Menu
Czas wolny / Seriale

3 seriale, które cię kompletnie wciągną. Tylko nie mów, że nie ostrzegałam!

Jak za oknem? Ciemno? Szaro? Ponuro? A może po prostu nudno? Jeśli tak, to w ogóle się tym nie przejmuj – zapewniam cię, że zaczynając jakikolwiek z seriali z tych listy, przestaniesz się nudzić.
Szczerze mówiąc, to przestaniesz być w tym świecie. Po prostu.

UWIELBIAM SERIALE.
Patryk za każdym razem mówi mi: Marta, ty źle rozumiesz pojęcie seriali i źle z nich korzystasz. Seriale po to są w odcinkach, żeby oglądać je W ODCINKACH, a nie CIĄGIEM. Ma skubany rację, ale jeśli wciągnę się w konkretną historię, to naprawdę bardzo ciężko jest mnie od niej odlepić. Lubię dobre historie, lubię jak serial sprawia, że się głośno śmieję, płaczę albo przeżywam przez cały dzień, że coś się stało. To jest właśnie dobry serial.

A że jesień, zima i całe przedwiośnie to po prostu naturalna pora na oglądanie seriali (bo pogoda nie zachęca, a i nastrój trochę gorszy niż zwykle), to myślę, że przychodzę do was w odpowiednim momencie. Naprawdę skrupulatnie pracowałam nad tym postem, oglądając z pasją każdy odcinek, więc możecie mi wierzyć, że jest na co popatrzeć.

Zaczynamy?

GRACE I GRACE

Grace i Grace – kolejna udana produkcja od Netlix

Grace Marks jest morderczynią. Tak przynajmniej uważa cały świat, od kiedy została oskarżona o zabicie swojego pana oraz pani domu. Cicha i niedostępna, prawie bez słowa spędza swoją karę w więziennej celi, aż do czasu, gdy na jej drodze pojawia się ciekawy świata – i motywów Grace – doktor.

Grace i Grace to składający się z 9 odcinków mini-serial, w trakcie którego próbujemy się dowiedzieć, czy NAPRAWDĘ rudowłosa Grace zrobiła to, co zrobiła i jeśli tak – to dlaczego. Czy kierowała nią choroba psychiczna, osobowość mordercy czy zemsta? A może Grace była po prostu w nieodpowiednim miejscu i nieodpowiednim czasie? Tego próbuje dowiedzieć się młody doktor, spotykając się z więźniarką na wizyty, które polegają głównie na wysłuchaniu jej wersji wydarzeń.

Pochłonęłam tę pozycję w dwa czy trzy dni, oglądając kolejne odcinki w każdej wolnej chwili. Historia Grace jest wciągająca i do ostatniej minuty tak naprawdę trudno powiedzieć, czy zrobiła to, co zrobiła, czy też nie. Poboczne wątki, ciekawe postacie i przepięknie nakręcone sceny (serial jest naprawdę miły dla oka) sprawiają, że cały serial mocno wciąga i po zakończeniu kolejnego odcinka masz ochotę na więcej.

Ciekawostka: Grace i Grace powstało na podstawie książki o tym samym tytule – właśnie jestem w trakcie jej czytania. Mam nadzieję, że okaże się jeszcze lepsza, niż produkcja Netflixa.

Serial znajdziecie na platformie Netflix.

THE MARVELOUS MRS. MAISEL

The Marvelous Mrs. Maisel to produkcja Amazon Prime

Historia tego jak wpadłam na ten serial, jest bardzo prosta. Zakochałam się w jego reklamie, która leciała non stop  w telewizji podczas naszego pobytu w USA. W Nowym Jorku było też mnóstwo plakatów i już wtedy mówiłam Patrykowi, że MUSZĘ, MUSZĘ, MUSZĘ to obejrzeć, bo to na pewno będzie w moim typie. I się nie myliłam! Serial jest totalnie w moim typie. Świetny!

Midge ma wszystko. Męża – miłość swojego życia, apartament na Upper West Side, urodę oraz świetne poczucie humoru. Te ostatnie jej się diabelnie przyda, kiedy pewnego dnia jej mąż niespodziewanie ją opuści, a ona po za dużej ilości alkoholu postanowi wylać swoje żale do… mikrofonu, podczas jednego z wieczorów w nowojorskim pubie, gdzie komicy stawiają swoje pierwsze kroki i próbują być śmieszni i lubiani przez publiczność.
Midge nie musi próbować. Jej się nie da nie kochać.

