Zazwyczaj kocham ludzi. Naprawdę. Przysięgam. Uwielbiam poznawać nowe osoby, spotykać się z tymi, których już znam i spędzać razem czas. Ale są pewne zachowania, które sprawiają, że niebezpiecznie szybko rośnie mi ciśnienie.
I ktoś zaczyna mnie wkurzać.
Na pewno macie jakieś rzeczy, które was w innych ludziach irytują. Jedni nie lubią, jak ktoś obgryza przy nich paznokcie, inni nie mogą znieść jakiegoś zwrotu, a ja mam całą listę rzeczy, które sprawiają, że po pierwsze, podnosi mi się ciśnienie, a po drugie, zaczynam wychodzić na aspołeczną. I nic na to nie mogę poradzić.
Co mnie denerwuje w ludziach?
JĘCZENIE
Jeżeli dopiero kogoś poznaję i ten ktoś marudzi na wszystko, co widzi, czasami mam ochotę palnąć go lekko w głowę i powiedzieć, żeby się ogarnął. Wszystko dla niego jest nie tak: buty za ciasne, słońce za bardzo grzeje, jedzenie zbyt tłuste, alkohol nie ten, co trzeba, gra nieciekawa, filmu nie chce mu się oglądać, a tak naprawdę, to w sumie nie do końca wie, po co przyszedł, bo tak mu się chce spać, że zaraz zaśnie na amen. Często można spotkać ten typ na domówkach albo spotkaniach z dużą grupą znajomych: siedzi w kącie i jęczy za każdym razem, kiedy ktoś rzuci jakąś propozycję spędzania czasu. Film? On nie lubi horrorów. Gra w kinecta? E, wstydzi się. Gadanie? Czuje się wykluczony, bo to nie jego temat. Nic mu się nie podoba, niczego nie chce robić i jedyne, co potrafi, to marudzenie na swoje i czyjeś życie.
A ja czuję, że jeszcze chwilę i ciśnieniomierz mi pęknie, autentycznie.
ZAŚLEPIENIE
To wychodzi najczęściej w jakiejś dyskusji. Wystarczy, że poruszy się jakiś chodliwy temat i już znajduje się osoba, która potrafi cię zwyzywać, bo nie masz tego samego zdania. Co więcej, kiedy próbujesz jej uargumentować swoje racje i spróbować podyskutować, mówi coś, z czym nie da się dyskutować: BO TAK.
Często w takich sytuacjach cała atmosfera się kisi i psuje, bo w powietrzu czuć napięcie.
Jednym z podtypów takich zachowań jest cudowna, bardzo popularna zasada “nie znam się, ale się wypowiem, bo przecież mam rację”. Czasami zdarza mi się rozmawiać z osobami, które kompletnie nie orientują się w temacie, ale kiedyś kuzyn wuja, którego stryj zna sąsiadkę, która ma przyjaciela, który coś o tym wie, powiedział im coś konkretnego i tego się trzymają. I nie da się ich przekonać, bo przecież kuzyn wuja, którego stryj zna sąsiadkę, która ma przyjaciela, który zna się na tym powiedział, że coś tam.
DOTYKANIE
Nie znamy się – nie dotykaj mnie. Proste. Brzmi bardzo chamsko, ale bardzo niekomfortowo się czuję, kiedy jakaś obca osoba nagle mnie przytula, głaszcze po włosach, łapie za rękę, obejmuje ramieniem i tak dalej. Skracanie dystansu jest w porządku, o ile chcą tego obie strony. Ja najczęściej muszę kogoś poznać, żeby się móc z nim obściskiwać.
Są jednak wyjątki, kiedy między mną i nowo poznaną osobą tak zaskoczy, że wydaje mi się, że znamy się sto lat… i wtedy można mnie tulić i nie mam nic przeciwko 🙂
WYWYŻSZANIE SIĘ
Znacie te momenty z filmów, kiedy jakieś ładne dziewczyny z paczki wywyższają się nad innych? Czasami spotykam ludzi, do których podchodzę z uśmiechem, przedstawiam się i czuję tak wyraźną niechęć, że dziwię się, że się od niej nie przewracam do tyłu. Tacy ludzie patrzą na wszystko z góry i mają cię gdzieś, dopóki nagle nie powiesz czegoś, co im zaimponuje – wtedy nagle lepią się do ciebie jak pszczoły do miodu, bo uznają, że jesteś na ich poziomie.
