Znam wielu ludzi, którzy o czymś marzą. I nie mówię tu wcale o liście z Hogwartu, stadzie jednorożców ani przepłynięciu świata wpław, ale o tych takich zwykłych, bardziej realnych marzeniach – związanych z pracą, życiem i rozwojem. Chcemy zarabiać więcej, zmienić zawód, robić to, co lubimy, przeprowadzić się i hodować alpaki. Marzymy wszyscy. Ale tylko nieliczni te plany realizują.
Dlaczego? Bo reszta zabiera się do tego od zupełnie złej strony.
Nie zliczę, ile razy słyszę pytania: jak ci się udaje spełniać te wszystkie postanowienia? Jak ci się udaje realizować to, co sobie postanowisz? Skąd znajdujesz na to czas? Ja też bym chciał/chciała to zrobić…
Ludzie pytają i wpatrują się intensywnie, oczekując na jakiś tajemny przepis, tajemniczą receptę, jakiś “patent”, który pomoże im z dnia na dzień zmienić życie i wreszcie rzucić wszystko i jechać w Bieszczady hodować alpaki czy spełnić inne “szalone” marzenie, o którym tylko intensywnie myślą.
Niestety, odpowiedź jest bardzo krótka i dosadna, a także wybitnie rozczarowująca. Przepraszam za język – trzeba zapie*da*ać.
Zabawne jest to, że mało kto w to wierzy.
SZCZĘŚCIE, PRZYPADEK ALBO JAKOŚ TAK WYSZŁO
Ktoś miał szczęście, farta, dobry początek, spotkało go zrządzenie losu, przypadek albo coś jeszcze innego – w to lepiej nam wierzyć. Jakoś… łatwiej? Milion razy słyszałam od kogoś, że osoba Y czy Z ma to, co ma, bo jej się poszczęściło w życiu. Rzadko kiedy słyszę, że ktoś przyznaje, że Z po prostu na to wszystko nieźle zasuwał.
Szukamy jakiegoś tajemnego przepisu na sukces, chociaż mamy go pod nosem. Nie wiem dlaczego tak trudno nam uwierzyć, że ktoś po prostu może dojść do czegoś pracą.
Pewnie: kiedyś już pisałam o tym, że życie nie jest sprawiedliwe i nikt z nas nie ma równego startu. Jeden rodzi się jako syn bogatego biznesmena, który poświęca mu czas po pracy i zapisuje potomka na wszystkie kółka zainteresowań, o których ten tylko marzy, a drugi – w ubogiej rodzinie, w której nie stroni się od przemocy. U każdego droga do “marzenia” będzie wyglądała inaczej – trudniej lub łatwiej i nie ma co się oszukiwać, że wszyscy mamy do pokonania ten sam dystans.
Co nie zmienia faktu, że da się zdziałać sporo, jeśli się zasuwa. Jest tylko jeden szkopuł w tej recepcie na spełnione marzenia: same zasuwanie to za mało.
Trzeba jeszcze zasuwać w dobrym kierunku.
NIE POWTARZAJ W KÓŁKO JEDNEGO
Sama praca nie wystarczy.
Muszą być spełnione jeszcze inne warunki.
Po pierwsze – praca musi mieć dobry kierunek. Można do śmierci ciężko pracować i robić coś w kółko, nie widząc efektów. Czasami nawet najlepszy pomysł okazuje się nie działać i jedne, co możemy zrobić, to zatrzymać się, połknąć jakoś porażkę i zacząć od nowa. Inaczej. Czasami plany zmieniają się w trakcie i trzeba po prostu reagować. Znam sporo osób, które dążą do czegoś – na przykład rozwinięcia swojego biznesu, zdobycia “sławy” w internecie, awansu, pracy, o której marzą i tak dalej – ale ciągle robią to samo i frustrują się, że cała ta”ciężka praca” nie działa, a ci, którym się udało, na pewno musieli oszukiwać. Bo przecież oni próbują i to nic nie daje!
Nie widzą tego, że ich próby nie mają sensu. I że już dawno mogliby spełnić swoje marzenie, gdyby w końcu przyznali, że może czas coś zmienić.
Po drugie – praca wcale nie musi być bardzo ciężka. Musi być sensowna. Czasami (oczywiście nie zawsze) nie musisz wcale wypruwać sobie żył, spać po dwie godziny i pracować na trzy etaty, żeby dotrzeć do swojego celu. Sensownie zaplanowane kamienie milowe i cele naprawdę ułatwiają realizowanie swoich planów, jednocześnie nie doprowadzając człowieka na skraj załamania nerwowego. Pewnie: w wielu momentach trzeba naprawdę ciężko pracować, żeby osiągnąć to, co się chce osiągnąć, ale czasami naprawdę można to zrobić inaczej, jeśli tylko jest to sensownie i rozsądnie zaplanowane.
