Marta, czy często żałujesz swoich decyzji, które nie doprowadziły cię do upragnionego celu?
Czy często żałujesz decyzji, które podjęłaś, a które nie doprowadziły Cię do upragnionego celu?
W pierwszych kilku sekundach – tak.
Później – nie.
Nie dlatego, że rzadko mi się zdarzają. Bo takie decyzje, które nie są odpowiednie i które nic nie dają, zdarzają się całkiem często. Czasami bolą. Czasami sprawiają, że chcę pluć sobie w brodę, ale nie pluję, bo to mija się z celem. Nauczyłam się już jednej, podstawowej rzeczy, która wydaje się być oczywista, ale nie zawsze jest: czasu nie da się cofnąć. Postanowiłam, zdecydowałam, nie wyszło – trudno. Teraz muszę pomyśleć co zrobić, żeby ten cel osiągnąć lub z danej sytuacji wybrnąć. Płakanie i użalanie się nad sobą i nad podjętymi decyzjami marnuje czas i sprawia, że człowiek tylko zaczyna mieć gorszy humor, a nic konkretnego z tego nie wynika.
Życie polega na dobrych i złych decyzjach. Nie ma osoby, która zawsze wybiera dobrze i której zawsze się powodzi. Warto jednak zrozumieć jedną rzecz: nie podejmując żadnej decyzji stoisz w miejscu i nie robisz kompletnie nic. Ani w przód, ani w tył. Decydując się na decyzję bierzesz na klatę ryzyko, ale jednocześnie masz dużą szansę na wygraną. Więc zawsze warto.
Było sporo decyzji, przy których pomyślałam sobie “cholera, mogłam inaczej”, “jestem głupia”, “dlaczego to zrobiłam?”. Ale było też sporo ryzykownych decyzji, które podjęłam i które się opłaciły. Ogólnie uważam, że warto ryzykować i robić coś pod prąd (np. zrezygnować ze studiów i wyjechać zwiedzać świat), bo najczęściej te najbardziej szalone, ryzykowne decyzje są najbardziej opłacalne.
Najlepiej w takim momencie zamiast rozpaczać usiąść i zastanowić się, co zrobić teraz. Jaki jest następny plan? Jakie jest inne wyjście? Nic nie pomaga na żal tak bardzo, jak działanie.
Czy masz może jakieś rady dla osób, które boją się odpowiedzialności za swoje decyzje?
1. Odpowiedzialność jest czymś, co każdy musi wziąć na klatę. Pogódź się z tym.
2. Przeczytaj mój wpis o podejmowaniu decyzji: KLIK.
3. Pamiętaj, że prędzej czy później i tak będziesz musiał podjąć tą decyzję bądź ktoś to zrobi za ciebie i wtedy nie musi być już tak fajnie. Będąc obojętnym i unikając podejmowania decyzji szkodzisz tylko sobie – bo nie ty kreujesz wtedy swoje życie, tylko inni ludzie.
4. Lepiej zaryzykować i stracić, niż nie ryzykować i całe życie zastanawiać się, co by było gdyby. Uwierzcie mi, to jest najgorsze uczucie na świecie.
5. W większości przypadków szalone i ryzykowne decyzje opłacają się.
6. A nawet jeśli tak nie będzie, przynajmniej możesz spojrzeć w lustro i powiedzieć: próbowałem. Takie rzeczy hartują ducha i sprawiają, że potem w życiu jest łatwiej. Serio.
7. Nie żałuj złych decyzji. Nie ma co rozpaczać nad rozlanym mlekiem – lepiej się zastanowić, jak skołować sobie karton z kolejnym!
8. Rób to, co chcesz robić. Rób to, co sprawi, że będziesz szczęśliwy i spełniony.
Pytający Poniedziałek to nowa seria na blogu – Wy zadajecie pytania, a ja staram się jak najlepiej na nie odpowiedzieć. Pytania do kolejnej serii można zadawać w komentarzu pod tym postem.

