Wydawałoby się, że to takie cudowne: słyszeć codziennie milion pochwał, być obiektem zachwytu większości ludzi, których się spotyka i zgarniać tysiące lajków pod swoimi zdjęciami. Ba, nawet w małym wymiarze słuchanie komplementów jest po prostu miłe i sprawia, że przynajmniej przez pięć minut czujemy się prawie jak mieszanka Angeliny Jolie z Megan Fox lub – w przypadku facetów – jak co najmniej Brad Pitt posiadający kilka cech Johnnego Deppa. Skoro więc tak bardzo kochamy komplementy, dlaczego, do cholery, kompletnie nie potrafimy ich przyjmować? […]

Komplement? Nie, dzięki.
Wydawałoby się, że to takie cudowne: słyszeć codziennie milion pochwał, być obiektem zachwytu większości ludzi, których się spotyka i zgarniać tysiące lajków pod swoimi zdjęciami. Ba, nawet w małym wymiarze słuchanie komplementów jest po prostu miłe i sprawia, że przynajmniej przez pięć minut czujemy się prawie jak mieszanka Angeliny Jolie z Megan Fox lub – w przypadku facetów – jak co najmniej Brad Pitt posiadający kilka cech Johnnego Deppa.
Skoro więc tak bardzo kochamy komplementy, dlaczego, do cholery, kompletnie nie potrafimy ich przyjmować?
OJ, WEŹ PRZESTAŃ
Wreszcie ten wymarzony moment: coś ci się udało i mimo tego, że spowodowało wiele stresu, utratę zdrowia i zostawiło puste jak głowa niektórych małoletnich dziewczyn konto bankowe – opłaciło się cholernie. Rozpiera cię duma, szczęście wylatuje uszami i gdybyś miał ogon, to zapewne merdał byś nim teraz prawie tak, jak te wszystkie psy w filmach komediowych z lat dziewięćdziesiątych. Podchodzi do ciebie dobry znajomy, ściska rękę, klepie po ramieniu i z zachwytem wypowiada się na temat twojej pracy, a ty… odpowiadasz durne e tam, to nic takiego.
Skoro to nic takiego, to dlaczego to robiłeś? Po co spędziłeś nad tym projektem trzy miesiące, skoro nic nie znaczył?
Wiem, że w większości przypadków taka odpowiedź ma pokazać godną pochwały i peanów na jej cześć skromność osobnika, ale jedyne co robi, to pokazuje innym, że twoje przedsięwzięcie było tak ważne, jak kolejna plotka w gazecie na literę F, a nawet i mniej – bo doniesieniami o matce Madzi jeżdżącej na koniu przynajmniej ktoś się interesuje.
Jak nie umiesz dziękować,to przyjmij ten cholerny komplement kiwnięciem głowy. Tak, dzięki, sprawiłem się świetnie. Wiem, to jest dopiero coś.
NIE UMNIEJSZAJ!
Narobiłeś się po łokcie? Tak. Nie przespałeś kilka nocy ze stresu? Jakżeby inaczej. Jesteś z siebie bardzo zadowolony? Oczywiście. To dlaczego przekazujesz innym zupełnie odmienny komunikat?
Ludzie nie myślą: hej, ale on skromny, tylko dołożyć mu aureolę, narysować obrazek i powiesić w kościele. Oni główkują: może rzeczywiście narysowanie projektu kolejnego wieżowca nie było takie trudne i każdy by to zrobił z palcem w tyłku?
Podobnie sprawa ma się z kobietami. Drodzy mężczyźni, my uwielbiamy być chwalone.
Kochamy komplementy, jednak większość z nas, nie wiadomo dokładnie z jakiego powodu, na tekst w stylu jesteś piękna, odpowiada: wcale nie. Czy tak trudno powiedzieć proste, krótkie i z pewnością odpowiednie w sytuacji dziękuję? Co w tym wypadku może powiedzieć komplementujący?
