Czasami jest tak, że pewne rzeczy się mnożą. Na przykład problemy. Albo muszki owocówki – najpierw jest jedna, a dzień później na suficie wita cię już dziesięć kolejnych. A w moim przypadku pomnożyły się koty. Był jeden, są dwa.
I bardzo mnie to uszczęśliwia.
A tak na poważnie – decyzja o wzięciu drugiego kota nie była w żaden sposób spontaniczna.
Myśleliśmy nad tym od dłuższego czasu, a że obydwoje jesteśmy osobami, które każdą decyzję muszą przemielić dokładnie, tak było i tym razem. Sam fakt wzięcia zwierzęcia do domu jest ogromnym obowiązkiem: a wprowadzenie drugiego kota do domu to nie tylko nowy obowiązek, ale także przemyślane działania, żeby koty się polubiły i przeżyły całą tą nową sytuację w miarę łagodnie.
DECYZJA
Bardzo chciałam mieć drugiego kota, ale zastanawialiśmy się też, jak nową sytuację przyjmie Nitka, która jest z nami już kilka lat i do tej pory była jedyną panią na włościach. Nitka też ma swój charakter – mimo, że często piszecie mi pod jej zdjęciami, że jest słodziutka, że chętnie byście ją wygłaskali, wytarmosili, to… prawda jest taka, że prawdopodobnie Nitka by Wam na to nie pozwoliła.

Nitka nie śpi na kolanach – woli towarzyszyć nam gdzieś obok, blisko, ale nie za blisko. Głaskać można królewnę wtedy, kiedy ona sobie tego zażyczy, a i nie każdy może dosięgnąć tego zaszczytu: zazwyczaj tylko ja i Patryk mogliśmy to robić. Mi udało się zyskać miano Ulubionego Człowieka, prawdziwej Kociej Mamy, dzięki czemu mogę więcej, niż inni śmiertelnicy. Noszenie na rękach, tulenie, przyjazne mruknięcia, a nawet spanie na głowie – to rzeczy, które są zarezerwowane tylko dla mnie (i czasami dla Patryka).

Wszyscy nasi znajomi wiedzą, że nie mają co liczyć na jakieś super głaskanie z Nitką i totalnie to akceptują. Zawsze siedzi przy gościach, ale w odpowiedniej odległości, a jak któryś jest zbyt namolny, to może oberwać pacnięcie łapą (na szczęście bez wyciągniętych pazurów – Nitka robi to bardziej na pokaz). Zdarzało się jednak syknąć na delikwenta, który nie uszanował Nitki ostrzeżeń.

Nic więc dziwnego, że decyzja o wzięciu drugiego kota była u nas długo przegadywana – w końcu jednak zdecydowaliśmy się na drugiego lokatora, ale wiedzieliśmy, że czeka nas też sporo pracy.


Na początku myśleliśmy o adopcji kotka ze schroniska – ze względu jednak na trudny charakterek Nitki chcieliśmy zminimalizować potencjalne konflikty i koniec końców zdecydowaliśmy się na kota z jakiejś łagodnej, przyjaznej rasy, żeby zwiększyć szanse na pozytywne zapoznanie.
Padło na ragdolla – koty tej rasy są kontaktowe, przyjazne, lubią ludzi i inne zwierzęta. Wiadomo, że to jakie będzie dorosłe zwierzę to i tak wielka niewiadoma, ale zawsze jest to jakieś większe prawdopodobieństwo na konkretny charakter. Sznurek jest z tej hodowli.
POZNAJCIE SZNURKA
I tak oto trafił do nas Sznurek – obecnie ma 4 miesiące i ma tyle energii, że spokojnie mógłby napędzać nią jakąś elektrownię. Sznurka wzięliśmy ze sprawdzonej hodowli, prowadzonej przez weterynarza i doświadczonego hodowcę.

Sznurek lubi… w sumie wszystko. Ludzi, syczącą na niego Nitkę, zabawy, zabawki, jedzenie oraz towarzyszenie we wszystkich możliwych aktywnościach w domu.
Jest strasznie śmieszny i dostarcza nam mnóstwa rozrywki… ale też jest ogromnym pochłaniaczem czasu, bo wymaga mnóstwo uwagi – jest w końcu jeszcze kocim dzieckiem!


Na razie Sznurek jest kociakiem, ale już widać, że jest baaardzo towarzyski, ciepły i przytulaśny. Znajomym wystarczy około 10 minut – i po tym czasie można się już ze Sznurkiem bawić, głaskać i przebywać.






OBECNY STATUS: W REALIZACJI
Sznurka przez jakiś czas ukrywałam przed światem, bo… zapoznawanie obu kotów kosztuje mnie tyle emocji, że nie chciałam nawet o tym opowiadać! Wiele osób nie wie, jak naprawdę powinno wyglądać prawidłowe wprowadzenie drugiego zwierzaka – niestety, nie trwa to dwóch dni. Pewnie, są koty, które już od początku nadają na tych samych falach, ale w większości przypadków należy przeprowadzić proces socjalizacji z izolacją, który trochę trwa, a dla właściciela jest bardzo emocjonujący.

