Menu
Organizacja

Ogarnąć chaos – moja nowa organizacja czasu

Schrzaniłam na całej linii.

Ostatnie pół roku to totalny chaos.  Wszystko co robiłam, było źle: na ostatnią chwilę, po terminie, szybko, żeby się wyrobić. Całe moje uporządkowanie które kochałam, to, że potrafię pogodzić wiele rzeczy na raz – to wszystko jakoś się rozsypało i rozjechało, a ja nie potrafiłam tego pozbierać.

Wydawało mi się, że jeśli zrezygnuję z jakichś zadań to będzie lepiej – ale nie było. Nie dlatego, że dalej miałam za dużo; dlatego, że moja dotychczasowa organizacja czasu już w ogóle się nie sprawdzała, bo moje życie wyglądało inaczej.  A ja tego nie widziałam.

ORGANIZACJA CZASU – NIE JEST NA ZAWSZE

Długo dochodziłam do tego, co jest nie tak. Wróć: nie długo, ale bardzo długo. NIESAMOWICIE długo. Wkurzałam się, że się nie wyrabiam, płakałam, miałam dosyć i nie potrafiłam zrozumieć, dlaczego coś, co szło mi tak świetnie i co zawsze działało, teraz nie działa w ogóle.

W ciągu ostatnich 6-8 miesięcy bardzo dużo się zmieniło. Ba: tak naprawdę życie mi się przewróciło do góry nogami. Zmieniła się moja praca i priorytety, zmieniły się obowiązki i zaczęło się dużo projektów, które były dla mnie nowością. Stary system przestał działać, bo coś, co może i sprawdzało się w momencie, kiedy głównym źródłem zarobku była praca w duecie jako freelancerzy (a w moim przypadku konkretnie sprowadzało się to do zarządzania projektami, kontaktu z klientami czy pisania tekstów), teraz nie miało sensu i powodowało tylko, że tonęłam w lawinie kolejnych zadań, nie wyrabiając się z aktualnymi.

Najlepsze jest to, że ciągle brnęłam dalej, myśląc, że to moje lenistwo czy brak produktywności jest winą tego stanu rzeczy. Lenistwo. Przy pracowaniu od rana do nocy. Kurde, lenistwo.
Problem zaś był taki, że ciągle trzymałam się swoich starych, sprawdzonych sposobów.

OGARNĄĆ CHAOS – ZMIANY

Wreszcie zorientowałam się, że nie to we mnie jest problem, a w obecnym systemie, w którym się poruszam. Obmyśliłam kilka zmian, które mają mi pomóc w posprzątaniu bałaganu, który się zrobił i jak zwykle chcę się nimi z wami podzielić z dwóch powodów – po pierwsze, zawsze mnie to motywuje do działania, a po drugie – może komuś też się przyda.

  1. Wyznaczanie dni na daną czynność.
    Do tej pory pracowałam w określonym układzie dnia. Rano odpowiadałam na maile i załatwiałam najważniejsze sprawy, później zajmowałam się domem oraz kwestiami, które należało zrobić do 15, a popołudniami pisałam wpisy na blogi i nagrywałam filmy na kanał. W międzyczasie musiałam jeszcze iść na zajęcia, zrobić trening, ugotować obiad – no milion spraw, wiadomo.I to się w ogóle u mnie nie sprawdza. Ponieważ teraz zależy mi bardzo na promocji książki i mojej działalności w sieci, taki system nie ma sensu. Wieczorne i popołudniowe zmęczenie sprzyja temu, żeby odłożyć pisanie postu, nie opublikować czegoś i tak dalej. Dlatego zmieniam taktykę kompletnie i obecnie ustalam dni – każde z “motywem przewodnim”.
    Np. w środy i czwartki (przykład) tylko piszę wpisy, nawet na zapas i ogarniam bieżące sprawy – maile, umowy, studia. Nic więcej. Żadnych innych rzeczy, które skutecznie wybijały z rytmu pisania. Piszę więc kilka artykułów na raz zamiast jednego czy dwóch dziennie na bieżąco, jak do tej pory (dwa, kiedy ukazywały się jednocześnie na obu blogach). Tak samo jeden dzień będę miała od nagrywania treningów i jeden od nagrywania innych filmów. W te dni oczywiście nie piszę artykułów i tak dalej. Jeden dzień poświęcony na pisanie pracy magisterskiej… i tak dalej, i tak dalej.
  2.  Ustalanie 2-3 godzin w ciągu dnia na odpowiadanie na wiadomości
    Prawie wszystkie moje zlecenia i projekty załatwione są drogą e-mailową. To sprawia, że wysyłam dziennie ponad setkę maili… czasami więcej, czasami mniej. Słynę z tego, że odpowiadam prawie natychmiast (bo ciągle mam włączoną skrzynkę), ale to wcale nie jest takie dobre, zwłaszcza dla organizacji czasu.  Co chwila jakaś wiadomość wybija mnie z rytmu i sprawia, że potem trudno mi wrócić do tego, co robiłam. Dlatego od teraz chcę mieć 2-3 pory odbierania maili i odpisywania na nie: rano, w środku dnia i po południu.
  3. Robienie wszystkiego techniką Pomodoro
    Moja wtyczka do Chrome oparta na technice Pomodoro (20 min. pracy, 5 min przerwy) do tej pory działa znakomicie (kiedy ją stosuję – to ważny dopisek). Dodatkowo oprócz skupiania mnie na danym zadaniu, wtyczka blokuje facebooka, instagrama, youtube i moje ulubione strony, więc nie mogę na nie wejść, kiedy trwa moje 20 minut wykonywania działania. Ta wtyczka poprawiła moją produktywność bardzo znacznie, ale mimo to nie zawsze ją stosowałam  – czas to zmienić.
  4. Sen i odpoczynek to priorytet
    Praca kosztem snu i brak odpoczynku (bo przecież to moje hobby, więc nie mogę odpoczywać) doprowadziło do tego, że w pewnym momencie miałam dość (o czym pisałam tutaj). NIGDY więcej nie chcę dopuścić do takiego momentu. Mogę się spóźnić ze zleceniem, ale mam przespać 7 godzin. Obowiązkowo też przynajmniej 1-2 h odpoczynku w ciągu dnia (oczywiście zazwyczaj więcej, ale to takie absolutne minimum).

DO DZIEŁA!

Co mam więcej powiedzieć? Trzymajcie za mnie kciuki, a ja postaram się regularnie w Piątkach z Martą zdawać relację, czy system działa.  Ciągle szukam kolejnych sposobów na ulepszenie tej organizacji, bo nawet jeśli kochasz robić coś w życiu, to nie o to chodzi, żeby non stop pracować – prawda?

Prawda.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.