Ostatni rok diametralnie zmienił moje postrzeganie innych. Realizowanie się, branie udział w różnych projektach no i wreszcie – tworzenie i robienie własnych rzeczy dostarczyło mi miliona rozczarowań ludźmi – i na początku nie mogłam się z tym pogodzić. Bo jak to? To nie jest tak, że się zbieramy, ochoczo pomagamy i wszystko idzie jak z płatka?
No nie, nie jest. Ale o tym miałam się dopiero dowiedzieć.
JAK PRZEJRZEĆ NA OCZY – LEKCJA PIERWSZA
Przez ostatnie 12 miesięcy raz po raz ktoś nawalał. Z biegiem czasu przestałam się dziwić. Że ktoś się zobowiązuje, a potem tego nie robi. Albo że zapewnia że coś tam, a potem udaje, że cię nie zna. Ostatecznie jednak ciągle gdzieś tam pałętała mi się myśl, że może akurat to ja trafiłam na gorszy okres. Że może to coś tam, a nie po prostu interesowność. Że być może wymagałam za dużo albo coś innego.Cały czas każdego usprawiedliwiałam, nawet, jeśli wszystkie znaki na niebie, ziemi i w kosmosie wskazywały wielkim, grubym paluchem, że to nie przypadek, a czyjeś świadome działanie. Na oczy przejrzałam dopiero wtedy, kiedy próbując polegać na ludziach, prawie zaprzepaściłam swoje szanse na tytuł magistra w tym roku. To dopiero było jak kubeł zimnej wody, albo może okulary, które wreszcie ktoś mi wcisnął na nos, bo wcześniej widziałam za mgłą.
I przestałam się zachowywać jak sierotka Marysia, która wierzy w każdą ściemę, którą ktoś próbuje jej wcisnąć.
Nie chcę, żebyście odebrali ten wpis jako zgorzkniałe narzekanie – ja nie narzekam. Nie jęczę, że tak jest: po prostu teraz to akceptuję. Nie uważam też tego zachowania za czegoś złego: to po prostu ludzkie zachowanie i tyle. Nie oceniam tego, pewnie czasami sama się tak zachowałam w stosunku do kogoś. Pogodziłam się z tym i traktuję to teraz jako coś oczywistego, czego nie da się uniknąć.
Tacy jesteśmy. I już.
#1 LUDZIE MAJĄ GDZIEŚ NIESWOJE PROJEKTY
Prawda numer jeden: jeżeli pracujecie nad jakimś projektem i to nie jest projekt osoby, z którą pracujesz – w 80 % przypadków nie zależy mu na nim (a przynajmniej nie tak, jak tobie).
Szczerze: wisi mu i powiewa, czy produkt sprzeda się w w milionach, czy w pojedynczych sztukach; czy praca będzie wykonana jako tako czy perfekcyjnie; jeśli już na czymś mu zależy, to na pilnowaniu własnego interesu, czyli np. terminu – bo potem on za niego odpowiada przed kimś wyżej.Bardzo dobrze widać to w agencjach reklamowych (oczywiście nie zawsze!), kiedy np. razem pracujemy nad wpisem w ramach współpracy czy inną kampanią: najczęściej nie zależy im na tym, żeby coś było wykonane na sto procent, ale żeby było zrobione szybko, jak najmniejszym kosztem i żeby można było pokazać jakieś cyferki klientowi, nawet, jeśli są to cyferki nic nie warte i kupione. Inny przykład to organizowanie wydarzeń. Jeśli ktoś się zajmuje promocją wydarzenia, które nie jest jego ani w żaden sposób go nie promuje, zazwyczaj robi to źle. Nie myśli o reklamie, nie stara się o dobrych prowadzących, nie dba o harmonogram – a to potem się kończy pośpiechem, złymi warunkami i słabą jakością. Byleby było, nieważne jak.
Tak jest też w każdej innej branży – jeśli w jakiś sposób nie jesteś emocjonalnie zaangażowany w projekt, najczęściej robisz go tak, żeby po prostu był. Trochę inaczej wygląda to w przypadku, kiedy np. jesteś freelancerem albo prowadzisz firmę – wtedy ten projekt jest dla ciebie ważny, bo świadczy o tobie i twojej marce. Ale w przypadku, kiedy jesteś u kogoś i tak naprawdę nie dostajesz pensji za efekt, tylko za stanowisko? No cóż – zazwyczaj spotykam ludzi, którym się nie chce.
Czy jest w tym coś złego? Kiedyś myślałam, że tak, ale ostatnio doszłam do wniosku, że to normalne. Jeśli nam na czymś nie zależy, to nawet, jeśli jest to nasza praca, zrobimy to średnio. Bo po co się starać, skoro nie mamy do tego serca?
#2 ANKIETY NIGDY NIE MÓWIĄ PRAWDY. LUDZIE ZRESZTĄ TEŻ.
Tego nauczyłam się przy wypuszczaniu własnego produktu, a potem dopiero z teorii, kiedy zaczęłam czytać o marketingu. Ankiety nigdy ci nie powiedzą prawdy. Ludzie będą deklarować, że są zainteresowani, nie mogą się doczekać, a potem – kiedy co do czego dochodzi – nagle się ulatniają albo zmieniają temat.
Na początku wszyscy się deklarują, wszyscy biegną sprintem, a potem zostają tylko niedobitki.
To, co ludzie deklarują w ankietach, a co rzeczywiście ma miejsce to dwie różne sprawy. Wcześniej o tym nie wiedziałam, teraz biorę już to pod uwagę – zazwyczaj zapewnienia w ankietach spełniają się w ok. 10 procentach 🙂 zresztą świetnie to widać w przypadku, kiedy jakaś grupa osób deklaruje, że woli poważne tematy (np. na portalach informacyjnych), a w rzeczywistości najlepiej klikają się plotki.