Ja 3 lata temu podjęłam decyzję o studiach na które pójdę, teraz tego żałuję, bo wiem że nie będę pracować w tym zawodzie. Ale nie dlatego że “w tym kraju nie ma pracy dla ludzi w moim wykształceniem” ale po prostu widzę, że się do tego nie nadaje. I wszystko byłoby fajnie, gdybym wiedziała że skończę te studia i mogę iśc dalej, ale… nie mam pewności czy je skończę, bo czeka mnie mega ciężki praktyczny egzamin zawodowy. Najgorsze jest to, że staram się, uczę a i tak to nie pomaga i nadal jestem w tym beznadziejna. I już powoli brakuje mi do tego sił 🙁
To może zrób sobie przerwe/zmień kierunek/skup sie na chwilę na czymś innym?;)
Egzamin mam za miesiąc – poddawać się tuż przed metą nie warto. Mogłam zrezygnować w momencie gdy uświadomiłam sobie, że to nie dla mnie, ale … “co powiedzą inni, co powie mama, będą się śmiać, ja się nigdy nie poddaję, a nuż się uda, może mi się odmieni”
Co do zmiany kierunku – to tak, składam niedługo papiery na kierunek, który był moim marzeniem od dziecka, ale przez “co powiedzą inni, będą się śmiać, gadać, że nie znajdę pracy” zrezygnowałam z tych marzeń i wylądowałam tu gdzie jestem.
Ale chodzi o to, że ja nie umiem i nie lubię przegrywać. I mimo, że chcę zacząć nowe studia to chcę też zdać egzamin zawodowy. Bo mimo, że nie wiążę z tym zawodem przyszłości to czuję że jeśli nie zdam to zawali się cały mój świat… do tego ta presja, rodziny, znajomych. Każdy pyta kiedy kończę studia i co potem, a ja nawet nie wiem czy skończę… Babcia mówi do mnie :”jak zdasz egzamin to będzie nagroda”. Kiedy dla mnie samo zdanie egzaminu będzie wystarczającą nagrodą.
Ja większości swoich decyzji żałuję. Ale czy to ja sama za zbyt wiele się obwiniam, czy też może istotnie wszystkie były przeze mnie źle podjęte? Za późno, żeby się zastanawiać 😉
Żałowanie, to skupianie się na tym, czego od życia nie dostaliśmy. Życie wyimaginowanym szczęściem, które nas ominęło. Tyle, że nie wiemy, co nas tak na prawdę ominęło. Pojadę brutalnie. Może nie dostaliśmy się na upragnione studia i nadal cieszymy się życiem, bo gdybyśmy się dostali, zginęlibyśmy w katastrofie kolejowej, w trakcie wyjazdu na sesję. To przerysowany i zmyślony scenariusz, ale życie takie pisze. Trochę pisałem o tym i o fajnej bajce Zen dzisiaj u siebie, zapraszam, jeżeli ktoś ma chwilę: http://marcinwojtaszczyk.pl/?p=811
Dziękuję za odpowiedź na moje pytanie. 🙂 Ja często żałuję swoich decyzji i mam skłonność do rozdrapywania wszystkiego, gdybania i rozkładania na czynniki pierwsze. Wiem, że to złe i staram się coś z tym zrobić, jednak nie zawsze wychodzi niestety. Przeważnie nie wychodzi. :/
A ja nie żałuję niczego, bo to zawsze jakieś doświadczenie i czegoś uczy ;). Pytań mam do Ciebie mnóstwo, ale to prywatnie, jak wreszcie uda nam się poznać ^^.
nie żałuję, bo przecież nie wiem, czy gdybym postąpiła inaczej to w ostatecznym rozrachunku wyszłoby lepiej. może coś, co teraz wydaje mi się lepszą decyzją, wcale by taką nie było. nie wiem i się nie dowiem, więc zakładam, że podjęłam jedyną możliwą decyzję (bo kiedy ją podjęłam, to taka właśnie się stała) i już. i nie ma sensu się nad tym rozwodzić.
poza tym każda decyzja, każde doświadczenie, absolutnie wszystko czegoś nas uczy. i naszym zadaniem jest z każdej sytuacji wyciągnąć jak najwięcej dobrego dla siebie. a użalanie się i rozmyślanie nad cofanie czasu raczej dobrym nie jest. no chyba, że ktoś np. ładnie o tym książkę napisze. też można 😉
nie ma co żałować, tylko trzeba brać co się ma i działać tym.
