Marek bierze od rodziców gotówkę tak, jak kiedyś brał cukierki. Czasami zagląda też do babci, licząc na odpalenie ekstra kasy. Oczekuje prezentów na urodziny, bo przecież to jego święto. Nie rozumie, dlaczego ze swoim idealnym CV (dwa ukończone kierunki!) ma zarabiać mniej niż jakiś, jak to sam określa, robol, który kładzie kafelki. Każdej nocy oczekuje że jego dziewczyna będzie dostępna i chętna, bo przecież, do diaska, jest jego dziewczyną, więc swoje powinna dawać.
Marek uważa, że wszystko mu się po prostu należy. Dokładnie tak, jak połowa tego świata.
Roszczeniowa postawa u ludzi nigdy nie przestanie mnie chyba zadziwiać. Z dziwnego powodu nieustannie wydaje im się, że wszystko im się należy i że jeśli czegoś nie dostaną, to jest koniec świata, tragedia i zombie apokalipsa w jednym.
RODZICE MI PŁACĄ, BO POWINNI
Bo uwaga: rodzice nie maja żadnego obowiązku finansowania cię po osiemnastce. Teoretycznie jesteś zdolny do zarabiania po ukończeniu średniej szkoły. Mogą – ale nie muszą. Robią to całkowicie z własnej woli i dobrze byłoby to doceniać. Traktowanie takiego czegoś jak rzeczy naturalnej – bo przecież oni pracują i mają kasę – to trochę bycie zwykłym palantem. Przepraszam, ale tak jest. Zrozum, że ci się to nie należy. Ciesz się, że to masz.
I podziękuj kiedyś tej mamie, wciskającej ci banknot do ręki. Chociaż raz.
ZNAMY SIĘ, WIĘC DAJ
INTERNAUTOM TEŻ SIĘ NALEŻY
DZIĘKOWAĆ? ZA CO?
Dobra wiadomość: wracam. Przeprowadziłam się, wypakowałam, teraz jeszcze ogarniam życie, bo trochę się spraw nazbierało. Dostałam ostatnio od Was sporo maili i obiecuję, że na nie odpowiem – ale dopiero teraz mam znów internet, więc sami rozumiecie, muszę się z tego odkopać. 🙂