Najpierw z entuzjazmem biegniesz do piekarni po najlepszy chleb, potem szybko smarujesz go grubą warstwą masła (twoje kochanie zdecydowanie nie jest fit), nakładasz szynkę i układasz artystyczną budowlę z warzyw, która wygląda po prostu jak papryka, pomidor i kawałek zwiędłego ogórka, ale ma pokazywać twoją miłość i namiętne uczucie. Z uśmiechem godnym pań z reklam pasty do zębów podajesz ją swojemu ukochanemu i…
No cóż. Właśnie zniszczyłaś swój związek. Na własne życzenie.
PRZECIEŻ BYŁO DOBRZE, CZYLI JAK TO SIĘ STAŁO?
I jeśli myślicie, że takie hity jak dziwne zachowania Miley Cyrus czy przeróbka Jacksona na Orki z Majorki wywołały dużo emocji, to jesteście w błędzie – uwierzcie, w porównaniu z kłótnią kanapek to pryszcz.
Czego się dowiedziałam? No, na pewno nie tego, jak zrobić dobrą kanapkę. Poznałam za to szereg mądrości życiowych, które powinnam wprowadzić w życie, jeśli nie chcę zostać oszukana przez żadnego mężczyznę.
ZASADA NUMER JEDEN
Podstawowe pytanie: kto powiedział, że to ty masz robić mężczyźnie kanapki? Przecież ma dwa zdrowe łapska, jakiś tam kawałek mózgu w głowie i pełną lodówkę, która tylko czeka na to, aż ktoś skorzysta z jej zawartości.
Niech zrobi sobie sam, a co więcej – przy okazji może także dla ciebie, żebyś mogła dłużej leżeć na kanapie w pozie modelki z jakiegoś szesnastowiecznego obrazu i odpoczywać po jakże ciężkim zmywaniu dwóch talerzy, które cię czekało w tym tygodniu. Nie pozwól zrobić z siebie – cytuję – niewolnicy, tudzież służącej, która poniża się do tego stopnia, że robi komuś, kogo kocha i o kogo stara się dbać, kanapki do pracy albo uczelni. Przecież to straszne. I niedopuszczalne. Jak głosi dalszy cytat pewnej użytkowniczki: nie żyjemy przecież w jakiejś Afryce albo gdzieś. Tu jesteśmy cywilizowani.
Czyli, dziewczyno, zapamiętaj: nie wolno robić tych cholernych kanapek.
ZASADA NUMER DWA
Jeśli jednak zdecydowałaś się mimo wszystko być niewolnicą i służącą, smarującą w pocie czoła dwie kromki chleba masłem i krojącą ser, lepiej pożegnaj się już z jakąkolwiek miłością. Jak mówi kolejne źródło – ja robiłam kanapki, a on mnie zdradzał. Wniosek jest jeden: jeśli nie chcesz mieć przyprawionych rogów, niech Bóg cię broni od robienia mu jedzenia na drugie śniadanie!
To na pewno skłoni go do seksu ze swoją sekretarką lub współpracownicą. I to nic, że jedna jest mężczyzną, a druga ma siedemdziesiąt lat i za tydzień odchodzi na emeryturę. Kanapki = bycie zdradzoną. Zapisz to. Najlepiej na czole. Kodeks kobiety i te sprawy. Musisz to pamiętać.
ZASADA NUMER TRZY
Jeśli zgodzisz się na robienie kanapek, to sama przyznajesz publicznie, że jesteś kurą domową. A jak na tym forum mówią: bycie nią to hańba, wstyd, poniżenie i gangrena. Przecież bycie ze świadomego wyboru gospodynią jest dla niektórych wprost niewyobrażalne – no jak tak można? Przecież każda z nas chce być bizneswoman. Nawet, jeśli ta kariera to praca w warzywniaku*. Guzik z tym, że niektóre kobiety po prostu LUBIĄ zajmować się domem – tak naprawdę udają, bo przecież dajcie spokój: kto by chciałby być kurą domową?
*Oczywiście nie uważam pracy w warzywniaku za coś złego, to tylko skrót myślowy.
CO TU SIĘ DZIEJE?
Przyznam wam, że kiedy czytałam te forum, nie wierzyłam własnym oczom. Te dziewczyny miały tak ograniczone umysły, że w żaden sposób nie docierało do nich, że ktoś może robić komuś kanapki, na przykład – tak tylko mówię – z czystej miłości, czy coś. Albo po prostu dlatego, że lubi robić te cholerne drugie śniadanie.
Także jeśli skończy się twój związek, dobrze wiesz, kogo winić – siebie. Trzeba było nie robić tych głupich kanapek.
Ten post po raz pierwszy został opublikowany w 2013 roku. Dzisiaj publikuję go raz jeszcze, ze zrobioną korektą – do tej pory strasznie mnie bawi i jestem niesamowicie ciekawa, co Wy sądzicie o takim podejściu do robienia kanapek (i innych posiłków) dla swoich chłopaków. Czy od tego rozpadają się związki? Czy przez to robi się dziura ozonowa? Czy właśnie z tego powodu koty załatwiają się do kuwety, a nie na spacerze?
Dajcie znać w komentarzach, co sądzicie. Ja pękam ze śmiechu, bo robię kanapki od czterech lat i jeszcze nie zerwał. Pewnie ma kogoś na boku…