Każdy z nas to czasami ma – moment, w którym czujemy się tak rozlaźli, jak rozciągnięte legginsy. Niby wiemy, że mamy coś dzisiaj do roboty, niby zrobiliśmy listę rzeczy do zrobienia, niby zdajemy sobie sprawę, że albo ruszymy tyłek do roboty, albo, mówiąc brzydko, jesteśmy w dupie, ale mimo to nie robimy nic i bezczynnie gapimy się w ekran monitora, scrollując fejsa ze śliną cieknącą po podbródku.
No dobra, może nie jest z nami aż tak źle. Ale jednak: nie potrafimy się ogarnąć. Stało się. I teraz musi się odstać.
Są po prostu takie dni/tygodnie/miesiące (niepotrzebne skreślić), kiedy wstajemy rano i już wiemy, ŻE TO DZIŚ. Że właśnie dziś jest kolejny dzień, kiedy trzeba coś zrobić, ale tak bardzo się nie chce. Dzień, w którym chodzimy po domu jak zombie w piżamie, rozczochranych, nieumytych włosach i naprawdę Bogu dzięki, że chociaż chciało nam się umyć zęby (chociaż nikt nie mówi, że trwało to regulaminowe trzy minuty, ale przecież, hej – liczy się, nie?).
I jak na złość, w takie dni akurat TRZEBA coś zrobić. Nie wiem, nauczyć się na sprawdzian albo egzamin, zrobić dodatkową rzecz do pracy, zrobić projekt albo posprzątać dom. Cokolwiek.
Rozumiem: mówi się przecież, że odpoczywać też należy, że luz jest ważny, że równowaga… bla bla bla. Te teksty są dobre i odpoczynek też, kiedy autentycznie możesz sobie pozwolić na dzień “mam-gdzieś-wszystko”. Wątpię, żeby ktokolwiek z nas mógł sobie pozwolić na taki dzień dobę przed egzaminem/ciężkim dniem w pracy/cokolwiek trudnego tu wpiszesz. W takim wypadku nie ma mowy o odpoczywaniu – tylko o ruszeniu tyłka, bo inaczej pół świata zwali nam się na głowę i będzie tragedia.
Ja właśnie zaczynam pierwszy tydzień zaliczeniowy na AWFie i w porównaniu do dziennikarstwa, jestem w szoku: tu trzeba się uczyć 🙂 A to oznacza, że muszę wziąć się i rzucić w basen zeszytów, notatek i prezentacji, bo inaczej szybko utonę (albo będę płacić miliony za poprawki). Z tego też powodu pomyślałam sobie, że zarówno mi, jak i Wam, przyda się szybki, praktyczny poradnik jak ogarnąć tyłek w 10 minut i zacząć pracować.
Bo przecież wszyscy chcemy przeżyć, nie? 🙂 Zaczynamy!
JAK OGARNĄĆ TYŁEK I WZIĄĆ SIĘ DO ROBOTY W MNIEJ NIŻ 10 MINUT
1. OGARNIJ WOKÓŁ SIEBIE
Zasada jest prosta – jeśli ty chcesz się ogarnąć, to najpierw musisz ogarnąć swoją przestrzeń. Nie polecam zaczynania sprzątania od bloga Niebałaganki, bo wsiąkniecie na długie godziny, ale uprzątnięcie biurka i pozmywanie naczyń to już jest sukces, który zasługuje przynajmniej na medal z ziemniaka. Mówi się, że kreatywny bałagan na biurku jest w porządku, ale ja nie potrafię pracować ani uczyć się w otoczeniu, które wygląda, jakby przeszło właśnie przez nie szalone tornado. Co robię, kiedy się ogarniam?
- układam zeszyty i książki,
- przemywam biurko,
- zmywam naczynia,
- sprzątam ubrania, które dziwnym trafem leżą w szparze za łóżkiem, zwaną też “podręczną szafą” (jeśli nie wiadomo, gdzie jest jakaś rzecz, którą lubię nosić, to na pewno jest tam),
- przygotowuję sobie laptopa, zeszyt, podkreślacze, długopisy, kartki do notatek i kota (śpi na biurku)
2. ODŁÓŻ TEN TELEFON
Ja wiem, że ciągle coś ci tam dzwoni, bo ktoś pisze fascynujące posty na fejsie, ale telefon jest – moim zdaniem – jednym z najgorszych rozpraszaczy, jakie kiedykolwiek powstały. Co więcej – ja ostatnio naumyślnie ograniczam kontakt z moim smartfonem, bo wywołuje we mnie kompletny brak refleksji. Kiedy jadę autobusem i bezmyślnie przeglądam ciągle w nim sieć, nie mam czasu, żeby sobie o czymś pomyśleć. Jak więc masz się skupić, kiedy ciągle coś ci tam wibruje i kusi? Odłóż to cholerstwo. Co ja robię?
