Niech ktoś mi wytłumaczy, jak to się stało – jeszcze przedwczoraj, kiedy się kładłam spać, zaczynał się październik, a teraz już przez okno wbija nam listopad?
Nie zaliczam października, po raz pierwszy chyba, do udanych miesięcy. Zazwyczaj jesienią mam mnóstwo motywacji, wszystko mi wychodzi i kocham tę porę roku, ale tym razem, było inaczej. Sparaliżowało mnie.
Wiecie, jak to jest, kiedy macie dużo nauki na różne przedmioty i nie wiecie w co ręce włożyć? Więc siadacie przed książkami i… odkładacie? Siedzicie na fejsie, odpalacie serial, robicie cokolwiek, tylko nie zaczynacie się uczyć, bo paradoksalnie, nie wiecie od czego zacząć?
To tak ostatnio wyglądało moje życie, tylko zamiast oglądać seriale i chociaż się wyluzować w tym czasie, siedziałam zestresowana albo leżałam i chlipałam. Serio. Wiem, brzmi żałośnie, ale tak było.
Pewnie, najlepiej byłoby kopnąć siebie w tyłek i po prostu zacząć cokolwiek, ale gdyby to było takie łatwe, to większość ludzi miałaby życie pełne sukcesów, a tak nie jest.
Najgorzej, że zamiast w takim wypadku odpuścić i chociaż odpocząć, to ten czas nierobienia spędziłam na stresowaniu się, więc ani nie popracowałam, ani nie odpoczywałam. Świetnie Marta, po prostu cudownie.
W końcu jednak wzięłam się w garść i obiecałam sobie, że listopad z pewnością taki nie będzie. W końcu to MÓJ MIESIĄC, nie?
NOWY CYKL – DAM RADĘ!
Bardzo lubię czytać takie wpisy u innych blogerek, więc pomyślałam, że może Wam spodoba się taki cykl u mnie? Z planami na kolejny miesiąc? Wiem, jakie to potrafi być motywujące, to raz, a dwa, pomyślałam sobie, że tyle piszę o organizacji czasu i spełnianiu marzeń, a sama nie mówię o tym, co robię, że może ktoś sobie pomyśleć, że jestem gołosłowna. Nie jestem 🙂 Poza tym Wasza reakcja na super-prywatny post z moimi dziwactwami uświadomiła mi, że chyba troszkę lubicie takie bardziej prywatne wpisy.
PLANY I CELE NA LISTOPAD
Mam cztery główne, duże plany:
Wypuścić moje plany treningowe na Codziennie Fit.
To mój pierwszy “produkt” i praca nad nim trwa już dobre pół roku jak nie więcej. Pracujemy nad nim tylko we dwójkę, z Patrykiem – sami robimy zdjęcia, ja opracowałam wszystko i napisałam “mini książkę” do tego (kilkadziesiąt stron), Patryk teraz jest na etapie składania tego wszystkiego w całość. Jest to mnóstwo pracy, ale czujemy, że było warto, mimo tego, że w pewnym momencie wydawało nam się, że to się nigdy nie skończy i to jest takie neverending story…. ale wreszcie pojawiła się jakaś nadzieja na ukończenie wszystkiego. Trzymajcie kciuki, żeby nie było żadnej nieprzyjemnej niespodzianki nagle.
Dokończyć Projekt X.
Dobra, wiem, że nazwa brzmi jak jakaś super wielka tajemnica, ale trochę tak jest. Nie chciałam w nagłówku pisać dokładnie, o co chodzi, bo jeszcze sama w to nie wierzę i boję się o tym mówić. Ale do końca miesiąca muszę oddać książkę. Tak, piszę książkę!!!!!!
Sama naprawdę w to nie wierzę, nie mówię jeszcze o tym głośno, ale pomyślałam, że chociażby ze względu na tematy tu poruszane, lepiej będziecie traktować moje rady odnośnie organizacji czy spełniania marzeń, jeśli będziecie mieli świadomość, że ja naprawdę swoje spełniam.
