Menu
Motywacja i marzenia

Jak powinno wyglądać TWOJE życie?

Ania zawsze była grzeczną córką. Dobrze się uczyła, nie wychodziła ze znajomymi po godzinie 22 i przed osiemnastką nie piła piwa, bo nie chciała rozczarować swojej mamy. Kiedy rodzice zdecydowali, że chcą mieć za córkę panią doktor, Ania grzecznie kiwnęła głową i złożyła papiery na odpowiednią uczelnię. 

W trakcie studiów miała depresję, bo za nic nie chciała zostać lekarzem, ale kiedy powiedziała o tym ojcu, prawie dostała po tyłku. Skończyła studia, dostała pracę w szpitalu. Ania nawet przez chwilę nie była szczęśliwa.

Niektórzy mówią, że to życie pisze nam scenariusze. Niekoniecznie. Czasami piszą je nam inni ludzie, a my, jak te potulne owieczki, w ogóle go nie czytając bierzemy tak, jak leci. A potem żyjemy życiem. Czyim? Na pewno nie swoim.

SZTUKA WYBORÓW

Zauważyliście, że często coś powinniśmy? Powinniśmy skończyć studia, powinniśmy mieć odpowiednią pracę, powinniśmy wziąć kredyt na dom i iść na swoje, powinniśmy mieć dzieci, powinniśmy chodzić do kościoła, kiedy jesteśmy starzy, bo przecież – co innego nam zostało?

Rodzice, bliscy, znajomi, nieznajomi – ogólnie rzecz biorąc, społeczeństwo – daje nam do ręki plik arkuszy, w których mamy szczegółowo i w punktach  – jak dla idioty – rozpisane jak ma wyglądać nasze życie. Jakie etapy mamy przeżywać krok po kroku, na jaki kierunek powinniśmy iść, gdzie powinniśmy mieszkać i z kim powinniśmy się związać. Rozplanowali nam prawie wszystko: nawet starość, bo przecież jak jesteś stary, to powinieneś chodzić o lasce, słuchać Radia Maryja i drzeć się na dzieciaki biegające po podwórku. Powinieneś jeździć tramwajem o siódmej rano bez całkowitego celu i kupować w Biedronce kruche ciasteczka dla wnucząt.


Sztuka życia polega na tym, żeby ten plik kartek wywalić. Nie za siebie, bo będzie cię to prześladować: wywalić w ogóle. Do śmieci. Do spalenia. Na wysypisko, na które nikt nigdy nie zajrzy.
A potem trzeba usiąść przy biurku, zaparzyć sobie herbaty i zastanowić się: jak moje życie ma wyglądać?

COŚ ZA COŚ

Oczywiście, że rozpisanie marzeń na kartce, założenie butów i powiedzenie ludziom, że masz głęboko w poważaniu ich scenariusz nie jest łatwe. Ba: jest piekielnie trudne. Co więcej: podążanie scenariuszem, który sam sobie napiszesz jest cholernym wyzwaniem, które grozi paroma – o ile nie kilkudziesięcioma – upadkami. Będziesz musiał wstać, otrzepać się i iść dalej. Wstać, otrzepać się i znów ruszyć w drogę. I tak bez końca. Ale w końcu ci się uda.

Wiesz dlaczego jestem pewna, że się uda? Bo ludziom z pasją się udaje. Bo ludzie, którzy naprawdę chcą i którzy wkładają dużo pracy w to, żeby dopiąć swojego celu, osiągają sukces. Bo chociaż rodzice się na początku gniewają, ludzie wyśmiewają, a najbliżsi znajomi odwracają to potem się okazuje, że BYŁO, DO JASNEJ CHOLERY, WARTO. Bo zaczynasz żyć swoim życiem, tak, jak chciałeś.

To nie jest tak, że teraz nie ma warunków i musisz iść na ten kierunek, bo po innym nie ma pracy; to nie jest tak, że nie możesz teraz zrobić czegoś innego i się przekwalifikować: wszystko zależy od ciebie. Od tego, czy pokonasz strach. Bo istnieje mnóstwo przykładów ludzi, którzy postawili pierwszy krok nie wiedząc, czy tam, gdzie idą, jest dziura czy droga. Ale chcieli i się starali.
I okazało się, że był tam stabilny asfalt.

W OSTATECZNYM ROZRACHUNKU

Kiedy mówię takie rzeczy, ludzie zwykle prychają z niedowierzaniem: łatwo się mówi! Pewnie, że tak. Oczywiście, że o wiele łatwiej stać na mównicy i zaganiać do spełniania marzeń. Mam 20 lat i na pewno nie znam wielu mądrości życiowych, ale jednego zdążyłam się już nauczyć: że życie jest naprawdę tylko jedno i że bardzo, ale to bardzo łatwo je stracić. Ot, wystarczy, że z dnia na dzień coś się stanie z twoim zdrowiem. Możesz nagle zachorować, wpaść pod samochód, ulec wypadkowi. Nie zdarza się? Zdarza. A że nie dotyczyło do tej pory ciebie?
Nigdy nie mów nigdy.

NIE BĄDŹ IGNORANTEM

Nie chodzi mi o to, żeby przestać słuchać swoich rodziców czy przyjaciół, bo “przecież nikt nie będzie kierował twoim życiem“: nie. Nie możesz być dumnym, butnym dupkiem, który ma gdzieś zdanie wszystkich, bo przecież wie lepiej i sam będzie układał swoje życie. Pokora też się przydaje w spełnianiu marzeń. Rad słuchać trzeba. Tych dobrych i złych. Wskazówek też. Ale brać je pod lupę: czy rzeczywiście to jest coś, co chciałbym zrobić? Czy to droga, którą chcę podążyć?


Niektórzy mówią, że teraz to już za późno. Że czegoś nie można zrobić, bo już się nie da. Uwierzcie mi: DA SIĘ. Słyszałam kiedyś historię o 52-latku, który nauczył się programowania i teraz z tego nieźle żyje. Znam historię mężczyzny, który pracuje 50 dni w roku, a przez resztę sobie beztrosko bimba. Nie dlatego, że się urządził albo miał bogatych rodziców. Dlatego, że zrobił pierwszy krok. A potem już poszło.

Z pasji naprawdę da się wyżyć. Trzeba chcieć i trzeba mieć pomysł. Potem samo już idzie. MUSISZ CHCIEĆ. Musisz pracować. Czasami zapierdzielać, czasami się nie wysypiać… ale przynajmniej na swoich warunkach. Pewnie, że brzmi bajkowo. Oczywiście, że to bardzo idealistyczne. Może trochę naiwne.

Ale prawdziwe. Jestem o tym przekonana.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.