- wyłączam wifi w telefonie,
- wyciszam dźwięki z fejsbuków i tak dalej (jeśli potrzebny mi internet),
- kładę telefon w innym pokoju (nie kusi).
3. OGARNIJ CO MASZ ZROBIĆ
Jednym z moich podstawowych błędów było zapisywanie wszystkiego co można zrobić na świecie na swojej liście zadań do zrobienia. Teraz już tak nie robię – bo to nie ma sensu i prowadzi tylko do frustracji. Zamiast wypisywać wszystko co CHCIAŁBYŚ zrobić, wypisz to, co MUSISZ dzisiaj zrobić. MUSISZ i koniec, bo inaczej będzie apokalipsa czy coś w tym stylu.
Poza tym – posegreguj te zadania według ważności. Te, które są najważniejsze, rób pierwsze. Na samym końcu listy daj takie zadania, które w razie czego możesz po prostu zignorować i przenieść na kolejny dzień.
4. USPOKÓJ SIĘ
Uspokój się – dasz sobie radę! Nawet, jeśli wydaje ci się, że jesteś w ciemnej… hm, w ciemnej dupie, to tak naprawdę nie jesteś. Nieważne, czy jest 16.00 czy 24.00 i za pięć godzin masz wstać – DASZ SOBIE RADĘ. Po co te nerwy? Jeśli stres nie daje ci pracować – zrób sobie melisę. Jeśli stresujesz się, ale bez przesady, po prostu zrób sobie herbatę, zrób listę, posprzątaj wokół siebie i ZACZNIJ. Obiecuję, że jak już się wkręcisz, to dasz sobie radę i wszystko wykonasz, nawet, jeśli wydaje ci się to niemożliwe. Jeżeli stres cię rozsadza, spróbuj oddychać torem brzusznym – tutaj masz wskazówki jak to zrobić.
5. WYŁĄCZ WSZYSTKO
Muzykę, telewizję, komputer (jeśli go nie potrzebujesz) – to niepotrzebne rozpraszacze. Ciekawostka – jeśli musisz już czegoś słuchać podczas wytężonej pracy lub nauki, odpal sobie muzykę barokową. Serio. Wspomaga proces uczenia się i pozwala lepiej skupić. Wybierz wersję instrumentalną – ta ze słowami może cię dodatkowo rozpraszać. Jeśli nie wiesz od czego zacząć, skorzystaj z google – ma pełno takich stron z utworami – albo ze Spotify, gdzie znajdziesz gotowe playlisty “na skupienie”.
6. ZNAJDŹ POMOCNIKÓW
Wnioskuję, że większość z nas lubi być Zosią Samosią, ale jeśli jest coś, co możesz komuś zlecić – zrób to, zwłaszcza, jeśli masz sporo pracy. Całe życie robiłam wszystko sama na własną rękę, ale teraz zrozumiałam, że to nie jest odpowiednia droga. Nie ma co się zaharowywać i narzucać sobie za dużo, jeśli możesz skorzystać z czyjeś pomocy.
Dobra, a więc głowa do góry… i do roboty! Mam nadzieję, że te wskazówki pomogą wam ogarnąć tyłek i rzucicie się w wir zajęć, które musicie wykonać – a przynajmniej ja mam zamiar tak zrobić! Nastawiam czajnik, wsypuję herbatę, bo biurko już posprzątane i do roboty – powodzenia!
Możecie mnie znaleźć na FACEBOOKU i INSTAGRAMIE.
Idealny wpis akurat w momencie, kiedy go potrzebowałam 🙂 “Jeszcze tylko przez pięć minutek sprawdzę, co na fejsie, a potem się biorę do roboty”, a tu bum! pierwsza rzecz w aktualnościach to ten wpis! Dzięki! 😀
Właśnie się biorę za “ogarnianie przestrzeni”, a to już coś! Dzięki Marta, jesteś wielka! 😀
A żeś wybrała moment na stworzenie takiego posta 😉
I jak ja teraz znajdę wymówkę do nicnierobienia? 😀
Uwaga: ogarniam przestrzeń! 😀
Idę ogarnąć biurko 😉
Nie ogarniam ludzi zapatrzonych wszędzie non stop w telefony. Chwila refleksji i patrzenie w okno w tramwaju to obecnie jakaś abstrakcja. Sama mam stary telefon, często nie odbieram, z fejsa korzystam tylko na kompie, wgl nie używam internetu na telefonie.
