Wbrew pozorom, to wcale nie jest trudne. Tak naprawdę wystarczy, że wyłamiesz się ze świętego schematu: zamiast narzekać na brak czasu, będziesz miał chwilę na swoje hobby, twoja praca będzie ci się podobać, a twój związek nie będzie przypominał dziwnej patologii albo toksycznego bagna. A jeśli na dodatek staniesz się sławny, zaczniesz spotykać się z kimś znanym albo zrobisz coś wspaniałego, to… voila!
I już cię nie lubią.
Ludzie nie przepadają za osobami, którym za bardzo się powodzi. I nie mówię tu tylko o portfelu: wystarczy, że wydajesz się szczęśliwym człowiekiem i na prawo i lewo tryskasz tym szczęściem jak zepsuta słuchawka prysznicowa, która zalewa całą łazienkę. To naprawdę wystarczy, żebyś nagle stał się dla innych irytującą uśmiechnięty, podczas gdy oni cierpią i żyją swoim smutnym życiem. Przyznaj się – po prostu robisz im na złość.
PORADNIK: CO ZROBIĆ, ŻEBY CIĘ ZNIELUBILI?
Uwierz mi – bycie nielubianym to kwestia czasu. Wystarczy, że dostosujesz się do tego poradnika i gwarantuję, że w ciągu następnego tygodnia zyskasz całą armię hejterów oraz ludzi, którzy ci źle życzą, chociaż nawet cię nie znają. Tylko dzięki mojemu kursowi będziesz mógł doświadczyć uczucia wbijania noża w plecy przez najlepszych znajomych i chamskich uwag mruczanych pod nosem przez twoich kolegów. Czeka cię fascynująca przygoda, związana z wrednymi komentarzami, ogólnopolskim obgadywaniem i frustrującymi mailami mówiącymi o tym, jak bardzo się zmieniłeś i jak źle, że nie chcesz wyciągnąć pomocnej ręki do kogoś, z kim kiedyś rozmawiałeś kiedyś przez pięć sekund.
Gotowy?
PUNKT PIERWSZY: DOBRZE WYGLĄDAJ
Uwierz mi, ten sposób jest najszybszy. Miej fajne włosy, żeby ktoś mógł powiedzieć, że wyglądają jak siano lub na pewno są doczepiane. Potem wytrenuj sobie zgrabną figurę – dzięki temu uszczęśliwisz kolejną osobę, która chętnie obrzuci cię mianem “anorektyczki”. Jeśli zaś nie masz ładnej sylwetki, też się nie musisz martwić – będziesz jak magnes przyciągał ludzi, którzy ochoczo krzykną za tobą “Boże, ale tłuścioch”. Zawsze też znajdzie się ktoś, kto powie, że coś na pewno masz zrobione chirurgicznie – jeśli nie piersi, to nogi, zęby, usta albo nos. Ach – no i tyłek!
Dobrze by było, gdybyś się modnie ubierał – to strasznie rajcuje ludzi! Wtedy mogą między sobą dyskutować co ile kosztowało, która rzecz była z lumpeksu, a za którą zapłaciłeś więcej niż przeciętna pensja. Dzięki swojemu wyczuciu stylu zapewniasz im rozrywkę na długie, jesienne wieczory, podczas których zastanawiają się, gdzie to wszystko kupiłeś, skąd masz na to pieniądze oraz produkują setki komentarzy o tym, że kompletnie nie masz stylu.
PUNKT DRUGI: MIEJ FAJNĄ PRACĘ
I nie wstydź się o tym mówić. Chociaż, teoretycznie, możesz nawet o tym nie wspominać – jeśli zaczniesz dobrze wyglądać albo robić coś fajnego, to ludzie i tak będą się głowić, jak na to zarobiłeś.
Jeżeli zaś grasz w otwarte karty i z góry mówisz, co robisz i jak bardzo ci się to podoba – zapnij pasy i szykuj się na fascynującą jazdę między domysłami obcych osób, próbami obrażania cię od leni i nierobów oraz powtarzającymi się tekstami o tym, że kompletnie nie wiesz, jak wygląda PRAWDZIWE ŻYCIE. Bo widzisz, w PRAWDZIWYM ŻYCIU trzeba zapierdzielać i zarabiać marne grosze – wtedy dopiero znasz jego wartość. Jeśli zaś zapierdzielasz, ale zarabiasz sporo – to kompletnie nie wiesz NIC o PRAWDZIWYM życiu.
Przygotuj się też na darmowe analizy psychologiczne przygotowane przez grono amatorskich ekspertów, którzy swoją przygodę z psychologią zaczęli od czytania “Charakterów”. Dowiesz się, że lubiąc swoją pracę na pewno jesteś nieszczęśliwym pracoholikiem zakopanym po uszy w obowiązkach.
Nie, nie, nie, nie – wiem, że starałeś się wytłumaczyć im, że sprawia ci to przyjemność i nie jest to dla ciebie męczące, ale nie łudź się, mój drogi – przecież oni wiedzą lepiej.
Bo co TY możesz wiedzieć o swoim życiu? No nic!
PUNKT TRZECI: DOBRZE ZARABIAJ
Wiesz – tak ponad przeciętną. Dzięki temu przy każdej wrzuconej fotce z rzeczą, która kosztuje więcej niż 3 złote dowiesz się wielu prawd o sobie – na przykład, że jesteś bezczelny, chwaląc się jedzeniem wykwintnego dania, gdy dużo osób bieduje, albo że mógłbyś pomyśleć o innych, mniej zamożnych, produkując ten jadłospis. To nic, że ty miałeś akurat ochotę na łososia, więc sobie go kupiłeś. Przez ciebie komuś biedniejszemu jest smutno. Jesteś ZŁY.
PS I nie waż się wrzucaj fotki sushi, bo zjedzą cię żywcem.
PUNKT CZWARTY: BĄDŹ MIŁY I UCZYNNY
Uśmiechaj się, pomagaj, odpisuj, angażuj się w akcje – dzięki temu będziesz mógł usłyszeć tak wysmakowane komplementy, jak to, że robisz wszystko na pokaz. Na pewno znajdzie się też ktoś, kto powie, że się sprzedałeś, albo jesteś fałszywą marchewą, która tak naprawdę próbuje się wybić na tym, że jest… miła.
Takie słowa to balsam dla duszy, nieprawdaż?
PUNKT PIĄTY: ODNOŚ SUKCESY
Najlepiej takie ogromne – te dostarczają największej frajdy. Dzięki twoim sukcesom, ktoś gdzieś może napisać: “ja bym też to zrobił – nawet z palcem w tyłku, tylko nie mam takiego parcia na szkło”.