#3 BĘDĄ CHCIELI TOBĄ MANIPULOWAĆ
Pisałam wam jakiś czas temu, że z moim samopoczuciem jest coraz gorzej – było to spowodowane właśnie manipulantami. Ludzie próbowali mnie co chwila wrobić, zmieniając umowy przed podpisaniem tak, żebym nie zauważyła, wywierając na mnie presję dzwoniąc po 6 (!!) razy dziennie czy próbując mnie szantażować emocjonalnie (“myślałem, że nie jesteś taka”). Wszystko to mnie strasznie dołowało, bo zabrnęło to tak daleko, że myślałam, że to już nie ja rządzę swoim życiem.
Ale już wiem, że tak po prostu jest.
Im większa szansa, że można ci coś wcisnąć albo coś z tobą zrobić (bo jesteś młody, albo niedoświadczony, albo nowy w danej branży), tym chętniej ludzie będą ci coś wciskać i próbować tobą manipulować. Teraz stawiam sprawę jasno, mówię głośno “nie” i … działa.
… ALE NIE JEST TAK ŹLE
I chociaż ten post to podsumowanie moich doświadczeń z ludźmi przez ostatnie kilka dobrych miesięcy i może wydawać się pesymistyczny – wcale taki nie jest. Nie uważam, że wszyscy ludzie tylko czyhają na to, żeby kogoś wykorzystać. Nie myślę też, że wszyscy nie angażują się swoje projekty.
Ale biorę pod uwagę, że takich typów jest więcej niż mniej – i jestem spokojna. Już mnie to nie boli, nie rozczarowuje: biorę na to poprawkę i dzięki temu mam święty spokój.
Zastanawiam się, czy macie jeszcze inne tego typu “prawdy” o ludziach? Może coś pominęłam? Dajcie znać w komentarzach 🙂
Kurczę, jakoś tak przykro mi się zrobiło. Tak zwyczajnie smutno. Ale masz dużo racji, niestety. Na myśl przychodzi mi jeszcze dwulicowość. Ktoś zachwyca się Twoim projektem, a za chwilę dowiadujedz się od znajomych, ze wysmial to co robisz. Ja się pytam, po co taka szopka?
To też. Ale mam wrażenie, że jednak jak się zaczyna dbać o jakość znajomości, to ci dwulicowi odpadają powoli 🙂 Takie pocieszenie 🙂
Hej, czy będą albo juz gdzieś były wyniki konkursu z wyzwania oszczędzania? 🙂
Już dawno na profilu Union Investment 🙁 Link: https://www.facebook.com/UnionInvestmentTFISA/photos/a.307023913015.148049.111632883015/10154378519843016/?type=3&theater
no smutne to ale wydaje mi sie ze wiekszosc z nas przechodzi taki zimny prysznic. ja np jestem uwazana w pracy za ose a wzielo sie to z tego ze bylam wczesniej wykorzystywana bo potrafie wiecej niz inni (mowie tu o rzeczach zwiazanych z moja praca). Teraz nie pozwalam na to i mam gdzies czy ktos ma mnie za zimna s…
Ojjj jakbym patrzyła u siebie. Hehe… Zawsze dostaje po du…. ten który bardziej chce który więcej potrafi i który czuje więcej odpowiedzialności….
Tak niestety jest, masz jakieś umiejętności jesteś gotowy komuś pomóc, nauczyć ale on tylko chce żebyś zrobiła to za niego, a szkoda bo przecież jak by się nauczył i skorzystał by na tym. Z drugiej strony to my czasem chcemy od kogoś się czegoś nauczy i nie ma to nic wspólnego z wykorzystywaniem kogoś wiedzy, ale tak jesteś odbierany. Mam wrażenie że coraz miej osób umie grać zespołowo, a szkoda bo kreatywny zespół zdziała więcej niż pojedyncza jednostka.
To się zaczyna już podczas “pracy w grupach” w podstawówce. D:
Nie uczymy dzieci pracy zespołowej tylko “wiszenia” na kimś, to w zasadzie co się później dziwić…
4. Ludzie oczekują szczerości, ale nie są na nią gotowi.
To prawda, chociaż czasami mam wątpliwości, czy zawsze szczerość jest dobra. Tzn. czasami lepsza jest szczerość, ale wyrażona w delikatniejszy sposób. Znam naprawdę mało osób, które dobrze znoszą krytykę i nie uważam, że to źle. Jeśli na czymś nam zależy, trudno nam przyjąć niepochlebne słowa i tu nie chodzi o to, że uważam swoje dzieło za perfekcyjne, ale że po prostu nam na nim zależy 🙂
Pisząc to mam na myśli, że ludzie boją się szczerych gestów (nie krytyki, bardziej chodzi o emocje i pokazywanie siebie w szczerej odsłonie)
Chcemy prawdziwych relacji ze szczerymi ludźmi, ale nie umiemy ich przyjąć.
Szczerze to czytałam ten post ze smutkiem, bo mam dokładnie odwrotną opinię – a przede wszystkim sądzę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Tak dla szybkiego przykładu: piszesz, że ludzie manipulują i próbowali wywierać na Tobie presję i coś Ci wcisnąć… a kawałek wcześniej, że dociekałaś czemu ludzie nie kupili Twoich kursów. Gdyby zamienić Was miejscami, to pewnie opinia byłaby dokładnie taka sama – czy nie?
Ja tam wierzę w ludzi!
Marta nie narzeka na to że ludzie nie kupują planów treningowych (wręcz przeciwnie, sprzedało się świetnie). A mówi o ludziach którzy mówili że kupią lub kupili a wcale tego nie zrobili.
