Mam wrażenie, że w ciągu ostatnich kilkunastu dni świat przewrócił się do góry nogami. Umówmy się: nic nie jest takie, jak było.
I właśnie w tym momencie, kiedy informacje zmieniają się co godzinę, wszystkie ulubione miejsca są zamknięte, a ja zastanawiam się, jak będzie wyglądała praca moja i moich znajomych za kilka miesięcy… to czuję, że wcale nie potrzebuję poradników jak przetrwać, kolejnych statystyk zachorowań i rankingu najlepszych puszek z fasoli, które przetrwają apokalipsę.
Tego nie potrzebuję. Tylko normalności.
A tego chyba ze świecą szukać.

To, co się teraz dzieje, to poważna sytuacja. I zupełnie nowa.
Chyba dalej wszyscy próbujemy zrozumieć co się tak dokładnie wydarzyło, jak się ogarnąć i w tym wszystkim odnaleźć. No i jak to się stało, że z czegoś, co było gdzieś tam daleko w Chinach, zrobiło się coś, co w ciągu kilku dni zmieniło się w naszą nową rzeczywistość.
Wcale nie taką wesołą.
WSZYSTKO MI PRZYPOMINA O TYM, ŻE JEST INACZEJ
I o ile powagę sytuacji jak najbardziej szanuję, siedzę w domu, staram się stosować do zaleceń i monitoruję, co się dzieje, to… czasami jest dla mnie tego po prostu za dużo. Na portalach informacyjnych – tylko kolejne przypadki. Na blogach – pięćdziesiąt sposobów na nudę w trakcie kwarantanny. Wszędzie tylko słowo na k i słowo na k.
I nie, nie chodzi wcale o koty.
Człowiek próbuje się jakoś ogarnąć, otrzepać, funkcjonować w nowej rzeczywistości i nie martwić na zapas – zdrowiem, pieniędzmi, pracą – ale jest ciągle bombardowany tym samym. Nie można o tym cholerstwie na k zapomnieć. Nawet, kiedy nie chcesz, to i tak coś o tym przeczytasz. Nie mogę się skupić do końca na pracy czy rozrywce, bo gdzie nie wejdę: ON tam już jest. Pan koronawirus.
I właśnie dlatego zamiast tych wszystkich poradników przetrwania (przydatnych oczywiście, potrzebnych, ale jednak dalej o tym samym) chętnie zobaczyłabym głupie selfie znajomego. Albo kolejny film ze śmiesznymi kotami. Bez wirusowego podtekstu.
Przepis na bułki. Nie wiem, cokolwiek, co nie musi być usprawiedliwione tym, że nam się teraz przyda na ciężką godzinę.
ZAPOMNIEĆ CHOCIAŻ NA 5 MINUT

… bo to pozwoliłoby chociaż na chwilę zapomnieć i pomyśleć, że może ta nowa rzeczywistość nie jest taka zła, bo ma w sobie namiastkę starej normalności. Że może świat stanął na głowie, ale są rzeczy, które znamy, lubimy, które się nie zmieniły. Bo takiej normalności mi teraz trzeba: żeby się jakoś przystosować i pomyśleć sobie “hej, może na chwilę świat jest do góry nogami, ale w sumie są jakieś stałe”. A mam wrażenie, że teraz nawet te stałe są naznaczone, zarażone, oznaczone jako: “przyda się w trakcie pandemii”.
Nie może być zwykłego zdjęcia. Musi być takie w trakcie pandemii. Koty w internecie? Rozrywka w trakcie pandemii. Kurs szydełkowania? Przyda ci się teraz – w okresie pandemii.
Nie zrozumcie mnie źle: to świetnie, że cały internet tak się jednoczy, żeby pomóc. Ja też na Codziennie Fit udostępniłam materiały, które pomagają ćwiczyć w domu z myślą, że dla niektórych będzie to pierwsza okazja, żeby w ogóle zacząć to robić. Chciałabym tylko… żeby świat przestał mi o tej pandemii przypominać i dał mi chociaż namiastkę normalności.
Żebym przestała się martwić. Na pięć minut chociaż.

NIE MA UCIECZKI
Z tej tęsknoty za jakimiś normalnymi, a nie zarażonymi rzeczami, zaczęłam wchodzić na portale plotkarskie. Może nisko upadłam, ale kiedy człowiek jest zdesperowany – ratuje się, jak może. Niestety, okazało się, że nawet i tam nie można uciec od wirusa: jedna gwiazda to ma, druga ignoruje kwarantannę, a trzecia odwołuje wesele. I tyle było z mojej normalności. Zachciało mi się!
