Durne pytanie – stwierdzi większość z Was. O czym można myśleć w święta, jak nie o lepieniu pierogów, ubieraniu choinki, kupowaniu prezentów i modlitwach z prośbą o to, żeby tym razem spadł śnieg, ale było w miarę ciepło, bo rajstopy pod spodniami są cholernie niewygodne, a w sytuacji sam-na-sam z miłością życia całkowicie rujnują nastrój?*Ale ja nie o rajstopach miałam – tylko o tym, gdzie błądzą nasze umysły, kiedy wydajemy ostatnie grosze na prezenty i z ponurą miną kręcimy mak w starej maszynce, zamiast siedzieć na fejsie i myśleć o.. no właśnie. Kim lub czym? […]

O czym myślisz w Boże Narodzenie?
Durne pytanie – stwierdzi większość z Was. O czym można myśleć w święta, jak nie o lepieniu pierogów, ubieraniu choinki, kupowaniu prezentów i modlitwach z prośbą o to, żeby tym razem spadł śnieg, ale było w miarę ciepło, bo rajstopy pod spodniami są cholernie niewygodne, a w sytuacji sam-na-sam z miłością życia całkowicie rujnują nastrój?*
Ale ja nie o rajstopach miałam – tylko o tym, gdzie błądzą nasze umysły, kiedy wydajemy ostatnie grosze na prezenty i z ponurą miną kręcimy mak w starej maszynce, zamiast siedzieć na fejsie i myśleć o.. no właśnie. Kim lub czym?
Na pewno nie o Świętym Mikołaju.
DLACZEGO AKURAT ŚWIĘTA?
Bo – cytując księży przemawiających z ambony i fundacje, które próbują namówić ludzi do udzielenia jakiejkolwiek pomocy – to czas refleksji. To moment, w którym patrzymy na spadający śnieg, słuchamy z radia radosnych piosenek, które każdy zna na pamięć, bo prezenterzy puszczają je bezlitośnie co roku, powolnym, uczuciowym ruchem przegryzamy pieroga z kapustą i… myślimy.
A przyznajcie, to w dzisiejszych czasach zdarza się dość rzadko.
Schematyczność tych kilku dni grudnia sprawia, że – często bez naszej zgody – do głowy przychodzą nam wspomnienia, niekoniecznie związane z samymi świętami. Jedni myślą o tym, jak cudownie się bawili na Wigilii rok temu, drudzy z łezką w oku wspominają ostatni wypad ze znajomymi, trzeci wzdychają za utraconą miłością, a jeszcze inni… no cóż, tak jak ja, wspominają sobie czas, kiedy ta miłość się zaczęła.
ŻYĆ WSPOMNIENIAMI
Czasami zatracając się w tym nurkowaniu w starych słowach, czynach i rzeczach, które utkwiły nam w pamięci, zapominamy doceniać to, co jest teraz. Może te rozstanie, o którym śpiewa facet w Last Christmas nie było takie złe – w końcu skoro te uparte babsko nie chciało jego serca, to znalazł kogoś, kto je chciał?
Może śmierć kogoś bliskiego była bardzo bolesna, ale dzięki niej bardziej doceniasz życie? Nieudana Wigilia rok temu może być motorem do działania, by ta tegoroczna była na złoty medal. A wspomnienia brzucha eksplodującego od oszalałych motylków motywacją, by pielęgnować związek każdego dnia, by motylki nigdy nie umarły śmiercią tragiczną.
I tego Wam życzę w te święta. Żeby mimo wspomnień, które wydają się być lepsze, niż teraźniejszość (albo takich, które psują wizję tegorocznego świętowania) nie przyćmiły tego, co w życiu wydaje się być najważniejsze, żeby osiągnąć szczęście – doceniania chwili i tego, co mamy.