Oficjalnie jeszcze nie podaję nigdzie tej informacji, pewnie prędzej czy później pojawi się na Codziennie Fit, bo to tych tematów będzie dotyczy moje “dzieło”. 🙂 Wszystko brzmi surowo, jak teraz to czytam, ja naprawdę mega się jaram i piszczę za każdym razem jak o tym mówię, ale nie chcę się cieszyć na wyrost, chociaż teoretycznie umowa jest podpisana i wszystko jest zaklepane. Ale wiecie jak jest. Tylko spokój nas może uratować, zwłaszcza, że deadline blisko i muszę spiąć tyłek. 😀
Zacząć robić cokolwiek z pracą magisterską.
… ponieważ nie robię kompletnie nic, a planuję zakończyć studia w terminie. 😀
Do swojej pracy muszę zrobić badania, blokuje mnie fakt, że nie wiem, czy dobrze sama ustaliłam zasady, a jakoś mi z promotorem nie po drodze… ale to tylko wymówki i wiem, że muszę kopsnąć się na konsultacje i chociaż ZACZĄĆ. Bo będzie kiepsko.
Trening w Warszawie
Jako Codziennie Fit (ach, ta schizofrenia!), spotykam się 26 listopada z czytelnikami w Warszawie na wspólnym treningu. Jeżeli chcecie wpaść, zapraszam -> zapiszcie się tylko TUTAJ, żebym wiedziała, ile osób się spodziewać i jaką salę rezerwować.

Ponieważ zdaję sobie sprawę, że niektórzy nie są zainteresowani fitnessem, a często piszecie mi, że chcielibyście mnie poznać, po treningu będzie czas na rozmowy i tak dalej, można więc przyjść po treningu i wtedy sobie pogadać.
Nie chciałabym robić do tego osobnego wydarzenia, więc po prostu obserwujcie w miarę możliwości na fejsie co się dzieje, na pewno podam dokładne godziny i wspomnę jeszcze o tym w Piątku. Jeśli nie bierzecie udziału w samym treningu to nie dawajcie “biorę udział”, bo chodzi mi o rzeczywistą liczbę osób, która będzie na sali. 🙂
I w międzyczasie…
W międzyczasie oczywiście normalnie pracujemy jako Brandburger (chociaż mamy już zabukowane terminy do końca roku prawdopodobnie), a ja muszę na bieżąco uczyć się na zajęcia, bo nie zdam – serio. Do tego jeszcze regularne treningi + reszta spraw, więc harmonogram mam napięty, ale ciągle się pocieszam, że dam radę, bo po pierwsze, kto jak nie ja, a po drugie, to tylko ostatni taki napięty rok i potem już będzie lepiej. Wszystkie zaciśnięte kciuki się przydadzą, uwierzcie mi 🙂
Moje małe plany
Mam też listę małych planów, które chcę zrealizować:
- przeczytać 1-2 książki dla przyjemności (powieść) i 1-2 książki typowo z mojego zakresu zainteresowań (sport/odżywianie);
- iść do kina (mam kilka filmów w planie i nie wiem, który wybrać!);
- wyłączać komputer i internet przynajmniej 45 minut przed snem;
- udoskonalić metodę organizacji;
- publikować 3 razy w tygodniu na MP (i robić swoje zdjęcia, koniec ze stockami!)
Dobra. Więc to są moje plany na listopad. 🙂 Mam nadzieję, że Wasze kciuki i sam fakt upublicznienia tego sprawi, że wyjdę ze swojego paraliżu i po prostu zacznę działać! Jeśli macie jakieś plany, też możecie się podzielić nimi w komentarzach – zawsze to jakaś motywacja, prawda?
Gdy przeczytałam posta, wpadłam w tak głęboki szok, że musiałam iść pod prysznic się ogarnąć.
Jedna z moich ukochanych blogerek, tego samego dnia zaczęła identyczny cykl jak ja na swoim blogu. <3 <3 <3
I potwierdzam, to motywuje, ale też pomaga ogarnąć konkretniej nasze cele i zorganizować je (bo są takie osóbki jak ja które rzucają listami to-do bo im się nie chce xD).