Po trzecie – musisz w to wierzyć. Jeśli ktoś startuje w biegu z założeniem, że nie wygra i że będzie ostatni, to prawdopodobnie właśnie tak będzie. Bardzo nie doceniamy siły naszej głowy: nie mówię, że jak będziesz bardzo mocno w coś wierzyć, to z nieba spadnie paczka obwiązana kokardą, w której będzie twoje spełnione życzenie; ale naprawdę dużo łatwiej o motywację , kiedy rzeczywiście wierzysz, że to co robisz, może przynieść owoce.
MASZ RACJĘ – MARZENIA SIĘ NIE SPEŁNIAJĄ
Marzenia się spełnia. A najlepiej, jeśli jeszcze przed pracą nad nimi z marzeń zamienią się w cele – będzie dużo łatwiej.
Chciałabym, żeby więcej ludzi przestało sobie wmawiać, że potrzebują kopa w tyłek, świecącej z nieba motywacji, szczęścia, czterolistnej koniczyny, tęczy i zielonego skrzata na jej końcu albo rybiej łuski w portfelu.
Bo tak naprawdę, do większości marzeń potrzebują tylko siebie. I zmiany nastawienia.
Święte słowa. Też należałam do grupy pytającej, szukającej odpowiedzi w internecie “jak osiągnąć sukces” i tak dalej. W tym roku zmieniam swoje działania. Zasuwam prawie na dwa etaty i odkładam pieniążki na wymarzoną podróż. Rozwijam się również i chodze na szkolenia. Już teraz wiem, że cel jest dużo potężniejszy niż marzenie… a cel napędzany marzeniem dodatkowo motywuje 😀
Po całym zeszłym roku i po początku tego nasuwa mi się jeden wniosek: trzeba po prostu zacząć. I potem nabrać rozpędu. I potem pewne rzeczy już tak wchodzą w krew, że po prostu realizacja tych celów (z potknięciami jak i ze wzlotami) jest nieodłączną częścią nas.
W magię motywacji przestałam wierzyć już dawno. Tylko dyscyplina może nas uratować i pomóc w przenoszeniu marzeń w rzeczywistość 🙂
Zgadzam się w 100%. Zamiast typowych postanowień noworocznych, w zeszłym roku chciałam spełnić 3 marzenia. Żadne by sie nie spełniło gdybym nie zaczęła szukać mieszkania, zarezerwowala hotel czy kupiła bilet. Ważne żeby zrobić pierwszy krok ku marzeniu i widzieć jak się realizuje, a motywacja sama się znajdzie
Kiedyś właśnie miałam tą brzydką tendencję do mówienia, że ktoś doszedł do kariery przez łóżko. Gdy sama osiągnęłam sukces ciężką pracą zdałam sobie sprawę, że moja opinia była bardzo krzywdząca i że bardzo łatwo nam oceniać innych, gdy sami NIC nie robimy. Nie osiągnęłam jeszcze sukcesu na wszystkich polach jakie chciałam, ale już wiem, że tu nie ma półśrodków. Trzeba zapie*dalać. Pozdrawiam 🙂
Każdy powinien sobie to wreszcie zapamiętać – jeśli mocno się czegoś pragnie, to ciężką pracą i determinacją można to osiągnąć i nie jest do tego potrzebny cud, na który wielu z nas liczy. Przede mną ogromne wyzwanie przed spełnieniem jednego z największych (zawodowych) marzeń w życiu – wiąże się to z naprawdę intensywną nauką przez 1,5 roku i podejmuję je z wielkim lękiem. Ale walczę! I tej gotowości do walki o marzenia życzę także Wam 🙂
Ja marzyłem o zmianie pracy i w końcu to robę. Jestem na etapie przeglądania ogłoszeń http://www.gowork.pl/praca/bialystok;l
ale liczę, że w końcu coś się ruszy i będzie super! Trzeba działać!!!
Akceptacja tego co się ma, marzenia i cele, które mogą do nich doprowadzić. No i konsekwencja, by je osiągnąć. To właściwie wszystko co potrzebne jest by realizować swoje życie po swojemu 🙂
Dziękuję z całego serca, bardzo pomógł mi ten wpis!