Robienie czegoś w konkretny sposób tylko dlatego, że tak było od zawsze, kiedyś wydawało mi się czymś naturalnym. No bo skoro było dobrze i się sprawdzało, to po co zmieniać? Problem pojawia się wtedy, kiedy przestajesz zauważać, że może i coś działało, ale kiedyś – a teraz się totalnie nie sprawdza. A że robienie czegoś w kółko i liczenie na to, że coś się zmieni za setnym razem zakrawa już o szaleństwo, to… koniec z tym.
I czas na nowy etap.
Nie wiem, jak wiele z Was jest tutaj od dawna, a ile osób przyszło za sprawą Codziennie Fit czy moich social mediów. Nie da się ukryć: częste publikacje nie są tutaj czymś normalnym i chociaż miałam z tego powodu wyrzuty sumienia, bo kiedyś pisałam regularnie co drugi dzień, tak teraz wiem, że łapanie kilku srok za ogon skończy się tym, że spadasz z dachu. Więc podchodzę do tego trochę luźniej.
Ale ja nie o tym w ogóle miałam pisać!
Jeszcze raz: nie wiem, od kiedy tu jesteście, ale jeśli od dawna, to na pewno pamiętacie moją serię wpisów Piątek z Martą – serię, którą zaczęłam w 2014 roku (że co?!) i w której pisałam o tym co u mnie, co polecam, co się działo, a w ostatnich kilkunastu miesiącach – czy w ogóle jeszcze żyję (bo nie bywałam na blogu zbyt często).
Bardzo lubiłam tę serię, bo pozwalała mi trzymać z Wami fajny kontakt i przy okazji była trochę rodzajem pamiętnika, ale od pewnego czasu nie mogłam się zebrać, żeby ten Piątek z Martą napisać. Nie dlatego, że nie chciałam, ale dlatego, że moja organizacja i praca wygląda inaczej niż kiedyś i w piątki to ja myślę o lampce wina lub serialu, a mój mózg nie jest w stanie już wycisnąć z siebie jakiegoś tekstu.

Więc piątków nie będzie. Będzie sobota!
I tym przydługim wstępem witam Was we starej serii w nowej odsłonie: oto sobota z Martą! Mam nadzieję, że polubicie ją tak jak i ja – i będzie Wam się przyjemnie to czytało.
STYCZEŃ TO POGROM, CZYLI CO U MNIE?
Styczeń w branży fitness zazwyczaj był najlepszym miesiącem w roku – także online. Dlatego jest dla mnie oczywiste, że to w styczniu mam dużo pracy i mocno stawiam na nowe materiały – tak, żeby ludzie mieli więcej motywacji na nowy rok, ale też żeby nowe osoby mogły do mnie trafić, a ja, jak ośmiornica, zagarnęłabym je do drużyny Codziennie Fit (może żartuję, ale pamiętajcie, że w każdym żarcie może być ziarnko prawdy).

Styczeń upływa mi więc na tworzeniu nowych treści, głównie na mój kanał YouTube (a uwierzcie mi, to bywa naprawdę czasochłonne) – i pisaniu ebooka, który miał być czymś prostym dla mnie (przecież to mój temat), a okazał się być sporym wyzwaniem właśnie dlatego, że to mój temat – bo chcę go ogarnąć jak najlepiej. Jest też dopiero drugi tydzień, a ja już mam zaplanowane projekty do końca kwietnia – kiedy patrzę w kalendarz, to robi się aż trochę przytłaczająco, dopóki nie przypomnę sobie jednej, bardzo ważnej rzeczy: kroczek po kroczku.
Jestem też z siebie bardzo dumna, bo coraz lepiej mi idzie szukanie balansu między pracą a odpoczynkiem, co od wielu lat było moim problem i o czym większość z Was doskonale wie. Wieczory poświęcam sobie: spędzam czas z Patrykiem, rozciągam się, bawię z kotami i czytam książki – zgodnie z ostatnim wpisem o dobrych rzeczach do zrobienia dla siebie w tym roku, ja mam zamiar wrócić do bycia standardowym molem książkowym.
