Kiedy ty zastanawiasz się, które buty kupić, ona myśli o tym, czy kupować już większe pampersy, czy zostać przy starych. Kiedy ty narzekasz na wielki ból głowy z powodu kaca, ona załamują ręce, bo dziecko ma kolkę. Kiedy ty siedzisz w domu i oglądasz film, ona po raz setny wałkuje tę samą bajkę. A przecież obie macie tylko dwadzieścia lat.A co jeśli powiem ci, że jest zupełnie inaczej i wszystko, co do tej pory słyszałaś o młodych matkach to zwykła ściema? […]
Mam 20 lat i małe dziecko – czy to tragedia?
Kiedy ty zastanawiasz się, które buty kupić, ona myśli o tym, czy kupować już większe pampersy, czy zostać przy starych. Kiedy ty narzekasz na wielki ból głowy z powodu kaca, ona załamują ręce, bo dziecko ma kolkę. Kiedy ty siedzisz w domu i oglądasz film, ona po raz setny wałkuje tę samą bajkę. A przecież obie macie tylko dwadzieścia lat. A co jeśli powiem ci, że jest zupełnie inaczej i wszystko, co do tej pory słyszałaś o młodych matkach to zwykła ściema?
Wyobrażamy sobie patologię, niezdarność tych młodych mam i ich kompletne nieprzystosowanie do życia. Z zażenowaniem myślimy o tym, jak musi im być ciężko, jak pewnie sobie nie radzą, ciągną kasę od rodziców, zostawiają dziecko dziadkom i spadają na imprezę.
Wiecie, jak mówią – dziecko w młodym wieku, zwłaszcza nieplanowane to tragedia, dramat, rozpacz i horror. Zaraz społeczeństwo linczuje dziewczynę, miasto huczy od plotek, a wszystkie położne patrzą na delikwentkę z brzuchem jak piłka z nieukrywaną wyższością. Załamują ręce, mamroczą pod nosem i z udawaną litością biadolą: ty powinnaś jeszcze w szkole siedzieć, a nie dzieci rodzić!
Sama ciąża to już armagedon: nie da się ukryć, że nastolatka w ciąży przykuwa naszą uwagę nawet bardziej, niż roznegliżowana Doda. Przyglądamy się, oceniamy ile ma lat a na końcu z wielkim niesmakiem kręcimy głową, bo przecież jak to tak, że dzieci rodzą dzieci. O ojcu raczej nie myślimy, a jak już, to w dwóch kategoriach – czy ją zostawił? Czy ona w ogóle wie kto jest ojcem? lub pewnie wziął z nią ślub z przymusu! Bez kompletnego sensu takie małżeństwo!
I kompletnie, kompletnie się mylimy, kierując się wyłącznie jakimiś durnymi stereotypami.
CIEKAWOŚĆ TO PIERWSZY STOPIEŃ
Na potrzeby studiów musiałam nagrać – a właściwie dalej to robię – dokument. Wybrałam temat młodych matek, bo tak się jakoś dziwnie złożyło, że dużo dziewczyn z mojego rocznika zaszło w liceum w ciążę i miałam dostęp do źródeł bez większego problemu.
Tyle się mówi o tym, że ciąża w wieku nastoletnim to tragedia, że całe życie – za przeproszeniem – przekichane i że taki naprawdę to piekło na ziemi, z którego potem przynajmniej przez osiemnaście lat nie możesz się wydostać.
I chciałam to sprawdzić
LEPIEJ NIŻ ZWYKŁA RODZINA
DOROSŁA W 9 MIESIĘCY

Sami dobrze wiecie, że życie to ruletka i czasami zdarzy się tak, że właśnie na ciebie wypadnie i to ty zostaniesz tą, która przez dziewięć miesięcy będzie nosiła dodatkową fasolkę w sobie. Jednym przytrafia się to po bożemu, przed trzydziestką i po ślubie, drugim całkiem kontrowersyjnie z czterdziestką na karku, a jeszcze innym w czasie, kiedy teoretycznie niby jesteś już dorosły, ale cały świat ma cię za gówniarza.