Życzę powodzenia i czekam na post z rezultatami 😉
Te cykle są świetne! Mnie bardzo zainspirowała Ania z http://www.niebalaganka.pl 🙂 Ona świetnie prowadzi ten cykl o planach 🙂
Anię uwielbiam czytać, ale nie wszystko 😀 zazwyczaj znajduję w nowych postach coś co mnie zainspiruje albo się przyda i jazda 🙂 no, ale trzeba też wziąć się za siebie a nie tylko czytać, racja? 😀
Wielkie gratulacje Marta!!! 😀 a z tego co pamiętam to już kiedyś w którymś komentarzu pisałam, że piszesz tak ciekawie i po prostu fajnie, że super by było, gdybyś napisała kiedyś książkę 🙂 po prostu WOW! WOW! WOW! , nie mogę się już doczekać 😀 szczerzę się teraz do ekranu, bo ostatnio z motywacją u mnie naprawdę kiepsko, ale jak widzę że tyle robisz, to działa to na mnie jak porządny kopniak motywacyjny 😀 ten październik to ogólnie jakiś dołujący był chyba w tym roku, też miałam podobnie, bo przez to, że ciagle zamartwiam się pewną sytuacją która w żadnym stopniu nie jest zależna ode mnie, ale jednak cała ta bezsilność jest okropna, to przez cały miesiąc nie zrobiłam kompletnie nic 🙁 niestety dalej nie wiem jak to się wszystko potoczy, ale postaram jakoś wziąć się w garść, tym bardziej widząc, ile sama masz planów jest mi wstyd że tak się lenię 🙂 pozdrawiam i życzę lepszego miesiąca niż poprzedni 🙂
pomyśl sobie, listopad będzie nasz, Julia 😀 Dajesz też! Zrób sobie listę planów i działamy obie!
Mam taką nadzieję 🙂 tym bardziej że możliwe (chociaż nie pewne) jest że już za kilka dni cała ta sytuacja się rozwiąże, a nawet, jeśli nie, to i tak mam już dość takiego “bylejakiego” nastawienia w stylu “wszystko mi jedno”, więc zaczynam działać 🙂
Mocno trzymam kciuki za Twoje plany i już biorę się za organizację moich 🙂
Listopad będzie nasz! 😀
O Boże! O Boże! O BOŻE! MARTA PISZE KSIĄŻKĘ!!! AAAA!!!! W KOŃCU! NARESZCIE! WIEDZIAŁAM! TO BYŁO ZAPISANE W GWIAZDACH!!! <3 <3 <3
Martuś, tak się cieszę! Ten wpis spadł mi z nieba i uderzył we mnie całą Twoją zawziętością, żeby się już ogarnąć. Jak Ty to Kobieto robisz, że wiesz kiedy potrzebuję takiego kopniaka?? Cały październik łaziłam bez celu, było mi wszystko jedno co robię, co jem itp. itd. A tu co? Marta pisze, że pora się ogarnąć! Powiem Ci, wyczucie czasu to Ty masz…. 😀
Jestem jednocześnie mega zmotywowana, ale i mega zawiedziona, bo tak bardzo bym chciała się z Tobą zobaczyć w Warszawie, żeby zobaczyć, czy w rzeczywistości jesteś tak pozytywnie zakręcona, jak na swoich blogach, niestety nie mam takich możliwości *szloch szloch*.
Ale to nieważne. Ważne, żebyś NIGDY, ale to NIGDY nie przestawała motywować nas – wiernych i oddanych czytelników, ale i siebie, bo ta energia, którą przekazujesz wszystkim w swoim otoczeniu, jak i na blogach jest NIE Z TEJ ZIEMI!
Buziaki, Zuza 🙂 :*
Zuza, dzięki za taki entuzjazm! To mega miłe!
Powiedz mi, dlaczego spotkanie jest niemożliwe? Bo w Warszawie?
Buziaki!
Ja zacznę chyba samatorów sobie pisać takie plany niestety nie są tak ambitne interesujące jak wasze 🙂 ale.mocno trzymam kciuki żeby się wszystko udało z wielkim sukcesem :-*
Otóż jest niemożliwe, ponieważ z racji, że mam tylko 15 lat wątpię, żeby udało mi się namówić moich rodziców na trening w Warszawie, do której mam ok. 100 km :(( Rozumiem ich całkowicie, też bym się bała puścić swoją 15-letnią córkę w “daleki świat”. Ich praca nie pozwala też im zabrać mnie do stolicy, ze względu na duużo roboty i brak czasu. Także ta opcja też odpada. Bardzo mi przykro, ale wierzę, że dla innych, którzy będą mogli się z Tobą spotkać, będzie to wspaniałe przeżycie! Będę Was wspierać duchowo 😀
Ja też się im nie dziwię 🙂 Pytam, bo mam zamiar zorganizować takie spotkania też w innych miastach 🙂
Jestem za!