No cóż.
PUNKT SZÓSTY: ZNAJ ZNANYCH 
I co gorsza: koleguj się z nimi. Bądź, na przykład, żoną piłkarza – wtedy usłyszysz, że wszystko zdobyłaś dzięki niemu. Koleguj się też z jakimś znanym youtuberem, żeby ludzie mogli sobie myśleć, że zadajesz się z nim tylko po to, aby się wybić. Nie zaszkodzą także fotki z gwiazdami albo wspólne imprezy z celebrytami – twoi znajomi będą w siódmym niebie, mogąc obgadywać tyle osób na raz i przy każdej z nich stwierdzić, że wybiła się bez powodu!
PUNKT SIÓDMY: ŻYJ INACZEJ
O tak – dzięki temu dostarczysz ludziom dawki porządnego oburzenia. Bo jak to tak, rzucił studia? A dlaczego zarabia na pokazywaniu ubrań na blogu? A z jakiego powodu ktoś mu płaci za teksty? Nie chce wziąć ślubu? Nie pragnie dzieci?
Każdy, chociaż najmniejszy uchyłek od normy (dzieciństwo, szkoła, studia, praca, ślub, dziecko, emerytura, starość) będzie mile widziany i z wielką chęcią skrytykowany.
Widzisz? To takie proste – zastosuj się do tych rad i ciesz się wiecznym hejtem oraz fałszywością ze strony nawet najbliższych koleżanek i kolegów! Powodzenia!
————————————————————————————————————————–
Chociaż ten wpis to żart, to chyba bardziej zaliczający się do czarnego humoru. Inspiracją do notki była…
Ania Lewandowska, mistrzyni karate, fitblogerka i żona Roberta Lewandowskiego, po której ludzie jadą jak po łysej kobyle. Co czytam jakiś jej wpis albo status, widzę jakieś wredne, pełne wyrzutów komentarze. Bo Ania je za drogo i powinna dostosować przepisy na blogu do “zwykłych śmiertelników” (!), bo nic nie wie o życiu, bo jest bogata, bo wszystko jej załatwia mąż i bo śmie kasować komentarze, które ją obrażają.
Pełno jest chamskich tekstów komentujących jej wygląd albo życie – dlaczego? Co tych ludzi tak boli? Że ktoś jest majętny? Że może sobie kupować pierdyliard awokado na śniadanie? Że jest młody, ładny i wysportowany?
Czytam to i niesamowicie zdziwiona zachowaniem tych ludzi, ale jeszcze bardziej jest mi żal Ani, że musi słuchać takich tekstów na swój temat. Przykre.
Bo widzicie, wszyscy mają uczucia. A “wolność do wyrażania swojego zdania” nie polega na tym, że możesz kogoś obrażać albo jeździć. Kiedy ludzie to zrozumieją? Ciekawe, czy dalej byliby za tak swobodnym wyrażaniem swojej opinii, gdyby ktoś do nich podchodził na ulicy i mówił, że są tak szkaradni, że Fiona bez makijażu wygląda przy nich jak modelka.
Niesamowite.
To co piszesz, to najprawdziwsza prawda 😉
Im milszy jesteś, bardziej ambitny niż inny to leci cały deszcz uwag,krytyk itp.itd.
Właśnie, że będę żyć inaczej, niech się, cholera, udławią własnym językiem. I dobrze, że jest taka Ania, taka Kasia Tusk i inni ludzie, którym się wiedzie. Legendarnej polskiej frustracji mam powyżej uszu.
Piąteczka.
Punkt czwarty zgadzam się, jestem miła dla ludzi i pomagam i często przez to obrywa mi się i ludzie mnie nie szanują, uważają że jestem naiwna, często chcą mnie wykorzystać, chcą wejść na głowę a jak się nie daję to odwracają się ode mnie, dziwią się że nie idę przebojem i nie umiem kombinować, czasem patrzą z niedowierzeniem i uważają że udaję..nie jest łatwo 🙁 Zastanawiam się czy nie zacząć być wredna, samolubną i kombinatorką może wtedy by mnie bardziej lubili?
Nie trzeba aż tak. Też mam ten problem i nad nim pracuję. Musisz nauczyć mówić się “nie” w niektórych sytuacjach, nawet, jeśli to grozi fochem i obrażeniem się drugiej strony. Można być miłym i asertywnym, ale przyznam, że trzeba nad tym długo pracować 🙂
A z tym odwracaniem ludzi – tak to jest, jak najpierw się przyzwyczaili, że jesteś miła jak cukierek,a potem raz odmówisz, to jest wielkie oburzenie. Bo jak ty mogłaś? 😀
Po co udawać kogoś kim nie jesteś? Lepiej być sobą i mieć prawdziwych przyjaciół niż lecieć za tłumem i czerpać coraz więcej fałszywości. :))
To prawda 🙂
W pewnym sensie się z Tobą zgadzam. Ludzie nie lubią jak się innym dobrze powodzi. Banalny przykład jeszcze z czasów szkoły podstawowej, gdy koleżanka z ławki dowiaduje się, że masz lepszą ocenę od razu foch. 😀 Tak to w życiu jest. Z drugiej strony są osoby, które czasami aż się proszą o hejt. Nie mówię, że Ania Lewandowska czy Kasia Tusk takie są, ale zdarzają się ludzie (szczególnie znani), którzy afiszują się swoim dobrobytem w sposób zwyczajnie irytujący innych, ponieważ uważają się za kogoś lepszego tylko dlatego, że często na farcie coś im w życiu wyszło lepiej.
Może i jest w tym trochę prawdy – jeśli ktoś ci wymachuje czymś pod nosem i woła “patrz, ile mam hajsu!” to może to powodować irytację. Ale akurat w tym przypadku nie widzę uważania się za kogoś lepszego – i dlatego te hejty tak dziwią. 🙂
Właśnie dzisiaj myślałam o Ani Lewandowskiej, kiedy pod postem z jakąś treningową aplikacją, którą promuje, wszyscy zaczęli po niej jeździć i mówić, że skoro ona poleca, to oni podziękują. Nie mam zielonego pojęcia skąd w ludziach tyle jadu, której tak na prawdę nawet nie znają.
Szkoda mi jej bardzo, bo widziałam, że czyta komentarze i na nie odpisuje. ;/ Ludzie w ogóle nie myślą o czyiś uczuciach, bo przecież internet ich kryje – głupie myślenie.