One musiały swoją dorosłość ewoluować w dziewięć miesięcy. I nie uważam, że z tego powodu powinny być linczowane, wręcz przeciwnie: skoro stawiły czoła i dały radę, to należą się brawa. Bo przysięgam wam na co tylko chcecie, mimo tego, że kasa się nie przelewa i nie wszystkie mają pełną rodzinę, bo facet dał nogę, to jakoś sobie radzą. I wcale nie są sponsorowane przez nadzianych rodziców, jak by się mogło wydawać po stereotypach. Są co prawda młodymi, ale bardzo zaradnymi kobietami i myślę, że wiele nieogarniętych studentek mogłoby się od nich uczyć. Serio.

dobra notka, prawdziwa..
o masz drugi blog ;o
Bardzo przyjemnie się czytało 🙂 Znam sytuację z tego względu, że pracuję w szkole i mam kontakt z młodymi mamami, najgorsze jest to, że zwykle okrutniejsi i bardziej chętni do wydawania osądów, są nie rówieśnicy, a osoby dorosłe. Dobrze, że zabrałaś głos w temacie, może komuś otworzy to oczy 🙂
Mam kolezanke, ktora z facetem wyjechala zagranice, wielkie bum! milosc i zaszla w ciaze w wieku ok. 20 lat. Urodzila poza Polska, facet ja zostawil jakis czas pozniej. Nie dawala sobie rady – wrocila do PL. Rodzina sie od niej odwrocila – z wielu powodow – wiec oparcia w dziadkach nie ma. Faceta nowego, normalnego nie moze sobie znalezc bo malo ktory chce sie zajmowac “nie swoim dzieckiem”. Daje sobie dziewczyna rade, ale nie chcesz wiedziec w jaki sposob zarabia na zycie by oplacic mieszkanie, opiekunke dziecka i ogolnie zycie…
To taka smutna historia odemnie. Asia
Zdaję sobie niestety sprawę, że w życiu przeważają raczej historie podobne do tej, którą opisałaś. Tym bardziej więc chcę promować drugą stronę medalu i dziewczyny, którym się udało. Że jest to możliwe, że one naprawdę są szczęśliwe, że to nie jest tylko gra “bo ludzie patrzą”. Nie mówię, że zawsze kipią szczęściem, ale chodzi mi też o ich organizację – że dom ładny i posprzątany, że mimo tego, że mało kasy to nic nie brakuje, że dziecko jest szczęśliwe i że jakoś sobie radzą bez ojca.
@Marta Hennig
Skoro zdajesz sobie sprawę, że takie smutne historie w życiu jednak przeważają, to dlaczego w notce twierdzisz, że większość młodych matek ma ułożone życie?
Masz rację, błąd logiczny w mojej wypowiedzi, kompletnie się nie pokrywa. Złego sformułowania użyłam we wpisie i to kompletnie moja wina, więc się przyznaję. Duża część młodych matek, nie większość. Następnym razem będę uważniej sprawdzała wpisy, niestety nie zawsze mam na to odpowiednią ilość czasu i używam nieodpowiednich słów.
Wpis ma promować te matki, którym się udało. Pokazać, że się da. Bardziej pozytywnie spojrzeć na nastoletnie ciąże i młode matki.
Nigdy nie komentowałam Twoich wpisów, ale czytam bloga już dłuższy czas i bardzo mi się on podoba. Ta notka mnie do tego skłoniła. Owszem, wierzę w to, że są młode matki, które radzą sobie świetnie itd. Ale życie skłoniło mnie do tego, że mam do czynienia ze sporą liczbą młodych dziewczyn, które zaliczyły tzw. wpadkę i jest właśnie tak, jak mówią owe stereotypy. Fakt, przed kimś, powierzchownie udają szczęśliwe i zaradne i ciągle powtarzają, że dziecko było wręcz zaplanowane. Wszystkim opowiadają o urokach i zaletach młodego macierzyństwa. Po czym wypłakują mi kilka nocy z rzędu, że to jest straszne, że chciałyby się zabawić beztrosko, że facet, jeśli oczywiście jest, to i tak im nie pomaga. Nie jest tak różowo. Fakt pozostaje taki, że wiele owych dziewczyn, głośno i publicznie (Facebook) wypowiadają się, jakie to są mega szczęśliwe, a w środku są przerażone i mają poczucie zmarnowanej młodości. Mam nadzieję, że to jedynie dziewczyny, które ja znam. Ale prawdę powiedziawszy, nie spotkałam jeszcze zadowolonej i zaradnej matki w wieku 20 lat. Pozdrawiam.
