcję gratis, Jego mama zgodziła się na 50 zł za 2h, Pod koniec drugiej lekcji kiedy zrobilam te 2h powiedziala mi ze jakas nauczycielka niemieckiego bierze tyle i ze ja to powinnam brac 15 zl ale ona mi moze dac 20. Nie zgodzilam sie i zarzadalam zaplaty wczesniej ustalonej kwoty. Ona oburzana dala mi te 50 zł. Co to za roznica czy ja czy nauczycielka po studiach uczę odmieniac czasownik byc w niemieckim? Poza tym to było u mnie na wsi, wiadomo, ze ceny sa nizsze, ale ja narzucilam te, ktore biora moi znajomi w duzym miescie, ale ona sie ZGODZIŁA! ah tez mowila mi, ze to przeciez po znajomosci (tiaaaa) ze co to dla mnie. Ucze sie niemieckiego od podstawowki, mam przez to slaby angielski i siedze na stuiach do 18 a pozniej kuje do 24 w domu, ale co to dla mnie nauczyc kogos odmieniac slowo byc…
Oj święte słowa. Uwielbiam swoją pracę. I gdy robię nadgodziny, zarywam noce, pozbywam się weekendów projektując, malując… nie odczuwam bólu, zmęczenia, przymusu. Chociaż może nie do końca. Również się męczę. Czuję głód, potrzebę dolania kawy. Jednak to jest inny “ból”. Bo gdy się kocha, co się lubi… wtedy nie myślimy o wyrzeczeniach. Nie narzekamy. No bo jak. Uwielbiam okresy nieprzespanych nocy, terminów na wczoraj… gdy mózg paruje. Uwielbiam ten stan. Jednak lubię też tą ciszę, która później następuje. Nie mówię nikomu, że klient źle mnie potraktował, że nie dostałam zapłaty za “pomoc”… nie narzekam.
I tu pies pogrzebany. Bo gdy inni znajomi męczą, smęcą, oczerniają swoje zawody… ja siedzę cicho. Bo gdy tylko się odezwę, od razu słyszę zarzuty-Ty lubisz swój zawód. Ty nie pracujesz!
No ok-ale też ja to stworzyłam. Zadecydowałam. Czemu inni tego nie zrobią. Zamiast atakować i narzekać na innych. Nie mogę nawet za bardzo wyżalić się, wygadać o mojej pracy… bo “lubię ją”. I z góry moje problemy, rozterki, moja praca! jest przez innych bagatelizowana. Uwielbiam też pracę za “uśmiech”. W końcu lata doświadczenia, zdobywanie umiejętności, oprogramowania… to pikuś. Samo do mnie przyszło. Dzieło-projekt… to parę minut, parę godzin mojej “zabawy”. No dobrze. Tylko czy tym uśmiechem zapłacę kredyt? Lodówka sama się napełni? Nie do końca. Kocham swój zawód, swoją pracę, swoje hobby… ale czasem zazdroszczę ludziom, którzy z góry mają wyznaczone płace. W końcu z nimi nie można, nie wypada się targować. A “sztuka” jest dostępna…
A ja jestem kosmetyczką i uwielbiam swoją pracę. Moja praca to moja pasja, jednak dla wielu osób ja “tylko maluje paznokcie, co to takiego!”. Hmm no tak, to nic takiego, dwuletnia nauka to też nic. To, że uczę się nadal( artykułami, filmikami itd.) bo chcę być na bieżąco ze wszystkimi nowinkami to przecież pikuś… Zgadzam się z tym co napisałaś, nasz naród niestety jest bardzo zawistny :(. Jednak ja uwielbiam swoją pracę i swoje klientki, które jakoś nadal się umawiają na wizyty 😉
Niedawno o tym pisałam :3 http://www.diriianum.pl/2014/07/wez-idz-stworz-sobie-sam-miejsce-pracy.html
Cóż mogę dodać; bardzo się zgadzam – te wszystkie ‘idź do normalnej pracy’ to tak nieprzemyślane stwierdzenia, że już nie wiem czy tych ludzi oświecać (nie no, raz to zrobiłam :D) czy olać – bo ten typ mentalny i tak nie zrozumie.
