Menu
Ludzie

Kobieta kobiecie wilkiem, czyli dlaczego dziewczyny się nienawidzą?

Gdyby na świecie Oskary rozdawane byłby naprawdę sprawiedliwie, wszystkie trafiłyby do kobiet. Co do jednego. Głównie dlatego, że w porównaniu z nimi, nawet mój kot, który co pięć minut prosi o jedzenie i udaje, że jak zaraz nie dostanie mięsnych kawałeczków polanych sosikiem to umrze z głodu, nie potrafi tak dobrze grać.

Bycie kobietą jest niezwykle ciekawe.
Z jednej strony jesteś obdarzona czułością, empatią, potrafisz wstać o szóstej, żeby zrobić ukochanemu kanapki i wzruszasz się, kiedy na filmie on wyznaje jej miłość przy świetle księżyca i soundtracku z Adele, z drugiej strony, kiedy tylko możesz, automatycznie wysuwają ci się szpony i robi się z ciebie wredna jędza.
Na przykład wtedy, kiedy twój chłopak mówi, że jakaś dziewczyna jest ładna.
Albo wtedy, kiedy tej ładnej coś wychodzi. A tobie nie.

GDYBYM MIAŁA TAKI MAKIJAŻ, TO TEŻ BYM TAK WYGLĄDAŁA!

Jeden z moich ulubionych, kobiecych tekstów – dostępny prawie pod każdym pięknym zdjęciem jakiejś aktorki, koleżanki-modelki, albo dziewczyny, która zostaje uznana przez grono kolegów za atrakcyjną. Z jakiegoś powodu niektóre kobiety NIE MOGĄ PRZEŻYĆ, że istnieją inne ładne dziewczyny.

Tak naprawdę, na pewno nie są w rzeczywistości takie piękne. Z pewnością to Photoshop, makijaż, fryzura, profesjonalna makijażystka, ubranie, pieniądze albo filtr na Instagramie, bo to przecież NIEMOŻLIWE, żeby ktoś był po prostu ładny ot tak i jeszcze miał czelność robić sobie zdjęcie, żeby inni go widzieli. Bo, oczywiście, kiedy my robimy zdjęcie, to bardzo spontanicznie, ale kiedy zdjęcie robi piękna kobieta, to na pewno po to, by inni ją podziwiali. NA PEWNO.

Śmieszy mnie też, kiedy kobiety piszące lub mówiące takie komentarze zapierają się, że wcale nie mówią tak z zazdrości, tylko po prostu wyrażają swoje zdanie. Ooooooczywiście. Wszyscy wam wierzymy.

CO ZA ZDZIRA!

Podwójne standardy – coś, co denerwuje mnie najbardziej. Nikt się nie złości na mężczyzn, że kochają wysokie szpile, krótkie spódniczki i seksowne stroje i bywa, że oglądają zdjęcia tak ubranych kobiet ( co ja się oszukuję, nie bywa, tylko na pewno oglądają): to jest uważane za normalne. Ale kiedy dziewczyna wrzuci zdjęcie w mniej lub bardziej seksownej pozie, ubierze mniej lub bardziej zadziorne rajtki na nogi, przywdzieje krótką miniówkę albo będzie jej – co za nieszczęście! – widać kawałek piersi, to zaczyna się jazgotanie.

Co za zdzira! Jak można się ubierać, jak prostytutka? Co za wyzywający strój! Blablabla. Zawsze to samo. Najciekawsze zaś w tym wszystkim jest to, że w 90 % autorami tych tekstów są… inne kobiety.

Tak, jakby ta krótka spódniczka, dekolt, wypięty tyłek w czymś przeszkadzał i niszczył dzień. Tak, jakby fakt, że na świecie istnieją inne atrakcyjne kobiety oprócz nas był taki straszny, że nie możemy go przeżyć. Tak, jakby żadna z nas – z ręką na sercu, bez jaj – nie ubrała się nigdy trochę bardziej seksownie dla swojego lub też nie swojego faceta.
I wtedy jakoś my nie jesteśmy zdzirami. Ale każda inna kobieta – tak. Co za bezsens!

Umówmy się: ja bym nie wrzuciła zdjęcia siebie w bieliźnie na instagram z wypiętym tyłkiem i ustami jak dziób kaczki, ale nie mam nic przeciwko dziewczynom, które tak robią. Ba – ja niektóre z nich obserwuję, bo często są to jakieś amerykańskie trenerki, które mnie motywują do działania. Krótka spódniczka nic mi nie zrobiła, więc czemu mam się czepiać jej właścicielki?

A rzucanie się, zwłaszcza przy facecie i święte oburzanie, że jakaś laska wcisnęła się w lateks, nie wygląda zbyt dobrze. Serio. To, że nazwiesz kogoś zdzirą, bo się ubrał kuso, nie świadczy źle o nim, tylko o tobie. Taka prawda.

PEWNIE MA SUKCES PRZEZ ŁÓŻKO

Mówi się, że to ludzie ogólnie są zazdrośni, ale gdy przypominam sobie wszystkie niemiłe komentarze, które gdzieś widziałam w sieci o jakichś gwiazdach, zawsze są pisane przez kobiety. Zawsze. Nie wiem, z czego to wynika, wiem, że niezłe z nas zazdrośnice.

Kiedy piecze nas tyłek, bo ktoś inny ma sukces, przechodzimy siebie w wymyślaniu tekstów, które mogą kogoś obrazić. Lecą kaszaloty i pasztety,  teksty o tym, że gdyby miała dziecko ,to na pewno by nie była już taka szczupła, albo że co z tego, że odnosi sukcesy, skoro na pewno mąż ją zdradza. 

Taka uwaga: mówienie komuś, że ma anoreksję/jest gruby/brzydki/ma pracę przez łóżko/jest zdzirą to nie wyrażanie własnego zdania czy własnej opinii, ale bycie chamem. Nikt mi nie powie, że obrażanie kogoś i bronienie się tym, że “jest wolność słowa” jest logiczne. Nie, nie jest. Jestem ciekawa, jak takie dziewczyny by zareagowały, gdyby do nich ktoś podszedł na ulicy i powiedział: “hej, mała, ale jesteś tłusta! Tak tylko wyrażam swoje zdanie”.

KOBIETA KOBIECIE WILKIEM

To smutne, że zamiast się wspierać, często wolimy obrzucić siebie błotem, podłożyć sobie nogę, powiedzieć coś uszczypliwego albo obgadać za plecami. Hello, powinniśmy trzymać się razem! Przecież who run the world? Girls!

Mam wrażenie jednak, że niektóre z nas traktują bycie kobietą jak konkurencję. Wiecie, wieczna rywalizacja – kto jest lepszą mamą? Kto jest lepszą dziewczyną? Kto jest bardziej atrakcyjny? Która odnosi więcej sukcesów? Która jest szczuplejsza?

Na cholerę nam to, dziewczyny? Na cholerę? W świecie, w którym i tak jesteśmy oceniane, czy tego chcemy czy nie, w świecie, w którym często sprowadza się nas do ładnej buzi i niczego więcej, w świecie w którym czasami naprawdę ciężko jest kobietą, same sobie jeszcze podstawiamy nogi, jakby mało nam było tej walki ze stereotypami i przeszkodami.

Pomyślcie, jak piękne byłyby nasze pośladki, gdybyśmy na chwilę wyluzowały i zamiast ciągle nosić kij w wiadomym miejscu, poklepały się nawzajem po plecach i powiedziały: dobra robota, dziewczyno! Jestem z ciebie dumna.

Ja z Was jestem.

PS I wszystkie dzisiaj ładnie wyglądacie.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.