Menu
Ludzie

Od zera do bohatera: Klaudia, która pokonała ojca pijaka

O tym, by nigdy nie dać sobie wmówić, że jesteście do niczego oraz o tym,  że to  z jakiej rodziny pochodzicie, nie ma znaczenia.

Od zera do bohatera to nowy cykl na blogu, gdzie dzielę się motywacyjnymi historiami czytelników. Jeżeli czujesz, że twoja historia jest motywująca, inspirująca, ciekawa dla innych – prześlij mi ją na maila kontakt@martapisze.pl z tytułem „Moja historia”.

Dzisiaj przed Wami historia Klaudii – czytelniczki, która musiała w swoim życiu walczyć z dorastaniem u boku toksycznego, agresywnego ojca alkoholika. Poznajcie jej historię.

TRUDNE DZIECIŃSTWO, CZYLI OJCIEC ZAWSZE Z FLASZKĄ

Odkąd pamiętam ojciec pił- przychodził dzień w dzień pijany, nie wracał na noc, jedynie w mamie miałam wraz z bratem oparcie i poczucie bezpieczeństwa. Bił ją, zdradzał. Nam na szczęście się nie dostawało, ale widok matki z obitą twarzą chyba nie jest wymarzonym wspomnieniem z dzieciństwa.

Było ciężko, cholernie ciężko. kilka razy uciekaliśmy spać do babci mieszkającej kilka kilometrów dalej. Interwencje policji, wrzask, kłótnie, trzaskanie naczyniami – to wszystko było dla nas na porządku dziennym. Brakowało na chleb czasami. Pamiętam pewnego zimowego dnia byliśmy z bratem strasznie głodni- w lodówce zastaliśmy jedynie światełko, pół kawałka kiełbasy i musztardę. Full wypas. Poszłam do mojej przyjaciółki z nadzieją, że może ona poczęstuje mnie jakąś kanapką. Mama wróciła z pracy – zrobiła zakupy i zapytała co robi ojciec. Śpi- a co może robić. Po robocie zawsze śpi.

ZMIANY

Tata wyjechał za granicę. Zarobił trochę pieniędzy, które zostały przeznaczone na remont łazienki. Coś się zmieniło- rodzice jakby na nowo zaczęli się kochać, wyjeżdżaliśmy co niedziele na rodzinne przejażdżki- teraz, gdy to wspominam… Niestety, uśmiechu na twarzy nie mam, bo ta sielanka szybko się skończyła. Ponowne kłótnie, tym razem nie tylko z mamą, ale i z nami. Dorastaliśmy z bratem, mieliśmy swoje zdanie, potrafiliśmy się postawić , a nie tylko skulić ogon i wrócić do pokoju. Broniliśmy mamy, widzieliśmy jak cierpi. Nie mogły przychodzić do mnie koleżanki- za głośno się śmiałyśmy. Pamiętam… Kiedyś siedziałyśmy z K. w pokoju, było zabawnie, gadałyśmy, jak to nastolatki. On wparował do nas i zaczął krzyczeć, że mamy się uspokoić. Hm, może to zabrzmi nienormalnie, ale aby okazać swój śmiech zaczęłyśmy pisać na kartkach ”hahaha”, a wtedy już tym bardziej nie potrafiłyśmy się od tego śmiechu powstrzymać, który jednak musiałyśmy dusić w sobie.

alcohol-party-glass-table-large

To nie jest tak, że ojciec był/jest najgorszy na świecie. Po zmianie pracy było nas stać na wiele rzeczy. Mieliśmy z bratem oddzielne pokoje- mój był taki, jaki sobie wyśniłam. Miałam toaletkę- chyba marzenie każdej ”nastki”. Ale co z tego, skoro nie mogłam nikogo do domu przyprowadzić, nie mogłam nawet chodzić- robiłam to za głośno i wiele, wiele innych coraz to bardziej absurdalnych rzeczy. Psychicznie byłam wykończona, podobnie jak mama… Brata kilka razy wyrzucił z domu z tak błahego powodu, że aż szkoda gadać.

SZKOŁA – CZĘSTO LEPSZA NIŻ DOM

Wydawać by się mogło, że taka sytuacja odbije się na mojej nauce. Ja jednak jestem silna psychicznie – a przynajmniej tak mi się wydaje – więc się nie poddałam. Każdą klasę kończyłam ze świadectwem z paskiem, miałam liczne osiągnięcia sportowe czy też w konkursach- szczególnie plastycznych. Właśnie: rysowanie. To coś, co mnie odrywało od rzeczywistości. Pasja, która odkąd pamiętam była przy mnie, pozwalała się rozluźnić. Pasja, którą niestety zatraciłam.

Wracając do szkoły – oprócz tych osiągnięć byłam także przewodniczącą szkoły, prowadziłam sklepik szkolny, byłam serio aktywna i patrząc na to po latach jestem strasznie dumna z tego, że nie pozwoliłam się złamać. Wolałam nawet siedzieć w szkole, bo wiedziałam z czym będzie się równał powrót do domu. Czasami już z tą napiętą atmosferą nie wytrzymywałam i kilka osób wie, co się u mnie działo. Żadna, ŻADNA z nich nie spodziewała się takiej sytuacji w moim domu, a zachowanie ojca ich po prostu szokowało. Nikt nie potrafił uwierzyć, że ten z pozoru miły facet jest takim psychicznym tyranem. Bo miał dwie twarze. Jedną na zewnątrz, przy ludziach. I drugą- w domu, cztery ściany, on i my.