Mam do ciebie pytanie odnośnie studiów – jak wyglądają zajęcia sprawnościowe? Właśnie kończę licencjat z grafiki, fitness i dietetyka jest moją pasją. Myślałam, żeby iść na magisterke na AWF tak jak ty. Jest jednak jeden duży problem – jako dziecko miałam poważne problemy ze zdrowiem przez co miałam zwolnienie z gimnastyki – nie umiem praktycznie nic, przewroty, stanie na rękach, mega stres. Masz takie zajęcia na uczelni?
Tak, pierwszy semestr jest jeszcze lajtowy, jest tylko trening zdrowotny (ale są na nim ćwiczenia z salta, na równowagę, sporo takich), a teraz od letniego semestru zaczyna mi się więcej zajęć sprawnościowych
Rady na pewno mi się przydadzą, ostatnio coraz częściej miewam leniwe dni, szczególnie niedziele, ale jeżeli, tak troszeczkę wspomniałaś o studiach dziennikarskich, to czy je polecasz, czy raczej stanowczo odradzasz. Szczególnie jeżeli chodzi o uni wroc.
Mam nadzieję, że się nie pogniewasz, że takie pytanie nie na temat, ale po prostu czytam tego bloga już pewien czas i jesteś dla mnie, poniekąd starszą siostrą/dużym autorytetem.
W ten weekend tak właśnie mam. Spadasz mi z nieba z tymi poradami. Dam radę!
O tego mi dziś było trzeba, bo mam właśnie taki dzień. Niby ostatnia sesja, śmiejemy się ze znajomymi, że trzeba to celebrować, ale jednak fajnie by było wszystko pozdawać 🙂 Biorę się więc do pracy 🙂
Też jak muszę się zebrać do roboty, to zawsze zaczynam od biurka, nie mogę pracować przy nieposprzątanym biurku! Post bardzo w porę, przypomniał mi o tym, że ja tez muszę zacząć… Dzięki, życzę powodzenia i pozdrawiam!
Oj, ostatnio muszę się zmuszać do ruszenia tyłka. Szczerze powiedziawszy, zaczynam robotę od końca, a początek zostaje nieruszony. I tylko sobie powtarzam, że jutro się tym zajmę. Trochę mnie zmotywowałaś do ogarnięcia się. Mam nadzieję, że to pomoże. Idę ogarniać przestrzeń. 😉
Zrobiłam to wszystko dzień przed dodaniem Twojego postu i dla tych którzy dopiero będą się zbierać do roboty po przeczytaniu Twoich zaleceń powiem tylko: to działa, serio – wiesz co musisz zrobic i kiedy, masz wszystko zaplanowane, o niczym nie zapomnisz, jesteś spokojniejszy i nie stresujesz się (Twoj zoladek Ci za to podziekuje, serio). Same pozytywy. No i robota wykonana na czas, nie będzie apokalipsy. 😉
Właśnie uświadomiłam sobie, że właśnie przez 4 tygodnie ferii ch… Wacka zrobiłam.
“jeśli ty chcesz się ogarnąć, to najpierw musisz ogarnąć swoją przestrzeń. Nie polecam zaczynania sprzątania od bloga Niebałaganki, bo wsiąkniecie na długie godziny” – tak bardzo ja 😀 i sytuacja, która powtarzała się przy każdej sesji: “jeszcze tylko posprzątam pustynię…” – jestem królową sprzątania i szukania sobie zadań zamiast zebrania 4 liter i zabrania się za naukę 🙂
Fajnie to wszystko zebrałaś w całość 🙂
Muszę przyznać Ci racje, ze najbardziej rozprasza telefon i to nawet gdy niby tylko leży blisko mnie.
I ten pomysł, żeby spisać te najważniejsze i konieczne rzeczy na dany dzień tez jet dobry.