Tak jak pisałam wyżej już – zdaję sobie sprawę, że niestety chyba większość przypadków jest właśnie taka, jak mówisz. Że jest ciężko i dziewczyny sobie nie radzą. Tym bardziej chcę więc promować pozytywne historie, pokazać ludziom, że jest też druga strona, że są dziewczyny, którym się udało – mimo, że np. nie mają faceta u boku. Uważam, że to ważne, by mówić też o tych dobrych stronach, przykładach, które mają pokazywać, że jest jakaś iskierka dobra:)
fajnie, że poruszyłaś taki temat ; ) roznegliżowana doda już wszystkich przestała dziwić, a młode matki wciąż szokują.
Znam kilka dziewczyn, które urodziły w bardzo młodym wieku, nie na tyle by szczerze z nimi porozmawiać o całej sytuacji ale z zewnątrz wydaje się, że się, że sobie radzą. Poza tym znam to całkiem bliska- w sumie jestem też takim wczesnym dzieckiem jeżeli można to tak nazwać bo mama miała niedawno skończone 21 lat kiedy mnie urodziła i twierdzi, że po latach tego nie żałuje bo ma już 2 wychowane dorosłe córki.
Nigdy nie myślałam, że matka młoda = zła. Osobiście zdaję sobie sprawę, że wiele z nich robi wszystko co w ich mocy, żeby dzieciom było jak najlepiej. No i dzieci są z reguły szczęśliwe, ale co z matkami? Oczywiście raczej żadna nie powie, że jest jej źle, bo wiadomo- swoje dziecko kocha. Jednak nie uwierzę, że nigdy się nie zastanawia, co by było gdyby zamiast szykować wyprawkę pakowałaby się na studia, zamiast nosić piątą godzinę płaczące dziecko na rękach siedziałyby z przyjaciółmi przy piwie, a zamiast prowadzić dziecko do przedszkola czy też 1 klasy, odbierałyby dyplom wymarzonego kierunku. Może kogoś to urazi, ale jak dla mnie te dziewczyny krzywdzą po prostu siebie rodząc dzieci tak szybko. Odbierają sobie z życia tak wiele… Większość młodych mam pewnie zaprzeczy, że im to nie potrzebne, że są szczęśliwe, że posiadanie malucha to cudowna rzecz. No w to nie wątpię, ale nie wątpię też, że o wiele lepiej posiadać dziecko kiedy już się ogarnie życiowo, na wszystko przyjdzie czas. A młodość nie wróci i w efekcie mamy jakby wycięty fragment z życia. Może brak mi empatii, ale najzwyczajniej w świecie nie rozumiem jak można się samemu na coś takiego skazać. Oczywiście wiem, że większość tych ciąż nie jest planowana, ale na miłość boską, czy ci ludzie nie wiedzą co to antykoncepcja? Mam 18 lat, już się zaczął baby boom wśród rówieśniczek, no dla mnie to chore. I dla mnie to jest tragedia, dramat, rozpacz i horror. Nie ze względu na dziecko, ale na matkę. Bo to ona musi poświęcić praktycznie wszystko dla dziecka. Jest to godne podziwu, podziwiam- na prawdę. Sama jednak nie wiem czy zdołałabym to zrobić.
mi tam nie bylo by zal dyskotek i piwa z przyjaciolmi. a studia mozna zawsze skonczyc. poza tym np 22 latki są już po studiach pierwszego stopnia i w niczym dziecko nie przeszkadza 🙂
U mnie na studiach było trochę młodych mam. Niektóre poszły na studia nie ze swoim rocznikiem tylko później (czasami na tyle późno, że pakowały i wyprawkę dla dziecka, i dla siebie i do tego jeszcze miały pracę), a część zaszła w ciążę w trakcie studiów. Miały dziecko -i- dyplom.