Na pewno nie zachwyca się twoją skromnością i taktem, a głowi się, co rzeczywiście w twoim wyglądzie jest nie tak, skoro nie zgadzasz się z jego zdaniem. Niektórzy próbują obrócić kota ogonem i mówią: okej, w takim razie jesteś brzydka, na co oburzona kobieta reaguje – w najlepszym wypadku – fochem przynajmniej dwudziestoczterogodzinnym, którego można zdezaktualizować jedynie bukietem róż. Lub czekoladą.
Takie nieporozumienia nie zdarzają się jedynie na stopie damsko-męskiej, bo między koleżankami jest dokładnie to samo. Siedząc razem w przymierzalni, chichocząc i przymierzając ciuchy, jedna mówi do drugiej z podziwem: ale ty masz płaski brzuszek! Co odpowiada chwalona? Wcale nie!
Skoro więc nie zgadza się z twoją opinią, czemu obraża się. kiedy powiesz jej, że wyhodowała całkiem niezłą oponę na zimę? No właśnie.
NAUCZMY SIĘ MÓWIĆ DZIĘKUJĘ
Ktoś wali ci taki komplement, że lukier aż ścieka? PODZIĘKUJ. To naprawdę nie jest takie trudne, zwłaszcza, jeśli sobie na to zasłużyłeś.
Ludzie się użalają, że inni ich nie doceniają, chłopaki nie chwalą swoich dziewczyn, szefowie nie klepią przyjacielsko po ramieniu pracowników, a staruszka, którą przeprowadzają przez pasy zamiast podziękować, wali ich torebką w łeb na pożegnanie.
Skoro sami bagatelizujemy swoje dokonania – nie oczekujmy, że inni będą uważali je za coś wielkiego. Proste jak drut. Do kieszeni udawana skromność, uśmiech na buzię, spojrzenie człowieka sukcesu i tak można żyć. A przynajmniej – podreperować sobie ego.
Heh, powiem Ci, że na początku mojego związku z chłopakiem, miałam problem z przyjmowaniem komplementów, więc zapytałam koleżankę, jak ona na nie reaguje. Powiedziała mi dokładnie to samo, o czym teraz piszesz. Idąc tym tropem… Kiedyś znajomy fotograf poprosił mnie o modelowanie, ponieważ miał zrobić kilka portretów na zaliczanie. Poleciało kilka komplementów w trakcie sesji, więc ja uparcie i z uśmiechem “dziękuję”. Niestety fotograf chyba był przyzwyczajony, to odpowiedzi “daj spokój” albo “przesadzasz”, bo po moich odpowiedziach kompletnie zapominał języka w głębie. Jakby sam się zawstydził, że powiedział mi komplement, oj biedny xD
Ja w sumie lubię przyjmować komplementy, ale chyba takie… uzasadnione xD Czasami też lubię podroczyć się z moich chłopakiem i powiedzieć, że “wcale nie”, ale tylko dlatego, aby tych komplementów dostać jak najwięcej ;>
Pozdrawiam!
Ja też się tak droczyłam z Patrykiem, ale teraz już jak odpowiadam “wcale nie” to on mówi “okej, to jesteś brzydka” ;D
O ironio, ja wtedy mówię “Dzięęęęęęęki!” xD
Haha. Wiesz, jak ja przyjmuję komplementy? Jeśli ktoś mówi mi, że ładnie wyglądam, odpowiadam: “Dziękuję, wiem. Przecież ja zawsze ładnie wyglądam”. A jak ktoś twierdzi, że dobrze się spisałam, w pracy na przykład, odpowiadam: “Dzięki. Jestem zaje*ista, to fakt”. Może to nie jest najlepszy sposób, ale o dziwo, nie jest tak, że ludzie przestają mnie wtedy chwalić. Po prostu trzeba być pewnym siebie i świadomym własnej wartości.