Nasze pokolenie w ogóle boi się wziąć odpowiedzialność za to, co robią. 😉 Warto przyjrzeć się popełnianym błędom i wyciągać z nich po prostu naukę – to pozwala się rozwijać i uczy, czego unikać w przyszłości.
My z mężem pół roku temu przenieśliśmy się z miasta do malutkiej wsi, 350 km od naszych rodzinnych domów. Jest cudownie. W końcu mamy sąsiadów z którymi można pogadać, przyjść na kawę. Mamy pełno zwierząt, w tym kozy… i jesteśmy prawdziwie wolni. To była dobra decyzja. Teraz marzymy żeby przenieść się w jakieś bardziej egzotyczne miejsce… może do AFRYKI. Nie żałuję decyzji, tylko uczę się z rezultatów. Bardzo lubię Twój blog Marta! Powodzenia..
Co byś chciała zmienić w sobie, i w swoim życiu?
super 🙂 dziękuje ci za ten wpis ! właśnie skończyłam liceum i doszłam do wniosku, że na wymarzone studia (medycyna) się nie dostane . ale stwierdziłam, że spróbuje za rok. rodzice są przeciwko, ogólnie ludzie twierdzą, że ‘ jak teraz nie wyszło to za rok też nie ‘. a ja się nie zgadzam i próbuje dalej ! jednocześnie biorę odpowiedzialność za swoje decyzje i ułożyłam sobie plan b, żeby nie płakac gdy nie wyjdzie. dziękuje bardzo za te słowa : Postanowiłam, zdecydowałam, nie wyszło – trudno. Teraz muszę pomyśleć co zrobić, żeby ten cel osiągnąć lub z danej sytuacji wybrnąć. Płakanie i użalanie się nad sobą i nad podjętymi decyzjami marnuje czas i sprawia, że człowiek tylko zaczyna mieć gorszy humor, a nic konkretnego z tego nie wynika.
Podjąć ryzyko wymaga odwagi. Czasami zwyczajnie nam jej brakuje. To znaczy my ją mamy tylko skrupulatnie ją w sobie chowamy. Albo jest z tym inaczej zanim dojdzie co do czego to potrafimy słowami góry przenosić. Problem zaczyna się kiedy trzeba podjąć ryzyko i swoje słowa przekuć w działanie. Jednak mimo wszystko warto. Wbrew pozorom możemy więcej zyskać niż stracić nawet jeśli coś nam nie wyjdzie, a noga się powinie jak na skórce od banana. Nie ma co żałować tego co było. Nie mamy większego wpływu na przeszłość. Jedyne co powinniśmy z niej czerpać to wnioski, które nie pozwolą nam spieprzyć przyszłości. 🙂
Jak zwykle świetnie i w samo sedno! 🙂
Jeśli są jakieś decyzje, których żałuję to tylko takie, gdzie nie do końca kierowałam się własną intuicją, tylko podejmowałam je pod wpływem różnych dobrych rad. A te moje – nawet jeśli złe – zawsze są dobre, bo moje i to właśnie na nich najwięcej się nauczyłam.
Mogę sie podpisać najmniejsza czcionka pod tym wpisem?
Jedno z moich mott życiowych to właśnie “lepiej żałować, ze sie zrobiło niż zalowac, ze sie nie zrobiło”. Do przodu, na przód, marsz!
Życie jest piękne!