Teraz na studia ludzie przychodzą hurtem. Młodzi szturmują drzwi uczelni tłumami prawie tak wielkimi, jak te, które stoją przed lumpeksem w dzień dostawy nowych ciuszków, wszystko pięć złotych kilogram. Jedni po to, by – ambitnie – nauczyć się czegoś sensownego, inni by przebalować i przepić trzy do pięciu lat. No, ewentualnie poznać smak pracy w pizzerii lub kawiarni i tego strasznego uczucia, kiedy mija dziesiąty, a ty dalej nie masz swojej wypłaty.
Wszyscy kończą studia. To żadne osiągnięcie.
I własnie dlatego papierek nie załatwi ci roboty.
O MÓJ BOŻE, NIE STUDIUJESZ?
Szczerze mówiąc, kompletnie nie pojmuję tego parcia na szkołę wyższą i zdziwienia, kiedy ktoś oznajmi, że nauki nie kontynuuje. Nagle wszyscy znajomi, rodzice, babcia, dziadkowie, sąsiadka i znajoma znajomej płaczą i lamentują, bo przecież bez studiów to teraz nic, będzie bezrobotny, mieszkał pod mostem, kradł tanie wino z Biedronki i nie będzie miał fejsbuka.
Niekoniecznie.
Rozumiem, że niektóre zawody wymagają studiów – lekarz, inżynier, prawnik – nie wyobrażam sobie ich bez odpowiedniego przygotowania, bo mogłoby się to skończy Apokalipsą na miarę tej, którą z takim upodobaniem oglądałam w końcowym odcinku Supernatural.
Ale niektóre zawody kompletnie ich nie wymagają! Dziennikarz, grafik, informatyk, PRowiec… to wszystko opiera się na umiejętnościach i doświadczeniu, a ludzie naiwnie myślą, że pójdą na studia i wszystkie gazety będą chciały ich mieć, a agencje reklamowe i firmy komputerowe będą umawiać się na ustawki między pracownikami, byle tylko zdobyć kandydata po studiach. Jasne.
A ja z moim metrem sześćdziesiąt mam nogi do nieba.
Znam ludzi którzy nie studiują, zarabiają dużo – wcale nie na czarno – i są najlepsi w swoim zawodzie. Bez papierka, który tak naprawdę świadczy, że chodziliśmy przez trzy lata na imprezy,a potem między kacem a kacem udało nam się napisać pracę, zżynając połowę z książek.
MAMY GDZIEŚ PAPIEREK, CHCEMY DOŚWIADCZENIE!
Prawda jest okrutna: masz smykałkę, zaczniesz gromadzić doświadczenie – będziesz miał pracę. Dowodem są ogłoszenia pracodawców szukających tego typu zawodów: mało który – naprawdę – wymaga szkoły wyższej, za to wszyscy chcą doświadczenia, poprzednich osiągnięć, znajomości WSZYSTKIEGO (odsyłam tutaj) i umiejętności zaparzania dobrej kawy, bo od czegoś przecież trzeba zacząć.
Wbrew pozorom, to wcale nie jest niesprawiedliwe: skoro wszyscy kończą studia, nie ma się czym chwalić. Jednym sposobem, żeby wybrać odpowiedniego kandydata, jest jego doświadczenie i umiejętności. A że nie mieliśmy się wcześniej gdzie tego nauczyć… no cóż, nasz problem, czyż nie?
TY HIPOKRYTKO
godzinach zajęć, szlifuję warsztat i próbuję wkręcić się gdzie się da, żeby potem moje CV nie wyglądało tak biednie, jak jadłospis anorektyczki. Proszę, pamiętajcie o tym – w niektórych zawodach to nie papierek da wam pracę, a… wy sami.