Pieniądze.
Godzą, kłócą, rozwiązują konflikty i je powodują. Z jednej strony wszyscy wiemy, że szczęścia nie dają, ale zawsze dobrze jest ich mieć więcej, niż mniej. Zwłaszcza takich odłożonych na czarną godzinę. Dlatego dzisiaj pokażę wam kilka moich trików na to, jak zarządzać kasą, żeby zawsze starczyło.
RAZ LEPIEJ, RAZ GORZEJ, CZYLI O MOIM BUDŻECIE
Mam już za sobą różne etapy finansowe. Jak prawie każdy student przeżyłam kiedyś momenty, w których w portfelu było 20 złotych do końca tygodnia, a dopiero wtorek (zdarzało mi się na pierwszym roku). Człowiek potrafił wtedy z niczego wyczarować posiłek, co z perspektywy czasu wydaje się być w sumie umiejętnością bardzo przydatną. Nigdy nie wiedziałam, że można tak wiele dni żywić się zapiekanką makaronową 🙂
Z drugiej strony, miałam także taki etap, kiedy obiektywnie zaczęłam zarabiać całkiem dużo jak na młodą osobę, ale ta kasa znikała w pięć sekund. Nie wiem, jak. Łatwiej było mi zarządzać pieniędzmi, kiedy miałam ich mało (patrz: 50 złotych), niż kiedy zrobiło ich się dużo (normalna wypłata). W każdym miesiącu obiecywałam sobie, że od teraz będę odkładać i kończyło się na niczym. Niby pieniądze były, ale gdyby nagle zdarzyła się jakaś sytuacja losowa, to byłabym w kropce, bo nie miałam żadnych zaskórniaków.
Najwięcej nauczyła mnie praca na swoim i freelancing. Od kiedy Patryk zrezygnował z etatu i podjęliśmy decyzję o wspólnej pracy w domu, musiałam z dnia na dzień zmienić myślenie o pieniądzach. W tym momencie już musiałam mieć oszczędności – bo co, jeśli nie byłoby zlecenia w ciągu miesiąca? Czynsz trzeba płacić. Jeść też.
Nie zawsze mi to wszystko wychodziło idealnie. Były miesiące gorsze i lepsze jeśli chodzi o finanse i dopiero teraz, po dwóch latach, jestem w stanie powiedzieć, że mam kontrolę nad tym, co mam w portfelu. Sukcesywnie odkładam jakąś część, inwestuję w nowe rzeczy i jednocześnie udaje mi się jakoś tak tym wszystkim zarządzać, żeby starczyło na wszystko i jeszcze można było sobie “kupić coś ładnego”.
A to wszystko udało mi się przez połączenie kilku działań na raz:
JAK MIEĆ WIĘCEJ
Po pierwsze – staranie się o to, żeby zarobki rosły.
W moim przypadku była to próba zarabiania z różnych źródeł. Nie ograniczałam się tylko do czekania na kolejne zlecenia i odświeżania maila, by zobaczyć, czy pojawiło się jakieś nowe zapytanie. W międzyczasie kiedyś sprzedawałam ubrania na allegro – najpierw kupowałam je w lumpeksie i jeśli były ładne i modne, to wrzucałam na aukcje, innym razem pisałam teksty copywriterskie, kolejnym proponowałam klientom nowe usługi, wysyłałam oferty, starałam się o stypendium sportowe, mimo tego, że już nie trenowałam (ale ćwiczyłam, by wystartować na Akademickich Mistrzostwach Polski i zdobyć podium, bo za to się dostawało stypendium).
Cały czas inwestowałam też w dwie rzeczy: wiedzę i moje miejsca w sieci. Im większym jesteś specjalistą, tym więcej masz szans na zarobek. Z kolei im lepiej się zareklamujesz, tym więcej osób do ciebie przyjdzie. Jeśli więc robicie cokolwiek swojego albo świadczycie jakieś usługi, zainwestujcie w dobrą stronę internetową i ciągle poszerzajcie swoją wiedzę.
Moje rady:
- nie ograniczaj się do jednego źródła dochodu i kombinuj – może masz jakieś hobby, na którym można zarobić po pracy na etacie, np. jakieś wyroby (rękodzieło), usługi związane z twoimi umiejętnościami?
- jeśli jesteś studentem, zorientuj się w zasadach przyznawania stypendiów. Czasami wystarczy trochę wysiłku i poprawienie dwóch ocen, żeby zyskać dodatkowe źródło dochodu.