Z perspektywy czasu, dyskoteka i piwo nie są wartością, za którą się płacze, a kolejność realizowania planów życiowych prędzej czy później przestaje mieć wielkie znaczenie. To chyba tej perspektywy Ci brakuje, a nie empatii.
Zgadzam się z Tb całkowicie, sama nie raz myślałam, co by było, gdyby,nie da się kryć, byłoby trudniej o wiele, ale czy na prawdę nie dałabym rady… W to nie wierzę, jeśli się czegoś chcę to można zrobić wszystko, także wychować dziecko, pomoc się przyda wiadomo, ale nie wolno tylko polegać na innych, bo co kiedy w końcu się skończą pomocne ręce i zostaniemy sami, od początku trzeba uczyć się samodzielności. Podziwiam te młode kobiety, które mimo tego świata przeciw nim, poradziły sobie i są szczęśliwe:D
Szczerze patrzę na moje koleżanki, które są już matkami i im nie zazdroszczę. Chociaż kiedy ja siedziałam jak nerd przed komepem one szalały na dyskotekach, teraz role się nieco odwróciły. W sumie pewnie będę im zazdrościć jak urodzę pierwsze dziecko wieku 30 paru lat, a one będą miały już duże dzieci. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
uwielbiam posty z tego cyklu! nie sadze w sumie zeby ludzie linczowali 20latki. bo mam na uczelni kilka lasek w ciazy i nikt im nie wspolczuje. raczej mowią, że “oni to po studiach”… ale tych drugich, ktorzy dziecko uwazają za problem tez jest sporo. ja bym np chciała, bo czuje ze zmobilizowaloby mnie to do lepszego zycia, poza tym taka mała istotka musi dawac niesamowicie duzo szczescia! nie specialnie ciekawi mnie w zyciu np kariera/praca.. wolałabym zając sie tym drugim… ale z drugiej strony wpadka niewiadomo z kim i niewiadomo gdzie jest głupotą. co innego jak jest stały partner, jakies tam wspolne radzenie sobie to dziecko moze byc tylko co najwyzej małym stresikiem “jak damy rade?” a potem wiecej radosci. przynajmniej ja wierze jednak w milosc i wiem, ze nie zostawiłby mnie facet bo zaszlam w ciaze ;p najlepiej to tak na 3 roku wedlug mnie sobie zaplanowac ;] nawet prace inzynierską dałabym rade napisac z dzieckiem rekach. mysle tez ze jak sie z kims juz jest i wie ze chce to mozna po prostu zalozyc ze jak to dziecko będzie no to będzie – przyjmie je się z radoscia i nie bedzie zadnego konca swiata 🙂
Pamiętam, jak w liceum mojego taty jedna maturzystka “zaciążyła”. Każdy krytykował jej lekkomyślność i brak odpowiedzialności, ale NIKT nie zapytał, kim jest szczęśliwy ojciec i czemu on nie pomyślał o zabezpieczeniu… Twój brzuch, twoja wina – to jest dla mnie najgorsze.
U mnie w rodzinie (szeroko rozumianej – kuzynostwo itp) to ja jestem nienormalna, bo nie mam jeszcze dziecka. Wszystkie kuzynki w moim wieku (27) i młodsze już dawno się w nie zaopatrzyły 🙂 i są piękne, szczęśliwe i nie narzekające 😀
Świetna notka 🙂 Denerwują mnie te wszystkie żałosne komentarze na temat młodych matek. Ludzie dużo mówią a tak na prawdę mało wiedzą. Też znam kilka dziewczyn, które w młodym wieku zostały mamą i są szczęśliwe, świetnie sobie radzą i nie są udręką rodziców, bo i takie opinie słyszałam…
Bardzo ciekawy post, nie mam zbyt wielu znajomych, którzy mają dzieci (też mam 20 lat), ale myślę, że każde uogólnienie jest bardzo krzywdzące. Niestety chyba zawsze będą mówić, że “wzięli ślub, bo musieli” (co z tego, że przed wpadką byli parą przez 6 lat) itp.
smutne lecz prawdziwe 🙁
Świetnie się czyta!