Podobno klasa robotnicza (to ich domena, coby się tak do pracy umysłowej i artystycznej pruć) od zawsze miała jakieś a’le – kiedyś byli uciśnieni, potem dostali prawo głosu – no to słyszmy ich głos, bo mają prawdo do swojej opinii. Tylko szkoda, że się nie zastanowią zanim coś palną. Wszyscy piękni, zdolni i niedocenieni i wiedzą lepiej niż każdy inny 😀
Widzę logo, dla ułatwienia załóżmy, że bardzo ładne. Przeszedłem kilka tutoriali Photoshopa/Illustratora, więc zależnie od poziomu komplikacji w 10min – 2h narysuję identyczne i ogłoszę światu jaki jestem wspaniały. A to, że zamiast narysować – przerysowałem, to nieistotny szczegół. Tak właśnie myślą osoby, które nie mają zbyt kreatywnej pracy i nie wiedzą ile trudu trzeba włożyć w wytworzenie treści. Tyle że idąc ich tokiem rozumowania – wezmę Pana Tadeusza i przepiszę go w Wordzie. Zajmie mi to być może kilka tygodni. I będę się zastanawiał cóż ten biedny Mickiewicz robił przez 2 lata, skoro tak łatwi mi poszło 🙂
Dokładnie! O to mi właśnie chodzi 🙂 Przecież co to za problem wymyślić obrazek (w domyśle: logotyp), co nie? 😀
Skąd ja to znam 🙂
Pracuję w żłobku, panowie przyszli nam zamontować rolety zewnętrzne.
Komentarz koleżanki: “Ale ja bym tak chciała cały dzień wieszać jedną roletę i mieć co chwilę przerwę na kawę.”
Komentarz zza okna: “Paniom to dobrze, cały dzień tylko z dziećmi się bawią.”
Witaj.
Gratuluję pomysłu na siebie i pasji. Widać, że ma to wpływ na życie osobiste i zawodowe. Gorąco kibicuję takim ludziom jak Ty, którzy w życiu robią to co lubią. A wiadomo jak coś naprawdę lubisz, kochasz to wkładasz to całe serce i poświęcenie, a to owocuje zleceniami, pieniążkami i ogromem satysfakcji. Od jakiegoś czasu próbuję znaleźć pomysł na siebie, ale jeszcze chyba nie dojrzałem do samodzielności zawodowej. Wiem, że to ruszy, ale nie wiem kiedy, jestem człowiekiem bardzo ostrożnym, może to dlatego 🙂
Pozwól, że umieszczę link do Ciebie na swoim blogu http://www.waldi-wis.blog.pl. Nie jest on tak popularny, ale może dzięki niemu również do Ciebie ktoś trafi.
Pozdrawiam
Bardzo trafny i wartościowy tekst. To prawda, “mamy” lekką robotę. Przecież recenzje, reportaże w radiu, a już szczególnie filmy to nie jest “prawdziwa” praca tylko dobra zabawa. Słyszę to każdego dnia.
Wczoraj usłyszałam jeszcze jedną ciekawszą rzecz – skoro nie mam żadnych korzyści finansowych z danej działalności to nie mogę nazwać tego pracą. Praca jest tylko wtedy gdy przynoszę do domu pieniądze i płacę rachunki. Dlatego jestem darmozjadem, który przez większą część doby obija się, lata z mikrofonem, gapi się w ekran i klepie w klawiaturę.
Pozdrawiam innych darmozjadów i leniuchów 🙂
http://www.filmowykot.pl
Dzień Dobry, Najpierw chciałam napisać, że bardzo podoba mi się Twój blog od strony wizualnej. A teraz do meritum – zupełnie nie zgadzam się, że osoby pracujące kreatywnie mają lekką pracę. Wręcz przeciwnie – wydaje mi się, że to Wy właśnie musicie szczególnie ciężko pracować, żeby zawsze coś nowego, kreatywnego i świeżego powstało. Ja jestem osobą, która świetnie wdraża wymyślone przez kogoś rozwiązania ale z samym wymyślaniem i kreatywnością mam duże problemy dlatego bardzo doceniam fakt, że ktoś to potrafi robić! Pozdrawiam
łał nigdy tak na to nie spoglądałam. Zawsze pasjonowało mnie dziennikarstwo, bo po prostu kocham pisać, a teraz ? Teraz jeszcze bardziej tego chcę:) Ale tak na serio, to na prawdę ciekawy artykuł. Otwiera oczy. A ja z takimi ludźmi spotykam się na co dzień. Pozdrawiam [www.nielegalna-strefa.blogspot.com]
Do życia potrzeba pieniędzy, nie pracy. U nas jednak wiele osób uważa inaczej.