Ja się nie zgadzam. Wiem, że to żart i odpowiedź na hejt na Anię,ale jakoś tak no. Nie wiem. Nie śmieszy mnie.
Być może taka kwestia wchodzi w grę,że nie za bardzo lubię ludzi, którzy najpierw dzielą się prywatnością, a potem narzekają, że ktoś w nią za bardzo wnika. Pani Ania musi zdawać sobie sprawę,że reklamując produkt niecałkowicie zdrowy – odbije się jej czkawką. Podobnie jak pozwalanie sobie by lądować na pudlu = Prawdziwi fachowcy tego nie potrzebują. Dobrzy aktorzy czy piosenkarze nie pozwalają sobie na to by tam często lądować czy też nie dzielą się wszystkim ze światem. Cóż. Konsekwencja bycia osobą publiczną, fitblogerką dzielącą się każdą pierdołą na publicznym instagramem. Ja na przykład zamykam okno przeglądarki gdy mi się dana pani nie podoba, inni nieszczęśliwi epatują jadem. To bardziej ich problem. Wspołczuję im tak okropnego życia, w którym muszą pluć jadem w sieci by sobie ego podwyższać
Ja tam lubię gdy innym się powodzi, ludzie również śmieją się ze mną i świętują gdy coś wychodzi. Proste. Wystarczy jedynie zadbać o własną prywatność – nawet będąc szarą Olalą, Asią,Piotrkiem czy Martą. Jest wiele spraw,które powinny być przeznaczone dla wzroku wybranych osób, grona znajomych,a nie do całego świata:)
Ale czy ja wiem, czy rzeczywiście ona pokazuje prywatność? Specyfika jej bloga polega na tym, że wrzuca też zdjęcia posiłków. Czy to bardzo prywatne? Chyba nie.
Zgadzam się z tym, że jeśli np. reklamuje coś niezdrowego, to będzie hejt. Wtedy można go nazwać “słusznym”. Ale poza tym? Tu nie chodzi o to, że ktoś jej wchodzi butami w jej prywatne życie, tylko o to, że nienawidzi jej bez powodu – albo jednym powodem jest fakt, że dużo zarabia albo ma takie – pardon za te słowo, ale to lepiej zobrazuje- ” ciacho piłkarza”.
Zazdrość i rywalizacja górują u większości osób. Szkoda jednak, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo niszczące są to uczucia.
Doświadczyłam wielu z wymienionych sytuacji 🙂
Bardzo prawdziwy tekst!
P.S. dziewczyny, co trzeba zrobić, aby było nasze zdjęcie, w miejscu obok nazwy osoby piszącej (tu w komentarzach – część z Was tak ma), a nie jedynie kontur postaci – tak jak przy tym komentarzu. Nie wiem czy w zrozumiały sposób napisałam o co mi chodzi.
Musisz założyć konto na bloggerze i tam w ustawieniach profilu możesz wrzucić fotkę 🙂
W sumie to jest prawda. Ludziom przeszkadza, że ktoś ma “lepiej”, że jest uśmiechnięty i szczęśliwy. Jak to się mówi “Człowiek człowiekowi wilkiem”. Czasem przykro patrzeć, a jeszcze gorzej słuchać jak przy rodzinnym śniadaniu obgaduje się panią M. Rozenek, czy co gorsza M. Wojciechowską xd
Ps. Fragment o marchewce – najlepszy <3
Ciekawy post:)
Ludzie to jednak mendy.
Powiedział człowiek.
zgadzam sie w 100% 🙂 ludzie nie lubia czyjegos sukcesu ani szczescia. ja to sie nie raz spotkalam z tym, ze pojechalam z chlopakiem na wakacje, bo dupy dalam… 😉 ludzie siedza w tak nieudanych zwiazkach, ze nie rozumieja, ze ktos moze zrobic cos bezinteresownie dla drugiej osoby… to samo z modelingiem, troche pochodzilam po wybiegach, kilka sesji zdjeciowych i od razu hejty jaka to ze mnie gwiazda haha. whatever, co moje to moje :))
Ania, http://pandaoverseas.com/
Z tą Lewandowską to chyba jakiś żart. Wiesz czemu ludzie jej nie lubią? Bo oprócz bycia żoną Lewandowskiego jest tak naprawdę nikim.
Chodakowska ruszyła tysiące ludzi z fotela, Lewandowską można zobaczyć tylko w fotelu przed telewizorem. Ludzie, ona jest tylko w reklamach! To nie jest zazdrość, to nie jest bezsensowny hejt. Powiedz mi, co ona robi oprócz reklam? Hę? Gdyby nie była z Lewandowskim nikt by nawet nie wiedział kim ona jest. Jeszcze mi powiedz, że Sara Boruc też jest bez powodu krytykowana!
I wiesz, pech bo pewnie to ja będę teraz krytykowana. Bo nie jestem do zerzygania miła i nie bronie kogoś kto nic nie robi.
I to nie jest często samo plucie jadem, tylko czysta krytyka. I to poprawna krytyka. Bo ktoś kto pracuje za najniższą średnią krajową nie będzie chyba tolerował kogoś kto ma buty za jego miesięczną pensję i to przy zerowym nakładzie pracy z jego strony, prawda? Dobra, zgadzajcie się na taką niesprawiedliwość dalej.
To nie jest żadna niesprawiedliwość, tylko paskudna zazdrość.
Z Twoim komentarzem to jakiś żart.
Oprócz żoną Lewandowskiego jest też sportowcem i kimś, kto chce szerzyć idee zdrowego życia – nawet zrobiła sobie studia z dietetyki. Ale co, jak nie jest piłkarzem, to jako sportowiec się nie liczy? Świetnie, powiedz to całej rzeszy ludzi zawodowo uprawiających sport, którzy “tylko” jeżdżą na Mistrzostwa Polski czy Europy. Jako były sportowiec mogę powiedzieć, że tak twierdząc, nie wiesz, co mówisz. Sport zawodowy to MASA pracy.
Poza tym – a gdyby rzeczywiście tak było? Dlaczego nie przeszkadza Ci, że jakaś blogerka ma miliony lajków, a też się wzięła znikąd albo ktoś ją polecił, a jak Lewandowska się pojawia, to wielki raban? Dlaczego przeszkadza ci, że ktoś zarabia więcej od ciebie pracując lżej ? (chociaż akurat z tym się nie zgadzam, bo profesjonalny sport to masa pracy). A nawet, gdyby była tylko panią domu to co – według Ciebie takie kobiety są nikim, nic nie robią?