- jeśli robisz jakieś produkty lub usługi, pamiętaj, żeby odpowiednio się wyceniać. Jeśli masz milion zapytań o wycenę, może czas podnieść ceny? Bardziej opłacalne są trzy duże zlecenia za większą kwotę niż pięćdziesiąt małych.
- pomyśl, czy w twojej sytuacji są jakieś możliwości przychodu pasywnego. Nie myśl, że skoro jesteś lekarzem czy prawnikiem, to nie jest to możliwe! Wojtek z Prakreacja.pl, prawnik, sprzedaje np. profesjonalnie sporządzone pakiety dokumentów. To pozwala mu siedzieć na plaży na Hawajach z drinkiem w ręku, a ktoś inny właśnie kupuje jego pakiet i dzięki temu Wojtek ma na kolejnego drinka 🙂
- jeśli pracujesz na etacie i nie widzisz żadnego sposobu na jakąkolwiek powyższą radę, może czas zainwestować w kolejne umiejętności, wiedzę i doświadczenie?
INWESTOWANIE
Inwestować można na różne sposoby. Pierwsze dwa już wam podałam: jedno z najważniejszych rzeczy to inwestowanie w siebie. Nie tylko dlatego, że rozwija nas to jako ludzi, ale też z czysto prozaicznego powodu – bo po prostu dzięki temu możemy zapewnić sobie lepszy byt.
Inwestujcie więc w swoją wiedzę, swoją promocję i oprogramowanie czy sprzęt, którego potrzebujecie do realizacji swojej pracy. Do tego chyba najtrudniej było mnie przekonać – za każdym razem, kiedy muszę kupić jakiś drogi przedmiot, który jest mi potrzebny, myślę najpierw 5 razy o tym, czy na pewno jest on tego wart.
I w 99 procentach przekonuję się później, że owszem.
Moje rady:
- inwestuj w wiedzę, ale nie bądź niewolnikiem kursów i szkoleń. Na rynku jest ich mnóstwo – żeby to miało sens, musisz wybrać te, które są ci NAPRAWDĘ potrzebne. Nie wszystkie. Lepiej się w czymś specjalizować, niż liznąć każdy temat i tak naprawdę nie wiedzieć nic.
- dobrą inwestycją jest strona internetowa, wizytówki, czas, który zainwestujesz w budowanie swojej reklamy w internecie. Nie da się ukryć, że w sieci najłatwiej się wypromować ze swoimi usługami.
- jeżeli twoja praca wymaga sprzętu czy jakichś rzeczy – inwestuj w nie. Nie kupuj najtańszych, to zawsze wychodzi bokiem – coś się psuje, niszczy, i dwa razy tyle wydajesz na naprawę.
- inwestuj w swoje bezpieczeństwo i swoją przyszłość. Jak? O tym w akapicie niżej.
INWESTUJ I OSZCZĘDZAJ
Ale te wszystkie działania wyżej – większe zarobki czy inwestycje – nic ci nie dadzą, jeśli nie pomyślisz o przyszłości, oszczędnościach i bezpieczeństwie finansowym. Brzmi nudnie i skomplikowanie, ale teraz dopiero widzę, że rzeczywiście takie poczucie bezpieczeństwa jest jednym z najważniejszych warunków do spokojnego życia. Nie trzeba mieć milionów: ale myśl, że w razie nagłej choroby masz na to pieniądze, albo że nie musisz się martwić o czynsz za miesiąc, bo na pewno będziesz miał z czego zapłacić – taka myśl jest warta dużo. Naprawdę.
Przekonałam się o tym sama, kiedy na wiosnę trzy podmioty spóźniały się z moimi przelewami na naprawdę duże kwoty, a ja zostałam z jakimiś 500 zł na koncie, czynszem do zapłacenia i wielkim stresem, bo miały być pieniądze miesiąc temu, a ich NIE MA. Nie życzę nikomu takiej sytuacji. Od tamtej pory poważnie traktuję kwestie oszczędzania i co miesiąc przelewam mniejszą lub większą kwotę na oszczędnościówkę. W tym momencie mam już sporo odłożone, dzięki czemu nawet jak przez kilka miesięcy ktoś się będzie spóźniał z wypłatą, to będę miała na życie.
Ale to jest kasa “w razie W”. Kiedy więc dostałam propozycję przedstawienia Wam sposobów na odkładanie na emeryturę, to dotarło do mnie, że nawet o tym nie myślałam. No bo kto normalny myśli o emeryturze w wieku 23 lat? (Chciałam napisać 22 – chyba nie mogę się pogodzić ze starzeniem się 😀 ).