Z bardziej prywatnych rzeczy: planuję w tym roku remont antresoli i szukam architekta/dekoratora, który pomoże mi to ogarnąć. Nie chcę robić tego na własną rękę, bo nie mam ręki do wnętrz – ani się na tym nie znam, ani nie mam do tego cierpliwości. Na przykład we wrześniu zamówiłam ramki na zdjęcia ślubne i do tej pory te właśnie ramki opierają się o ścianę i czekają na mój wybór zdjęć. No cóż. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Po długich rozmowach podjęliśmy także z Patrykiem ważną decyzję i szukamy lokalu na wynajem, żeby zrobić tam studio nagraniowe. Na początku myśleliśmy nawet o inwestycji i zakupie mieszkania, ale większość z nich nie nadaje się swoją ustawnością pod studio, obawiam się także sąsiadów, hałasu czy pretensji że tupię – dlatego raczej pójdziemy w wynajem lokalu (jak na biuro).
To dla mnie poważna decyzja, bo życiowo jestem finansowo BARDZO WIELKĄ PIPĄ i nie pakuję się bezmyślnie w zobowiązania, a każdą złotówkę oglądam dziesięć razy) chyba, że kupuję coś dla kotów, wtedy nie oglądam, tylko wydaję od razu). Myśleliśmy już o tym kiedyś, ale w perspektywie “za kilka lat” – pandemia jednak przyspieszyła wszystko, bo i tak nie mamy gdzie nagrywać, a wynajmowanie czegoś na kilka godzin nam się nie sprawdza (ostatnio myślałam że coś rozwalę, kiedy okazało się, że cztery filmy poszły się rypać przez echo, światło i odbicie w oknie).

To w sumie nowy etap w naszej działalności, więc jednocześnie się oczywiście podniecam i boję – i nie wiem co bardziej. Na razie przeglądam ogłoszenia z nieruchomościami i marudzę. Może kiedyś coś znajdę. Marzy mi się stworzenie takiego swojego miejsca, z różowym neonem Codziennie Fit na ścianie. Trzymajcie kciuki!
OSTATNIO
Na blogu pojawił się pierwszy wpis od dawna:
A ja też nieśmiało zaczynam coś tam wrzucać na moje drugie konto na Instagramie – TUTAJ. Nie będzie tam na pewno takiej częstotliwości jak na Codziennie Fit, bo nie jestem w stanie prowadzić tyle profili i tworzyć takiej ilości materiałów, ale coś tam będzie się pojawiało.
DO OBEJRZENIA
Wczoraj skończyłam właśnie serial na Netlifxie – Bridgertonowie i jestem ZACHWYCONA! Połknęłam to w dwa dni i od razu kupiłam książkę – okazało się, że jest kilka tomów.
Ja w ogóle kocham romanse, więc w sumie żadne odkrycie, że ten serial spodobał mi się aż tak. Dzisiaj zabieram się też za pierwszy tom powieści, a Wam mega polecam ten serial na zimne wieczory – rozgrzeje na pewno.

To romans dziejący się około 1800 roku. Jest dużo skandali, plotek, wyrachowania i intryg… mają tutaj nawet swoją “plotkarę”, której tożsamości nikt nie zna. No i główny bohater – przepraszam, wiem, że jestem mężatką, ale ten mem jest bardzo aktualny:
DO PRZECZYTANIA
Jestem też świeżo po lekturze dwóch przyjemnych książek: “Dwa dni w Paryżu” Jojo Moyes i “Była/żona” Tess Stimson. Obie dobrze się czytało – “Dwa dni w Paryżu” to bardzo lekka historia miłosna, przewidywalna, ale ciepła: jak to już bywa w książkach Moyes. Lubię wszystkie jej powieści, bo mają po prostu coś przyjemnego w sobie, czytasz i masz wrażenie, że okrywasz się mega ciepłym kocykiem.

Z kolei “Była/żona” totalnie mnie zachwyciła – nie spodziewałam się zakończenia, było dużo twistów i nie mogłam się od niej oderwać. Jeśli lubicie thrillery/kryminały to koniecznie zerknijcie na ten tytuł – nie będziecie zawiedzeni.
Skąd się tu wzięliście?