Można kogoś krytykować, jak zarabia pieniądze w nieuczciwy sposób. Ale jak babka po prostu MA pieniądze, to powinnaś mieć to w tyłku! Co cię to obchodzi? Co ona ci zrobiła tymi pieniędzmi, zabrała Ci je? Wyszarpała? Czy jakby miała mniej, to Ty byś miała więcej? NIE.
Życie nie jest sprawiedliwe i myślałam, że to jasne. Dlaczego ja mogę biegać, a jakiś pięcioletni chłopiec nie ma nóżek? Czy dlatego powinno się mnie krytykować?
A co do Sary Boruc – jak mi się coś nie podoba, to po prostu tego nie oglądam. Nie rozumiem, dlaczego ludzie zawsze musząą się zatrzymać i wylać kubeł pomyj. Każdy może robić co chce.
Jestem strasznie zdziwiona tym komentarzem, to jest niesamowicie smutne, że ktoś myśli w ten sposób.
Mój komentarz to nie jest żart, ty go po prostu źle rozumiesz.
Och, nie tylko piłkarze są sportowcami, oczywiście, że nie. Tylko powiedz mi, gdzie Ania pokazuje jak bardzo jest fit i w ogóle w wywiadzie dla Gali czy tam Vivy. Albo nie! w T-mobile. A może jednak Rexony…? Chociaż na pewno też w tych wszystkich programach śniadaniowych, w których co chwile jest. I na wakacjach, na których jest co chwilę.
I to nie jest zazdrość, wole sama coś osiągnąć niż tylko występować w reklamach. Do widzenia.
Skoro dla Ciebie mistrzostwo w karate to jest nic, to gratuluję. Sport zawodowy to, jak już pisałam wyżej, masa pracy. Masa!
Skoro to nie jest zazdrość, to na cholerę ci to przeszkadza? Co cię tak drażni w tym? Jak może, to niech występuje, ja naprawdę nie widzę problemu. A dziewczyna ma osiągnięcia w sporcie, tylko wszyscy o tym zapominają, bo ją metkują jako żonę Lewandowskiego. No i jest żoną Lewandowskiego, co w tym takiego złego?
Dobrze, że nie ma już średniowiecza, bo by ludzie biedną dziewczynę spalili na stosie za to, że ma fajne życie.
Ania reklamuje T-mobile tylko i wyłącznie przez swojego męża. T-mobile jest sponsorem klubu Lewandowskiego i znając uroki reklamy pewnie dostał lepsze warunki kontraktu reklamowego przez to, że reklamuje sieć razem ze swoją żoną. Zrozumcie biznes.
Marta, chociaż nie zgodzę się że Lewandowska bez męża jest nikim tak w ogóle, w życiu, to jednak medialnie – zaistniała dzięki niemu. I to zaistniała przesadnie, bo zamiast ograniczyć się do jednej-dwóch reklam (np. to nieszczęsne T-mobile), ona wydaje się grać we wszystkich reklamach jakie jej zaproponują, i to grać niezwykle drętwo – że o nieszczęsnej kampanii przeciw zwolnieniom z wfu, nawiasem mówiąc tragicznej, nie wspomnę. Dodaj do tego inne formy celebryckiej aktywności i ludzie, w tym ja, zaczynają jej mieć najzwyczajniej w świecie po dziurki w nosie. Niektórzy zamkną kartę/wyłączą telewizor, a niektórzy (czego nie popieram) zaczną pluć jadem.
Mnie Ania zaczęła już męczyć tym, że wszędzie jest jej pełno. Zwłaszcza w telewizji. Moim zdaniem nie musiałaby występować w różnych reklamach czy lansować się w gazecie – wtedy może hejt byłby mniejszy. Fajnie, że promuje zdrowy styl życia. Przynajmniej ma o tym pojęcie i skoro to lubi robić – proszę bardzo. Bardziej od niej drażni mnie sam Robert, głównie ze względów sportowych. I bynajmniej nie chodzi mi o jego grę w reprezentacji, a raczej o to jak się zaczął wypowiadać o klubie, który zrobił z niego gwiazdę. Dlatego straciłam do niego szacunek.
Jak można mówić, że Lewandowska jest jedynie żoną znanego piłkarza? To jest ewidentna ignorancja tego, co ona naprawdę robi w życiu i tak może mówić tylko ktoś, kto czyta TYLKO I WYŁĄCZNIE Pudelka, który od pewnego czasu też zaczął się nad nią pastwić twierdząc, że to tylko celebrytka, co świadczy tylko o poziomie inteligencji i wiedzy na jej temat osób piszących te jakże “rzetelne” artykuły. Ona jest SPORTOWCEM i to z ogromnymi sukcesami (mistrzostwo świata w karate to chyba nie jest medal z gówna za przeproszeniem), a że nasze “cudowne” media mówiąc o sporcie prawie wyłącznie ograniczają się do piłki nożnej, siatkówki i tenisa, dlatego mało ludzi ma o tym jakiekolwiek pojęcie.
Robert ją niejako wypromował przy okazji reklamy z T-Mobile, ale czy to źle? Od wielu lat promuje ona zdrowy tryb życia, prowadzi bloga (swoją drogą dosyć poczytnego), skończyła studia dietetyczne, czy o kimś takim można powiedzieć, że jest nikim? Tak może powiedzieć chyba jedynie ktoś, kogo zżera zazdrość, że innym się coś udaje, coś osiągają, a sam nie może tego osiągnąć, bo nawet nie chce spróbować. A wracając do Roberta, każdy mąż, który kocha swoją kobietę, chce żeby jej także otworzyły się drzwi do osiągnięcia jeszcze więcej niż do tej pory i jeżeli ma możliwość jej w tym pomóc to to po prostu do cholery robi. Pomaga spełniać jej marzenia i spełniać się nie tylko w związku z nim, ale także zawodowo, co jest piękne. Gdzie tu wpychanie się na siłę? Dostali propozycję, skorzystali i amen. Raczej nie musieli o ten kontrakt skamleć jak niektóre inne pseudogwiazdeczki. Jakim prawem teraz każdy jedzie po Ani i Robercie? Bo coś robią ze swoim życiem, bo do czegoś dążą?
Oboje poza byciem niby celebrytami (z czym się absolutnie nie zgadzam, chcą chodzić na imprezy to chodzą, ich święte prawo) są świetnymi sportowcami! Podkreślę to jeszcze raz- ŚWIETNYMI SPORTOWCAMI. Chcesz pokrytykować takich ludzi? Zrób tyle ile oni muszą robić by znajdować się w takim miejscu w życiu. Bycie sportowcem to nie jest sielanka, ścianki, wywiady. Wiele osób wszechwiedzących-krytykujących nawet nie zdaje sobie sprawy z wyrzeczeń, które muszą wprowadzać do swojego życia sportowcy, by cokolwiek osiągnąć.
