NOC, GARŚĆ POPCORNU I TROCHĘ TAŃCZĄCYCH ZOMBIE
SMACZNA MIELONKA Z DZIWACZNYCH DZIECI
KREW Z PRYSZNICA I PODEJRZANY LISTONOSZ
Zaczynało się niewinnie: czarny pan szorujący się pod prysznicem, piesek przechadzający się po domu, wszystko świetnie, a tu nagle jakaś twarz w lustrze, które z pewnością nie jest lusterkiem z Królewny Śnieżki, jakiś nagrobek z golasem u boku, ogólnie rzecz ujmując- sytuacja robi się nieciekawa. Szczególnie zaś wtedy, kiedy czarnego pana goni nagle pies w masce (co jest z wami, reżyserami nie tak?!), a po włączeniu prysznica okazuje się, że owszem, coś z niego leci, ale to z pewnością nie jest woda, ani też oranżada. Obrazu całkowicie niesielankowego dopełnia naprawdę dziwny (powinien dostać Najbardziej Creepy Twarz Ever Award) listonosz, który przynosi list i MY JUŻ WIEMY, że coś jest z nim nie tak, ale Rockwell nie zdaje sobie z tego sprawy… i na tym się tak naprawdę kończy. Jak można tak kończyć teledysk?! CO SIĘ STAŁO DALEJ?!
KRZYŻ I DZIECI W CIERNIOWEJ KORONIE
Niemo krzyczące ośmiolatki pomalowane srebrzysto-złotą farbą przeplatające się ze scenami walk to na pewno nienajlepszy widok dla kilkuletniego dziecka, którym byłam. Rozumiejąc tylko słowo zombie, powtarzane częściej niż słowo Smoleńsk każdego dziesiątego kwietnia i widząc te niepokojące obrazy nie sposób było się nie przestraszyć, zwłaszcza mając osiem lat. W kategorii teledysków, przez które chowałam się pod stół, ten zajmował zaszczytne drugie miejsce. Co śmieszne, pierwszego nawet nie pamiętam.