Super, że piszesz książkę i super ambitne plany – trzymam mocno kciuki:)
A co do jesieni tegorocznej – mam dokładnie tak samo. Dołek, stres, stres, dołek. Trzeba się wziąć w garść. Planowanie pomaga na pewno. Ja próbuję też serio wyluzować i nie wymagać od siebie tak dużo. Dlatego podoba mi się lista Twoich małych planów. Jest bardziej na wyluzowanie i dla Ciebie.
Ja ciągle uczę się nie wymagać od siebie za dużo. Dzisiaj próbowałam bez wyrzutów sumienia poczytać książkę dla przyjemności przez pół dnia! A później nawet spróbowałam trochę medytować i mam plan codziennie znaleźć chwilę na wyciszenie. Zobaczymy na ile starczy mi do tego energii i samozaparcia…:) Bo to nudne jest! Ale może pomoże na ciągły stres. Zobaczymy!
O tak, wymaganie za dużo też jest złe i też się tego uczę, stąd właśnie te małe plany. Wierzę też, że jak teraz ruszę do działania i zacznę znów być bardziej zorganizowana, to i na odpoczynek znajdzie się wystarczająca ilość czasu. Bardzo dużo tracę czasu bezczynnie się martwiąc, stresując, dołując, scrollując fejsa. Muszę wskoczyć znów na właściwe tory – właściwie od teraz 🙂
Tym bardziej trzymam kciuki za ogarnianie życia! Organizuj się i odpoczywaj z głową:)
Fejs to zło niestety – każdy ma z tym problem! Pozdrawiam!
Gratuluję, świetnie, że spełniasz swoje marzenia i realizujesz swoje cele. Czasem, gdy tego za dużo to jest się ciężko ruszyć z miejsca, bo tak jak piszesz – nie wiadomo gdzie wystartować, ale myślę, że jesteś tak ogarniętą dziewczyną, że sobie ze wszystkim poradzisz! Powodzenia!
Dzięki Ania! Twoje słowy przyniosły trochę otuchy dla mnie 🙂 Pozdrowienia!
Trzymam kciuki za wszystkie! Zwłaszcza za magisterkę – ja rodziłam swoją w bólach stanowczo za długo 😉
Powodzenia żeby wszystko udało się sukcesem. MOŻE zacznę prywatnie wypisywać sobie takie 3,4 najważniejsze cele na miesiąc 🙂 szkoda ze nie będą tak interesujące jak wasze :’) ale może kiedyś będą
Daj spokój, każde cele są interesujące. W tym miesiącu mi się nałożyły ciekawe rzeczy, ale zazwyczaj? Skończyć projekt, zdać egzamin, normalne rzeczy 😀
Gratuluję przede wszystkim ODWAGI! Zdolna jesteś, ale napisanie i wydanie książki to już ogromne wyzwanie 🙂
Praca magisterska i obrona, lepiej nie odkładać na późniejszy termin. Czas potrafi rozciągnąć się jak guma i to co planowałaś za dwa miesiące realizujesz po roku dwóch latach.
Cykl cudowny 🙂 nic tak nie motywuje jak czytanie o planach i namaca;ny dowód, że komuś udaje się je zrealizować. Myślałaś może o rozpisaniu listy Before I die?
Już więcej niż połowa za mną, więc chyba nie będzie tak źle :)Magisterki nie mam zamiaru odkładać, chciałabym zdać w 1 terminie 🙂
Robiłam już kiedyś taką listę, pewnie teraz musiałabym ją zaktualizować, ale proszę:
http://www.martapisze.pl/2014/08/cos-co-powinienes-zrobic-bucket-list.html
Właśnie skończyłam planować “plany” postów i w moich podsumowaniach znajdą się plany na kolejny miesiąc 😀 I też mnie zainspirowała niebalaganka.pl! 😀
Jeśli chodzi o mnie to generalnie plany uczelniane i spotkania z rodziną, bo ostatnio to zaniedbałam. 🙂 A takżr ogarnięcie trochę bardziej swojego odżywiania i jakichś treningów. 🙂
Od października zaczęłam studia i kompletnie nowa sytuacja wywołała chaos i dezorganizację w moim życiu. Powoli zaczęłam się przyzwyczajać, ale przypałętało się przeziębienie i znowu spadek formy. Mam nadzieję, że w listopadzie już wyjdę na prostą i ogarnę rzeczywistość.