I małe podsumowanie na koniec: każdy ma to, na co sobie zapracuje i na co się odważy. Ania Lewandowska odważyła się i zapracowała sobie na to, co teraz osiąga i każdemu WARA od tego.
Przestańmy wylewać wiadra pomyj na ludzi, którym powodzi się lepiej niż nam- zawsze tak było i będzie. Czy nie lepiej podchodzić neutralnie do czyichś sukcesów albo skoro już na to patrzymy pomyślmy, czy my też możemy zrobić coś, co da nam satysfakcję i godziwe finanse w dalszym życiu. Jeśli znajdziemy coś takiego to do tego dążmy- bez hejtu.
I jeszcze jedna rzecz apropo Ani- skąd hejt związany z tym jakich produktów używa w codziennej diecie? Je to, na co ją stać i co lubi i nieważne czy to będzie rzecz za 2 czy za 200 zł. Ona tylko podpowiada co można jeść, by czuć się zdrowiej i nabrać dobrych nawyków żywieniowych. Nie stoi nad nikim z batem i nie mówi “masz kupić mleko za 40 zł, bo inaczej umrzesz”. Jeśli sama takie lubi to je poleca, logiczne. Ja jeśli lubię jakąś rzecz to też ją polecam nieważne czy kosztuje 1 zł czy 1000. Ktoś, kto będzie miał ochotę wypróbuje ją lub nie- jego wola, więc skończcie już ją rozliczać ile wydaje na jedzenie. Zarabia na to uczciwie, więc kupuje co chce, ile chce i ZA ILE chce. Dodatkowo Ania wspiera różne akcje dobroczynne. Ile z cudownych hejtujących ją osób robi coś podobnego? Zakładam, że niewiele, więc to dodatkowy powód by delikatnie się te osoby uciszyły i nie rozliczały jej, że oni muszą żyć za 1000 czy 2000 zł miesięcznie.
A teraz zwrócę się do autorki wpisu- świetny wpis, bardzo trafne spostrzeżenia, jak zawsze zresztą. Jesteś świetna! 🙂
Pozdrawiam.
Nev i Cyllaeth – no właśnie o taką postawę mi chodzi! Irytuje Was jakaś osoba, ale nie spędzacie dni i nocy zostawiając jej wredne komentarze. Dlaczego inni nie potrafią tego zrozumieć? Przekleję kawałek mojego komentarza z fb:
Ba, niezależnie od tego, kim jest człowiek i co sobie robi i czy je obiad za stówkę czy za pięć złotych, nie powinno się go obrzucać błotem. A ludzie to robią! Czują się bezkarni w internecie, bo “przecież wyrażają swoje zdanie”. Tak jak pisałam w poście – może ja też zacznę podchodzić do nich- ale na ulicy, a nie w sieci – i mówić, że są beznadziejni? Dlaczego wtedy zostanę nazwana chamem, a ktoś, kto pisze taki komentarz w necie, jest tylko kimś, kto zostawia opinię? Jak się komuś nie podoba, to przecież może nie czytać. Nie mówię o tym, że mamy być dla siebie słodcy jak landrynki, ale rany boskie, dlaczego musimy być chamscy i sprawiać komuś przykrość, bo coś nam się nie podoba?
Anonimowy: właśnie o to mi chodzi, nic dodać, nic ująć. Dziękuję za taki wartościowy komentarz i za komplement też 🙂 Masz zupełną rację.
Ania jest naprawdę zdolna, w różnych dziedzinach ale nikt tego nie widzi i tak jak powiedziała Marta, ma na sobie metkę żony Lewandowskiego. Mówicie, że się na nim wybiła, wypromowała. NO I CO Z TEGO? Fajnie, że dostała taką szansę od życia i cały czas coś z nią robi. Rozwija się. Nie siedzi tylko w karate ale poszerza zainteresowania, wiedzę. To są jej cele w zyciu, a wy z nich kpicie. To jest przykre. BARDZO.
Bo jak wiadomo, jeśli masz sławnego męża to powinnaś być brzydka, nie udzielać w żaden sposób. Najlepiej nie wychodzić z domu. Najlepiej też żyć tak jakby zarabiało się 1400zł…gdy mąż zarabia 157 000 zł dziennie.
Jeśli dla was Lewandowska jest nikim i gra tylko w reklamach-czyli nic nie robi (co z tego że kręcenie reklamy też jest pracą, spędza sie godziny na planie przy sztucznym świetle, stresujesz się) to czemu też tego nie zrobicie? Wystarczy tylko sie wybić a przecież to jest takie proste 🙂
Jeśli uważacie że wybiła się na Robercie – to dlaczego nie znajdziecie sobie takiego męża? Przecież to jest taaaakie banalne 🙂
No właśnie, jeżeli Lewandowska jest nikim, to kim MY, zwykli zjadacze chleba, jesteśmy? Kim WY jesteście?
Przeczytałam komentarze i mnie wcięło. O matko! Takie myślenie jest właśnie powodem,dla którego komentatorów nie stać na buty, torebki i zycie na poziomie,do jakiego aspiruja… Jeśli człowiek myśli,ze zarabianie jest złe,a przyjemne zarabianie to zbrodnia, to podświadomie zrobi się wszystko, aby uniknąć dysonansu i “złego” zachowania. Ale co kto lubi 😀
Ja bym chciała,żeby było mnie stać na kupienie lekką ręką butów za 3 kafle,co nie znaczy,ze bym je kupiła. Ale świadomość,ze mogę mieć wszystko byłaby super 🙂
Okey, nie spodziewałam się takiej formy postu, choć nie ukrywam – true story!
Nie tylko Ania Lewandowska, ale przykładowo Ewa Chodakowska, której profil śledzę i niestety hejterzy nie odpuszczają ani na moment. Jest to smutne, jacy ludzie potrafią być zawistni i tylko patrzą, czy komuś, komu się udało, przypadkiem nie powinie się noga. Jakby nie można było się cieszyć cudzym szczęściem!
Czytam “Charaktery”, ale nie bawię się w analizę psychologiczną, zwłaszcza, jeśli nikt mnie o to nie prosi 😉 Zresztą, jeśli ktoś ten magazyn czyta ze zrozumieniem, to nie znajdzie tam zachęty ani do hejtowania, ani do analizowania ludzi. Jeżeli ktoś czyta “Charaktery” i czuje się lepszy z tego powodu, to ma problem.