Zresztą moi znajomi zaczynają już reagować na komplementy tak samo jak ja. 😛
No i świetnie 😉 Ja się tego ciągle uczę i jak kiedyś właśnie mówiłam ‘och przestań, to nic takiego’ to rzeczywiście ludzie zaczęli traktować to jak żaden wyczyn, a mi się robiło przykro i głowiłam się, czemu nie ma zachwytów.. ale już wiem! I staram się przyjmować! 😉
Ok, w takim razie muszę przemyśleć to, jak reaguję na komplementy. I zastosować się do Twojej rady – po prostu dziękować. Teraz tylko trzeba poczekać, aż ktoś zacznie mnie chwalić;)
Trochę na początku jest trudno, mi się wydawało, że może jestem zuchwała czy coś, ale wcale tak nie jest – jeśli coś dobrze wykonałaś, to powinnaś przyjmować komplementy, bo zasłużyłaś 😉 Ja się ciągle tego uczę!
Podgryzając ciastem? Udam, ze tego nie widziałam;)
Oczywiście kolejny świetny post, posłodzę Ci skoro już wspomniałam na początku o cukrze: wspaniale się Ciebie czyta, masz świetny styl pisania i każdy nowy post to czysta przyjemność. Mogłabym się pokusić nawet o stwierdzenie “You make my day” :d
Od kiedy postanowiłam się zmienić wewnętrznie, być odważniejsza itd. nauczyłam się przyjmować komplementy i za nie dziękować. “Dziękuję, wiem” to już mój standard. Myślałam, że osoba komplementująca za taką odpowiedź się obrazi ale o dziwo reakcje są pozytywne;)
Już poprawiłam, o późnej porze pisałam, miało być “zagryzając”, ofkors! 😉
Bardzo dziękuję za te wszystkie pochwały, cieszę się, że komuś się podoba to, co piszę 😉 Takie miłe słowa sprawiają,że chce się pisać jeszcze więcej i więcej i ma się motywację, żeby polepszać wszystko na blogu 😉
Ja jeszcze pracuję nad “dziękuję”. Też staram się o pewność siebie, ale raz idzie pod górkę, a raz górki 😉
Nigdy nie miałam problemu z przyjmowaniem komplementów za własną pracę – ja po prostu WIEM, że jak się za coś zabieram, to robię to na sto procent. Dlatego też nienawidzę powierzać zadań innym ludziom ani pracować w grupie. Jeśli ktoś chwali mnie za coś, przez co rozpiera mnie duma, to się z nim zgadzam. A co więcej, mam jeszcze nieznośną tendencję do opowiadania o trudzie i mozole mojej roboty.
Jeżeli chodzi o komplementy na temat wyglądu, wszyscy się już nauczyli, żeby nie mówić mi “ładnie DZIŚ wyglądasz”. Ja chcę zawsze ładnie wyglądać, na miłość boską, nie tylko dziś!
Haha rzeczywiście, te DZIŚ jest trochę niefortunne, czyż nie? 😉 Dobrze, że doceniasz własną pracę! Podziwiam i przybijam piątkę 😉
Rzeczywiście, nie potrafimy odpowiadać na komplementy i przyjmować ich. Ja sama miałam z tym długo problem (czasami mam ten problem do tej pory). Ale warto uczyć się dziękować za słowa pochwały i nie umniejszać swoich zasług 🙂
pozdrawiam,
Ja też mam do tej pory z tym problem, ale uczę się dzielnie 😉
hm. ja nie lubię słuchać komplementów, ale myślę, że to przychodzi z wiekiem (mam taką nadzieję) bo gdy człowiek czuje się dobrze w swojej skórze, jest świadomy swojej wartości, to dla niego komplement jest czymś naturalnym, czymś bez czego również może żyć a jak usłyszy ‘dobra robota’, to odpowie : ‘dzięki, wiem’
mam nadzieję, że uszka, pierogi i inne smakołyki pójdą w oczekiwane przez Ciebie miejsca 😉
Wesołych !