Porównujesz to do miernych manipulatorów próbujacych oszukiwać na umowach, wydzwaniać po kilkarazy dziennie, stosujący sztuczki jak ze słabego kursu NLP.
Jeżeli nie widzisz tego że te sytuacje są całkowicie różne to o.O
Ja też wierzę, przecież wspomniałam o tym na początku i na końcu postu… Nie napisałam też że plany się bie sprzedają 🙁 proszę nie przekręcajcie moich słów, bo to nie jest to, o czym ja napisałam tekst.
Uogólniłam – mam na myśli, że piszesz, że zagłębiłaś się w temat, że doszłaś do tego, że ludzie nie kupili, choć powiedzieli coś innego. Z kolei patrząc na to z drugiej strony – też można takie dociekanie odebrać jako nacisk i dosyć niezręczną sytuację, prawda? 🙂 Tylko do tego się odnoszę.
I Patryk – nie widzę, że te sytuacje są “całkowicie różne” z jednego, prostego powodu: bo obie widzę opisywane tylko z jednej strony, a życie nauczyło mnie – i to będzie chyba najlepsze podsumowanie tego, co chciałam przekazać:
że każdy medal ma dwie strony. Bardzo często sądzimy o kimś, że miał złe intencje, że miał jakąś motywację, że coś chciał osiągnąć – podczas gdy druga strona widzi tę samą sytuację zupełnie inaczej 🙂 Ja lubię na to zwracać uwagę.
A mi kiedyś mądry człowiek powiedział, że “prawda nigdy nie leży pośrodku, tylko leży tam, gdzie leży”. Ludzie mają tendencję do takiego “pośrodkowania”, czasem (często) zupełnie niesłusznie.
Przykład? Grono specjalistów udowadnia, że szczepionki są bezpieczne, ale wyskakuje kilku pseudospecjalistów z pseudowynikami – i już gros społeczeństwa zastanawia się, bo przecież “prawda leży pośrodku”.
Z relacjami międzyludzkimi nie jest wcale inaczej – czasem prawda i przyczyna są trudne do ustalenia, ale nie jest to niemożliwe.
Jak ktoś jest chamem, to jest chamem, a nie “duch mój na rozżarzone węgle gołą D. siadł”. 😀
Jasne, w życiu codziennym nie zawsze docieramy do prawdy – bo korzyści nie są warte kosztów. To jednak nie znaczy, że się nie da – czasem jednak jako winowajcę trzeba będzie wskazać siebie (lub siebie i kogoś, w różnych bądź równych stopniach).
Poniekąd się zgodzę, poniekąd nie – bo czy uważasz, że zasada prawdy, która nie leży pośrodku może być odniesiona do jakiegokolwiek stwierdzenia na temat tego, jacy są ludzie? 🙂 Nawet stwierdzenie, że ludzie mają dwie nogi można podważyć, a co dopiero wnioski o naturze ludzkiej, które – najczęściej – są raczej wnioskami i opiniami, a nie obiektywną prawdą 🙂
Zanim się jednak zapędzę zbyt daleko w tej filozofii, podsumuję, że osobiście mam dużo mniej doświadczeń z chamami niż nie-chamami 🙂 Może to taki fart?
Ja też mam dużo doświadczeń z miłymi ludźmi, o czym wspominam w poście (że nie uważam, że wszyscy ludzie tacy są).
Nie wiem, czy można odebrać to jako dociekanie, skoro nie pytałam tych ludzi o nic – sprawdziłam to sobie sama w podgladzie, nie wypisywalam do nikogo czy kupił… I o niczym takim nie pisałam w powyższym poście. Rozumiem jakbym dzwonila do nich albo pisala czy kupili czy nie, ale nikogo jie nagabywałam ani się z nikim nie kontaktowałam. Nie wiem w ogóle skąd takie twierdzenie. Chciałabym tylko jeszcze dodać, że specjalnie przeczytałam teraz akapit o ankietach jeszcze raz i nie widzę tam ani żalu do osób, ani wytykania że ktoś nie kupił, a po prostu stwierdzenie faktu że deklaracje to jedno a rzeczywistość to drugie. I to nie moja teoria, bo jak zaczęłam czytać o marketingu, to się okazało że to wiedza stara jak świat 🙂
Zresztą mam wrażenie, że sprowadzacie yen post do jeczenia że ktoś czegoś nie kupił a przeciez w artykule podkreślam juz dwa razy, że to nie wypominanie, a stwierdzenia faktu i to nawet nie odnośnie tylko mnie. Nie mam nikomu za złe, nie mam nawet na co narzekać, bo wyniki sprzedaży moich produktów są super, ale tak zostało to odebrane, chociaż w ogole nie było to moją intencją. Nie ogarniam o co chodzi.
Czytając z boku można wysnuć taki wniosnek – “Skoro Marta narzeka, że ktoś czegoś nie kupił, pomimo obietnic, to znaczy, że coś się słabo sprzedaje. Gdyby sprzedawało się super, to nie narzekałaby, że Frania, czy inny Marek, powiedzieli że kupią, a nie dotrzymali słowa”
Dokładnie, nie było wzmianki że dobrze się sprzedaje…
A tekst powstał w poście (3 smutne…) także intuicja podpowiada że nie jest dobrze.
Ktoś wyciągną podobne wnioski i napisał że mu przykro że książka się nie sprzedaje…
To dostaje odpowiedź
“Nie wiem co tu robisz, skoro źle mi życzysz, ale mam nadzieję, że wylałaś swój jad i już ci lepiej :)”
Bo ja ten komentarz odebrałam zupełnie inaczej.