I zastanawiam się… jak to będzie dalej wyglądać? Czy w końcu uda nam się jednocześnie żyć w tej sytuacji i robić normalne rzeczy? Czy już wszystko będzie zakażone, dopóki się nie skończy? Czy można gdzieś wysłać petycję pod tytułem: HALO, CZY MOŻEMY UDAWAĆ, ŻE ŻYCIE JEST NORMALNE?
Proszę? Przydałoby się – myślę, że wszyscy poczulibyśmy się lepiej.
O tak, totalnie mogę się pod tym podpisać! Na szczęście seriale na Netflixie są takie jak wcześniej 😀
Jestem totalnie za tym! Już przestałam przeglądać Twittera, Facebooka, Instagram też rzadziej. Wiadomości i radio nie wchodzę w grę, wszędzie wirus. I też to rozumiem, bo sama jestem strażakiem, ale można od tego zwariować. Zamiast przygotowywać się do matury, która kiedyś nastąpi, za dwa miesiące czy dłużej – to śledzę raporty o liczbie zachorowań w moim województwie. Głowa wybucha, mózg paruje, kociokwiku idzie dostać. Marto, dobrze że jesteś! Gorąco pozdrawiam!
P.S. Korzystam z treningów, wreszcie mam na nie więcej czasu <3
Ja już tez mam dość tego dziadostwa. I to cholernie! Ciagle tylko to samo i to samo. Nie komentuje, nie szukam coraz nowszych (nadal tych samych) nowości i wiadomości o tym, mój facet uważa że jestem przedziwna-w lagodniejszym ujęciu- bo odchylam się od tematu. Jazda autem – przerwa między piosenkami jest komunikatorem o tym cholerstwie – on daje głośniej, ja mam ochotę otworzyć okno i wymiotować… Też potrzebuje normalności!!!! Podpisuje się pod tym postem rękami i nogami!
Polecam simsy! Moje simy są zdrowe, mają się dobrze i nie ma mowy o kwarantannie 😉
Hahahaha, świetny pomysł <3
Zaraz wyjdzie dodatek: Sims: pandemia. I ni z gruchy, ni z pietruchy simsy będą zaczynały kichać, znajome Simsy będą się trzymać na dystans i bedzie można robić imprezy z sąsiadami przez płot 😛 Ja to widzę 😀
I z automatu usuwa dodatek Spotkajmy się :<
Ja już z etapu “panika, sprawdzanie statystyk co 5 minut, chowania się pod kocem, strachu i łez” przechodzę w stan spokoju. Działam i robię tyle ile mogę. Siedzę w domu. Stosuję się do zaleceń. Biorę sytuację na poważnie i nie mogę doczekać się momentu, kiedy spotkam się z rodziną… Bardzo chciałabym, żeby to już się skończyło, ale mocno wierzę, że nic nie dzieje się w naszym życiu “przypadkiem”. Może właśnie ludzkością trzeba było “potrząsnąć” żeby ludzie w końcu się obudzili …. może wyjdziemy z tego silniejsi. Może odkryjemy na nowo samych siebie. Może nauczymy się doceniać to co TU i Teraz. Może, może, może… Ale teraz musimy to przetrwać.. Wierzę, że damy radę;* Ślę moc dobrej energii! <3
Dzięki Marta za ten post. Własnie zastanawiałam się nad nagraniem kursu szydełkowania… ech. Ja dużo siedzę na grupach wspierających biznes i tam niestety, teraz pomimo wielu wygibasów wielu osób i tak wieje mało pozytywnym wiatrem… W kryzysie można docenić normalność i za nią zatęsknić. Ale czy można w niej być w takim kryzysowym czasie? Może na chwile poudawać… Ja zweryfikowałam w tym czasie kilka planów i strategii. Zmieniłam to co mogłam zmienić (np pewne rzeczy na stronie www, w mediach, poprawiłam). Ta sytuacja obnażyła mi jeszcze bardziej kilka tematów “tych od czapy”, a których trzymałam się w imię zasady, że trzeba być dobrej myśli bez względu na wszystko. W kryzysie trzeba być elastycznym w działaniach, bardziej kompromisowym – tak uważam. Pytanie czy nie lepiej takim być i poza kryzysem (w biznesie). Ale to nie oznacza, że mamy puszczać się swoich marzeń. Wręcz przeciwnie, warto się ich nadal trzymać i pilnować by nie było ich za wiele na raz…
Tekst w punkt otaczającej Nas sytuacji! Ja jestem przerażona, dlatego odinstalowałam fb z telefonu, bo ciągle widziałam artykuły tylko o jednym, w pracy (tak w pracy, chodzę normalnie do pracy) cały czas o jednym, tylko jest jeden mały szczegół: mieszkam w Anglii, tydzień temu miałam odwiedzić rodzinę i przyjaciół w Polsce, nie udało się, musiałam zrezygnować, bo bałam się, że tam utknę, a teraz żałuję, tak mocno tego żałuję, bo byłabym chociaż wśród swoich, u siebie, a tak siedzę tu, przerażona, że długo nie będę mogła zobaczyć się z bliskimi. Anglia dopiero zaczęła coś w tym temacie działać, czyli kwarantanny jako takiej nie ma, teraz zaczęła się dopiero panika, więc wszystko jeszcze przede mną. Też bardzo tęsknie za normalnością, kiedy jak będę miała ochotę, to polecę do domu i pogadam na normalne tematy z rodziną….
