Otwieram dzisiaj oczy i już wiem, że to jest TEN dzień.
Że wszystkie moje plany, skrupulatnie wypisane wczoraj na kartce, mogą pójść się pocałować w swoje zaplanowane tyłki. Że lepiej, żeby pan listonosz dzisiaj do mnie za dużo nie mówił, a ludzie nie pisali maili.
Bo zwyczajnie na nie nie odpowiem. Dzisiaj nie byłam człowiekiem.
Byłam Naleśnikiem.
Dzień Naleśnika zdarza się każdemu.
To ten konkretny dzień, kiedy chcesz zawinąć się w kołdrę jak naleśnik i sprawić, by cały świat zostawił cię w spokoju – a szczególnie, żeby w spokoju zostawiły cię twoje obowiązki i praca, bo to ostatnia rzecz, jaką chcesz dzisiaj robić.
Bo w Dzień Naleśnika nie chce się robić w ogóle.
CHOLERA, TO DZIEŃ NALEŚNIKA
Dzień Naleśnika można poznać od razu:
- wstajesz, a twój entuzjazm wynosi -10,
- twoje wczorajsze ambitne plany (poranny koktajl, zrobienie jakiejś pracy przed wyjściem) wydają ci się śmieszne i niemożliwe do zrealizowania,
- nie masz siły ani energii. Do niczego.
- próbujesz zabrać się do pracy, ale masz wrażenie, że ktoś wyjął z twojego mózgu baterie,
- nie potrafisz się skupić,
- pytasz sam siebie dlaczego cały świat jest dzisiaj tak głośny, irytujący i każe ci cokolwiek robić.
No tak, wiem. Dzień Naleśnika brzmi strasznie, ale tak naprawdę – każdy z nas ma go raz na jakiś czas. Nie masz energii, twoje pomysły są tak błyskotliwe, jak żarty z Familiady, masz ochotę zaszyć się w drewnianym domku w górach na własną rękę i unikać momentów, w których musisz podejmować jakąkolwiek decyzję (nawet taką, co zjeść na obiad albo co włączyć na Netflixie). Nie chce ci się, mimo zorganizowanego dnia nie potrafisz nic zrobić, mimo listy rzeczy do zrobienia nie potrafisz nic odhaczyć. Po prostu: jesteś ludzkim naleśnikiem.
Mi się Dzień Naleśnika trafia ZAWSZE po dużych spotkaniach publicznych. Wczoraj miałam wykład – BAM! dzisiaj mam Dzień Naleśnika. To samo się dzieje, kiedy prowadzę treningi dla bardzo dużej grupy osób, biorę udział w konferencjach blogerów czy innych tego typu rzeczach, które wymagają ode mnie pracy na zwiększonych obrotach i społecznego obycia. Nawet jeśli lubię to robić i nie czuję zmęczenia, to na drugi dzień wstaję i nie jestem w stanie zrobić nic.
Dzień Naleśnika to trochę jak taki kac dla mnie.
CO ZROBIĆ?
Umówmy się – każdy z nas jest czasem naleśnikiem. Czujemy się jak w rozsypce, nie możemy się zmotywować – zwalamy na pogodę, ciśnienie albo niekorzystną energię. Nieważne, co powoduje u was Dzień Naleśnika – ważne jest to, że najlepiej go po prostu… przeczekać.
Zdziwieni? Że nie namawiam do zaciśnięcia zębów? Do zrobienia czegoś mimo wszystko? Do kopnięcia siebie w tyłek? Owszem, to może zadziałać, kiedy dopada nas leń, ale nie kiedy wstajemy i czujemy, że jesteśmy bardziej rozsypani niż cukier na blacie po otwarciu nowej, kilogramowej paczki.
Ja Dzień Naleśnika po prostu przeczekuję. Oczywiście – jestem głupkiem, więc pół dnia marnuję na zorientowanie się, że to właśnie TEN dzień (czyli próbuję pracować, ale mi nie wychodzi, z płaczem żalę się Patrykowi, a on każe odpalić Simsy, bo już potrafi zdiagnozować, jak wyglądam, kiedy jestem naleśnikiem). Ale kiedy już do mnie dotrze, że z tej mąki chleba nie będzie… to trzeba odpuścić wyrzuty sumienia i po prostu wyluzować. Nie ma sensu.
Co polecam na Dzień Naleśnika?
- obejrzenie ulubionego serialu (albo całego sezonu),
- odpalenie gry,
- sięgnięcie po luźną książkę,
- włączenie filmu, który od dawna chcemy obejrzeć, ale ciągle coś nam wypada,
- zakopanie się w łóżku z herbatą
- i ewentualnie, zawołanie swojej drugiej połówki, żeby ponaleśnikowała trochę z wami (bo przecież razem raźniej)
Czego NIE POLECAM:
- zmuszania się do pracy – i tak nic z tego nie będzie,
- wyrzutów sumienia,
- dręczenia się, że “nic dzisiaj nie zrobione”,
- robienia czegoś na siłę – to nie zadziała.