O rany… Naprawdę? Nie to było celem całego artykułu.
Ja się do tego też nie odnoszę, w ogóle nawet nie zwróciłam uwagi na Twoje wyniki sprzedażowe i absolutnie mi nie o to chodziło, użyłam tego przykładu jako randomowej opcji na przekazanie, że to, co dla jednego miłe, dla innego nie. I tyle, ale została do tego dobudowana jakaś niepotrzebna filozofia.
Edytowalam wpis, bo nie to było moim celem. Chciałam co innego przekazać w artykule, a niektórzy skupili się na czymś innym (o czym nawet nie wspominam). Nie taki był cel tego wpisu 🙂 myślałam, że jasno we wpisir wyraziłam się, że nie jest to narzekanie, ale chyba niewystarczająco 🙂 tak to juz bywa z tekstami – każdy je interpretuje na własny sposób. 🙂
Pozdrowienia 🙂
Napisałaś tak: ,,gdy zgłębiłam temat, okazało się, że „kupią kiedyś”, a wywnioskowali, że są super po przykładowej stronie, która była dostępna w podglądzie”, więc zrozumiałam, że wywnioskowałaś to z rozmowy na ten temat – jeśli błędnie, to wybacz 🙂 Ja absolutnie nie sprowadzam postu do sprzedaży – po prostu użyłam akurat tego fragmentu do zilustrowania, co mam na myśli, choć mogłabym też innego.
Nie chodzi mi też o Ciebie osobiście ani o żadne Twoje osobiste doświadczenia, odnoszę się tylko do generalnej zasady i źródła wielu nieporozumień w życiu – tego, że często nadbudowujemy sobie niepotrzebnie czyjeś intencje. Krótko mówiąc – na przykład Ty zinterpretowałaś czyjąś niedbałość jako potwierdzenie, że nie lubi się angażować w nieswoje projekty, a ktoś inny jako ciężki okres w życiu, jeden rozumie telefon od sprzedawcy jako nagabywanie, inny jako przesadzoną troskę, jeden bierze sobie ,,Chyba schudłeś” za komplement, innego to obraża i tak dalej i tak dalej.
Chodziło mi wyłącznie o to, że zawsze trzeba brać poprawkę na to, że ludzie nie zawsze odbierają nas i nasze zachowania tak, jak nam się wydaje i my często odbieramy innych nie tak, jak oni siebie samych 🙂
BTW ja nie użyłam nigdzie słowa “narzekać” czy “jęczeć”, nie zarzuciłam Ci żalu ani wytykania – a mimo wszystko tak mnie odebrałaś: i niech to będzie ostatecznym podsumowaniem tego, o czym piszę 🙂
Z tym komentarzem całkowicie się zgadzam 🙂
Wszystko to prawda, choć dodałabym, że chyba jednak bardziej na polu zawodowym, niż prywatnym. Zmieniłam niedawno pracę na taką w dużej firmie i dużo jest tu takich ludzi, którzy prywatnie są super, ale zawodowo zupełnie się z nimi nie dogaduję, bo np. olewają swoją pracę lub skupiają się tylko na swoich zadaniach i nie obchodzi ich to, co robią inni (choć może to być w jakiś sposób z nimi powiązane). Zaakceptowałam to już i doszłam do wniosku, że po prostu postaram się tych dwóch stref nie mieszać.
Pomijając obszar zawodowy, ludzie (wielu z nich) skupiają się teraz głównie na sobie. Jestem, ja, ja i JA. Ja mogę poudawać, że słucham, tak naprawdę czekam na odpowiedni moment, aż ta druga osoba zrobi wdech..i zaczyna się monolog. A skoro już piszemy o swoich doświadczeniach, to mam taką koleżankę [którą notabene ogólnie bardzo lubię], z którą czasami przez to nie idzie wytrzymać. Wszystko skupia się głównie wokół niej: opowiada nam[ w sensie mi i jeszcze jednemu koledze] całe swoje dnie z każdym najmożliwszym szczegółem, czasami napisze nam, że np. koniecznie nam musi coś opowiedzieć, a okazuje się, że to COŚ jest mało ciekawe/czasem w ogóle nawet nie dotyczy jej, a bardziej jej współpracowników… i w ogóle trochę za dużo jej…wszędzie. I tak się zastanawiam – czy to nie czasem dlatego nie ma chłopaka? Bo tak poza tym, to naprawdę fajna dziewczyna.
Może dlatego w pewnym wieku ludzie przechodzą na tzw. “przyjaźnie funkcyjne”, czyli jedna koleżanka od hobby, inna od biegów czy wychodzenia razem z dziećmi etc.
Marto jestem pewna, że pomimo tego, iż się zawiodłaś na wielu ludziach to mam nadzieję, że za jakiś czas przeczytam u ciebie post “3 pozytywne prawdy o ludziach” 🙂
Tak jak napisalam na początku oraz na końcu postu – nie straciłam i nie uważam ludzi za złych. Jak najbardziej będę chciała napisać niedługo także odwrotny post. 🙂
Był czas kiedy sama wierzyłam a może chciałam wierzyć wszystkim na ich szczere zamiary. Parę razy zaufałam, może nawet nie parę ,ale zawsze. Chciałam być fair wobec nich oni będą wobec mnie. To tak nie działało. Wystarczyło wybić się minimalnie, mieć coś lub dostać od życia więcej i już okazywało się,że się jest ich wrogiem.Choć to mogły być pojedyncze sytuacje o drobiazgi to jednak dały do myślenia. Teraz spotykam się z komentarzami ” Ja wiem, przeżyłam czy doświadczyłam” co oznacza ty nie wiesz, nie masz prawo głosu. Dokładnie tak. Wystarczy pracować z dziećmi a ich nie mieć i już ktoś może ocenić. Jest to przykre,wszelakie oceny…jakby ktoś wiedział dokładnie jak wygląda nasze życie od a-z. Cóż im wyżej się wchodzi tym widać wyraźniej jacy ludzie są czy uczciwi czy zakłamani. Wtedy dopiero widać jak na dłoni. I może dopiero wtedy kiedy dostanie się kopa w tyłek, naiwność i wiara w ludzi znika to dopiero wtedy można mieć obok siebie prawdziwych przyjaciół.
