Uwaga: jeśli nie naprężasz codziennie bicepsów pracując na magazynie, nie osłuchujesz pacjentek, bo jesteś lekarzem, nie musisz wychowywać bandy nieswoich dzieciaków jako nauczyciel albo nie prosisz o grosika, wklepując kod marchewki do biedronkowej kasy, to… no cóż, jesteś leniem.
I każdy, ale to każdy, mógłby robić to, co ty.
Nie patrzcie się na mnie z takim wyrzutem, to nie moje stwierdzenie.
Ale zauważcie, że coś w tym jest: gdy grafik zaprojektuje logotyp dla jakiejś mieściny i życzy sobie za to kilka tysięcy złotych (co przy dużych pracach nie jest wcale wygórowaną kwotą) to zaraz zlatuje się internetowa dzicz, która wytyka jego pracę palcem i woła “Boże, jakie to beznadziejne, na co poszło tyle kasy?”, “takie bazgroły za moje podatki?!” albo “co to niby są, te dwa kółka i kropka? Okropne!“.
Zawsze też znajdzie się Janusz, prawdziwy Polak, który dumnie wypinając pierś w koszulce ze zdjęciem cebuli powie: “ale szajs, ja bym to zrobił lepiej!”.
Tyle, że mój drogi Januszu, wcale byś nie zrobił.
Problem polega na tym, że ludzie wyobrażają sobie pracę w zawodzie kreatywnym, jako coś mało trudnego. Janusz wyobraża sobie, że grafik siada do komputera, włącza pogram i w dwie sekundy tworzy logo. Że dziennikarz w pięć minut pisze tekst, a programista kliknie dwa razy myszką i już ma wszystko zrobione.
Czasami ktoś zwraca się do nas z prośbą o zaprojektowanie strony i liczy na to, że w ciągu dwóch godzin dostanie gotowe zamówienie, najlepiej jeszcze za miskę ryżu i ewentualne pięć złotych. Niektórzy próbują wytargować stronę za darmo i strasznie się dziwią, gdy ktoś odmawia: “no przecież to tylko zrobienie strony internetowej!”
Tak? To czemu nie zrobisz tego sam?
ONA NIE WIE, CO TO CIĘŻKA PRACA
Często spotykałam się z takim myśleniem, kiedy pracowałam w którejś z gazet. Ludzie mi mówili: “ty to masz życie, piszesz sobie artykulik, popijasz kawkę…”. Nawet, gdy tłumaczyłam, że to wcale tak nie wygląda, to kiwali głową i potakiwali, dalej utwierdzeni w swoim przekonaniu.
Artykuliki pisze się przyjemnie- to fakt. Nikt jednak nie pamięta już o tym, że muszę wcześnie wstać, użerać się z rzecznikami prasowymi, którzy nigdy nie chcą nic powiedzieć, zdobyć informacje, wymyślić tematy, iść na ulicę i zrobić zdjęcia, zebrać wypowiedzi, namówić ludzi do ich publikacji, w międzyczasie napisać standardowo kilkanaście małych tekścików o wydarzeniach i wydarzonkach, a gdy już wyjdę po ośmiu godzinach, to wieczorem, siedząc ze znajomymi dostaję telefon. Gadam więc następne pół godziny z przełożonym i okazuje się, że przepraszam, dziewczyny, muszę wstawać, bo jutro o szóstej mam jechać na jakieś wydarzenie.
I raczej nie ma czasu na kawkę ani śniadanko, chyba, że chcesz dostać wrzodów od jedzenia w trakcie silnego stresu i pożerania wielkich kawałków w przeciągu dwóch minut.
O tym się nie myśli, bo przecież ci dziennikarze mają tak łatwo – siedzą na tyłku i piszą teksty!
LUBISZ SWOJĄ PRACĘ – WSTYDŹ SIĘ
Ostatnio obserwuję też to zjawisko pod tytułem Nie-Wiesz-Co-To-Ciężka-Praca na blogach. Czasami przeglądam jakieś szafiarskie strony i widzę pełne jadu komentarze “też mogę zrobić stylizację z lumpa i zgarniać na blogu parę tysięcy”. Tak? To czemu tak nie zarabiasz, skoro twierdzisz, że to taka bułka z masłem?
Żadna praca nie hańbi. I kasjerka, i lekarz, i nauczyciel, i grafik, i nawet blogerka modowa – każdy z nich ma pracę, którą powinno się szanować. A nie bagatelizować, bo cię boli tyłek, że ktoś zarabia w fajniejszy sposób niż ty. Co takiego ci zrobił, zabrał ci te pieniądze z twojego portfela?
Oczywiście, że nie. Więc przestań umniejszać.
On pewnie nie umiałby sobie radzić w pracy tak świetnie jak ty, a ty na bank nie poradziłbyś sobie na jego stanowisku. Kwestia umiejętności.
I już.