LICEUM, GWAŁT I ROZWÓD

W LO poznałam chłopaka. Chłopaka, którego z początku nienawidziłam ,a który po pół roku znajomości stał się moim chłopakiem i po prawie 4 latach jest nim nadal. Miłość – to ona mnie uratowała, pozwoliła przetrwać najcięższe chwile. Miałam może 17 lat, mama wiedziała ,że nie jestem już dzieckiem i rozumiem, co się dzieje. Widziałam, że jest nieszczęśliwa. Nie mogła raczej wychodzić z domu, bo już ojciec miał o to pretensje.

I wtedy, któregoś dnia dowiedziałam się o co tak naprawdę chodzi w całym tym bagnie. W ich małżeństwie brakowało seksu. To znaczy – oczywiście jakiś tam był, ale nie tak często, jakby sobie tego ojciec życzył. Pamiętam… Kiedyś mama wróciła z pracy, poszła do niego i … to zrobili, za ścianą, wszystko słyszałam. Myślałam, że zwymiotuję. On wiedział, że siedzę w swoim pokoju, 3 metry dalej. Mama nie była tego świadoma. Ze łzami w oczach kazałam się zawieźć do mojego chłopaka. Później powiedziała mi, że robi to ,aby w domu był spokój. Jest łóżko- nie ma kłótni. Prosty rachunek. No nie do końca. Bolał mnie ten widok, ta świadomość, że wiem, co się w domu dzieje. To poświęcenie matki.

Pewnego dnia miarka się przebrała- wiedziałam ,że seks jest z przymusu… Ale przed wycieczką klasową przyszła do mnie w nocy i powiedziała, że ojciec ją uderzył. Po tylu latach… ponownie… znowu ten koszmar. Był jeszcze gwałt- bo inaczej tego nazwać nie potrafię- w piwnicy. Nie wytrzymałam i musiałam to powiedzieć przyjaciółce, z którą w sumie straciłam bliski kontakt (po co miała do mnie przychodzić, skoro jedyną opcją rozmowy była ta na papierze?). Ale ona rozumiała, widziała, że cierpię. Po nocnej ”akcji” powiedziałam DOŚĆ. STOP.

Nakłoniłam mamę do rozwodu. I rzeczywiście tak zrobiła. To był jeden z piękniejszych dni w moim życiu. Rodzice się rozstali, a ja wiedziałam, że to początek nowego życia. Zamieszkałam u chłopaka, bez którego na pewno ucieczki mojej, mojego brata i mamy nie przeszłabym w takim stanie, w jakim przeszłam. Było ciężko, ale daliśmy radę.

Dzięki zmianie otoczenia mogłam się w końcu w spokoju uczyć- liceum również świetnie ukończyłam, świadectwa z paskiem, jedna z najlepszych uczennic. Wyróżnienia na środku sali. Studniówka. Zdana matura. Te chwile bardziej przeżywali rodzice mojego chłopaka, którzy stali się dla mnie moją rodziną. Dziękuję im za dach nad głową, kiedy to mama wyjechała za granicę do pracy, aby trochę ”grosza” odłożyć na nowy początek, a brat zamieszkał u babci, gdzie mogłabym się ulokować, ale to miejscowość w samych polach, gdzie przygotowania do matury nie byłyby łatwością. Nie zrozumcie mnie źle, wieś jest piękna, ale tam na samym początku nawet internetu nie było, a matura coraz bliżej i bliżej. Dziadek w sumie lubi sobie wypić, więc i do końca spokoju by nie było. Na szczęście nie robił wielkich awantur i szedł pijany spać. Wspierałam brata i przyjeżdżałam po niego do szkoły, po szkole też tam byłam z moim chłopakiem.

NIE DAJ SOBIE WMÓWIĆ, ŻE JESTEŚ NIKIM

Patrząc teraz na to wszystko jestem dumna nie tylko z siebie, ale i z brata. Wyrósł na fajnego faceta, którego kocham ponad życie. Jestem dumna z mamy, że potrafiła przerwać tę spiralę kłamstw, kłótni.

W październiku zaczynam drugi rok studiów i jak na prymusa przystało – również tutaj jestem aktywna i działam. Działam, aby iść do przodu z podniesioną głową i się nie poddaję. Zaczęłam o siebie dbać. Ćwiczę, jem zdrowo. Nie piję, nie palę, nie ćpam.

I na koniec słowo do osób w podobnej sytuacji- jak widzicie da się wyjść z takiego rodzinnego bagna po tylu latach… i uwierzcie, alkohol nie rozwiąże problemów. Jedynie Wasza ciężka praca da owoce w przyszłości. Trzymam kciuki za Was i wierzę, że dacie radę. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście do niczego.

Mi rodzice nigdy nie powiedzieli, że są ze mnie dumni. Było przykro, ale … ja sama z siebie byłam dumna i jestem. Wy też nie potrzebujecie aprobaty innych- sami musicie wiedzieć, że robicie dobrze, prowadzicie Wasze życie w poprawnym kierunku. Powodzenia.

Od zera do bohatera to nowy cykl na blogu, gdzie dzielę się motywacyjnymi historiami czytelników. Jeżeli czujesz, że twoja historia jest motywująca, inspirująca, ciekawa dla innych – prześlij mi ją na maila kontakt@martapisze.pl z tytułem „Moja historia”. 

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.