*No bo kto to widział – półmrok w pokoju, romantyczna muzyka, napięcie niemal takie, jak w scenach łóżkowych między półnagim Bradem a Angeliną w bieliźnie, a ty stoisz na środku pokoju i siłujesz się z rajstopami, które ni cholery nie chcą zejść z nóg w tym kluczowym, wydawałoby się, momencie.
“A wspomnienia brzucha eksplodującego od oszalałych motylków motywacją, by pielęgnować związek każdego dnia, by motylki nigdy nie umarły śmiercią tragiczną.”
Idealnie to ujęłaś. Moje wspomnienia z pierwszą i obecną miłością, to właśnie Święta sprzed trzech lat. Dokładnie 22 grudnia umówiliśmy się na pierwszą randkę i przez całe święta mój żołądek – oprócz tony pierogów i klusek z makiem – wypełniały oszalałe z podniecenia motyle.
Dobrze chociaż na moment zamknąć oczy i przypomnieć sobie tamto wariackie uczucie 🙂
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie, dziękuję za kolejny celny i mądry post, no i oczywiście życzę niesamowicie radosnych, udanych Świąt!
No właśnie moje święta w tamtym roku też upłynęły pod znakiem ‘motyle w brzuchu’ ;D
Ja Ciebie też pozdrawiam i dziękuję za życzenia :*
Jak dla mnie święta nie mają w sobie żadnej magii, a czas na refleksje nie zależy od świętowania narodzenia Jezusa – dla mnie bardziej do refleksji zmusza wieczór z gorącą czekoladą, sensowną książką i śniegiem za oknem 🙂
Jednak mimo wszystko to wesołych świąt i szczęścia przede wszystkim, bo ci na Titanicu byli raczej zdrowi 😀
Zdrowi, ale pechowi.. aż się zrymowało, może rzucę dziennikarstwo i zostanę nowym Adasiem Mickiewiczem?
Dziękuję za życzenia i ściskam :*
noo życzę żeby Kevina nie przyćmiły przecinające go reklamy ;D
dużo miłości, mh, w te i każde Święta Bożego Narodzenia!!!:*
wzajemnie! ;*
To mam nadzieje, że za rok będę myśleć o swoich motylkach:D heh
Wszystkiego najlepszego i ciepłych świąt (ale ze śniegiem).
Ja w te święta myślę i będę myślała o nauce, nie ma bata.
Wzajemnie.
ech, ja troszkę też, zbieram notatki i powoli się uczę 😉
wspaniały post 🙂
jaki refleksyjny, aż mnie na dłużej zatrzymał. na szczęście mężu pilnuje babeczek, więc spalenie poprzez blogowe zaczytanie, im nie grozi (tym babeczkom, nie mężowi)
ja dwa lata temu zostałam narzeczoną, dziś cieszymy się już ‘błogosławionym życiem we dwoje’, pierwsza Wigilia po ślubie, pierwsza nie w domu, kolejna jak to już od paru lat bywa w rozjazdach…
czekam na kolejny post, zapewne nie odczytam go w wigilijny dzień, ale prędzej czy później zawitam do Ciebie 🙂
ho, ho, ho, merry christmas !
Dobrze, że mąż uratował babeczki 😉
Czyli Wigilia w nowej sytuacji 😉 Życzę, żeby była udana! 😉
To, co, że ja mam wykonać brudna robotę i odpiać owe “ho, ho, ho” ? 😛
oczywiście!
Wszystkiego dobrego w te Święta Blondi :*
Oby motylki mocy ni straciły :))
dziękuję!
