Menu
Czas wolny

Piątek z Martą #65: życie bez własnego kąta i plany na jesień

O rany, kiedy był ostatni Piątek z Martą! To oczywiście nawet nie pytanie, bo odpowiedź jest bardzo prosta: bardzo dawno. Cały czas odwlekałam kolejny tekst w tym cyklu, przekonując sama siebie, że nie mam Wam kompletnie nic ciekawego do napisania, bo u mnie ciągle to samo. A przecież każdy Piątek powinien być co najmniej tak porywający, jak trailery filmów! Prawda? No, niekoniecznie. Tylko trochę mi zajęło, zanim sobie to uświadomiłam.

CO U MNIE?

Siedzę i piszę to z miejsca, które kiedyś było moje, ale teraz już nie jest – a przynajmniej nie tak do końca. Ponieważ musieliśmy wyprowadzić się z wynajmowanego mieszkania, a nasze jest ciągle w remoncie, nadszedł czas na przeprowadzkę do rodziców.

Wydawało mi się, że 2-3 tygodnie tutaj będą w stu procentach wspaniałe – i nic więcej. To znaczy: bez problemów, z dużą dawką odpoczynku i luzu. I rzeczywiście, w rodzinnym domu odpoczywam doskonale, jest tutaj spokojniej i mniej nerwowo (ale też rozluźniło mi się trochę w pracy, więc to też może być przyczyna), ale z drugiej strony życie u kogoś, nawet u rodziców, nie jest do końca wygodne.

Z różnych względów, ale przede wszystkim po prostu chyba brakuje mi mojego kąta, moich rzeczy, mojej kuchni. U mamy i taty jest cudownie, ale chciałabym być już u siebie, na swoim.

A na to jeszcze muszę poczekać. Obecnie moje mieszkanie wygląda tak:

Przed nami jeszcze montaż mebli w kuchni i cała łazienka. No i oczywiście wykończenie ścian, co widać. 🙂 I drzwi! Tak jak pisałam w poście o moich perypetiach remontowych, i tak wprowadzamy się w trakcie remontu – nie chcemy i nie możemy czekać, aż już wszystko będzie cacy. Nie przeszkadzało mi to w ogóle, ale potem nasłuchałam się od wszystkich, jakie to życie w trakcie remontu jest strasznie i przyznam – trochę się zestresowałam. Ale dalej myślę, że jakoś to przetrwamy. Proszę mnie nie wyprowadzać z błędu i już nie straszyć, bo ja i tak nie mam innego wyjścia. 🙂

Poza moją przymusową wyprowadzką i przeprowadzką,  w tym tygodniu zakończyłam wreszcie wszelkie wyjazdy i powiedziałam jasno, że przez październik i listopad się nigdzie nie ruszam. Muszę odpocząć, bo mimo tego, że wyjazdy są fajne, tak jak i spotykanie się na żywo z czytelnikami czy robienie nowych projektów, to mimo wszystko po takim napiętym okresie jestem wyczerpana.

I po prostu potrzebuję naładować baterie. Aghhhh, bardzo bym chciała to już robić u siebie! Kiedy na coś się czeka, to czas leci tak wolno!

PLANY NA JESIEŃ

Jak zapewne wiecie – jesień to moja ulubiona pora roku! I piszę to dzisiaj, z przeziębieniem i mega bolącym gardłem. Mimo kaprysów pogody, po prostu jesienią jestem najbardziej zmotywowana, mam najwięcej energii i chce mi się działać pełną parą!

Ale… na przekór temu wszystkiemu przede wszystkim chcę – tak jak pisałam wyżej – trochę odsapnąć. Zająć się pisaniem, czytaniem, relacjami, a niedługo – urządzaniem własnego gniazdka.

Nie będę udawała, że umiem odpoczywać, a jeśli czytacie mnie już jakiś czas to doskonale wiecie, że moją relację z pracą nie można zawsze nazwać zdrową, ale naprawdę się staram.  Przestałam już się przejmować tym, że ciągle o tym piszę i z tym walczę – przecież nie ma w tym nic złego! Lepiej, że zdaję sobie sprawę z problemu, niż gdybym dalej tkwiła w przekonaniu, że wszystko jest ok i że po prostu życie jest od tego, żeby ciągle zasuwać.

Myślę, że moje pisanie o walce samej ze sobą i moim stosunku do pracy, a także problemach z odpoczynkiem (!) może komuś pomóc.  Ciągle w necie widzimy tylko zmotywowane do pracy dziewczyny, idealnie zorganizowane osoby i wyzwania, które zawsze się udają i zawsze wychodzą. U mnie tak nie jest. Potrafię świetnie trzymać się planu treningowego, potrafię doprowadzić do końca założone cele, ale mam problem z wyważeniem czasu pracy i odpoczynku i to nie od tygodnia, a już od dwóch czy trzech lat. To obszar, który ciągle wymaga u mnie duuuuużo energii i skupienia, bo łatwo angażuję się i biorę na siebie za dużo, a potem nawet w wolnej chwili nie potrafię odpocząć.

Kiedyś się tego bardzo wstydziłam i jak ktoś pisał mi w komentarzach, że już tyle razy piszę o tym, jak to chcę odpocząć, a nic z tym nie robię, to było mi bardzo głupio. Teraz już trochę zmądrzałam. Tak, mam z tym problem, ale ciągle staram się nad tym…  – o ironio – pracować.

POLECANE BLOGI – ZGŁOŚ SIĘ

Jeżeli chcesz, żeby Twój blog się tutaj znalazł – wyślij mi maila na kontakt@martapisze.pl z adresem bloga, w tytule KONIECZNIE wpisz #PiątekzMartą. Opisz jednym zdaniem swój blog i napisz, dlaczego jest warty polecenia. Wiem, jak ciężko zdobyć pierwszych czytelników, więc bardzo chętnie polecę Wasze blogi.

DO OBEJRZENIA

Bardzo się wciągnęłam w kryminalny serial “Sposób na morderstwo”. To świetna produkcja, która przedstawia losy kilku uzdolnionych studentów prawa, którzy pracują u swojej wykładowczyni – jednej z najgenialniejszych prawniczek w stanie. W pewnym momencie z powodu niefortunnych wydarzeń wszyscy zostają wplątani w zbrodnię – i nic już nie jest takie samo. Cudowna produkcja! Trzyma w napięciu, ma wartką akcję, dużo się dzieje i przede wszystkim, ma ciekawych bohaterów.

Cieszę się, że się przełamałam i wreszcie widzimy się w Piątku z Martą  – mimo tego, że tradycyjnie wrzucam go w sobotę. Tęskniliście chociaż trochę? Ja bardzo!

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.