PeugeotCikowa
Lepiej bym nie powiedziała o tym czuciu się dobrze we własnej skórze. 😉
Najlepiej, żeby w ogóle nigdzie nie poszły ;D
Powiem szczerze, że ja przyjmować komplementów nie potrafię :p Chociaż nie, zależy jeszcze od kogo je dostaję. Jeśli od koleżanek, mówię wprost – dziękuję. To samo tyczy się rodziców i rodzeństwa. Jednak jak mówi mi to jakiś chłopak czy dalsza rodzina, włącza się u mnie dziwna skromność. “Och, nie ma czym się zachwycać”, “Dziękuję, ale wiesz, są ładniejsze ode mnie”. No ku***. Ale walczę z tym :d
Ja jeszcze niedawno kompletnie nie potrafiłam przyjmować komplementów, ale na szczęście idzie mi coraz lepiej 😀 Bo tak jak napisałaś, po co pomniejszać swoją pracę, skoro narobiliśmy się i serio zmęczyliśmy? Udawanie skromności nie prowadzi do niczego dobrego i tyle 😉
Zgadzam się w 100%, nie powinniśmy umniejszać swoich dokonań. Czasami bywa to trudne, gdy w dzieciństwie rodzice ciągle strofują nas, że powinnyśmy być skromne. Nie wiem czy wszyscy tak mają, ale moi rodzice maja tendencje do przypisywania sobie po części moich zasług (w sensie, że to oni mnie tak dobrze wychowali i to co robię to owoc ich pracy). Po jakimś czasie doszłam do wniosku, ze to tez może być powodem przesadnej skromności ( “w końcu to nie tylko moja zasługa”). Ja nauczyłam się przyjmować komplementy, gdy wyleczyłam się z chorobliwej wręcz nieśmiałości 🙂
Otrzymywanie komplementow jest takie samo jak spiewanie Sto lat : C
nie wiadomo, co zrobić? ;D
a ja tam lubię komplementy:) Ale racja jest taka, że większość osób reaguje na nie dość dziwnie.
Jakby to powiedziała moja nauczycielka z liceum Polacy to naród na siłę skromny, nie potrafimy przyjmować komplementów o nie. Zamiast Dziękuje, zwykle mówi się “a gdzie tam…”
Blog to nie praca, to przyjemność i piszesz wtedy, kiedy masz na to ochotę. 🙂
Dobra, bez bicia przyznam, że często odpowiadałam na komplementy “A TAM, PIEPRZYSZ GŁUPOTY, TO NIC TAKIEGO”, bo myślałam, że tak wypada. Ale w końcu posłuszne dziecko nauczyło się dziękować. :d
I tak robię, ale obiecałam i czułam wyrzuty sumienia, jak oga kocham… ja mam takie dobre serduszko 😉
Ja też myślałam, że tak wypada.. a tu widzisz 😉
Oj, mi przychodzi z trudem komplementów przyjmowanie, ale staram się 😀 Kiedyś, za starych czasów studenckich dyskutowalismy o tym na językoznawstwie, że jak ktos powie: ‘ale masz fajną kieckę’, odpowiadamy często: ‘no coś ty! beznadziejna!’, jednocześnie nasz gust i rozmówcy sprowadzając do beznadziejnego i wychodzi bzdura 😀 Serdeczne pozdrowienia i dzięki za zyczenia i życzeniowa vice versa 😀
Kobiety… Na szczęście mam gdzieś Wasze chore reakcje na moje ciepłe słowa i robię swoje. Gdy coś mi się w Was podoba? Komplementuję! Na maksa. Bez oszczędzania języka. Potraficie być wspaniałe i ja to mówię. Nie podoba się? Ok jesteście beznadziejne. Lepiej ?:D
A ja do dziś pamiętam jak mój kolega chciał mi na ciupać. Ja z kamiennym spokojem powiedziałam mu dziękuję za komplement. Jemu kopara opadła i był to początek zimniej wojny trwającej do dziś…
Długą drogę przeszłam zanim nauczyłam się przyjmować komplementy. A teraz już z zacieszem odpowiadam na większość miłych słów “No przecież wieeem!” (oczywiście dla tych, dla których tak odpowiedzieć wypada).