I już. Gwarantuję, że jak oddacie się Dniowi Naleśnika i pozwolicie zamienić się w naleśnik, następny dzień będzie duuuuuuużo łatwiejszy. Czasami po prostu trzeba odpuścić.
Jestem też ciekawa – czy miewacie Dzień Naleśnika i jeśli tak, jak próbujecie go przeżyć? Może macie jakieś patenty, których nie znam? Podzielcie się proszę w komentarzach 🙂
Dzięki Marta, chociaż ja mam wyrzuty sumienia, bo za mną właśnie 3 dni bycia naleśnikiem. 😛
Ja dzisiaj jestem i też mialam wyrzuty, bo mam sporo pracy, ale Patryk mnie doprowadził do porządku i wygonił do grania 🙂 Przypomniał też, że pracowałam dwa wieczory pod rząd, więc nic się nie stanie i świat się nie zawali jak odpuszczę, zwlaszcza, że siedziałam 4 h przed kompem i nie zrobiłam NIC. Masakra 😀
Ja dzisiaj jestem naleśnikiem i odpalenie gry to baaaardzo zły pomysł bo tylko się wkurzam jeszcze bardziej, i jeszcze, bo wtedy kompletnie nic nie wychodzi 😀 także seriale. jedzenie. no i jeszcze praca, dorywcza na kilka godzin ale zawsze się można wyżyć (fizyczna).
Meh. Wyżale się bo pewnie będe kilka dni naleśnikiem bo ktoś nazwał mnie ‘głupią” mimo że to kompletnie nie była moja wina a ta osoba mi nie wierzy, więc powiedziałam jej ‘ ok, to elo i nie mam zamiaru z tobą rozmawiać”. No bo nie mogę sobie pozwalać na takie traktowanie, prawda? A on na to ‘ No to elo, i nie myśl że Cie przeprosze!’
No chamstwo! Nie wierze w ludzi, a to ktoś bliski!
No to ten…idę dalej oglądać 🙁
otóż to! nie powinno być wyrzutów sumienia! to jest rada! bo ja też miewam naleśnikowe dni (nazywam je mniej orginalnie – “dniem kury domowej”), ale miewam po tym straszne wyrzuty sumienia. A niby czemu? Bo kolejny dzień z rzędu nie pracowałam na 150%!? U mnie to jest punkt do poprawki i zaakceptowania Dnia Nalesnika od czasu do czasu 🙂
Ja zawsze takie dnie przewegetuję, jakoś w połowie dnia zazwyczaj mi się polepsza 😛
Btw, Crash Bandicoot <3 <3 <3 moja dziecięca gierkowa miłość, zaraz po Dantem z DMC 😀
Ja niestety miewam takie dni bardzo często i strasznie się wtedy na siebie złoszczę i zmuszam się do pracy z której i tak nic nie wychodzi więc złoszczę się jeszcze bardziej. Może to kwestia tego że nie bardzo umiem efektywnie odpoczywać i dlatego takie dni dopadają mnie tak często.
Dobry kryminał i dzbanek zielonej herbaty z Irvinga. Gdy warunki pogodowe na to pozwalają to Dzień Naleśnika odbywa się na balkonie i wtedy żadne wyrzuty sumienia mnie nie dosięgają 😀
Marta, co zrobić jeśli ten dzień naleśnika dopada nas za często? U mnie to już chyba norma. 🙁
Akurat dzisiaj mnie dopadł Dzień Naleśnika! Czytając tekst, uświadomiłam sobie, że zrealizowałam wszystkie rzeczy z listy “NIE POLECAM”… ups, chyba jeszcze nie do końca wiem, jak być Naleśnikiem 😀 Ale może teraz się nauczę. Dzięki za przydatne rady, Marta! ^^
Jak mam dzień Naleśnika to za wszelką cenę staram się unikać ludzi. Wyciszam telefon i jeśli to możliwe to zaszywam się w swoim pokoju. W dzień Naleśnika nawet przeglądanie Facebooka czy instagrama jest dla mnie meczarnią. Zazwyczaj w taki dzień oglądam serial, co jest naprawdę świetne, bo robię to co lubię (w dodatku z dala od męczących ludzi), a następnego dnia jestem zadowolona że nadrobiłam któryś z seriali z mojej długaśnej listy seriali do obejrzenia (więc dzień Naleśnika był produktywny).