Też mi przykro, że książka i treningi słabo się sprzedają, ale wywlekanie tego w taki sposób jest mało elegancki. Natomiast magisterkę prawie zawaliłaś przez siebie, a nie przez innych ludzi. Natomiast, warto pamiętać, że Twoje oczekiwania wobec ludzi to nie są ich obietnice i zobowiązania wobec Ciebie.
Przecież Marta nie ma pretensji do ludzi, że nie kupują (nigdzie tego nie napisała), tylko o to, że kłamią, że kupili. Co jest poniżej pasa, moim zdaniem. Bo po co kłamać autora? Lepiej iść i kupić i nic nie powiedzieć, niż chwalić się, że się kupiło. Przecież Marta ma dane ze sprzedaży.
Bardzo przykro mi, że zburzę twoją wizję świata – książka sprzedaje się tak dobrze w przedsprzedaży, że wydawnictwo zwiększyło nakład z 5 tysięcy na 7 tysięcy. Plany kupuje miesięcznie około kilkadziesiąt osób (zależy od okresu), co jest świetnym wynikiem. 🙂 We wpisie nie żalę się, że ludzie nie kupują, tylko piszę o zupełnie innym zachowaniu – deklaracjach a stanie rzeczywistym. Ani przez jedno zdanie w tym wpisie nie mówię, że coś się nie sprzedaje. Zupełnie inne zachowanie wytykam w artykule, ale z twojego komentarza wynika, ze chciałabyś, żeby się nie sprzedawało. No cóż. To Twój komentarz jest nieelegancki.
A co do magisterki, to badania się nie powiodły przez czynnik ludzki a nie przeze mnie. Jak nie znasz tematu to nie spekuluj 🙂 pracy nie zawaliłam, toczy się w inny sposób – dam radę mimo przeciwności. Nie wiem co tu robisz, skoro źle mi życzysz, ale mam nadzieję, że wylałaś swój jad i już ci lepiej 🙂
Pozdro 🙂
Szczerze mówiąc, nie wiem skąd wniosek, że życzę, aby Twoje treningi źle się sprzedawały – jest mi to raczej obojętne, ponieważ nie leżą w zakresie moich zainteresowań.
Co do tego, że życzę Ci klęski wydawniczej – fakt, że nabyłam Twoją książkę w przedsprzedaży, raczej temu zaprzecza, po prostu narzekanie na to, że ktoś obiecał, a nie kupił, odebrałam jak niektórzy – słabo się sprzedaje, bo przecież gdyby się dobrze sprzedawało, kto przejmowałby się paroma osobami, które mówią jedno, robią drugie? W końcu, cały ten blog, ma być o myśleniu pozytywnym, cieszeniu się własnymi sukcesami.
Stąd, moje zdanie, widać mylne, o słabszej sprzedaży – gdyby mi się sprzedawały treningi w ilości kilkadziesiąt miesięcznie, to miałabym gdzieś ludzi, którzy obiecują i nie spełniają obietnic, bo to jakby nie patrzeć, nagminne zachowanie.
Źle mnie w takim razie zrozumiałaś, bo post nie miał na celu mówienie, jak się przejmuję takimi ludźmi, tylko zaobserwowanie takiego zachowania – że po prostu deklaracje w ankietach można o kant dupy rozbić 🙂 Ale widzę, że nie tylko Ty tak to odebrałaś i bardzo mnie to dziwi – czytałam ten artykuł kilka razy przed publikacją i do głowy mi nie wpało, że ktoś może go w ten sposób odebrać
Post nie jest o przejmowaniu się, strasznie osobiście go potraktowaliście, podczas gdy to tylko artykuł z refleksjami, może obserwacjami na temat ludzi ogólnie, a nie mnie tylko prywatnie. 🙂
Będę uważać następnym razem jak formułuję myśli, bo kompletnie nie o taki odbiór mi chodziło.
Poza tym umiem rozróżnić oczekiwania od obietnic i wiem, kiedy ktoś mi deklaruje udzial w badaniu naukowym i stawia się na badania, a kiedy obiecuje mi coś bez pokrycia. Miłego dnia.
A Ty mimo wszystko jesteś taka pozytywna!!! <3
Przykro mi, że nie powiodło się z pracą. Zastanawiałam się, na ile uda ci się zgromadzić wokół siebie ludzi, którzy zastosują się do zaleceń – sama przed zgłoszeniem dlugo myślałam, czy realnie dam radę… Szkoda, że inni tego nie zrobili.
Mnie tak zawodziła przyjaciółka z liceum – zawalając wszystkie projekty, które robiłyśmy razem. Od tamtego czasu mam trochę “twardszy tyłek”, biorę poprawkę na ten błąd ludzki.
Mimo wszystko nadal nie umiałabym bez skrupułów olać kogoś wiedząc, że niszczę jego pracę. Okej, spóźniam się czasem, ale staram się nad tym pracować…
Wiesz, lubię cię za to, że pokazujesz nam nie tylko sukcesy, ale też porażki. To deprymujące, kiedy innym wszystko zdaje się wychodzić, a samemu czuje się, że nam idzie dużo gorzej.
