Menu
Dobre życie

Lepsza wersja siebie w wakacje – czyli 5 rzeczy, które robię, żeby przeznaczyć lato NA SIEBIE

Mówcie, co chcecie – lato w jakiś dziwny sposób zagina czasoprzestrzeń. Nie wiem, czy to kwestia dłuższych wieczorów, lepszego humoru, wcześniejszego wstawania, sezonu ogórkowego, odpoczynku czy po prostu słońca, ale nawet pracując – w wakacje ma się więcej czasu. Tak jest. Dziwaczna natura lata. Doba magicznie się wydłuża, energii jakoś więcej… dla mnie to idealny moment, żeby zadbać o coś, co zawsze odkładam na później:
SIEBIE.

Gdybyście zapytali mojego męża, co lubię robić najbardziej, to odpowiedziałby Wam, że planować i myśleć o tym, co bym zrobiła. Mój mózg lubi pracować na szybkich obrotach i gdyby się dało, to chętnie wpakowałabym w dobę jak najwięcej, bo ja po prostu LUBIĘ ROBIĆ RZECZY.

Fot. Fotografia dla biznesu Agata Matulka

Problem z tym polega na tym, że chociaż lubię robić rzeczy, to w mojej hierarchii zawsze najpierw robię rzeczy zawodowe, dla kogoś, dla rodziny, dla sąsiada, dla pana kuriera, a na samym końcu, jeśli już zostanie jakaś minuta, to być może będę taka łaskawa i zrobię coś dla siebie. Pomyślicie sobie: “to durne”. I ja się z tym zgodzę. Przecież żyję ze sobą na co dzień, jestem uwięziona z sobą na całe życie, więc warto byłoby jednak uwzględnić własne potrzeby, nie? No właśnie

I tutaj na ratunek przychodzą wakacje!

SEZON OGÓRKOWY, CZYLI IDEALNIE

W wakacje jest więcej czasu. Być może to ten dłuższy dzień, być może naprawdę lato zagina czasoprzestrzeń, a być może po prostu dlatego, że w moim zawodzie jest sezon ogórkowy, dużo ludzi jest na urlopach i jakoś tak w pracy jest po prostu luźniej. Dużo luźniej.

Idealnie, żeby się ogarnąć. Już na początku lipca wprowadziłam Plan Naprawczy, czyli Zadbanie O Martę Wewnętrzną (bo o tą zewnętrzną dbam swoim trybem życia – po prostu) – i ponieważ udaje mi się miesiąc go trzymać, to chętnie się z Wami podzielę – być może kogoś zainspiruje to do spojrzenia na siebie z innej perspektywy i wykorzystania tej drugiej połowy lata na to, żeby było Wam po prostu z samym sobą lepiej. Polecam!

5 rzeczy, które robię, żeby przeznaczyć lato NA SIEBIE

EKSPERYMENTOWANIE Z PLANOWANIEM

Myślę, że może kogoś rozbawię – piszę hucznie o przeznaczaniu czasu dla siebie i potem wyskakuję z planowaniem na pierwszym miejscu?

Dla mnie planowanie i organizacja to jedyny sposób, żeby ogarnąć życie i mieć więcej wolnego czasu – paradoksalnie. Bez tego leżę i kwiczę, zatapiam się w niepotrzebnych pierdołach i w za dużej ilości bezsensownej pracy.

Dlatego jeśli chcę mieć czas dla siebie – przykładam się do planowania. A że mam luźniej, to mogę sobie z tym planowaniem poeksperymentować i cały lipiec spędziłam szukając i testując różne techniki, programy, aplikacje, planery, sposoby i tak dalej.

Muszę system planowania zmieniać co jakiś czas – bo zmienia się też moje życie (to logiczne!). Inaczej planowałam czas jako studentka, inaczej jako freelancerka, inaczej planowałam dwa lata temu, a inaczej planuję teraz. Ba: moja organizacja zmienia się także na przestrzeni roku, bo inaczej się ogarniam w jakimś gorącym okresie, a inaczej w czasie, kiedy jest tego luzu więcej.

W każdym razie: wakacje to dla mnie idealny czas, żeby sobie różne rzeczy przetestować i powoli wytworzyć sobie nową organizacyjną rutynę. Jestem już bliska ideału (przynajmniej na ten moment), ale cały czas mam otwartą głowę, gromadzę inspiracje i podglądam, jak inni to robią. Jak mi się wykształci coś, z czego będę w stu procentach dumna, to na pewno Wam tutaj napiszę, jak aktualnie moja organizacja czasu wygląda.

KSIĄŻKI, KSIĄŻKI, WIĘCEJ KSIĄŻEK

Całe życie byłam molem książkowym. A potem przyszła dorosłość.