A czyjeś pomoc, to już konieczność 🙂
Tylko nie koniecznie z tym ogarnianiem przestrzeni, jeżeli jest bardzo duży bałagan 😉 Ale artykuł bardzo ciekawy i studentom bardzo potrzebny 😉 Ja to zawsze powtarzam, że na studiach to nie sesje są najgorsze, tylko te 2-3 tyg wcześniej, bo wtedy trzeba zaliczenia pisać, pozamykać projekty, kolokwia, laboratoria, sprawozdania…. I wtedy zawsze tuż przed egzaminem organizm mówi dość 😉
Pozdrawiam 🙂
Fakt, najtrudniej ruszyć tyłek;-) Potem już jakoś leci. Zgadzam się z tym, żę najlepiej zacząć od ogarnięcia przestrzeni wokół siebie. Mnie przynajmniej ułatwia to zabranie się do pracy. Tylko trzeba uważać, żeby się nie rozpędzić i nie zaczynać od mycia okien, bo wtedy już nic się nie chce;-)
Zdecydowanie dużo w tym racji. Właśnie zgubiłam telefon (na blacie w kuchni), z ciężkim sercem zamykam facebooka (nie dla wszystkich – swojego), włączyłam już muzykę barokową – kot patrzy na mnie jak na kosmitę, zaparzyłam herbatę, czas na naukę. Twój post spadł mi z nieba – znalazłam dodatkową motywację 🙂
Marta, bardzo dziękuję!! Ja również jestem na AWFie i tak potwierdzam to nie stricte szkoła sportowa, tu trzeba się dużo uczyć i dużo samodzielnie pracować(np: ja z ćwiczeń tak od listopada co tydzień muszę coś przygotowywać, a teraz to już kosmos ;)) Dziękuję, kawka i nauka na egzaminy 🙂
Jeszcze tylko trochę chęci i mogę zacząć działać 🙂
Ja do nauki muszę mieć włączonego laptopa, bo tu mam wszystkie materiały, a na fb muszę wchodzić z racji tego, że tak komunikuję się z niektórymi znajomymi. Facebook to niezły zjadacz czasu, wchodzisz na chwilę i po 5 minutach zauważasz, że scrollujesz choć tak naprawdę nic Cię nie interesuje 😉 dlatego polecam rozszerzenie do Chrome’a “Kill news feed”, która wyłącza aktualności i pojawia się fajny napis “Don’t get distracted by Facebook” 😀 polecam, u mnie w czasie sesji cały czas jest włączona 😀
Staram się uspokoić, ale wszystko wiruje. To takie głupie uczucie musisz TO zrobić a siedzisz w rozsypce. To jest w tym całym zabieraniu się do roboty najgorsze.
Ja do sprzątania przed pracą włączam ulubiona muzykę, która mnie energetycznie nastawia. Zapętlam piosenkę na 2-4 razy ( w zależności ile rzeczy mam do zrobienia i szaleję) i używam zamiast zegarka. Jak zapada cisza, to parzę melisę i siadam do pracy. Ostatnio odstawiłam herbatę na konto melisy (solo, z pomarańczą, z wanilią, z miętą i chmielem) i też pomaga mi skupić się przy pracy
Ja w ostatnich dniach zmieniłam się w burito. Niby wiem to wszystko, o czym piszesz, ale dalej mam problem z wygrzebaniem się spod koca. Mam nadzieję, że w końcu sama sobie wypłacę kopniaka >.<
Marta, jesteś najlepsza! <3
Marta, pewnie już to słyszałaś nie raz, ale jesteś najlepsza! <3
Eh ta motywacja…Pożądana przez wielu, dostępna dla nielicznych. Dużo łatwiej jest nam się zmotywować do niezrobienia czegoś, niż odwrotnie. Ja w momencie kiedy czuję, że nie wydobędę z siebie najmniejszej woli do działania, wrzucam sobie filmik motywacyjny. Ostatnio fajne filmy coachingowe znalazłam na http://www.be-master.pl/top-5-filmikow-rozwojowo-coachingowych – polecam zwłaszcza pozycję No 5. MiłeGO! 🙂
Metody metodami i oczywiście się z nimi jako student zgadzam, ale najważniejsze to przestać się aż tak stresować. Nic nam to nie daje a tylko wprowadza zbędny chaos: “Co ja mam zrobić, test, egzamin, kolos, obiad, rachunki, zakupy – nie wiem od czego zacząć”. To chyba najgorsza chwila w życiu, kiedy trzeba sobie z tym poradzić. Potem już wszystko wraca do normy i albo się uczysz, albo nie 😀
http://www.ermail.pl/klik/UnZfamEA
Z naszego doświadczenia wynika, że system Bitcoin to zautomatyzowana technologia handlowa. Oznacza to, że technologia Bitcoin System wykorzystuje inteligentne algorytmy do skanowania rynku w poszukiwaniu sygnałów transakcyjnych, a następnie handlu w imieniu użytkownika.
Jest to najnowocześniejsza technologia, która może przynieść użytkownikom najbardziej lukratywne transakcje z rynku. Nie musisz spędzać całego dnia na badaniu kryptowalut, technologia w zasadzie robi wszystko za Ciebie. Jeśli dopiero zaczynasz handlować, zalecamy spędzanie na koncie co najmniej 20 minut dziennie.