Na pewno znasz jednego z nich.
Teoretycznie z nimi rozmawiasz, chodzisz do pracy, spotykasz w szkole, widujesz w sklepie. Są wszędzie, nieśmiało stojąc obok barwnych postaci, krzykaczy, oryginalnych, kolorowych wariatów i błyszczących gwiazd. Przecież ich znasz. Mniej-więcej (z naciskiem na mniej) potrafisz sobie wyobrazić jak wyglądają, gdy zamkniesz oczy.
Ale za cholerę nie możesz sobie przypomnieć ich imienia.
Niektórzy ludzie po prostu są.
Najczęściej nie mówią zbyt dużo, uśmiechają się nieśmiało i zazwyczaj są niesamowicie uroczy. Nie przypominają wszystkich tych krzykaczy z wielkim ego, którzy krzyczą “cześć” na pół miasta i zawsze zabawiają towarzystwo. Ludzie-widmo po prostu stoją i robią swoje.
I mało kto o nich pamięta.
JAK ONA SIĘ NAZYWAŁA?
Nie wiem, czy zdawały sobie z tego sprawę, ale wydaje mi się, że kompletnie nie.
KTO TO DO CHOLERY JEST?
Czasami zapraszają mnie na portalach ludzie, których w ogóle nie kojarzę. Nie dlatego, że jestem zadufanym w sobie bucem, który ma gdzieś innych – a przynajmniej mam nadzieję, że tak nie jest. Najzwyczajniej w świecie ich nie pamiętam, nie kojarzę, nie przypominam sobie, żebym z nimi rozmawiała.
A okazuje się, że tak było.
Jak to się dzieje, że na niektóre osoby zwracasz uwagę od razu, gdy tylko wejdą do pokoju, a innych nie możesz sobie nawet przypomnieć? Że są ludzie, którzy migną tylko przed oczami jak te widmo i nie pozostawiają nic – zupełnie nic – w twojej głowie? Osoby, które nie wywołują żadnych emocji? I jak to się dzieje, że niektórzy ludzie – choćbyś chciał – nie chcą ci z głowy wyjść, a ich imię pamiętasz nawet po pięciu minutach rozmowy?
Są osoby, które znam tylko przez internet, ale zapadają w pamieć jak nikt inny. Są charakterystyczne, mają coś takiego, co przyciąga. Sprawia, że chcesz z tą osobą przebywać. Chcesz wiedzieć, co u niej, ile ma rodzeństwa, jak tam z jej chłopakiem, co dzisiaj ubrała, zjadła i robiła. Czy spała dobrze, czy oglądała ten film, czy kupiła pomidory, czy raczej postawiła na ogórki.
I wiecie co, nie wydaje mi się, żeby chodziło o wygląd. Nie sądzę, że gdyby te dziewczyny nosił się na różowo, to każdy by ich imię pamiętał. Tu chodzi o coś innego: o to mityczne, legendarne “coś”, którego nikt nie potrafi zdefiniować, ale które sprawia, że ludzie dostają świra na twój widok.
MOŻE NIE JEST TAK ŹLE
I chociaż wydaje się, że bycie człowiekiem – widmo jest straszne, bo jesteś jak duch, którego nikt nie widzi, to chyba nie jest tak źle. Są osoby, którym to pasuje. Które wcale nie chcą szału, nie potrzebują uwagi i nie przeszkadza im, że ktoś woła za nimi “hej, ty, no.. ty!“. Dobrze im się żyje w swoim spokojnym, bezpiecznym życiu, w którym inni ich nie stresują i do którego dopuszczają tylko wybranych.
Poza tym, już kiedyś chyba to było, chociaż może w trochę innym stylu. Brzydkie kaczątko nieźle ludziom utarło nosa. Może człowiek- widmo kiedyś po kolejnym “ej, ty!” też to zrobi. A może nie.
To… mówiłaś, że jak ci na imię?
FACEBOOK || NEWSLETTER || ASK.FM || YOUTUBE