Na dzisiaj to już chyba wszystko – witam Was jeszcze raz w sobocie z Martą i mam nadzieję, że się tutaj wygodnie umościcie. Przy okazji skoro już mam Waszą uwagę, to ważne dla mnie pytanie – skąd się tu wzięliście? Jesteście długo na tym blogu, czy wręcz przeciwnie? Będę bardzo wdzięczna, jeśli dacie mi znać w komentarzach 🙂
Ja trafiłam najpierw tutaj, a dopiero po kilku dobrych tygodniach się zorientowałam, że masz jeszcze CF – wtedy jeszcze dopiero raczkowało i ten blog był Twoim głównym. To było jakieś 7 lat temu 😀
Trafiłam na Twojego bloga dzięki Codziennie Fit. Po licznych perturbacjach z różnymi trenerkami wreszcie dzięki poleceniu Ani z kanału Dowytrenow.ania trafiłam na Twój kanał. Po zagłębieniu się w Twój instagram odkryłam własnie ten blog. Jestem w trakcie zaczytywania się we wpisy sprzed kilku miesięcy, oraz odsłuchiwania podkastów Od poniedziałku. Zafascynowałam się Twoją osobą, treści które tworzysz pobudzają mnie do działania i dają dużo przyjemności po zapracowanym dniu. Ba, nawet obejrzałam z ciekawością filmik o strojach do biegania, mimo że z tą aktywnością naprawdę mi nie po drodze 😉 Dziękuje za tą radość która dajesz każdym wpisem i filmikiem, wszystkim czytelnikom i obserwatorom, zarówno Marta pisze, jak i Codziennie Fit. Pozdrawiam!
Byłem tu jeszcze za czasów przed Twoją decyzją o studiowaniu na AWF 🙂 trafiłem z Google, albo z polecenia na jakimś innym blogu – takie to były czasy: bez smartfonów, Facebooka i influencerow ;).
Jestem tu od około 5 lat 😀 weszłam tu, bo jeden z artykułów bardzo mnie przekonał, gdy szukałam czegoś w tej tematyce-niestety nie pamiętam o czym był.
Teraz obserwuje cię na ig na obu kontach i oglądam oba kanały na yt 😉
Jestem tu już chyba 2 lata i był taki czas, że zapoznałam się pobieżnie z twoim archiwum. Trafiłam tutaj przez codziennie fit i dzięki tobie poznałam, kilka blogów, których stałą czytelniczką zostałam. Dziękuję za optymizm i choć sporo nas dzieli chętnie tu zaglądam. Pozdrawiam.
Byłam tu od zawsze, pamiętam pierwsze kroki i poświęcony czas na tworzenie każdego wpisu, każdy stres czy to co opublikowałaś spodoba się innym. Trzymam kciuki za nowa serię.
Jestem tu około rok. Uwielbiam posty na tym blogu (oczywiście na Codziennie Fit też <3) bo są takie luźne i poruszają takie codzienne tematy. A trafiłam tu przez Codziennie Fit i w sumie dziękuję ci za to, że dodajesz tam też czasami info o Marta Pisze, bo bardzo bym żałowała gdyby mnie tu nie było <3 Pozdrawiam!
Ja chyba od 3 lat – 4 lat zagladam tutaj, a trafilam przez codzieniefit 🙂 to nic, że są rzadko wpisy, za to konkretne, a nie lanie wody, to nie pamiętnik z każdego dnia, ale motywacja do uśmiechu 🙂
Ja tu jestem od 2013/14, dokładnie nie pamiętam, ale pamiętam że subskrybowałam kanał jeszcze kiedy nazywał się Marta Mówi 😀
2015 rok, najpierw odkryłam Codziennie fit, następnie Marta Pisze 🙂
Ja tu zaglądam od kilku miesięcy, w jednym z odcinków “od poniedziałku” wspominałaś o tym blogu 🙂
Trafiłam na Piszącą Martę ok. 2(?) lata temu w poszukiwaniu inspirujących blogów 😀 Znam też Martę Ćwiczącą, nie pamiętam, którą poznałam pierwszą, jakoś niezależnie od siebie wyszło 🙂
Dobrze, że jesteś, robisz super robotę! Fajnie, że zdołałaś połączyć swoje dwa zupełnie różne talenty i inne różnie ważne predyspozycje. A to że zaangażowałaś jeszcze do tego zdolności swojego byłego chłopaka (bo już męża), fenomenalne 😀
Ja jakos prawie rok temu znalazłam Twoj blog. Wcześniej juz dłużej znalam Codziennie fit. W zasadzie najpierw kupiłam Twoja pierwsza książkę. Wtedy zaczęłam obserwować Cie na fb i Twoj blog i czasami ćwiczyłam z Toba.miałam tez inne aktywności wiec zwykle to było czytanie książek w wolnym czasie i ćwiczenia w zrywach czasu wolnego. Od czasu pracy zdalnej pokochałam takich fitness, nie tesknie za basenem czy wyjściem na fitness do klubu. No i teraz Twoje wyzwanie to dla mnie super czas aktywności;))) i uwielbiam czytać co u Ciebie i o Twojej wiedzy nt sportu i odżywianiu.
