Menu
Dobre życie / Ludzie

No przyjmij ten komplement!

Z jednej strony chcielibyśmy, żeby ludzie nas chwalili. Tak prostu. Chcemy być doceniani, zgarniać pochwały za coś, co zrobiliśmy dobrze i słyszeć o tym, że jesteśmy świetni. Bo przecież nam się należy, tak? Tak. Ale kiedy słyszymy jakiś komplement, nagle patrzymy na swoje buty i mamrotamy pod nosem “a, jakoś tak wyszło” lub “to nic wielkiego”. “To nic takiego, przecież każdy by tak zrobił. “Prawda?

No nie prawda.

Mamy jakieś dziwne przeświadczenie, że chwalenie się jest czymś, czego nie wypada robić. Podobno to niegrzeczne. Zabawne, że w dobrym tonie jest wieczne narzekanie na wszystko (do koloru, do wyboru: kraj, pracę, szkołę, uczelnię, panią kasjerkę w sklepie) , ale już powiedzenie, że coś zrobiłem świetnie, mam cudowną pracę z dobrą kasą, i kocham swoje życie uznane jest za przechwalanie się, które zaraz wzbudza falę niezadowolenia u innych.

Więc ludzie się boją. Boją się, że będą niegrzeczni, jeśli nagle zaczną potwierdzać: “hej, rzeczywiście, to mi się udało!”. Wolą bagatelizować, bo wtedy nikt nie wytknie ich palcem i nie powie “Boże, jaki zakochany w sobie typ!”.

TO NIC TAKIEGO

Wyobraź sobie ten wymarzony moment: coś ci się udało. Nie spałeś nocami, jadłeś tylko bułki z pasztetem i poświęcałeś wszystkie dni na projekt, który okazał się sukcesem. Rozpiera cię duma, szczęście wprost wylatuje uszami i gdybyś tylko był psem, machałbyś ogonem tak, że prawie by ci odpadł.

I wtem podchodzi do ciebie dobry znajomy, ściska rękę, klepie po ramieniu i z zachwytem wypowiada się na temat twojej pracy. “Dobra robota” – słyszysz – “bardzo fajnie”. A ty? Machasz ręką i mówisz “e, to nic takiego”.

Pomyśl: skoro to nic takiego, to dlaczego to robiłeś? Po co spędziłeś nad tym projektem trzy miesiące, skoro nic nie znaczył?

Wiem, że w większości przypadków taka odpowiedź ma pokazać godną pochwały skromność takiej osoby, ale jedyne co robi, to pokazuje innym, że twoje przedsięwzięcie było tak ważne, jak kolejna plotka w portalu plotkarskim, a nawet i mniej – bo doniesieniami o kolejnym romansie jakiejś gwiazdy ktoś się przynajmniej interesuje.

“E, to nic takiego”. Ta. Cała twoja praca to “nic takiego”, bo przecież tak trudno po prostu powiedzieć “dziękuję”.

SYGNAŁ: “TO NIE BYŁO WAŻNE”

Narobiłeś się po łokcie? Tak. Nie przespałeś kilka nocy ze stresu? Jakżeby inaczej. Jesteś z siebie bardzo zadowolony? Oczywiście. To dlaczego przekazujesz innym zupełnie odmienny komunikat?
Ludzie nie myślą: hej, ale on skromny, tylko dołożyć mu aureolę, narysować obrazek i powiesić w kościele.  Oni główkują: może rzeczywiście narysowanie projektu kolejnego wieżowca nie było takie trudne i każdy by to zrobił z palcem gdzieś?

Bagatelizując komplementy sprawiasz, że ludzie mogą zacząć bagatelizować to, co robisz. Bo skoro sam mówisz na prawo i lewo, że to nic takiego, to może… to może rzeczywiście to nie jest nic takiego wspaniałego?

To działa jeszcze w jeden sposób: jeśli ciągle nie przyjmujesz komplementów, w końcu ludzie przestają ci je mówić. Często to widać u kobiet: jeżeli mężczyzna po każdym wyduszonym przez siebie “wyglądasz pięknie” słyszy w odpowiedzi “wcale nie, daj spokój”, to… nawet najbardziej cierpliwemu okazowi w końcu przestaje się chcieć to powtarzać.

A wystarczyło by powiedzieć: “dziękuję”.

NIE ZROBIŁEM NIC WIELKIEGO

Jedną z najgorszych rzeczy, którą powoduje takie zachowanie jest… niedocenianie siebie. Jeżeli tysiąc razy sobie powtarzasz, że nie zrobiłeś nic takiego, to w końcu zaczynasz w to wierzyć i zanim się obejrzysz, wszystkie swoje sukcesy traktujesz jak coś normalnego lub jak coś, co ci się nie należy.

DZIĘKI, WIEM, UDAŁO MI SIĘ

Czekam na moment, w którym wreszcie wyjdzie z mody i z głów przesadna skromność, a zacznie się docenianie własnych sukcesów – nawet tych najmniejszych. O ile milej będzie się słuchało rozmów, kiedy zamiast wiecznych narzekań, ludzie zaczną mówić o tym, co ich cieszy i z czego są dumni. 🙂

I kiedy następnym razem ktoś ci powie coś miłego…

weź po prostu podziękuj, co?

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.