To po prostu kolejny stereotyp, który wart jest obalenia. Ludzie wszystko co inne uważają za gorsze i patologiczne. Totalna bzdura, ale skoro potrafią zlinczować kogoś tylko za inne zainteresowania czy ubiór to ciąża przed dwudziestką jest chyba grzechem zbyt ciężkim do przebaczenia. Smutne, ale niestety prawdziwe. Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy nie mają takiego podejścia! 🙂
Hej! Od razu chciałam cię przeprosić za spam, bo ten komentarz właśnie nim będzie. Chodzi o to, że biorę udział w tegorocznej akcji “Mam haka na raka” i staram się rozprzestrzenić moje działanie jak najbardziej tylko mogę, dlatego jeśli wyraziłabyś choć trochę chęci i byłabyś taka miła to zapraszam do przeczytania posta i ew. dodania informacji do siebie na bloga 🙂
http://kalkulacjezycia.blogspot.com/2014/01/mam-haka-na-raka.html
A ja znam przypadek gduie moaj rówieśniczka, specjalnie sobie zafundowąła dziecko co by mieć spokój od szkoły…
20lat, to wcale nie jest mało. Już spokojnie można mieć dzieci i mieć rodzinę. Fakt, nie każdy w tych czasach o tym marzy i nie każdy tego chcę ale 20lat to już nie jest tragedia. Znam dużo o wiele młodszych, co mają dzieci i sobie radzą. Mam to gdzieś. Każdy sobie sam układa życie. Ja nie mam dzieci, mimo, że mam więcej niż 20 lat ale to nie znaczy, że kogoś oceniam przez pryzmat wieku. To stare mochery mają to w zwyczaju, bo już zapomniały jak się puszczały w sianie jak były dużo młodsze. Każdy sam decyduje o swoim życiu, i jeśli ktoś się nie czuje w wieku 20lat gotowy na dziecko to proszę bardzo. Nikt wszak nikogo nie zmusza. Ale dajmy też żyć innym po swojemu. Po prostu. Nie wiedziałam, że ktoś z 20letnich mam szydzi, total zdziwienie…
Znam kilka dziewczyn, które urodziły w wieku ok. 20 lat. Z tego, co piszą na fb, są szczęśliwe. I oby tak było naprawdę. Nie mogę Ich o to zapytać wprost, nie jesteśmy na tyle blisko.
Myślę jednak, że ilu ludzi, tyle sytuacji. A zamiast potępiać, lepiej pomóc – oczywiście jeśli dana osoba tego potrzebuje.
Taaa… Na pewno większość młodych matek ma ułożone, spokojne, normalne życie. Nagle po tych wszystkich imprezach przebzykanych w toaletach stają się udomowionymi, dojrzałymi, odpowiedzialnymi kobietami. Już to widzę. Znam kilka takich dziewczyn co zaciążyły w wieku nastu lat, powychodziły za mąż i wcale nie zmieniły trybu życia. Dzieckiem zajmują się głównie dziadkowie, ojciec rzadko, bo pracuje i nie ma czasu, a one są zajęte imprezowaniem, zakupami, spacerami z psiapsiółami po centrach handlowych i wrzucaniem zdjęć na facebooka. Żadna nie pracuje, bo po co, skoro od tego mają męża. Rzeczywiście ich życie wcale nie zmieniło się na gorsze, wręcz przeciwnie, ale wcale nie wiem czy to dobrze. Bo coś się jednak powinno zmienić.
Też znam takie matki, niestety. Dlatego też napisałam ten wpis, bo nie wszystkich powinniśmy mierzyć tą samą miarą, prawda? Zawsze się mówi o tych złych imprezowiczkach, a nikt nie bierze pod uwagę, że są też takie, które dają radę i wzięły się w garść.