Ja u siebie wprowadziłam wyłączanie Internetu 30 min przed i przez cały miesiąc zawaliłam 2-3 razy, więc nie jest źle, a przestałam zasypiać z telefonem w ręku 🙂
Ja w ogóle unikam telefonu na wieczór, i wyłączam wifi na noc 🙂 Podobno tak zdrowiej i mniej zaburza to sen 🙂
Życzę wytrwałości w celach i gratuluję. Sama muszę się zmobilizować z systematyczną nauką w listopadzie, bo inaczej nie wyrobię i nie zdam 😉
Ale super, że wychodzi Twoja książka! W tym wieku to ogromny sukces. Życzę wyjścia z chwilowego dołka – czasem musi się taki pojawić nawet u najbardziej zorganizowanych:) Listopad na pewno będzie lepszy. Ja mam jedno postanowienie na kolejny miesiąc (jedno dlatego, żeby je na pewno spełnić) – kupić karnet do szkoły jogi i wreszcie zacząć chodzić! Wiem, że mi to niesamowicie służy, lubię to i dobrze się po jodze czuję, tylko po długiej przerwie ciężko ruszyć tyłek z łóżka… Ale teraz już na pewno wyjdzie. Listopad to dla mnie miesiąc aktywności fizycznej 😀
Książka, super. Na pewno będzie świetna. Niczym się nie przejmuj, na pewno ogarniesz wszystko. Każdy ma słabsze dni, grunt to w końcu ruszyć na nowo małymi kroczkami 🙂
Trzymam kciuki za realizację planów. Ja w październiku miałam trochę podobnie, ale z motywacją patrzę na listopad. Czuję, że idzie nowe, lepsze 🙂 Buziakiiiiii
strasznie Ci zazdroszcze!!! <3 <3 <3
i megaśnie się cieszę!!! :))))
Mnóstwo planów, trzymam kciuki. I gratuluję książki, coś przeczuwałam, że właśnie o to chodzi 😉 Nie mogę się doczekać!
Hej Marta! Od dłuższego czasu śledzę Twój blog i wiele razy jesteś moim wsparciem. Wracając do Twojego wpisu. Pamiętaj, że nawet taki “super bohater organizacji czasu” jak Ty może mieć gorszy czas! Jestem osobą bardzo niezorganizowaną, ale lubię mieć wszystko zaplanowane gdzieś tam z tyłu głowy i wiesz co? Jest taka pułapka, w którą wchodzę często i Tobie właśnie też się to zdarzyło. Nie przejmuj się :* Pułapka ta jest taka sprytna, że to my wpadamy w nią na własne życzenie wcale tego nie chcąc. Bierzemy na siebie za dużo spraw i planów, bo czemu nie? Bo przecież kiedyś potrafiłam więcej, bo.. no bo… Marto! Priorytety na pierwszym miejscu i pewne podpunkty nie są priorytetami choć nam się tak wydaje. Lubie Twoje stwierdzenie, że świat się nie zawali jak czegoś nie zrobimy. I tak właśnie jest! Mamy jeszcze trochę lat w swoim życiu i możemy pewne rzeczy przełożyć, bo inaczej wpadniemy w pułapkę ciężkiego bagażu planów i rzeczy do zrobienia. Nawet jak je poukładamy, to czas nam pomacha palcem przed nosem, że musimy się sprężać i w końcu usiądziemy na środku pokoju i się rozpłaczemy. Jest tyle do zrobienia, ale nauczyłam się,że powinnam brać na siebie tylko taki ciężar, który rzeczywiście będę w stanie unieść bez niczyjej pomocy. Niby banalne, ale uświadomienie sobie tego zupełnie zmieniło moje podejście do zadań jakie sobie wyznaczam. Jeśli wiem, że coś mogę nie zdążyć zrobić w jakimś czasie, to po prostu biorę te sprawy, które bankowo załatwię. ŚWIAT JESZCZE SIĘ NIE ZAWALIŁ :* Udanego Listopada i sukcesów.