Cześć, jeszcze raz bardzo dziękuję za Twoje wpisy . Są bardzo motywujące i pokazały mi ,że jest rzesza takich ludzi. Nie jestem sama z takim myśleniem! 🙂 I chyba to nie jest nic złego.
A propos, ludzi egoistów. Próbowałam robić statystykę, czy więcej egoistów jest po stronie mężczyzn, czy kobiet;). ? Ale teraz widzę, że płeć, wiek, narodowość, lubienie zwierząt nielubienie, nie ma znaczenia. To po prostu CHARAKTER. 🙂 Pozdrawiam.
Marto jaką stronę polecasz do blokowania stron w internecie np.fb?
Nie tylko agencje reklamowe mają gdzieś promocję 🙂 Z doświadczenie wiem, że często ktoś kupuje dla siebie powierzchnię, a potem trzeba go prosić żeby wysłał materiały przed emisją. Umowa podpisana, reklama opłacona a materiały na ostatnią chwilę :p I jeszcze przekonanie ludzi, że jak ktoś pracuje w necie to 24/7 i, że z tym piątkowym deadlinem to takie żarty 🙂
Świat się przyzwyczaił, że każdy jest online całą dobę i żądają od innych aby pytania, prośby, oferty były realizowane w trybie ekspresowym na “już”. Jak prowadzisz własną GD to już w ogóle coś takiego jak weekend, urlop, czas wolny, rodzina, po pewnym czasie stają się niepoprawną fantazją, legendą.
No niestety klienci są czasem najgorsi. Czas jest dla nich z gumy, a terminy to rzecz czysto umowna. Najgorzej, że często również jeśli chodzi o płatności…
Moje doświadczenia:
1.Ludzie chcą abym była zaangażowana w ich problemy na 100% poświęcając swój czas prywatny, najlepiej za darmo „bo jak to, współpracujemy/znamy się już tyyyle lat i mam jeszcze za to płacić?! W głowach się poprzewracało” . Natomiast w drugą stronę działa to inaczej – gdy ja potrzebuję pomocy, to wołają konkretną cenę za pomoc, bo ICH czas jest cenniejszy od mojego.
2. Ludzie oceniają po wyglądzie! Jestem niepełnosprawna i to widać. Byłam już różnie nazywana „brzydula”, „paskuda”, „kaleka” , „karykatura”. Gdy odszczekiwałam na takie zaczepki nazywali
mnie jeszcze gorzej. Niestety na takich ludzi nie ma złotego środka, albo jesteś zerem i jeżdżą po Tobie, albo walczysz o godność i też jeżdżą po Tobie bo stajesz się wyzwaniem
3. Nikt mnie nie doceni. Moje szczęście, sukces, radość to kolec w oczy dla tych którym samo z nieba nie spadło. Mam mieć gorzej aby kto inny mógł mi z uśmiechem i szyderstwem powiedzieć, że jestem nieudacznikiem.
4. Gdy mam gorszy dzień i puszczą mi wszelkie hamulce to od razu dostaję odpowiedź „ee tam co Ty gadasz JA mam gorzej od Ciebie, w głowie Ci się poprzewracało”.
Chcesz być szczęśliwa? Rób to co robisz dla SIEBIE. Jeszcze nie raz zawiedziesz się na ludziach, bo „taki mamy klimat” Dostaliśmy “od góry” przyzwolenie na oszukiwanie, olewanie innych, odwalaniu fuszerki.
A co do zachwytów i deklaracji w ankietach, być może chcieli Cię docenić i fałszywie podbudować Twoje ego?
Widziałam komentarze po Twoim wpisie dotyczącym przedsprzedaży książki i jeśli faktycznie ilość deklaracji osób nie przełożyła się na faktyczny zakup, to świadczy jedynie o tym, że takie osoby
chciały otrzymać Twoje zainteresowanie „lajka” „komentarz”. Takie tam wampiry emocjonalne.
Co do ankiet, ja mówiłam ogólnie, a nie tylko o tym, co ja zaobserwowałam…
Na szczęście komentarze pod wpisem przełożyły się na zakup – rzeczywiście ludzie kupują chętnie książkę w przedsprzedaży. 🙂
Cześć Marta,
Strasznie mi przykro, że musiałaś dostać po głowie… Wiem, że takie rzeczy bolą, zwłaszcza jeśli samemu staramy się być w porządku. Ja się też bardzo zawiodłam na ludziach, i to niestety na tych najbliższych, w sferze osobistej- najpierw człowiek, z którym dzieliłam życie i dom przez wiele lat, okazał się oszustem; później, gdy zawalił się cały mój świat, kilka pozornie bliskich mi osób zostawiło mnie samą. Nie wiem, dlaczego takie rzeczy się dzieją, nie cierpię tych frazesów o tym, że co cię nie zabija, to cię wzmacnia… Ale chcę, żebyś wiedziała, że mimo wszystko nie tracę wiary w ludzi. Chcę wierzyć, że ci dobrzy i przyzwoici są większością. I chcę, żebyś wiedziała, że Ty bardzo mi pomogłaś w najgorszych momentach, że dzięki Twoim blogom, ćwiczeniom i dobrej energii było mi łatwiej. Byłam na Twoim treningu na AWF w Warszawie, kibicuję Ci we wszystkim, co robisz, i jestem mega dumna, że wygrałaś Next Fitness Star- wierzyłam, że tak będzie. Ludzie są różni, ale mam nadzieję, że będą Cię otaczali ludzie dobrzy i życzliwi. I pamiętaj, że gdzieś tam, po całej Polsce, jest rozsiana cała masa osób,która z całego serca życzy Ci wszystkiego, co najlepsze. Ja jestem jedną z tych osób. Nie poddawaj się, dobro zawsze zwycięży! 🙂 Ściskam Cię mocno, Agnieszka.