Też uważam,że coś powinno się zmienić. Nie rozumiem takiego zachowania, ale cóż – to ich życie i nasze potępianie nic tu chyba nie zdziała. Szkoda dziecka i ojca 🙂
“komisja wybierze spośród zgłoszeń 96 blogerów, które w jakiś sposób się wyróżniają” – wiem, że się czepiam, ale wypadałoby poprawić 🙂
Nie sądziłam, że ktoś w jakikolwiek sposób obraża czy uważa za coś złego ciążę w wieku lat 20. Przecież to już dorosła osoba i może robić co chce. Mnie zawsze dużo bardziej zastanawiają ciąże w wieku lat 15. Znam kilka takich przypadków i raczej nie mogę powiedzieć, żeby były to dziewczyny które coś osiągnęły. To raczej te które pojawiają się na każdej imprezie i ledwo zdają. Także ciąża w wieku lat 20 nie jest niczym złym, ale ta w wieku 15 budzi we mnie sporo wątpliwości, bo planowana raczej nie była.
Nie znam perspektywy matki, bo ja wychowałam swojego brata, ale daje mi to obraz. Mój brat urodził się jak miałam 16 lat. Moja mama miała firmę, wyjazdy, załatwienia, zdarzało się, że nie szłam do szkoły żeby siedzieć z małym. Nie uśmiechało mi się. Weekendy w domu z małym, podczas gdy moje kumpele jeździły po imprezach. Napisałam maturę, dostałam się na studia, przeżyłam kolki, wstawanie o 2 w nocy. Uważam, że to hartuje kobietę, szczególnie w tak młodym wieku, jeśli podoła zadaniu. Bo jak dobrze zauważyły moje przedmówczynie, nie wszystkie sobie z tym radzą. Coraz częściej usuwają, albo jeszcze gorzej – rodzą i zabijają. Nie znam wyobcowania przez widoczny brzuch ciążowy w tak młodym wieku, ale jestem w stanie sobie wyobrazić. I jeśli dziewczyna godzi się z konsekwencjami swoich działań (bo przecież mogła tego uniknąć, zabezpieczyć się) i łapie byka za rogi – ma mój pełen szacunek. Nawet jeśli nocami się wypłakuje w poduszkę, o w dzień dalej próbuje sobie dawać radę. I to świadczy o wielkiej sile.
To fakt, że młode matki dojrzewają bardzo szybko. Ale znam sytuacje dziewczyn z patologicznego otoczenia, które też pozachodziły w ciążę i tak naprawdę szkoda mi tych dzieci. Widziałam wiele młodych matek wrzeszczących na malutkie dzieci w wózkach, albo wyglądających jak ostatnie szmaty z pijanym ojcem u boku. Jestem zdania, ze nie każdy powinien mieć dzieci.
Moja mama miała 22 lata, kiedy mnie urodziła. Studiowała, w dodatku w mieście za górami, za lasami. Ślub wzięła, gdy miała 20 lat. I jakoś nigdy żadnego armagedonu i patologii nie było. Kiedyś to było chyba bardziej normalne, wiele kobiet na jej roku było zamężnych. Co najlepsze, moja mama bardzo chciała mieć dziecko, ojciec też, nikt jakoś nie uważał, że są za młodzi.
20 lat to już nie nastolatka i nawet u mnie na prowincji ciąża w tym wieku nie robi wrażenia na babciach, a co mówić o młodszych. Wręcz przeciwnie. Gimnazjalistki to co innego, ale maturzystki i studentki – naprawdę, to nic nienormalnego. Mam wrażenie, że mylisz stereotyp z ludzkim gadaniem, głównie tych nieodpowiedzialnych powyżej 20, które uważają, że dziecko to balast i przeszkodziłoby im w pracy, nauce, a najbardziej – lekkim i przyjemnym imprezowaniu. Bo wiadomo, jak masz dziecko, nie pojedziesz (bez niego) w kilkumiesięczną podróż dookoła świata. Czasem musisz biegiem wracać z imprezy, bo dziecko choruje. Moim zdaniem, to nie kwestia stereotypów, tylko strachu i nieodpowiedzialności osób, które nie wiedzą, bo nie są w takiej sytuacji, ale myślą, że wiedzą lepiej, co jest takim młodym matkom potrzebne.
Dokładnie! Nie należy piętnować takich osób, które przecież swoje przeszły. Utrzymywanie dziecka samo w sobie jest dowodem na niezwykłą, godną pozazdroszczenia zawziętość, siłę. Jednak co do tematu to uważam, że dziecko w tak wczesnym wieku jest z reguły problemem. Oczywiście, jeżeli ktoś planuje studia lub bardzo aktywne życie. Wtedy trzeba z pewnych rzeczy zrezygnować, odłożyć swoje wiele marzenia i cele. Owszem, można je realizować, ale wtedy więcej szkodzimy dziecku, bo swoją mamusię widuje ono coraz rzadziej, a codzienność zapełniają mu twarze opiekunek.