Dzień naleśnika miewam codziennie ;d
U mnie ten dzień nazywa się Dniem Lenia Mordercy®. Zwykle zdarza mi się, jak projekt w pracy nie idzie lub bardzo potrzebuję urlopu (aktualnie spełniam obydwa warunki). Mam zamiar przewegetować do urlopu robiąc wszystko to, co muszę, ale nie zawalać się dodatkową robotą i po urlopie ruszyć z kopyta. A w domu też mam prywatnego stróża mojego odpoczynku, bo chłopak zawsze ochoczo włączy serial, zakazuje wymyślania nowej roboty i czasem jeszcze pizzę zaproponuje 🙂 albo wygania do biegania, bo to dla mnie świetny poprawiacz humoru 🙂
wygania do biegania a sam zajada pizze c:
Dzień naleśnika! ;3 to brzmi tak sympatycznie, że od teraz każdy mój kolejny dzień niemocy będzie dniem naleśnika! Od razu robi się lepiej =D
Ale zazwyczaj, mimo że też próbuję coś robić w taki dzień, to odpuszczam, bo zwyczajnie nie umiem się zmuszać by robić coś, na co nie mam ochoty, a od czego nie zależy moje życie 🙂 taki dzień regeneracji widocznie jest potrzebny 🙂
Marto zrobiłaś mi dzień 😀 To jeden z najlepszych postów jakie się tu ostatnio znalazły. Pozdrawiam :*
Dokładnie tak samo to nazywam! Po tym jak w jeden z tych dni wysłałam zdjęcie przyjaciółce, jak byłam zawinięta w koc z dopiskiem człowiek Naleśnik pozdrawia, na urodziny dostałam od niej KOC, W KTÓRY SIĘ MOŻNA UBRAĆ (!) z napisem: “Let’s make pancakes”, jeden z lepszych prezentów życia.
Wlasnie mam taki dzien nalesnika dzisiaj i na sile probuje robic cokolwiek, a wiem ze powinnam przestac. Marta, dziekuje za rozgrzeszenie. Pozdrawiam serdecznie Beata
Oj, chyba ktoś jest nerwusem przy konsoli, albo pad padł ofiarą dzikiego zwierzęcia z ostrymi zębami 😀
No to Kochana dałaś mi do myślenia… ostatnio miałam kilka takich cięższych dni, ale jak sobie z nimi radziłam? Hm… Prawdopodobnie gapiłam się bezmyślnie w telefon lub telewizor, bo nawet czytanie, ani gry specjalnie mi nie wychodziły 😉
I takiej rady potrzebowałam! 😀
Miałam ostatnio takie naleśnikowe dni. No kompletnie na nic siły, chęci, nastroju. Na szczęście, kiedy tak się czuję, już się nauczyłam, że nie ma co na siłę z tym walczyć. Bo naleśnikiem warto nawet pobyć, tak dla zachowania jakiejś równowagi…tylko byle nie za często 🙂
Dzień naleśnika … hucznie ostatnio obchodziłam 😀 Czasami przychodzi taki czas, kiedy nic nie sprzyja, nic się nie chce i nic nie wychodzi. I tak jak piszesz na starcie wszystko jest spalone doszczętnie tak, że nie ma czego zbierać. Działanie na siłę tylko pogarsza sprawę, więc lepiej sobie czasami zwyczajnie odpuścić. Choć to trudna sztuka. 🙂
Gorzej jak Dzień Naleśnika zdarza się codziennie…Tak jak kiedyś było w moim przypadku. Na szczęście znudziło mi się i coraz rzadziej te “święto” obchodzę :))
Buziaki kochana!
Też tak czasem mam, ale niestety do tej pory wyrzuty sumienia gwarantowane 😀
Właśnie czytam to w dzień mojego naleśnika. Jest smutno, przygnębiająco i nie wiem, czym się zająć. Nawet na seriale nie mam ochoty 🙁 Pewnie sobie pośpię… do wieczora!
POCZYTAJ ZE MNĄ!
Dziś totalnie mam Dzień Naleśnika – spodziewałam się, że nadejdzie po tym jak przez cały tydzień robiłam wymagające zlecenie i co dzień musiałam wychodzić z domu załatwiać jakieś drobne sprawy. Potrzebowałam takiego jednego dnia regenerującego, żeby poleżeć w łóżku do 12 czytając książkę, zjeść śniadanie w czasie obiadu, pograć w simsy i obejrzeć jakąś komedie romantyczną. Od jutra wstaję z nową energią!
Najgorzej, jak się ma Dzień Naleśnika, a do pracy iść trzeba 😀
Kochana! Nawet nie wiesz jak pomogł mi ten wpis. Czuje sie dzis strasznie, przez pol dnia szukam inspiracji jak w końcu zabrac sie do pracy- mimo to nic mi nie wychodzi. W końcu znalazlam odpowiedz, dziekuje!
Ja sobie robię naleśnikowy wieczór- tylko ja, dobra muzyka, lampka wina, czasem gdzieś tam dobrzy przyjaciele i pogadanki na temat całego naszego dotychczasowego życia. Cale szczęście, że zdarza się to nie az tak znowu często, bo inaczej wszyscy by powariowali, bo ‘JA MAM DZIEŃ NALEŚNIKA’ 😀 😀
a co kiedy ma się taki dzień naleśnika przez kilka dni pod rząd…? 🙁
a ja w lodowce mam wlasnie nalesniki z rodzynkami i bialym serem cx