A odnośnie samej notki, to jest oczywiście dość hiperboliczna. Znam ludzi bardzo pozytywnych, odnoszących sukcesy, którzy są bardzo lubiani. Zresztą ja wolę właśnie takie osoby od tych, którzy wiecznie krytykują wszystko i wszystkich.
Ale są też osoby, które rzeczywiście nie dopuszczają do siebie innego sposobu myślenia. Może po prostu dyskredytują innych, by nadać swoim porażkom jakieś usprawiedliwienie. Porażki i kryzysy się zdarzają, sama mam wiele zawirowań, ale nigdy nie krytykuję ludzi, którym się powodzi. Podziwiam ich. Inspirują mnie 🙂
K.
Święta prawda. Aż boli. I w normalnym, codziennym życiu mogłam spotkać takie osoby, i wystarczy też właśnie wejść na pierwszy lepszy portal, fanpejdz i można się za głowę łapać, co się dzieje w komentarzach. Tyle jadu ile jest w ludziach to nawet najbardziej jadowite zwierzę nie wyprodukuje…
Ostatnio dowiedziałam się jedną ze śmieszniejszych, ale i przykrych rzeczy, dowiedziałam się, że jestem na czarnej liście mojej kierowniczki, czyli już poważnej osoby, na poważnym stanowisku, dlaczego? Bo nie szukam wszędzie problemu, bo kiedy go widzę próbuję spokojnie znaleźć rozwiązanie, zamiast informować wszystkich dookoła jak to bardzo jest źle, że się nie denerwuję głupimi uwagami, tylko spokojnie zastanawiam się nad ich sensem, zamiast godzinami dyskutować, kiedy wiadomo, że nic z tego nie wynika, wolę po prostu wziąć się do roboty, że nie odzywam się co chwilę z pretensjami, że nie czuję potrzeby żeby wszyscy poświęcali mi uwagę. Czyli, że po prostu zajmuję się tym co do mnie należy, nie tracę czasu na głupoty i przede wszystkim nie przejmuję się, tylko podchodzę do życia z dystansem.
Bo kiedy w życiu się komuś powodzi, kiedy żyje w “podejrzany” sposób, bo przecież nie można być szczęśliwym od tak, znajdują się osoby, które udowodnią, że takie życie jest złe.
dziękuję, że jesteś.
Cóż, dodam słowo do komentarza na temat Ani Lewandowskiej, Mistrzyni Karate.
Ta dziewczyna przez całe życie trenowała dżudo, a nie jest tylko żoną Lewandowskiego.
Że ktoś tego nie wie lub nie doczytał, to jego problem.
Może nie byłaby aż taka sławna, prowadząc tylko bloga fitness, jak żona piłkarza, ale nie można powiedzieć, że jest nikim, bo to obraźliwe.
Jeśli sama zarobiła na buty za czyjąś pensję, to dlaczego miałaby sobie ich nie kupić.
Nikt nie grzebie w Twoim portfelu, więc i Ty nie grzeb w czyimś – myślę, że to zdrowa zasada, ale niestety zazdrość społeczna wobec takich osób jest wprost proporcjonalna do tego, ile te osoby by sobie kupiły, gdyby to im się trafiło zarobienie takich pieniędzy :).
Myślę, że najwięksi hejterzy też nie oddaliby pieniędzy na dom dziecka, tylko wydali go na własne przyjemności, z tym, że nie wyglądaliby przy tym najczęściej choć w połowie tak dobrze, jak np. Ania Lewandowska! 🙂
pozdrowienia
Oczywiście palnęłam bzdurę, nie dżudo, tylko karate!!!!! 🙂 Pomyłka!
Smutne, albo prawdziwe. A tą całą energię, zamiast wyżywania się na innych, można by przecież wykorzystać na coś konstruktywnego.
Jak to mówi moja wykładowczyni “W Polsce mamy wolność słowa, ale nie oznacza to, że mogę Ci naubliżać. Wtedy nie jestem już Polakiem, tylko CHAMEM”.
Ludzie to szuje, serio. Oczywiście nie wszyscy, ale to zepsucie społeczne dosięga coraz większej ilości osób. Wieszać psy na kimś za to, że mu się wiedzie? Obłęd! Gdyby taki hejter chociaż w połowie skupił się na sobie tak jak na takim celebrycie to jego życie (hejtera oczywiście) byłoby jakieś pięć razy lepsze niż jest. No ale cóż, każdy jest panem swojego losu…
jakie to prawdziwe co napisałaś, sama przez chwilę pomyślałam, że Marcia, chyba Ciebie też to może czekać, bo nie dość, że robisz co lubisz to jeszcze mądrze piszesz i nie jesteś taka jak inne dziewczyny w Twoim wieku, zgadza się?
z doświadczenia znam problem, bo jestem inna….jak to? jak ja tak mogę? przyjechać do Anglii i na dzień dobry dobrze znać angielski? z marszu skazałam siebie wśród zazdrosnych polek na śmierć…
zgadzam się z większością punktów, jednak nie mogę zgodzić się z punktem 1:dobrze wyglądaj. w internecie może faktycznie trochę tak jest, że jak ktoś jest ładny to zaraz anonimy jadą, że operacje plastyczne, anorektyczka itd. ale w prawdziwym życiu przynajmniej w moim otoczeniu jest totalnie inaczej, ludzie lubią ładne osoby. już na samym początku, zanim z kimś zaczną rozmawiać, czują większą sympatię do osoby ładnej. ja miałam to nieszczęście w liceum, że 2 moje przyjaciółki były jednymi z ładniejszych osób w klasie a może nawet w szkole, a ja przy nich wypadałam dość blado. ludzie od razu ciągną do ładnych, nawet zanim poznają, moim zdaniem takie osoby mają w życiu troszkę łatwiej. no bo tak jest, widząc ładną osobę od razu mimowolnie przypisujemy jej pozytywne cechy charakteru.