Z tego co ja zauważyłam to nastoletnie mamy są bardzo zadbane, chodzą nawet na imprezy itd.
Jedyne co to na pewno utrudnienie w nauce jeśli chodzi się do liceum/technikum. Jak każda mama bez względu na wiek jest sobie w stanie poradzić.
Nie uważam też że są gorsze w wychowywaniu dzieci, no bo nie jedna dorosła się upiła i zostawiła dziecko, nie jedna dorosła wyrzuciła dziecko na śmietnik.. także wiek tu nie ma żadnego znaczenia.
Ps. Wczoraj oglądałam program o samotnej matce która ma ośmioraczki + chyba wcześniejszych 6, także wyobraź sobie jakie są reakcje innych… Fakt, teraz trochę jej się pomieszało w głowie ale mimo to darzy dzieciaki wielką miłością. Film to chyba Octomama czy jakoś tak 😛
Mam dwa przypadki ciąży w młodym wieku i muszę powiedzieć że moje dwie najlepsze kumpele zaszły w ciążę na koniec liceum i szczerze mówiąc byłam przerażona. nie wiedziałam jak sobie poradzą, dla mnie byłaby to tragedia. Ale one sobie poradziły, oczywiście na początku nie było im łatwo ale z czasem było coraz lepiej 🙂
Jak dla mnie rewelacyjnie napisany tekst. Jestem tego samego zdania co Ty, choć z przykrością muszę przyznać, że znam osobiście jeden stereoypowy przypadek ;/
Stereotypy. Matki porzucają swoje dzieci bez względu na wiek czy sytuację społeczną. Kochają rónie mocno te po liceum jak i te świetnie radzące sobie w pracy. Ja nie zaglądam nikou ani do portfela ani do łóżka, ale do brzucha też. To niczyja sprawa.
Niestety tak już jest, że scibsy i nietolerancyjni ludzie, często zaiast pomóc i wesprzeć choćby dobrym słowem, wypowiadają słowa cierpkie niczym jad najgorszy z możliwych.
ciesze sie ze tak jest, ale z mojego doswiadczenia te stereotypy sa prawdą,
i u mnie po liceum pelno dziewczyn “wpadlo” i z wszystkimi rozmawialam po urodzeniu dzecka,
oczywiscie ze sa szczesliwe bo kochaja dzieci, i sa juz mlodymi zonami ale kazda z nich gdyby mogla odwrocilaby czas i pierwsze skonczyla studia, potem znalazla dobra prace a na koncu wziela slub i miala dziecko, niestety stalo sie na odwrot i niektore nie pokonczyly wymazonych studiow bo nie mialy z kim dziecka zostawic, “musialy” a raczej trzeba bylo wyjsc za maz, zostac w domu bo nie ma pracy dla dziewczyn bez wyksztalcenia z dzieckiem w malych miasteczkach, ale daly rade i ich zycie moze nie wymarzone ale sie ulozylo
Bardzo fajny post. Wiele racji jest tych słowach… społeczeństwo po prostu wyrobiło w nas takie spojrzenie.. niestety ciężko to zmienić.
A moim zdaniem to wygląda trochę innaczej, bez względu na to czy mamy 20, 25 czy 30 lat, dziecko i tak przewraca nasze życie do góry nogami, i to jest fakt (chyba że to kolejne dziecko to wtedy już wiemy co jak i z czym się je). Chyba największy problem nastoletnich matek to polityka- nastoletnia matka na za wielką pomoc liczyć nie może, podobnie jak “starsze” matki które pracowały na umowę o dzieło i zaszły w ciążę. A z obserwacji wiem, że kwestia dostosowania się do życia z dzieckiem potrzeba sporo czasu. Bo nie mało jest 16-17 latek które na początku nie wiedziały co z czym (tutaj z niemałą pomocą przyszli rodzice) po kilku latach, mają już skończoną szkołę którą przerwały, własne lub wynajmowane mieszkanko i pracę.