Ja tu jestem od niedawna. Trafiłam przez codzienniefit.pl, na którego wpadłam na początku pandemii w marcu. Na początku nie wiedziałam, że masz drugiego bloga. Jak zaczęłam z Tobą ćwiczyć bardzo mi się spodobało Twoje podejście do sportu (nie pod sylwetkę, tylko dla zdrowia) i ogólnie sprawiałaś wrażenie osoby bardzo sympatycznej, więc chciałam Cię bliżej poznać. I tak znalazłam się tutaj. Lubię czytać co u Ciebie słychać i cieszę się, że będziesz tutaj pisać częściej 😀 Korzystając w sumie z okazji, że napisałam komentarz (a bardzo rzadko mi się to zdarza), chciałam Ci mega podziękować za to co robisz. Zmieniłaś moje nastawienie do sportu. Kiedyś nawet jeździłam na zawody, potem okazało się, że mam wadę serca, więc przestałam cokolwiek robić. Teraz wiem, że źle myślałam rezygnując całkowicie z ruchu. Pokochałam ćwiczenia i bieganie na nowo, mam więcej energii, czuję się zdrowiej, a to wszystko dzięki Tobie i Twojej pracy 🙂 cieszę się, że Cię znalazłam 🙂
Pozdrawiam 😉
PS Nie mogę się doczekać e-booka 😀
Poleciła mi Ciebie przyjaciółka około 4 lat temu i od tamtego czasu obserwuję Twoją aktywność regularnie! Marta Pisze jeszcze w liceum pomogło mi uspokoić się, określić kilka priorytetów i nie spinać się tak z życiem – od kiedy wiem, że dzień naleśnika ma czasem każdy, życie jest znacznie łatwiejsze. Za to nowe Od Poniedziałku pomogło mi miło spędzić czas budowy i długich podróży.
Bardzo się cieszę na nową odsłonę “piątków” i życzę Ci, abyś czerpała z nich przyjemność jak najdłużej. A jeśli kiedyś, tfu tfu, miałyby znów zniknąć, to wiem, że i tak prędzej czy później powrócą, może jako niedziele 😛
Trafiłam do Ciebie (już nie pamiętam, w jaki sposób – a szkoda!), będąc rozmarzoną 15-latką i przez długi czas byłaś moją idolką! Inspirowałaś mnie, wydawałaś mi się taka dorosła, kreatywna i ciekawa. Teraz mam prawie 22 lata i wciąż bardzo lubię wracać na Twojego bloga – jest tutaj tak optymistycznie i miło! 🙂
Utożsamiam się 😀
Nie jestem od początku bloga ale na pewno od 3-4 lat, nie pamiętam dokładnie. Wydaje mi się że trafiłam tutaj z codziennie fit. Pozdrawiam!
Jestem tu dluugo czasu – nie wiem 6lat? Poznalam Ciebie jak robilas prezentacje na Kobiecie Przedsiebiorczej we Wrocławiu. Nawet wracalysmy razem tramwajem :).
Bardzo spodobalo mi sie to co przekazywałas i od tego czasy zaglądam regularnie.
Zawitałam tutaj już jakiś czas temu 🙂 wydaje mi się, że Twoje drugie konto wyskoczyło mi na IG, ponieważ śledzę Codziennie Fit. Zakładając swojego bloga spędziłam trochę czasu na Twoim, aby troszkę się zainspirować 😉
Korzystając z okazji, chcę zaprosić do siebie wszystkich, którzy lubią życiowe klimaty – przelamactabu.blogspot.com.
Około rok temu trafiłam na Twój kanał YouTube (który zresztą jest moim ulubionym kanałem z treningami ;), stamtąd na bloga Codziennie Fit i wkrótce potem na pozostałe Twoje social media. Dzięki Tobie udało mi się wprowadzić aktywność fizyczną w moją codzienność i za to jestem Ci bardzo wdzięczna. Robisz dobrą robotę!