z pozostałymi punktami raczej się zgodzę, tak to jest że jak ktoś ma ambicje robić coś więcej to otoczenie za wszelką cenę chce podciąć takiej osobie skrzydła… przykre
Bo widzisz Marto z ludźmi to jest tak, że nie zależy im, aby im było lepiej. Ważne, aby komuś było gorzej. Lubimy narzekać, to nasz narodowy sport (z resztą nie tylko w Polsce, w wielu innych krajach ludzie również narzekają), ważniejsze jest dla nas obgadanie kogoś za to, że powiodło mu się w życiu, nieważne czy ciężką pracą czy zasługą bogatych/znanych/sławnych rodziców, niż ruszenie tyłka samemu i zrobienie czegoś, by nasze własne życie było lepsze. Przemawia przez nas zazdrość i totalna bezradność. Wszyscy narzekają jakie w Polsce są małe zarobki, jak nie docenia się pracownika. Nie twierdzę, że tak nie jest, jednak od samego narzekania nikomu jeszcze w życiu nic nie przybyło. Chcesz polepszyć swoją sytuację, to przestać narzekać i oceniać innych, a rusz własne cztery litery i zrób coś ze swoim życiem. Nikt tego nie zrobi za Ciebie. Zazdrościmy innym, że im się powiodło, jednak przeważnie nie jest to zrządzenie losu i przypadek. To, do czego doszli, opłacili ciężką pracą, nawet jeśli z naszej perspektywy wygląda to inaczej. Jeśli Ania Lewandowska dostała szansę na wypromowanie się dzięki swojemu sławnemu mężowi, to niech jej wyjdzie na zdrowie. Każdy skorzystałby z takiej okazji i hipokrytą jest ten, kto twierdzi inaczej.
I już w ramach podsumowania. Gdyby ludzie więcej czasu poświęcali na zajmowanie się i pracę nad sobą, nad dążeniem do realizacji marzeń lub chociaż myśleniem (tak, wiem, to strasznie trudna czynność) nad tym, jak poprawić swoją sytuację (oczywiście o ile nie jesteśmy z niej zadowoleni), a mniej nad obgadywaniem innych i podkładaniem im świni, świat byłby prostszy i piękniejszy, a ludzie, mam wrażenie, szczęśliwsi.
Z wszystkim co tutaj napisałaś się zgadzam, ALE, taka jedna sprawa: sama nie lubię, jak ktoś po raz milionowy chwali się na facebooku i każdej innej możliwej stronie, że wydał np. książkę; mało tego, przecież umieszczenie tego na osi czasu nie wystarcza – trzeba jeszcze napisać o tym każdemu w prywatnej wiadomości przynajmniej co drugi dzień, co by czasem nikt tego nie pominął, a już na pewno nie zapomniał, że może sobie kupić coś tak przecież wielkiego! I qwoli ścisłości – nie, to nie jest żadna zazdrość, bo ja każdemu dobrze życzę, ale chyba chociaż troszeczkę pokory też wypadałoby mieć i aż tak się nie narzucać innym ludziom.
moim zdaniem jednak większość ludzi ją lubi i podziwia.
gdyby rzeczywiście była tak powszechnie nie lubiana i nie szanowana nikt nie chciałby jej zatrudniać do reklam na przykład. nikt nie czytałby jej bloga. nikt nie klikałby lajków na jej fanpejdżu. a że hejty słychać bardziej niż pochwały to inna sprawa.
zawsze znajdą się hejterzy, którzy będą nienawidzić tylko dlatego, że inni lubią. bo przecież Ania Lewandowska też ma grono fanów. i podejrzewam, że nawet większe niż hejterów. tylko jej fani wolą pooglądać jej zdjęcia, posłuchać jej porad a nie wdawać się w internetowe potyczki z hejterami.
Ania Lewandowska była pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl kiedy czytałam ten wpis 🙂
Myślę, że pani Ania się nimi nie przejmuje.
Jeżeli chodzi o pieniądze, to znaczna część społeczeństwa (ponad 90%) gdyby była bogata, jadłaby, kupowałaby drogie produkty.
Och jak fajnie, ze są tacy ludzie jak Ty 🙂 Jakiś czas temu przeszłam transformację i żyję tu i teraz z bananem na ustach. Nie spinam się, nikomu nic nie udowadniam, robię to, co lubię, spełniam swoje marzenia, najdziwniejsze pomysły przeobrażam w czyn, a jak! 🙂 Raz się żyje i raz kozie śmierć 🙂 Zapraszam na mojego bloga-całkowicie tematycznie odmiennego od Twojego 🙂 http://www.wytrwala.blogspot.com
hej
Jakie to polskie ^^ świetny wpis i dla mnie motywujący 🙂
To inaczej jest genialne 🙂 Wszędzie jest tak samo. Spróbuj się tylko nie dopasować do ogólnego schematu, a zjedzą Cię żywcem z przyjemnością. Od takich ludzi to z daleka. Dokładnie wiedzą jak wygląda lub wyglądać powinno twoje życie, choć tak naprawdę gówno ich ono obchodzi. Nie ważne jesteś szczęśliwy czy nie i jaką masz pracę. Jesteś tylko powodem do płytkich rozmów o niczym sprowadzających się do tego, że cały świat jest zły, w tym kraju gówno jest i w ogóle jest do dupy.
Jaka prawda! Czytałam to i się uśmiechałam, bo niektóre rzeczy spotkałam sama, jak tylko odnosiłam sukcesy, obcowałam z jakimś chłopakiem i dobrze wyglądałam na jakiejś imprezie, to od razu byłam wyzwana głupią, tepą, puszczalską i wgl usłyszałam takie rzeczy, które do mnie kompletnie nie pasują. Nie rozumiem tego obgadywania i zazdrości, lepiej ten czas wykorzystać na to, aby samemu coś osiągnąć. Ale nie, ludzie się lenią i wolą skrytykować kogoś 🙂 Ale jak to się mówi: skoro o tobie mówią – jesteś lepszy, o gorszych nikt nie gada. Dlatego cieszmy się, kiedy nas obgadują, znaczy wszystko robimy dobrze 😀
Takie rzeczy to chyba tylko w Polsce …
Za granica wydaje mi sie, ze nie ma takiego wszechobecnego jadu…
Ale moze tylko sie myle 😉
Snobizm na sushi to na pewno w Polsce, przecież to jest popularne jedzenie na wynos wszędzie indziej (a także w stołówce np. u mnie w pracy).
Jak to dobrze, że nawet nie wiem, kim jest Ania Lewandowska.