Nie wiem jak wy, ale ja jakoś sceptycznie podchodzę do wizji swojej emerytury z ZUSu. I chociaż ciągle sobie mówię, że zacznę w końcu odkładać – na zaś, na dom, na jakieś oszczędności, to nie interesowałam się tematem. Stwierdziłam, że przy okazji doedukuję teraz siebie i Was. 🙂
Jednym z takich sposobów na oszczędzanie – i jednocześnie inwestycje na później są produkty związane z oszczędnościami emerytalnymi.
Jak oszczędzać na emeryturę?
Wiem. W wieku dwudziestu kilku czy trzydziestu kilku lat emerytura wydaje się być bardziej odległa, niż księżyc. Wydaje mi się, że warto jednak już teraz zorientować się, jakie mamy opcje do wyboru i co możemy zrobić, żeby w wieku 70 lat nie liczyć, czy nam starczy do pierwszego albo na leki.
Pokażę wam dwa sposoby na zabezpieczenie swojej przyszłości finansowej: IKE – czyli Indywidualne Konto Emerytalne i IKZE – Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego.
Inwestowanie IKZE
IKZE to jeden ze sposobów, żeby zabezpieczyć sobie swoją przyszłość w trakcie emerytury. Wpłacamy tam różne kwoty – zależne od kiedy i ile chcemy wpłacać – ale musimy pamiętać, żeby w ciągu roku nie przekroczyć limitu, który wynosi 1,2 krotność średniej krajowej, czyli 4866 zł.
Kiedy już uzbieramy sobie tam kwotę na porządne wakacje na Hawajach to możemy je wypłacić, ale pod jednym warunkiem – musimy skończyć 65 lat. Dodatkowo, to co wpłacimy, możemy sobie odliczyć od dochodów w danym roku (nawet do 1 557 zł).
Więcej o IKZE przeczytacie tutaj: klik
Inwestowanie IKE
IKE to inny sposób na odkładanie na emeryturę. Konto może założyć każdy, kto skończył 16 lat. Tak jak w IKZE, jak już uzbieramy na lot na Marsa, który był naszym marzeniem, to możemy wypłacić pieniądze. Musimy tylko skończyć 60 lat lub mieć 55 lat i już być na emeryturze.
Więcej o IKE przeczytacie tutaj: klik
Co warto wziąć pod uwagę, kiedy wybieramy IKE?
- limity ike 2016, czyli roczny limit wpłat w tym roku to 12 165 zł
- musimy wziąć pod uwagę koszt otwarcia
- wielkość pierwszej wpłaty
- opłatę za zarządzanie
- koszty wyjścia z produktu
Dobrą ofertę ma NN Investment Partners, gdzie nie ma opłaty za otwarcie ani kosztów wyjścia z produktu, a wielkość pierwszej wpłaty wynosi 50 zł.
PO CO OSZCZĘDZAĆ?
Ja naprawdę wiem. Emerytura w tym momencie to jakaś abstrakcja, prawda? Ale rzeczywistość wygląda tak, że lepiej odkładać sobie pomalutku i mając sześćdziesiątkę pojechać na hipisowską podróż do Stanów, niż liczyć każdy grosz na leki – bo nie ukrywajmy, podstawowa emerytura nie zapewni nam ani kokosów, ani nawet wycieczki do Czech. Nie wiem, czy starczy nawet na karmę dla naszych 40 kotów (bo widząc wasz entuzjazm na zdjęcia Nitki wierzę, że lubicie koty tak samo jak ja).
Jeśli chociaż trochę zainteresował was temat oszczędzania na “stare lata”, zerknijcie na ten wpis – KLIK – tam mądra głowa wytłumaczyła kwestię IKE i IKZE dużo bardziej profesjonalnie i jaśniej niż ja.
KROK PO KROKU
Dobrze. Więc to są moje aktualne sposoby na zarabianie, oszczędzanie i inwestowanie pieniędzy. Mam nadzieję, że będą dla Was przydatne i może komuś pomogą przy planowaniu domowego budżetu 🙂
Jeśli macie jeszcze jakieś ciekawe patenty – dajcie znać w komentarzach! Uważam, że dzielenie się taką wiedzą zawsze się przydaje i zwraca. 🙂
Pamiętajcie, jeśli ten cały wpis brzmi dla was jak zaklęcie abrakadabra – najlepszą metodą są małe kroki. W czasach, kiedy miałam dychę do końca tygodnia też nie ogarniałam ani tego, jak dobrze oszczędzać, ani nie wiedziałam, jakie są sposoby na dobre zarządzanie pieniędzmi. Krok po kroku wyrobiłam swój własny system, który na razie bardzo dobrze się sprawdza 🙂
Wpis powstał we współpracy z NN Investment Partners TFI