Trochę tu napisano, lecz teraz na temat.
Odnośnie pierwszej prawdy (nie jest to do końca prawdziwe)
Dotyczy się to pokolenia “Y” ale dla pokolenia “X” jest to czysta abstrakcja…
Więc zadam pytanie. Czy jest to prawda o ludziach czy raczej o współczesnym pokoleniu.
PS.
Pokolenie X- Ludzie urodzeni w latach ok. 1961–1985
Pokolenie Y- Ludzie urodzeni w latach ok. 1980–1995
W załączniku załączam krótką charakterystykę pokolenia Y
https://uploads.disquscdn.com/images/1b1e8c672f9b7342b769c0c60eede184760ef2e3dbee5568ec92ee06dbec67f6.jpg
Haha, ktoś to pokolenie musiał wychować…Przydałaby się jeszcze charakerystyka X.
Nie ma potrzeby, kto ciekawy ten sam znajdzie!
Ba… jeszcze znajdzie klasyfikacje pokolenia Z (“gimbaza”)
Tylko teraz pytanie? Naprawdę to trzeba przeczytać by o tym wiedzieć!
Przecież to samo życie a nie teoria…
Dużo łatwiej dogadać się z osobą starszą
Czasem dobrze dostać po dupie, żeby stać się nieco asertywnym. Mi niestety tego brakuje, choć w ankiety nie wierzyłam nigdy 🙂
Niestety im dłużej żyje na tym świecie tym bardziej przekonuję się, że wszystko co napisałaś jest prawdą. Mogłabym nawet dodać kilka-kilkanaście punktów z własnego doświadczenia, tylko po co… Na szczęście wciąż są tez osoby pełne pasji, zaangażowania, chęci. Tacy, którzy nie wykorzystują innych dla własnych korzyści, a nawet tacy, którzy są gotowi i chcą pomagać bezinteresownie, nic z tego nie mając. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie takich ludzi szukać 😉
Przy okazji serdecznie gratuluję Ci wygranej w Women’s Health 🙂
Marta… Ludzie mają gdzieś nieswoje projekty? A kto na Ciebie głosował w konkursie? Wiem, że ten tekst jest trochę o czymś innym, ale jednak budzi niesmak 🙁
?????????? co to ma wspólnego z pierwszym akapitem? Mówię o sprawach typowo zawodowych i w żaden sposób tekst nie nawiązuje do wspierania, tylko do czysto zawodowej strony – jesteś pracownikiem i realizujesz czyjś projekt! Proszę, to już kolejna osoba, przestańcie interpretować ten tekst w jakiś dziwny sposób, w ogóle nie związany z celem artykułu 🙁
Tak dlatego napisałam, że wiem że ten tekst jest o czymś innym. To poprostu moje subiektywne odczucie po przeczytniu go. Ludzie to ludzie, obojętnie czy w kontaktach zawodowych, czy prywatnych to jednak ci sami ludzie. Jestem czytelniczką od czasów włosów koloru blond, nie mam złych zamiarów, jestem Twoją fanką. Wiem że miałaś coś innego na myśli. Poprostu takie są moje odczucia. Tyle już narzekania w tym świecie, po co jeszcze dokładać
Powiedzmy sobie szczerze. Gdzie tu mowa w tekście o relacji “zleceniodawca-pracownik”
Post jest napisany ogólnikowo… i jak się okazuje tylko Autorka go w pełni rozumie.
Teraz bez złośliwości, ale czy można poznać ankietę o której mówisz?
Poznać jej “historię” tzn kto ją uzupełniał, gdzie… itp.
Prawda jest taka że ankieta nie kłamie, aczkolwiek pod jednym warunkiem.
Że jest dobrze napisana i prawidłowo odczytana…
No właśnie!!! Zrozumiałam od razu o co chodziło w tym tekście (że nie o konkurs-GRATULACJE:):):):)- ani o książkę). I trochę dziwią mnie komentarze. Ale to może przez to że pracuję w korpo i też wiem z doświadczenia jak to jest z pracowaniem przy przy projektach. Czasem potrzebuję od kogoś rzetelnej informacji, żeby zkończyć/pchnąc dalej projekt ale, że ta osoba nie jest w niego bezpośrednio zaangażowana to mnie olewa i muszę upierdliwością wyciągać informacje. Niedawno zaczynała pracę i starałam się pomagać wszystkim w ich projektach ” na cito”. Teraz mam większy luz chociaż nadal się staram bo lubię się wywiązywać z obietnic.
Z tym kupowaniem produktów też wyłapałam.
Wydaje mi się, że osobom, które nie prowadzą własnej działalności/projektów tak jak Ty, ciężko jest to zrozumieć i stąd te dziwne komentarze.
Powodzenia, trzymam kciuki itp., itd:):):)
bardzo mi pomogły oba twoje blogi i z całego serca życzę szczęścia:):):)
Moja prawda numer jeden: ludzie bardzo mocno przywiązują się do swoich pomysłów, nawet jeśli obiektywnie są one średnie.
I potem nie chcą zmienić zdania.