Och, straszliwie ubolewam nad tym, że tak wiele pięknych kobiet ma siebie za gorszą wersję Kopciuszka… ech ech… kompleksy ://
W sumie dużo osób bagatelizuje swoje dokonania, aby pokazać jacy oni są skromni…
Pamiętam komplement od jednego chłopaka, nie powiedziałam nic, tylko się uśmiechnęłam, tak że i on się uśmiechnął. Dzięki za przypomnienie tego momentu swoim postem, chwila warta zapamiętana, nawet gdy z nim nie jestem 🙂
cóż, na początku rzeknę, że wróciłam do blogowego świata i dobrze cię widzieć w takiej formie:)
mnie wkurza ta sztuczna skromność, dla kurtuazji, jeśli wiem, ze na komplement zasłuży lam, po prostu dziękuję, mówię, że to miłe i że mam świadomość tego, jaka jestem. ale to udawanie ej no weź przestan właśnie..do tego, z reguły te oosoby właśnie wprost łaszą się o komplementy….mówią jaki to ja zły, gdy chodzi im jeno o zaprzeczenie, po czym dla kurtuazji zaprzeczają, gdy chwalisz…paranoiczne, doprawdy!
sztuczna skromność denerwuje. a smutnym jest, gdy ktoś nie widzi nieraz, jak wspaniałym jest człowiekiem…
autoportretodczuwalny.bloog.pl
Tak, nie umiemy przyjmować komplementów, ale też bardzo rzadko je mówimy 🙁
Nie umiemy z powodu “wypadającej” skromności, ale też z tego, że nie wszystkie komplementy są szczere.
Nieraz było tak, że usłyszałam komplement, ucieszyłam się nim, a później usłyszałam, że tak wypadało powiedzieć, a w rzeczywistości było przecież inaczej.
A ile razy w kuluarach słyszało się prawdziwe opinie, a chwilę wcześniej słyszało się fałszywy komplement – czyli takie proste “obgadywanie”.
Więc po co się cieszyć, gdy to wcale może nie być prawdziwe. Ot, życie,
a czemuż tak mnie namawiasz, co?:D
szczerze ci się przyznam, że zatanawiałam się nad blogspotem, nad zmianą miejsca ale póki co posiedzę na starych śmiechach…cóż, jestem chyba sentymentalna:)
– Jesteś piękna
– Tak wiem, dziękuję, że to zauważyłeś.
Mój stały tekst X
Tak, mam szczescie ze sa spoko ; )
Ps. Zrobilam sobie fanpage’a, jak na fejmusowy blog przystalo o.O’
http://www.facebook.com/NathMadeline
Zapraszam ; *
Oh 🙂 Jak ja to lubię:
ja: ślicznie wyglądasz.
ona: oh, daj spokój, boczki tu mi wystają.
No szlag mnie trafia. Gdybym był jeszcze typem faceta, który chodzi w dresie, myśli tylko o tym by po meczu komuś naklepać – to bym zrozumiał, że nie zareagowałbym na tak GŁUPIĄ odpowiedź.
Ale jestem normalnym facetem i jak mówię komplement to mówię tak ponieważ tak myślę. Nie mam zamiaru wchodzić jej w tyłek. Po prostu ślicznie wyglądasz to to mówię. Ale kobiety zaprzeczają – a po co? Bo chcą jeszcze więcej tych komplementów… Żenada. Dać palec, chcą rękę.
🙂
Nienawidzę po prostu, nie znoszę pustych komplementów -,- np. Przed chwilą obgryzłam wszystkie moje paznokcie i wyglądają jakbym chciała nimi wydrapać dziurę w ścianie. Jestem wkurzona, a moja przyjaciółka mówi “nie prawda, są śliczne”… No serio? Chcesz się zamienić?! I jak tu się nie denerwować ? ;p
To nie naród. Polacy to naród, który umie przyjmować swoje komplementy, bo znamy swoją wartość.