Bardziej nie rozumiem tego, że można kogoś nie lubić a jednocześnie interesować się, negatywnie ale interesować się kimś kogo się nie lubi. I tak ludzie sami sobie obrzydzają życie, są toksyczni dla samych siebie. Zamiast kliknąć w coś co ich interesuje oni wolą denerwować się Anią Lewandowską, której nie lubią i oglądać jej zdjęcia itd. 😀 Ludzie po prostu nie wiedzą jak korzystać z Internetu! Mnie generalnie tita ona czy inne polskie celebrytki, ani mnie ona ziębi ani nie wzbudza jakiejś specjalne sympatii, jest mi obojętna… Jest tyle ciekawych rzeczy w Internecie, że naprawde nie trzeba ograniczać się do instagrama, polskich portali z reklamą polskich celebrytek itd….Brak edukacji wśród ludzi na temat sposobu korzystania z Internetu w wolnym czasie!
Rewelacyjny tekst, prawdziwy. Myślę, że to niestety zasługa węwnętrznej mentalności co podszeptuje :”Cholera nie mam tego a należałoby mi się bo…. I w głowie tysiące przyczyn dlaczego ta dana osoba powinna to mieć… Sami wiecie”. Moje zdanie jest takie zawsze jeśli ktoś coś ma tzn sam decyduje , że rzuca wszystko i idzie w kierunku tego co kocha, biega, dba o siebie , swoją rodzinę to czapka z głowy i szacunek i myślenie jak to zrobił, że jest fajny. Bo wiecie często jest tak a zdaje mi się , że zawsze hejterzy to ludzie, którzy -napiszę to drukowanymi MAJĄ CZAS BY ŻYĆ ŻYCIEM INNYCH I ICH PO PODWÓRKOWEMU UDUPIAĆ. Tzn-ciągnąć do mego poziomu niższego bo są zbyt wysoko by ich sięgnąć – a potem ja ten hejter będę miał stanowisko, czas, satysfakcję , że ten co się stara, upaca , walczy płacze, wyklina tłumaczy. Hejters gonna hejt. I cóż God bless them . Jedno co mnie boli? To , że Polak Polaka zgnoi. Marzy mi się wiecie full zwarcie jako my Polacy ale to chyba tylko w dupie z zazdrości i tak pozostanie dopóty zamiast na innych wciąż łychcem spoglądać nie ustalimy swych celów bliższych dalszych co sprawią, że nasze życie będzie nas satysfakcjonowało. Peace.
Wyborne w czytaniu i ma sens 🙂
To chyba raczej nie tak na ogół wygląda. A jeśli już, to tylko wśród ludzi o najniższym poczuciu wartości. Większość ludzi jest dobrej woli, podziwia, szanuje, gratuluje, a już na pewno nie są zawistni, bo to są najniższe instynkty, którymi cechują się najżałośniejsze jednostki, a nie większość ludzi.
W Polsce też tego nie ma, bo też jesteśmy bogatym, rozwiniętym społeczeństwem. Jeśli już, to wybitnie żałosne jednostki. Przeciętny Polak jest zupełnie inny.
W jakim kraju? Wypraszam sobie! Polska to akurat jest przyjemnym środowiskiem wpisującym się w schematy innych narodów zachodnich.
Jakie to niepolskie! To jest zupełne zaprzeczenie polskości!
Fanów jest o wiele więcej! W ogóle nie wiem, po co ktoś zwraca uwagę na hejterów.
Bzdura! Narzekanie nie jest cechą Polaków, na pewno z tym się Polski nie utożsamia, bo my żyjemy w przyjemnym, bogatym kraju Zachodu, a narzekanie z niczym przyjemnym się nie kojarzy.
I w Polsce są wysokie zarobki, bo jesteśmy rozwiniętym krajem, stąd właśnie nie ma tyle hejtu.
Polacy nie są sfrustrowanym narodem, bo jesteśmy normalnym, rozwiniętym, zamożnym społeczeństwem i nie rozpanoszyły się aż tak bardzo patologie mentalne takie jak ta.
Znam taką dziewczynę która robi tak punkt po punkcie jak wyżej i ma sporo hejterów co dziwne jest bardzo miła i złego słowa o niej nie można powiedzieć , ale urodziła się też za urodziwa dzięki czemu ludzie ( hejterzy ) jeszcze bardziej jej nie lubią i myślą że sukces to tylko kwestia jej wyglądu smutne to jak ją oceniają ale tak jest. ( ps. Długie jedno zdanie ale kiedyś napisano książkę która była tylko jednym zdaniem złożonym ). Pisz tak dalej bo dobrze ci to wychodzi 😉
Myślałam, że autorka jest w miarę rozsądną osobą, ale jak przeczytałam o Lewandowskiej to zmieniłam zdanie
Cały ten post to prawda, jest dużo osób,.które zasłużyły na brawa, ale kto jak kto, Lewandowska to osoba, która bardzo bardzo wybiła się na mężu. Przykład? Przeprowadziłam małą ankietę wśród wielu osób i praktycznie nikt nie znał Anny Stachurskiej “mistrzyni” karate, za to wszyscy znali Annę Lewandowską żonę Roberta.
Na uwagę zasłużyła Chodakowska, która wybiła się sama a nie na mężu
Także najpierw trzeba mieć jakąkolwiek wiedzę, żeby pisać bzdury na blogu typu “…inspiracją była Lewandowska….” bo to śmieszne
Byłem naprawdę zmartwiony i potrzebowałem pomocy, aby uratować moje małżeństwo. Szukałem wskazówek, jak uratować małżeństwo przed rozwodem. Natknąłem się na komentarz, który mówi, że ksiądz Olokun jej pomógł. Skontaktowałem się z nim, aby uratować mój dom i przywrócić spokój w moim małżeństwie za pośrednictwem jego e-maila [priestolokun @ gmail. com] Po trzech dniach modlitwy duchowej zjednoczenia olokun przysięgam swoim życiem, że moja teściowa przyszła do domu i proszę mnie, abym wybaczyła jej i jej Synowi ból, jaki musieli mnie kosztować. Dziś żyjemy w pokoju jako jedna rodzina. Jeszcze raz dziękuję księdzu olokunowi, naprawdę doceniam to, co zrobiłeś.
“I po co czytasz komentarze sfrustrowanych miernot? Niech się durnie trują jadem, oszczędź sobie złego”.
Niektórzy nie dojrzeli i nie mogą pogodzić się z tym, że życie jest, jakie jest, a jest takie, że nie ma równości i sprawiedliwości – ktoś jest bogaty, inny biedny, ktoś ładny, inny brzydki, ten jest z miasta, a ten ze wsi itp. itd. Tak było, jest i będzie. Nie ma sensu kopać się z koniem, czyli z życiem. Ci sfrustrowani tego nie rozumieją. Tylko szkoda, że nie rozumieją też. że ludzie mają uczucia i przykro jest czytać/słyszeć chamskie komentarze o sobie.