Nigdy nie rozumiałam, jak ktoś może mówić, że nie ma czasu na czytanie książek – teraz już to rozumiem, ale nie mam zamiaru się z tym godzić. Staram się więc w wakacje czytać więcej, korzystając z wydłużonej doby. Ostatnio wprowadziłam też nowy system – czytam jedną książkę lekką i potem jedną “cięższą”, bo swojego czasu tak się zapętliłam w romansach i lekkich powieściach, że już mi się nie chciało sięgać po podręczniki, naukę czy jakąś ambitniejszą lekturę. Teraz staram się to mieszać – zobaczymy, jak mi to wyjdzie.

WAKACJE KAŻDEGO DNIA

W lato zbieram wspomnienia.

Chodzę ze znajomymi na miasto, zwiedzam swój własny Wrocław, biorę do siebie siostrzeńców, chodzę w tych wszystkich krótkich rzeczach, które sobie zamówiłam na ‘jak będzie gorąco” (akurat jest!), nie narzekam na upały, wracam późną nocą od znajomych spacerem, podziwiając letnią noc i po prostu żyję.

I to jest takie miłe, wiecie? Korzystanie.

Fot. Fotografia dla biznesu Agata Matulka

Myślę, że zwłaszcza w dorosłym życiu, po prostu się o tym zapomina. Wydaje się, że żeby skorzystać z lata, trzeba wyjechać w jakieś super miejsce, mieć dwutygodniowy lub dłuższy urlop, zrobić coś spektakularnego.

Dla mnie korzystanie z lata to kupienie wielkiej porcji lodów, pojechanie na rynek, wyciągnięcie roweru czy oglądanie zachodu słońca przez moje okno na antresoli. Wyjście z koleżanką na jedzenie na mieście czy na spacer po osiedlu.

Małe rzeczy. Większość z nich fotografuję, bo potem do nich chętnie wracam. Mam cały album na telefonie zasypany wspomnieniami, które tworzą się już, teraz.

ODGRUZOWYWANIE

Nie wiem, kiedy to się stało – mieszkamy tu prawie 3 lata – ale w pewnym momencie w moim mieszkaniu zrobiło się tłoczno. Od rzeczy! Dlatego staram się w luźniejsze dni powoli odgruzowywać mieszkanie, robiąc tylko po jednej szafce dziennie. Dlaczego?

Bo zazwyczaj jak zabieram się za mega gruntowne sprzątanie, to po chwili mi się odechciewa i zostaję z tym bałaganem na wierzchu!

Odgruzowywanie w toku. Koszyki zamówiłam na allegro, muszę domówić kolejne i zrobić porządek z wszystkimi prześcieradłami i pościelami w tej szafce.

Dlatego stwierdziłam teraz, że podejdę do sprawy taktycznie – robię po jednej szafce dziennie(nawet, jeśli chce mi się więcej!), ale dokładnie. Oczywiście mówię “dziennie”, ale umówmy się – nie robię tego CODZIENNIE.

I robię to naprawdę porządnie. Przeglądam Pinterest w poszukiwaniu różnych patentów na organizację rzeczy w szafkach, wyrzucam bezlitośnie rzeczy zepsute i oddaję te, z których na pewno nie będę korzystać.

I od razu jakoś lepiej się w domu oddycha, chociaż przyznam, że jeszcze sporo roboty przede mną.

NADRABIANIE RZECZY, NA KTÓRE NIGDY NIE MA CZASU

To jest też dla mnie ten moment, w którym wreszcie zaczynam nadrabiać rzeczy – oglądać filmy, które odkładałam, przechodzić kursy online, które nakupowałam i na które nigdy nie ma czasu, spotykać się z dalszymi znajomymi, próbuję przepisów, które zapisałam sto lat temu – i to dosłownie – w zakładkach.

Wiadomo, zawsze są rzeczy, które będę odkładać dalej, ale mimo wszystko – wydaje mi się, że jeśli teraz niektórych z nich nie zrobię, to chyba nie zrobię już nigdy i wpadną do bezkresnej dziury o nazwie “KIEDYŚ”.

WAKACJE PO TWOJEMU

Ostatnio przeglądając kanały na YouTube o dobrym życiu znalazłam takie pojęcie “romantyzowanie życia”. Nie chodzi o życie w idealny sposób czy tworzenie jakiejś iluzji, ale raczej – o robienie nawet zwykłych rzeczy z lepszym nastawieniem, przyjemnie, milej. I wiecie co? Ja romantyzuję wakacje! Wszystkie te rzeczy, o których przecież piszę wyżej, to “zwyklaki” – nie ma tutaj nic odkrywczego. A mimo to, mam wrażenie, jakby to było najlepsze lato w moim życiu.

Fot. Fotografia dla biznesu Agata Matulka

Więc może w tym jest właśnie patent? Może czas spróbować i zromantyzować swoje lato, wakacje? A może już to robicie – jeśli tak, dajcie mi znać, jak korzystacie z lata – mamy jeszcze cały sierpień przed sobą, może się zainspiruję do nowych rzeczy! 🙂

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.