Wszystko nie byłoby tak niezwykłe, gdyby nie fakt, że mówimy o latach 60. Pozostawione żony powinny się wstydzić tego, że mąż je zostawił, a kobiety nie powinny być komikami, bo przecież nie wypada. Tyle, że Midge ma to gdzieś.

Świetny serial, który sprawia, że kochasz główną bohaterkę od pierwszej minuty. Przepiękna Rachel Brosnahan w roli Midge sprawia, że przyjemnie jest to oglądać, a cała historia, zarówno zabawna jak i wzruszająca, wciąga straszliwie. No i ten klimat lat sześćdziesiątych w USA! Tego się nie da polubić.

Serial dostępny na platformie Amazon Prime.

LUCYFER

Lucyfera od dawna proponował mi Netflix (w oparciu o mój gust) , a ja się do niego zabierałam jak pies do jeża. Niepotrzebnie. Wystarczył jeden odcinek i brytyjski akcent Lucyfera, żebym się zakochała. Po uszy.

Wyobraźcie sobie, że diabeł istnieje. A właściwie nie jakiś tam diabeł, ale konkretny – Lucyfer! Władca Piekieł! Władca, któremu znudziło się w piekle i z tej nudy wybrał się na urlop… do Los Angeles. Brzmi absurdalnie, ale jest świetnym rozpoczęciem serialu, który ma w sobie zarówno wątki fantastyczne, kryminalne i oczywiście, miłosne.

Lucyfer bowiem mimo życia na ziemi nie wyplenił z siebie swojego diabelskiego pochodzenia i.. umiłowania do karania ludzi za ich grzechy. Kiedy więc w jego własnym klubie nocnym dochodzi do zabójstwa, postanawia pomóc policji złapać mordercę – tylko po to, by sam wymierzyć odpowiednią pokutę, bo przecież grzech zasługuję na karę. Niedługo później diabeł rozpoczyna pracę w policji, by na ziemi karać ludzi za popełnione przez nich zbrodnie.

Kolejny świetny serial. Nie dajcie się zwieść opisom na stronach, które brzmią w stylu: “znudzony diabeł otwiera w Los Angeles klub nocny”. Bla, bla, bla – nuda! W ogóle to nie o tym jest ten tytuł!
Ten serial to połączenie serialu kryminalnego, obyczajowego, komedii oraz wrzucenie tam wątków rodem z Supernatural. Postać Lucyfera (<3 <3 <3 ) jest przezabawna, nie da się jej nie lubić, no i oczywiście nie da się nie zauważyć, że Tom Ellis grający główną rolę, jest też diabelsko przystojny.

Trudno ten serial zareklamować, bo każdy opis będzie brzmiał tandetnie, dlatego zobaczcie pierwszy odcinek i wtedy oceńcie, czy jest w waszym stylu. Jeśli lubicie zagadki, dobry żart, ciekawą historię, nawiązania biblijne/mityczne i przywiązanie się do bohaterów po pierwszych kilku odcinkach, to na pewno wam się spodoba.

SERIAL TO NIE TAKA STRATA CZASU

Przez wiele osób seriale uważane są za głupią stratę czasu. Nie zgadzam się z tym kompletnie. Nie żyjemy już w świecie telenowel i oper mydlanych; dzisiejsze seriale to czasami prawdziwe majstersztyki, często dużo lepsze, niż pełnometrażowe produkcje. Cenię sobie w serialach ich czas trwania, ale przede wszystkim – historię, która się toczy i która pozwoli przyzwyczaić się do bohaterów i żyć ich przeżyciami.
Świetna sprawa. A jeśli nie lubicie seriali, to bardzo prawdopodobne, że nie trafiliście jeszcze na TEN ulubiony 🙂

A jakie seriale Wy aktualnie oglądacie? Ja mam jeszcze mnóstwo pozycji na liście, które chciałabym Wam polecić, ale muszę to podzielić na cykl artykułów, bo inaczej ten wpis miałby milion kilometrów długości. Ale wszystko w swoim czasie. 🙂

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.