Jak wiecie, uważam takie zachowanie za strasznie słabe, ale co zrobisz – nic nie zrobisz. 🙂
MÓWIENIE, ŻE COŚ JEST GŁUPIE
To jest coś, za co w błyskawicznym tempie można zgarnąć minusa – wystarczy, że ktoś podejdzie, posłucha przez chwilę dyskusji i wypali: “a ja sądzę, że gry/bieganie/książki/ten film/sushi jest głupie”. Zresztą, pisałam o tym tutaj – przecież sushi jest ohydne!
A za co u Was można zgarnąć minusa?

Mlaskanie. Nienawidzę ludzi, którzy mlaszczą. Liczy się? 😉 Poza tym, podpisuję się pod twoją listą! Czasem jak czytam twoje posty to mam wrażenie jakbyś czytała mi w myślach 😉
Ja osobiście nie lubię tych samych rzeczy co Ty. Jednak minusa można zgarnąć jeszcze za niesłowność, oraz bajkopisarstwo którego nie toleruję. Zaś co do wydawania opinii o wielu rzeczach, również mnie to irytuje, szczególnie że ludzie mówią “to jest złe” a nigdy nie przetestowali tego na sobie – usłyszeli gdzieś.
Z dotykaniem mam podobnie. Wiem, że osoby które oczytały się manipulacyjnych sztuczek próbują w ten sposób skracać dystans, jednak trzeba robić to umiejętnie i niestety nie wyobrażam sobie, że ktoś kogo obserwuję i widzę że np nie dba i higienę będzie mnie przytulał. Jeszcze gorzej kiedy rzuca się na mnie facet – niby to po kumpelsku, ale zaczynam czuć polot gejostwa.
Albo opinie oparte na utartych banałach zasłyszanych w telewizji, kompletnie nie przeanalizowanych i nie popartych nawet szczyptą logiki.
Kurcze, to ja lepiej z ludźmi spotykać się nie będę. Wszystkich bym ściskała;p
Ściskanie to nic złego, jednak kiedy chcesz to robić, lepiej na początku delikatnie zobaczyć, czy przełamywanie barier – poprzez dotyk jest dla danej osoby dobre. Ja osobiście – nie lubię, kiedy obcy mnie dotykają, ale…. są też od tej reguły wyjątki. Sam oczywiście lubię przytulać, ale na ogół wiem kiedy mogę to zrobić, kiedy nie.
No staram się nie być nachalna. Ale mam coś w sobie, że jednak dla mnie ludzie są przychylni. Ma się tą moc;P
Generalnie to się zgadzam, a co do dotykania – serio są ludzie, którzy “rzucają” się na nieznajomych?
Poza tym – może jesteś tak sympatyczna, że po prostu nie można się oprzeć i nie przytulić 😀
Mam taką koleżankę, która ma dużo takich dziwnych dotykowych nawyków, której ręce po prostu latają wokół ciebie, szturchają, macają, łapią za włosy, za dłonie, za ramiona… no cóż. Ale dziewczyna jest z niej świetna 😀 Po prostu trzeba jej przypomnieć czasami, że się tego nie lubi. Marta jest zdecydowanie na tyle sympatyczna żeby przytulać. 😀
Też nie lubie jak ktoś obcy mnie dotyka ! Kiedy ktoś obcy mnie obejmie dosłownie drętwieje. Nie lubie tez zaglądania przez ramię, a to co mnie chyba najbardziej zniechęca to przerywanie kiedy ktoś mówi lub gdy ktoś nie daje komuś dojść do słowa. Nie lubie też kiedy ktoś się spóźnia. Poł biedy jeśli napisze lub zadzwoni, że będzie te 10 minut później – rozumiem, zdarza się, coś mogło wypaść. Ale kiedy spóźnia się pół godziny lub więcej i nie widzi w tym problemu to, aż sie we mnie gotuje.