Musisz mieć tysiąc dowodów na potwierdzenie swojej teorii (prawidłowej czy tam lepszej), bo inaczej nie wygrasz. Nie ma szans 😉
I to mnie cholernie irytuje 🙂
no niestety jest to sama prawda. Każdy widzi tylko czubek swojego nosa ;(
Świetny tekst. Mnie ludzie tak często rozczarowują, aż zaczęłam myśleć, że jestem zwykłym pechowcem. Oczywiście to nie prawda. Pogodziłam się już z tym faktem, że tak po prostu jest i już. Spotykam przecież wspaniałych ludzi i staram się na nich skupić. 🙂
Niestety sama się ostatnio boleśnie przekonałam o prawdziwości tych zasad. Jakiś czas temu zrobiłam duże “porządki” wśród ludzi, z którymi się zadaję i nie żałuję. Nie przejmuj się – bo po odsianiu takich jednostek zostają tylko te najbardziej wartościowe. 🙂
Świetny artykuł. Pokazuję trochę prawdy o ludziach. Ja również chciałbym się tym zajmować na swoim blogu, ale dopiero zaczynam, więc jeśli ktoś chciałby zerknąć to zapraszam 😉 http://spojrz-na-to-tak.blogspot.com/
“Dopiero wspólny problem ułatwia zrozumienie”. Często dopóki ktoś nie poczuje jakiegoś problemu np. choroby na własnej skórze, to nie rozumie, a mam wrażenie, że nawet nie próbuje zrozumieć. Tak jest np. z depresją, rakiem, ale i macierzyństwem, byciem singlem (czy czymkolwiek co dla kogoś staje się problemem) itd. P.S. Ładna okładka Women’s Health z Panią 🙂
To z problemem jest bardzo trafne!
Ps bardzo dziękuję!
#hipokryzja, zdecydowanie.
Coraz częściej spotykam się z tym na co dzień, na coraz większą skalę.
Nie obraz sie, ale Twoje posty ostatnio staja sie nudne. Ciagle przejawia sie ten sam temat – praca, projekty, projekty, praca, zli ludzie. Myslalas moze zeby napisac tez cos, co dotyczy innej dziedziny zycia? Czy ten blog przeradza sie juz w bloga strikte o pracy?
Pozdrawiam,
Aneta
Nudne? Raczej życiowe! “Praca-dom-praca”
Jakby Marta wyjechała w podróż dokoła świata… to zapewne posty były by ciekawsze.
…ale nie wyjechała. Za to napisał książka która podobno ma zostać Hitem tego roku.
(Książki jeszcze nie ma! Aczkolwiek w księgarniach już chodzą pogłoski że tym tytułem jest wielkie zainteresowanie)
A teraz Pani Aneto bez złośliwości, to o czym byś poczytać na tym blogu?
Pozdrawiam,
Majkel
No niestety, moje życie kręci się teraz głównie wokół pracy, projektów i wokół dalszego rozwoju 🙂 Piszę o tym, co mnie aktualnie dotyczy.
Bloger opisuje tematy, które mu aktualnie leżą na sercu, to naturalnie. Nie zawsze może to cieszyć wszystkich czytelników. Swego czasu bardzo lubiłam śledzić blog pewnej blogerki – bardzo podobał mi się jej styl i mocno utożsamiałam się z tym, co pisała. Jednak nasze drogi w pewnym momencie się rozeszły, ponieważ blogerka została matką, a więc jej blog w dość naturalny sposób z lifestylowego przerodził się w parentingowy. Dziecko ma przecudowne, czasem jeszcze do niej zaglądam… jednak to już nie to. Nie narzekam z tego powodu, tylko szukam miejsca, w którym znów dotknę osobiście interesujących mnie tematów.
Nie pamiętam już tak dokładnie pytań z ankiety i jak na nie odpowiadałam. Ale cały czas obstawiam przy jednym. Ja lubię z Tobą ćwiczyć, ale niestety nie umiem ćwiczyć na podstawie notatek, gazet czy zdjęć z opisem. I domyślam się, że włożyłaś w to masę pracę. Uwielbiam treningi video, gdzie dokładnie pokazujesz i mówisz jak wykonać ćwiczenia, a do tego jest mierzony czas. To jest super opcja.
Czekam z niecierpliwością na płytę nagrywaną we współpracy z Women’s Health 😉
Gdyby nie ostatnie akapity, uznałabym, że to bardzo pesymistyczny post. Podoba mi się Twoje podejście – z jednej strony starasz się być pozytywna, ale z drugiej dostrzegasz rzeczy takimi, jakimi one są i nie chcesz na siłę przekonywać się, że wszystko w życiu jest różowe.
Myślę, że warto mieć tę poprawke z tyłu głowy, ale nie traktować tego jako wyznacznik. Ja ostatnio staram się uczyć więcej życzliwości takiej w duchu. Nie popędzać nikogo w myślach, nie komentować, lżej jest wtedy i nastawienie ludzi inne 🙂
Marta, nie odczytalam tego, jako pesymistyczny wpis, raczej realistyczny. Podobno wlasnie optymisci (nie hurra optymisci, bo kazda przesada jest niezdrowa), otoz optymisci realistycznie oceniaja czekajace ich trudnosci. A wziecie pod uwage natury ludzkiej (tej prawdziwej) jest realizmem. A to wlasnie pomaga skuteczniej isc do celu. A nie topic sie w mzonkach. Pozdrawiam serdecznie Beata
Za zachowaniem ludzi zawsze się coś kryje, czasem brak poczucia własnej wartości. Gdy myślę o tym, jakoś mi lżej znosić zło. A tak praktycznie na co dzień warto być sobą, a fajni, wartościowi ludzi sami nas znajdą. Pozostałych trzymać na odległość kija 🙂
http://skarpetkiwswinki.blogspot.com
Pierwszy punkt jest dla mnie bardzo ważny w prowadzeniu bloga. Swego czasu myślałem o otworzeniu się na inne osoby – i w sumie nadal tego nie wykluczam – ale doszedłem do wniosku, żeby najpierw muszę mieć pieniądze, żeby im normalnie płacić. Inaczej nikt kto się nie zdeklaruje, nie będzie robić tego na 100%