– Jaki dzis dzien? – zapytal Puchatek
– Dzis – odpowiedzial Prosiaczek
– To moj ulubiony dzien – powiedzial Puchatek
Zycze Ci droga mh, abys takie zadowolone konwersacje miala na codzien i zeby Twoj blog i dziennikarstwo dostarczaly Ci pomyslow, radosci i spelnienia. A teraz oddaje sie swiatecznym refleksjom, na ktore wczesniej nie mialam czasu i refleksom, zeby nie byc ostatnia fujara dla ktorej nie starczy pierniczkow. Ano, ja jadam wylacznie uszka (paszteciki), barszcz zostawiam dla Mikolaja 😀
Jakie miłe życzenia 😉
To Twój Mikołaj ma dobrze, ja mu niestety, wyjadam wszystko 🙁
Ja do Ciebie niestety nie wpadnę, bo nie lubię barszczu 🙁
Również życzę ciepłych świąt, miłej atmosfery rodzinnej. Aby Twój Maciek nie miał Cie dość 😀 Oczywiście szczęścia, spełnienia marzeń i pomyślności. Masy komentujących na blogu, dużo postów, pełno humoru. I powodzenia na studiach!
mh, WESOŁYCH ŚWIĄT, ho ho ho :*
bardzo dziękuję!
święta są przetandetnione, a szkoda 🙁 ale czuć w nich jeszcze magię, choć trochę szkoda ludzi, których nie stać na godne ich przeżycie. e tam rajstopy, gorzej jest z barchanowymi majciochami do pasa(co by nic a nic nie zmarzło:)
jak mowa o majciochach, to mi się od razu z Bridget Jones skojarzyło… ;D
Święta fajnym czasem są! A wymiar świąt inny niż konsumpcyjny? W dużej części to od nas zależy jakość naszego życia (a może WYŁĄCZNIE od nas?). Z tego wniosek, że te święta da się przeżyć fajnie. Życzę Ci Marto wszystkiego dobrego o czym napisałem w swoim poście, a na dokładkę tego byś pisała na tyle dobrze, bym tak jak i teraz – nie nudził się na Twoim blogu! Pozdrawiam
Dziękuję 😉
Zgadzam się, od nas zalezy, jak je przezyjemy 😉
Ciekawa kwestia, też ostatnio o tym rozmawiałyśmy – wspomnienia są lepsze niż teraźniejszość. Tak, jakby to, co dobre było przyjemną, zamierzchłą przeszłością.
I Wesołych (godnych zapamiętania) Świąt życzą trzyraszple.blogspot.com, które ze względu na treści płynące z tego bloga będą tu zaglądać często 😀
bardzo dziękuję i cieszę się, że będzie ktoś zaglądał 😉 zapraszam!
U mnie motyle w brzuchu są własnie W TYM ROKU. 🙂
za rok będziesz miała co wspominać, uwierz!
Sentymentalnie i refleksyjnie… Po przeglądnięciu komentarzy widzę, że u większości motylki w brzuchu..cóż, u mnie chyba też;)
Wesołych Świąt!;)
to chyba dobrze 😉 miłość wszędzie kwitnie 😉
Ja ci życzę Spokojnych świat i pełnych magii.
Nie mam refleksji w święta, dla mnie to zwykły dzień 🙂
dziękuję;)
a u mnie refleksja jest nie tyle co w święta, co w grudniu. po prostu wspomnienia wracają;)
Lubię wspominać, ale wspomnienia nie powinny nam przyćmić całego myślenia. Wesołych świąt!
chyba się nie da, może kupię i skłamię, że moje. albo babcia za mnie upiecze 🙂 ja czytam około ośmiu, inaczej nigdy bym nie nadążyła z czytaniem. ale fakt, myli się.
ty błogosławisz,a mój mężczyzna mówi, że wyjdzie z sali jeśli ubiorę trampki(więc alternatywą są ala’glany;)
Co najśmieszniejsze, wydaje mi się, że mało osób w Boże Narodzenie myśli o narodzinach Jezusa. A może uważam tak tylko dlatego, że sama nie myślę. No cóż.
Nie ma śniegu :<
A ja ci, życzę, oprócz wyklepanego zdrowia szczęścia pomyślność pieniędzy ect. abyś nie zatraciła nigdy swojego stylu, patrzenia na świat. Po prostu się nie zmieniaj zbytnio:)