A mnie wkurzają nachalni ludzie, naprawdę. Nie lubię gdy ktoś chodzi za mną krok w krok byle tylko cos robić bo mu się nudzi ale mnie to denarwuje. Oczywiście lubię się spotykać z innymi ludźmi ale potrzebuję też chwili dla siebie. 🙂
O tak, dotykanie to coś czego nie lubię. Do tego dodałbym całowanie na przywitanie (najgorsze w wykonaniu panów z wąsami) oraz całowanie w rękę. Szczerze nie znoszę. :/
Nie lubię nachalności! Ostatnio nawet miałam taką sytuację, kiedy siedziałam sobie z koleżanką (której nie wiedziałam ponad 3 lata!), sączymy piwko i nagle pojawił się on znikąd. Podszedł, zapytał o papierosa i się dosiadł (za naszą zgodą, jednak zaznaczyłyśmy bardzo dobitnie, że może usiąść z nami tylko na chwilę, bo chcemy porozmawiać, a koleżanka za niecałe 2 godziny ma pociąg powrotny do domu). Siedział przy nas GODZINĘ czekając na kolegę, który nigdy nie przyszedł (pod koniec rozmowy zapytałam gdzie jest ten kolega, na którego czeka, w odpowiedzi otrzymałam: “nie wiem, on nie wie, że mam przyjść i chcę mu zrobić niespodziankę”). I przez tą całą godzinę prowadził ze sobą niekończący się monolog (co jakiś czas zdradzając złote rady jak mam pozbyć się piegów czy niedoboru cynku). Ta sytuacja była naprawdę irytująca.
A co do totalnego zaślepienia to mam tak z moją siostrą, ale nauczyłam się już przy niej nie poruszać niewygodnych tematów, bo wiem, że i tak moje argumenty będą się tylko odbijały jak groch o ścianę. Jeżeli rozmowa stacza się na złe tory to przechodzę z nią na inny temat. Nic nie poradzisz, a lepiej sobie nie psuć nastroju.
Za nic. Nie oceniam ludzi po pierwszym spotkaniu, nie rozdaję minusów, nie zniechęcam się. Taką mam zasadę i takie mam podejście. Są rzeczy, których nie lubię w ludziach, których znam dłużej, ale nigdy przy pierwszym spotkaniu. Sama chciałabym, by dawano mi szansę, czasami mam dziwne nawyki, czasami czegoś nie wiem, w czymś się mylę, do jakiejś prawdy na temat siebie jeszcze nie doszłam, czasami jestem słaba, czasami jestem głupia, czasami popełniał błędy, których nie jestem świadoma, czasami nie pomyślę, nie domyślę się, palnę gafę pierwszą lub kolejną, bo co do poprzednich nikt mnie nie pouczył, czasami po prostu niewłaściwy człowiek spotyka niewłaściwego człowieka. I sama życzyłabym sobie, by inni byli dla mnie wyrozumiali i wobec mnie szczerzy, nie oczekuję, że zawsze tak będzie, ale skoro sama tego wymagam to sama to prezentuję. W ogóle jakoś nie przemawia do mnie system plusów i minusów, zwykle odbieram człowieka całościowo nie zwracając uwagi na drobiazgi w jego zachowaniu. Nie chcę tutaj czepiać się twojego posta ani ciebie, po prostu mówię jakie mam podejście :).
Pozdr,
A mnie ostatnio najbardziej denerwuje to, że ludzie mają tendencję do olewania mnie. Aż czasami zastanawiam się czy mam coś wypisane na czole coś dziwnego i, nawet nie widząc mnie nigdy na oczy, od razu mnie skreślają. Tym bardziej, że staram się nie być nachalna i nie narzucać się.
Mnie denerwuje praktyczne to samo co ciebie 🙂 . Dodać do tego można bajkopisarstwo, włażenie w tyłek, palenie papierosów przy mnie, …. a już nie trawię jak jakaś dziewczyna chce mi dać buziaka na przywitanie, strzela mnie coś 🙂
O tak, palenie. Albo pytanie “nie będzie ci przeszkadzać jak zapalę” i nie czekanie na odpowiedź tylko odpalanie jeszcze w trakcie zadawania tego pytania. Kiedyś odpowiedziałam “będzie mi przeszkadzać”, to gość zrobił głupią minę i powiedział “wytrzymasz, he he he”. Śmiech typu “he he” to też jakiś dramat, gorszy niż “hi hi”.
Niedawno miałam nieprzyjemność poznać chłopaka, który ciągle robił rzeczy 3 i 4… mega wkurzające.
Dokładnie tak! Chociaż na narzekanie trochę przymykam oko, to wolę nie wchodzić w dyskusję z osobami mającymi klapki na oczach. Tłumaczę sobie, że ludzie są różni ale i tak jest to irytujące.