Pozdrawiam wszystkich, którzy też utknęli zagranicą! Trzymajcie się ciepło!
Ja to już bym chciała, by to wszystko się skończyło i żebyśmy wszyscy wrócili do normalności, ale ze świeższą głową, bo ta pandemia to dla ludzkości lekcja na przyszłość, żeby tak nie pędzić i nie zabijać się w dążeniu do celu…
Totalnie się z Tobą zgadzam. To jest ciężki czas i nie nalezy tego bagatelizować, ale… teraz wyszyty tylko o tym. Wszystko jest podporządkowane pandemii , a jak próbujesz żyć normalnie to zaraz ktoś Cię zjedzie bo jak to tak? Chciałabym przespać ten czas i obudzić się kiedy wszystko będzie już dobrze, tylko nie wiadomo czy będzie.
Milion razy TAAAK – mamy dokładnie to samo z moim facetem. Normalności nam trzeba i tą normalność próbujemy wprowadzać. Jesteśmy bardzo zmęczeni całą sytuacją – wcale nie pandemią, ale najbardziej ludźmi. Uściski dla Was z Patrykiem! 🙂
O tak, już mam po dziurki w nosie tego nakręcania się, paniki.
Jakby nie ten k. to pewnie nie wykonałbym serii ćwiczeń: “dla tych bez kondycji, cz.2”
Witam. Normalność!! Niestety, teraz jest inna normalność,która jest obecną normalnością.Nie jest ona taką o której marzy wielu,lecz co mamy, to mamy. I niestety od niej nie uciekniemy tak jak kiedyś nie dało się uciec od tej poprzedniej. Możemy na chwilę oderwać się od obecnej rzeczywistości i to jest normalność,bo przed tym obecnym stanem też się odrywaliśmy gdy nam coś nie grało. Pozdrawiam cieplutko .( http://pomiedzynami.pl )
No cóż, jeśli chciałaś dać zwykłe zdjęcie ze zwykłym kotem to coś nie wyszło, bo Sznurek zdecydowanie jest niezwykły <3 A konkretniej - niezwykle piękny! Nitka zresztą też.
A poza tym pod tym wpisem podpisuję się wszystkimi kończynami!
ooo tak, jestem w tym samym miejscu. Co prawda mam jakąś namiastkę normalności, bo pracuję (tak, zdalnie). Ale to jednak nie to samo. Straaaasznie brakuje mi kontaktu z ludzmi. Nawet takiego zwykłego minięcia się na ulicy. A ci, którzy proponują sposoby na zabicie nudy… no cóż. Od dwóch tygodni nawet nie miałam czasu, zeby zajrzeć do książki, a o irono – seriali teraz oglądam mniej. Za to więcej webinarów, artykulów branżowych. Tak – to chyba odpowiedni czas na samorozwój i poznanie siebie.
Ja dla zachowania względnej normalności staram się odtwarzać moje codzienne rytuały w taki sam sposób i o tych samych porach, jak to było wcześniej 🙂 Jak o 12 zrobię sobie przerwę na dobrą herbatę i o 14 zjem obiad, to mam namiastkę tego, że nic się nie zmieniło.
Najgorsze jest siedzenie w domu i czytanie coraz to nowych wiadomości a co gorsze pseudo wiadomości na temat koronawirusa. Ostatnio trafiłam na artykuł opisujący jeden z “fake newsów” w którym napisał jakiś baran, że psy roznoszą koronawirusa, od razu znaleźli się ludzie ….. (żeby nie przeklinać), którzy polecieli do lecznic uśpić swoich pupili.
______________
https://dianasalon.com
Mi pomaga sport, zajęcia z dziećmi kreatywne , seriale na netflix i eksperymentowanie w kuchni i jakoś się wszystko kręci. Pracę mam zdalną bo pracuję na uczelni i w sumie ma to swoje plusy.