Jestem tu tak długo, że nawet nie bardzo pamietam, skąd. Ale raczej gdzieś z Facebooka czy twojego drugiego bloga. Ten jest mi trochę bliższy 🙂
Miałaś rację 0.0 serial na max 2 dni <3
cześć, jestem tu pewnie jakieś 6 lat, znalazłam ten blog przez Codziennie Fit a bardziej przez Twoje przepisy dla studentów 😀 Co do serialu Bridgertonowie to chyba nawet lepszy od książki (a bardzo rzadko można tak powiedzieć) 😛 I polecam zajrzeć do biblioteki u mnie były wszystkie tomy 🙂
Skąd się wzięłam? Z YouTube! Szukałam treningów rozciągających/ze stretchingiem/ po treningu i Twoje najbardziej przypadły mi do gustu. Później zaczęłam Cię obserwować na instagramie, a następnie czytać wpisy na blogu 😀
Sobota też jest spoko 😀 Miło Cię widzieć w każdy dzień tygodnia 😉 A wzięłam się oczywiście z bloga Codziennie Fit! Pozdrowienia 🙂
jestem z toba od czerwca :3
Jestem z Tobą od 5 lat! <3 Pamiętam jak co roku zmieniałaś swój wiek w swoim opisie i był to dla mnie taki licznik ile już z Tobą jestem 🙂
zapraszam do mnie krokwkrokzdorotka.blogspot.com
Skąd się wzięłam? O rany nie pamietam – chyba po prostu cos googlałam i trafiłam na Twój blog. Ewentualnie przyjaciółka podesłała mi link 😀 Ale znałam i lubiłam “Piątek z Martą”, jednak sobota jest super! Tak idealne na dobry weekend, kiedy szykuję się do planowania nowego tygodnia i mogę wpisać do terminarza czytanie poleconej książki 🙂
A ja jak dołączyłam? Córka od kilku miesięcy pokazywała mi Twoje ćwiczenia i ogólnie mówiła o Tobie, Twoich pomysłach ale jakoś nie docierało. Dopiero jak pod koniec zeszłego roku podsunęła mi do przeczytania Toją książkę załapałam. Zaczęłam się wkręcać, zrobiłam z Tobą Fitw2021 (w końcu zaczęłam ćwiczyć), czytać to co piszesz i teraz tylko szukam wolnego czasu między pracą, domem, dziećmi i mężem aby zerknąć z ciekawością co tam nowego i jak znów pobudzisz do działania 🙂
Ja tu jestem od 2015. Kiedyś postawiłam sobie za punkt honoru przeczytać wszyściutkie Twoje wpisy, niestety nie udało się wszystkich, ale mnóstwo przeczytałam i zawsze Twój blog dawał mi mnóstwo pozytywnej energii. Marta, super, że jesteś!
Oj, coś chyba nie pykło z tą nową serią xD wciąż czekamy na drugi odcinek!
Planowałam ją raz na miesiąc, jeszcze mam czas 😀
Trzymam kciuki, tęsknię za wpisami 🙂
Może chociaż raz na kwartał się uda 😀
Hejka 🙂 znalazłam Cię dzięki Codziennie Fit. A dokładniej przez FB. Cieszę się, że na Ciebie natrafiłam, jesteś bardzo pozytywną osobą i bardzo miło i przyjemnie czyta się wpisy. I zauważyłam różne cechy u Ciebie, które bardzo cenię i z którymi się utożsamiam.
Oj tak, pamiętam to parę lat temu, te częste wpisy i jaką inspiracją dla mnie byłaś i jak przypadkiem trafiłaś na mojego mini bloga i poleciłaś mój artykuł u siebie 😀 o kurczę, jak ja wtedy skakałam z radości. Później bardziej zaangażowałaś się w CF, co stanowczo nie było dla mnie ;x A z czasem okazało się, że jednak i ja się w tym świecie powoli odnajduje i przez aktywność fizyczną czuje się lepiej i mniej mnie wszystko boli ;D
A co do urządzania i zdjęć to ja jestem w gorącej wodzie kompana i jak nie ma mi kto wywiercić dziury to się wściekam i wieszam na taśmę klejącą, nie mogę wytrzymać jak leżą 😀
Hejka… Ja trafiłem tu dokładnie 5 minut temu z CodziennieFit, dzięki któremu tracę “zbędnego siebie” w sensie cielesnym. Wpadłem więc sprawdzić, czy mogę poprawić się też w sensie mentalnym, dzięki temu blogowi. Pełne wsparcie za to co robisz Marta w imieniu męskiej części twoich czytelników/widzów !!
Jestem u Ciebie od dawna, bardzo dawna. Sama nie pamiętam od kiedy. Nie jestem pewna, ale to chyba z tąd, trafiłam na Codziennie Fit, i był to jeden z czynników do “małej” rewolucji w moim życiu, żeby już jako dorosła kobieta pracująca zapukać do bram AWF i zostać instruktorem fitnessu i trenerm. Chociaż u mnie to długa historia (a to Twoje miejsce, więć nie będe się bardziej rozpisywać). Wracając do pytania, to trafiłam tu z Internetu 🙂