Ja zaszłam w ciążę mając 22 lata, ale wyglądam na 15, więc faktycznie dużo ludzi dziwnie się patrzy. Na szczęście miałam do tego dystans, bo przecież mam pracę, mniej więcej ogarniętą sytuację, dziecko z facetem którego znam i z którym mieszkam, a nie przypadkowym z dyskoteki.
Myślę, że psychicznie między 18 latką a 22 latką nie ma aż takiej wielkiej różnicy, więc też musiałam szybko dorosnąć. I udało się, nie ma patologii. Wszystkie znane mi dziewczyny które młodo urodziły dzieci – ogarnęło sytuację.Można.
Super wpis! Mam 22 lata i 2 letnią córkę. Tytuł ‘ dorosła w 9 miesięcy” jest IDEALNY!
Niestety, różnie w życiu bywa ale to nie powód, żeby wytykać młode mamy palcami! Sama odczułam to, ponieważ będąc w ciąży jako 20latka (!) i wyglądając jeszcze młodziej bo dawano mi z 17 lat wzrok ludzi był straszny!!! Nie ważne, że byłam zadbana i szczęśliwa z fasolki… No ale takie NAsze społeczeństwo.
Ciesze się, że tu trafiłam 🙂 powodzenia!
Ja bym to dość krótko podsumowała cały temat – tu nie chodzi o wiek a o dojrzałość.
Jeszcze niedawno (wystarczy sięgnąć pokolenie wstecz) dziecko w tym wieku to była rzecz normalna. Można powiedzieć, że czasy się zmieniły, tak to możliwe, ale problem leży w tym, że część młodzieży osiąga później dojrzałość. Resztę dopiszcie sobie sami.
Znalazłam twój blog dopiero przed chwilą i się zakochałam. Piszesz prawdziwie, optymistycznie i… naturalnie 🙂
Co do tematu wpisu: mam 16 lat, w klasie jestem z 18 letnią dziewczyną, powiedzmy Kasią. Kasia miała chłopaka, bił ją, poniżał, wyzywał. Ona coś źle powiedziała: dostała w pysk. Ona coś źle zrobiła: dostała w pysk. On coś zrobił a ona się dowiedziała…. znowu dostała w pysk. Kasia zaciążyła w wieku 17 lat. Chłopak (znowu) dał jej w pysk i… zwiał. Kasia urodziła córeczkę, dziewczynka ma już roczek, na Facebooku jest pełno zdjęć Kaśki i młodej. Kaśka została teraz na drugi rok w klasie. Chce zdać maturę, zacząć pracować i wychowywać córkę. Teraz wiadomo, rodzice jej pomagają, ale według mnie dziewczyna zasługuje na “szacun”. Chłopak ją bił, zaciążyła, on ją pobił i zwiał: a ona teraz wychowuje córkę i nadal chodzi do szkoły, nie załamała się.
Klasę wyżej jest, a raczej była inna dziewczyna, w moim wieku. Zaciążyła w wieku 15 lat, rzuciła szkołę i zaręczyła się z ojcem dziecka… Zamieszkali razem. Nie radzą sobie, kłócą się. Dziecko podrzucają dziadkom. Ona znowu zaszła w ciążę, tym razem planowaną. Urodziła drugie dziecko w wieku lat 17… i kilka miesięcy po tym rozstała się ze swoim narzeczonym, który za kilka tygodni będzie jej ojczymem. W między czasie dziewczyna znowu zaszła w ciążę (18 lat) z nie-wiadomo-kim. Współczuję dzieciom, to co u nich się dzieje jest straszne..
Hej.. Ja mam za miesiąc 23 lata i dwójkę dzieci córka ma.3 lata a syn 1.5 roku .I uważam że nie ważny wiek matki niektóre młode matki są bardziej rozgarniete od matek kolo 30 lub starszysz. .
Dodam jeszcze ze chodź mam za miesiąc 23 lata to wygladam młodo na 17 lat nawet czasem się zdarza ze.ludzie dziwnie patrzą jak idę z dwójką maluchów