Trawa po drugiej stronie płotu zawsze wyaje się bardziej zielona 🙂
Próbowałam już chyba każdego rodzaju pracy, podejmowałam się wszystkiego, czego tylko się dało. I żadna z nich nie była tak prosta, łatwa i przyjemna, jak mogłoby się wydawać. Dzięki temu doceniam pracę każdego, bardzo dużo mnie to nauczyło i właśnie to mogę radzić młodym ludziom. Przepracujcie swoje, dzięki temu będziecie wiedzieć, co Wam najbardziej pasuje, ale też docenicie pracę ludzi dookoła. To bardzo ważne!
jak zawsze świetny tekst 🙂
ludziom się wydaję, że np. blogerki mają łatwe życie, że zarabiają na blogach, i że każdy tak by mógł zrobić, ale prawda jest inna 🙂 takie prowadzenie bloga zabiera mnóstwo czasu i wymaga kreatywności 🙂
twosistersbloog.blogspot.com
Mój chłopak jest automatykiem, ale pracuje też na robotach przemysłowych. Gdy mówię znajomym, że pojechał na delegację, np. na Węgry czy do Niemiec, to zaraz słyszę, że też by tak chcieli, a gdy ktoś się dowie ile zarabia to robi wielkie oczy, bo przecież siedzisz na tyłku przed komputerem… Tyle, że ta praca wcale tak pięknie nie wygląda, to ciągła nauka i 5 lat na studiach, na których faktycznie trzeba się uczyć.
Podobne komentarze zaczynają też dotyczyć mnie. Niby inżynier biomedyczny brzmi super fajnie i wiem o tym. Jednak nie widzą ile stresu, nieprzespanych nocy i wysiłku kosztuje coś takiego. Racja, praca i nauka to zwykle siedzenie na tyłku, jednak 12 h przy biurku też bywa strasznie męczące.
Ludzie by chcieli, ale zakasać rękawów i zabrać się za robotę, to już tak nie bardzo. Ale im się nie dogodzi, więc najlepiej to zignorować 😉
Ci co uznają pot w pracy za pracę nigdy nie sprawili żeby czoło się pocilo od myśli 🙂
Bądź z tego dumna! Jeśli możesz pracować w domu popijając kawkę i nie musisz przez to tyrać na budowie, to tylko się chwali! Mój przyszły zawód będzie zobowiązywał mnie do dużej odpowiedzialności (niejako za cudze życie) za marne grosze. Mimo to nigdy nie zazdroszczę tym, którzy mogą zarabiać dobrze dzięki swojej kreatywności, a wręcz przeciwnie – podziwiam ich 🙂
Mamma mia, ja szukam teraz pracy, chciałabym jeszcze przed świętami powiedzieć: sorry, że mam fajna pracę…
Coś w tym jest. Nawet na ytberów się rzucali, i rzucają, bo ci zarabiają na uśmiechach innych. Sama jeszcze szkoły żadnej nie skończyłam, siedzę jeszcze w gimnazjum i modlę się co wieczór, aby te ostatnie kilka miesięcy w trzeciej klasie się już skończyło, abym mogła iść do tego Biol-Chema, skończyć go, napisać maturę i wykombinować jakoś te dziesięć tysięcy na semestr medycyny. “ja p******ę, co to za praca… lekarz” – i tego typu tekstu słyszę na okrągło od innych, gdy tylko napomknę o swoich marzeniach, albo: “i tak nie dasz rady”. Tylko, że większość z osób, które ten pomysł wyśmiewają, są zagrożeni kiblem… a więc pojawia się pytanie: “To mi się nie uda dopiąć swego, czy może wy uważacie mnie za gorszą od was?”… aby nie stwierdzić, że są po prostu przesiąknięci gimnazjalnym jadem. Nawet moja najlepsza przyjaciółka swego czasu nygowała moje marzenia… no, ale ona należy do tych, dla których życie jest na okrągło złe i beznadziejne. Tia…
Każdy robi co lubi 🙂
To niestety święta prawda. Ludzie zazdroszczą. Przekonałam się o tym na wlasnej skórze, gdy na jednym ze spotkań o Mapie marzeń wyznałam, że kocham swoją pracę. Niedługo potem ją straciłam bo ludzie nie mogli znieść, że mam lepiej od nich. Takie życie!!!
Jestem trenerem programistą i doprawdy nie rozumiem, jak pani w sklepie może zarabiać zdecydowanie mniej niż ja. Pracowałem i w sklepie i pracuję – jeszcze raz powtórzę – jako programista i jako trener.
Dla mnie świat jest delikatnie mówiąc – nienormalny.
Ale nie zamieniłbym się z panią sklepikarką nawet wtedy, gdyby zarabiała dwa razy więcej niż ja.