My chcieliśmy wszystko zrobić dobrze, więc zaczęliśmy cały proces książkowo, a obecnie pracujemy także z behawiorystą (Mieszkiem), który doradził nam, jak zapoznawać koty, żeby potem nie było żadnych konfliktów i problemów.
Obecnie jesteśmy na etapie randkowania – raz dziennie koty się widzą (Sznurek w transporterze, Nitka na wolności) i mogą się obwąchać, osyczeć i zrobić wszystko to, na co mają ochotę. Powoli randki robią się coraz mniej emocjonalne, a coraz bardziej… zwyczajne, i właśnie o to chodzi.

Poza spotkaniem kociaki funkcjonują w różnych częściach mieszkania i tylko się zamieniają co jakiś czas, żeby każdy z nami przebywał i co najważniejsze – zostawił swój zapach dla drugiego.

CIERPLIWOŚĆ
Przed nami jeszcze trochę czasu i pracy, aby nasza czteroosobowa rodzina funkcjonowała już “normalnie”, ale nie przeszkadza mi to. Zarówno jeden, jak i drugi kot dostarcza mi takiej ilości radości, że trudno mi to opisać. Niestety, razem z drugim kotem wcale nie przechodzi bycie kociarą – jest jeszcze gorzej! 😀

Trzymajcie mocno za nas kciuki, a ja mam nadzieję, że za jakiś czas na blogu wrzucę fotkę obu kotów na raz. W dobrych humorach! 🙂
Marto, gratuluję nowego członka rodziny! A jako niereformowalna kociara i jednocześnie tłumaczka mogę ci gorąco polecić książkę w moim przekładzie – “Kocie mojo czyli jak być opiekunem szczęśliwego kota” Jacksona Galaxy’ego (tak, to ten pan od “Kota z piekła rodem”). Choć koty mam od 10 lat, ta książka na wiele spraw otworzyła mi oczy, a praca z nią okazała się jednocześnie ogromnym wyzwaniem, ale i przyjemnością. PS. Ja też mam Nitkę, tyle że calutką czarną 🙂 Ale równie charakterną i kapryśną 😉
Piękna kicia. Pozdrowienia dla was 🙂
Trzymam bardzo mocno kciuki! W sumie odkąd zobaczyłam post na Instagramie 🙂
Sznurek jest prze-słodki !!!
Jeju, jaki piękniutki ten Wasz Sznurek! I podziwiam za cieprliwość. Przygarnęłam jednego kota, istny dzikus, jak włączy mu się ADHD, to w mieszkaniu wszystko lata. I oczywiście głaskać go można tylko wtedy, kiedy on chce i tak długi, jak on na to pozwoli. Zazwyczaj zaraz po jego przebudzeniu albo jak jest już śpiący – wtedy jest najprzyjemniej :). Dlatego póki co (z takim wariatem) nie wyobrażam sobie przygarnięcia drugiego malucha. Były próby zapoznania go z psem siostry, ale pies chciał się bawić, a kot… no cóż – warczał, syczał i chciał pokazać, że nie da sobie w kaszę dmuchać 😛
Sznurek jest totalnie, całkowicie, absolutnie PRZESŁODKI! Schrupałabym! <3
U nas randkowanie koty same skończyły gdy wyszliśmy na dłużej z domu. Jakoś otworzyły drzwi je dzielące jak nas nie było i jak wróciliśmy spały w jednym pokoju w całkiem bliskiej odległości 🙂 więc daliśmy sobie spokój z randkowaniem. To było nawet szybko bo chyba po 5 dniach 🙂
Każda sytuacja jest inna 🙂 U nas przypadkowe wybiegnięcie Sznurka po kilku dniach skończyło się aferą i wydłużyło całą socjalizację. Cieszę się jednak, że trafiliśmy na Mieszka i wprowadziliśmy wszystkie jego rady w życie, bo dzięki temu niedługo będziemy już puszczać koty wolno 🙂 Bo relacje się zmieniły i wszystko idzie w dobrym kierunku 🙂
Przepiękny kociak!
Tylko pamiętajcie o kastracji Sznurka – powinno się kastrować w 5-6 miesiącu życia.
Trzymam za Was kciuki! Nitka zawsze była piękna (i ma podobny charakter co moja kotka – podobno kocie dziewczyny takie są), ale Sznurek to prawdziwe zjawisko! Rozpływam się przy każdym zdjęciu <3
Oprócz tego, że rozpłynęłam się z powodu ilości puchatych kocich fotek :D, to chciałam powiedzieć, że uważam za mega wazne, że piszesz o zapoznawaniu kotów. I super, że podchodzisz do tego wszystkiego tak poważnie! Niestety ludzie często nie rozumieja, że zwierzaki to odpowiedzialność, a nie zabawki. Podejście “jakoś to będzie” nie jest ok! Powodzenia w dalszych etapach przyzwyczajania kitków 🙂
Wspaniałe kociaki! Uwielbiam zdjęcia kociaków! Kocury mają niesamowite spojrzenie. Zastanawiam się czy macie ten problem? Jak nauczyć kota korzystać z kuwety – tu taka mała podpowiedź 😉 https://odrudej.pl/z-czym-do-coacha-jak-nauczyc-kota-korzystac-z-kuwety/ Bo wszystko da się wypracować w różny sposób 🙂