Plany ah ten plany 😉
najbardziej podoba mi się zdanie z wyłączeniem komputera na 45 minut przed snem 🙂 Bo komputer to sama Ja wyłączę, ale z telefonem oj może byc ciężko 🙂 Chociaż, mam na to pewien patent, po prostu kładę telefon przy oknie, gdzie łóżko leży po przeciwnej stronie, nastawiam budzik i jak wiem, że on sobie już tam leży mnie wstać z ciepłego łóżka nie będzie się chciało 😉 !!! miłego dnia
bozza
itsbeenbozza.blog.pl
Wow, niezłe plany, nie będziesz musiała się przy okazji rozdwoić? ;p Podziwiam 🙂 A ja myślałam, że mój plan związany z przygotowaniem się na luty do certyfikatu IELTS to dużo… -_- Chylę przed Tobą czoła, i mega zmotywowana sama biorę się ostro do roboty!
ojezu, ja mialam to samo >_< nie wiem cos z tym pazdziernikiem bylo nie tak – moze dlatego, ze tak padało w chuj. W sumie czlowiek jakos sie zblokował. Ja miałam taką okropną blokadę, parę planów i deadlinów na głowie a mimo wszystko była straszna dupa. Nic. Zero. Od paru dni czuję jak wracają mi siły witalne i psychiczne i też wierzę, że listopad będzie już miszcz. Żeby przełamać monotonię, brzydką pogodę i ogólny zastój umówiłam się do fryzjera, na jakąś mocniejszą metamorfozę – co u mnie jest niezłe, bo u fryzjera byłam 3 razy w życiu a sama jestem typem mysich włosów zebranych w kucyk.
W ogóle mega jaram się książką!!! Już myślałam, że odłożyłaś to chwilowo na czas bliżej nieokreślony przez nawał innych obowiązków, ale już się ustawiam w kolejce do kasy!
Czytam Twojego bloga juz od dłuzszego czasu ale nigdy nie komentowałam. Dopiero po przeczytaniu tego posta uświadomiłam sobie jak wielką motywacja dla mnie jesteś. Dzięki Tobie za każdym razem kiedy mam wrażenie ze nie dam rady albo z czyms nie zdąże myslę sobie “Jak to? Marta daje rade mimo że ma o wiele więcej do zrobienia a ja nie dam rady?” Jesteś dla mnie mega pozytywną inspiracją a Twój blog daje mi kopa do działania 🙂 Dziękuje!
A ja się muszę w końcu kopnąć w tyłek i zacząć uczyć systematycznie na moich studiach marzeń. Jestem na pierwszym roku i właśnie rozpoczęłam studia, o które na prawdę zawalczyłam, gdyż pisałam odwołanie w sprawie miejsca na nich i się dostałam. Ciągle sobie powtarzam, że studia to okres, który trzeba wycisnąć do samego końca. Jednak jest to bardzo trudne, gdy w liceum uczyło się tylko na sprawdziany dwa dni wcześniej, a teraz teraz wszystko trzeba ogarniać na bieżąco. I jest to cholernie frustrujące, gdy nie wychodzi. A na dodatek mam basen 10 minut dalej, gdzie karnet to koszt około. 200 zł na więcej niż pół roku dowolnej ilości wejść, a ja nadal go nie mam 🙁
Ja muszę wziąć się ostro do nauki i nadrobić trochę zaległości w słownictwie (studia językowe). Dodatkowo ćwiczyć regularnie, nie podjadać słodyczy, przeczytać jakieś książki dla przyjemności i zacząć pisać licencjat.
Październik też zawaliłam, bo strasznie ciężko wracało mi się na studia po roku dziekanki. Ale już czas najwyższy dojść do siebie i być systematycznym !
Trzymam kciuki za Ciebie i za siebie 🙂
Gratuluje bloga. Bardzo fajnie sie go czyta i zapraszam na mojego 😉 http://annaita90.blogspot.com
Piona! Październik był najgorszym i najtrudniejszym miesiącem tego roku – milion spraw i problemów i, właśnie, do tego uczucie sparaliżowania (które idealnie nazwałaś)… Więc też mam spore plany na listopad (których nie wypełniłam wcześniej) i liczę na to, że ten okaże się dla mnie łaskawszy i łatwiej będzie spinać te poślady;) Gratuluję książki!:)