Jęczenie to norma u nas, więc nawet nie reaguję. 😉 Chyba najgorsze jest wywyższanie się i ocenianie innych z góry. No i zakładanie, że coś będzie albo jest głupie – totalnie masakra
Za gadanie tylko o sobie. Mamy z chłopakiem parę znajomych, u których byliśmy 3 razy, zwyczajna około 3-godzinna posiadówka. Podczas żadnej, dosłownie ŻADNEJ z nich ani on ani ona nie zapytali co u nas. Głównym tematem były funkcje ich kabiny prysznicowej i nowego telewizora, ogólnie rzecz biorąc to jak im się wspaniale wiedzie. Nie wiedzą o nas nic, za to my o nich prawie wszystko 🙂 Kontakt oczywiście się urwał, jakoś nie tęsknię 😛
W pełni zgadzam się z wypisanymi przez Ciebie zachowaniami. U mnie ludzie mają jeszcze ogromnego minusa gdy się spóźniają, nienawidzę tego. Ale gdy coś źle zrobią, nie widzą w niczym problemu, nie czują się winni a tym bardziej nie zamierzają przepraszać.
Oj dotykanie też mnie bardzo denerwuje, a mam kolegę na studiach, który często nie potrafi zachować dystansu, a jest właśnie z charakteru taki zaczepny i wkurza tym wiele osób. 🙂 A Twój tytuł postu przypomniał mi o tym, że jako mała dziewczynka, w podstawówce prowadziłam zeszyt, w którym wpisywałam obok imion i nazwisk osób z klasy plusy i minusy za jakieś zachowanie. Teraz wydaje mi się to śmieszne, że rozliczałam każdego z jego postępowania, jednak po części przez to spisywanie w ukryciu, często nie potrafię teraz powiedzieć wprost danej osobie, że coś mi się nie podoba.
Argument na “głupie”, grr, moje dziewięcioletnie zuchy potrafią lepiej uzasadnić, czemu im się coś nie podoba. Co jest najlepsze w ludziach, którzy wiedza zawsze najlepiej bez znajomości tematu? Podasz im niezaprzeczalne fakty, a i tak będą próbowali wyjść na swoje, kiedy zakończysz dyskusję, bo uznasz, że nie ma sensu, uznają, że przyznałaś im rację. Jak żyć? 😀
Kłamstwa i manipulacja- resztę wybaczam, bo nie wiedzą co czynią 🙂
Brak swojego zdania, popisywanie się, brak szacunku i zaklamanie. Dużo by wymieniać. Z Twoimi rzeczami także się zgadzam. Pozdrawiam
wieczne jeczenie i nażekaie, że np mnie na to nie stac-a najczesciej mowia to osoby przy kasie. albo ze jak tej osobie jest zle i z pierdoly robi obrzymi problem.
Och, niestety jest jeszcze pełen zestaw minusów, ale najbardziej drażni mnie:
1. osoba, która wypytuje się o całe moje życie, potem o życie naszych wspólnych znajomych, ale o sobie to nic nie powie i jeszcze ma tendencję do uciechy z nieszczęścia drugiej osoby,
2. osoba, która uważa, że ma w życiu naj – jak pech to zawsze najgorszy, jak uciecha to najlepsza, naj impreza, naj pogoda na wakacjach, naj telefon, naj studia… a po tym “naj” najprzeróżniejsze przymiotniki,
3. osoba, która podtekstami próbuje zrazić drugą osobę do zrobienia czegoś, co wydaje się atrakcyjne i nie do odrzucenia, np. podjęcie jakiejś pracy i zaraz tekst “faaajnie, ale trzeba dojeżdżać tak daleko, nie wytrzymałabym”. To tyle ode mnie. 😉
Marta, wybacz ale powaliłaś hipokryzją. Pamiętasz jak kiedyś w pewnej notce napisałaś, że posty w stylu “ludzie, którzy mnie irytują” są dziecinne? Ja pamiętam, bo to ja takowy post napisałam. A teraz co? Sama to zrobiłaś.
High five i niech żyje hipokryzja! xD
Pozdrawiam,
Lina
Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie zrobił czegoś zakrawającego o hipokryzję 😀
Punkt z dotykaniem tak bardzo <3