Menu
Czas wolny

#21 Piątek z Martą : gala Bloga Roku, wyniki konkursu, Warszawa i licencjat

Jestem stuprocentowo przekonana, że istnieje coś takiego jak karma. Albo chociaż los. Przeznaczenie. Historia naszego życia. No, ewentualnie po prostu jakaś niepisana zasada, która mówi, że jeśli coś się przez długi czas psuje i wali, to w nieoczekiwanym momencie nagle się naprawi. A jak nie, to przynajmniej zdarzy się coś, co poprawi ci humor.

I tak właśnie było tym razem.

CO U MNIE?

Zacznijmy od tego, że kocham Warszawę. Naprawdę. Nie potrafię tego do końca wytłumaczyć – po prostu gdy tam przyjeżdżam, automatycznie czuję się szczęśliwa, tak, jakbym zawsze tam należała.
I to jedyne miasto, która sprawia, że gdy z niego wyjeżdżam jest mi niesamowicie przykro i smutno.
Chociaż nawet dla mnie godzina piąta rano to zdecydowanie nie moja pora dnia.
Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Marta (@martapisze)
Pierwszym kierunkiem nie był u nas Blog Roku, a Muzeum Powstania Warszawskiego – byliśmy tam drugi raz, głównie po to, by uzyskać w czytelni materiały do mojej pracy licencjackiej (Dziennikarstwo prasowe w trakcie Powstania Warszawskiego). 

Po czym poznać prawdziwego kujona? Na “wakacjach” siada w muzeum i pisze licencjat.

Swoją drogą, Muzeum Powstania Warszawskiego jest dla mnie najlepszym muzeum, jakie widziałam. Ciekawe, pomysłowo zaplanowane – wydaje mi się, że spodoba się i zaciekawi nawet ludzi, którzy nie przepadają za historią 🙂

W podziemiach muzeum są kanały – zbudowane na wzór tych, którymi chodzili powstańcy. Fajna sprawa, można się wczuć w klimat, chociaż… gdy zaczęłam wchodzić w głąb i w ciemność przestraszyłam się i jak tchórz przebiegłam resztę trasy 🙂

Ale Warszawa Warszawą, a zakładam, że większość i tak chce poczytać o Blogu Roku.

Na samym wstępie dostałam od Onetu prezent w postaci mojej karykatury… którą Patryk okrzyknął najładniejszą ze wszystkich, ale wiecie, swoje przecież będzie chwalił. 🙂

Dostałam też alkohol i nie byłoby w tym powodu do chwalenia się czy publikowania tego, gdyby nie napis na opakowaniu. Zrobiło mi się niesamowicie miło. 🙂

Jeśli chodzi o samą galę – było… oficjalnie. Czułam się tam na początku dziwnie, nie na miejscu, jak z innej bajki .Jak puzzel nie od tego zestawu. 🙂 I to było widać na zdjęciach na ściance – jeśli chcecie wiedzieć, jak wyglądam, kiedy się stresuję, to właśnie tak:

W mojej kategorii wygrała Justyna z bloga Krótki Poradnik Jak Ogarnąć Życie i uważam, że słusznie zgarnęła nagrodę (i wyróżnienie!). Prywatnie okazała się być bardzo sympatyczną, skromną dziewczyną i żałuję, że nie zrobiłyśmy sobie zdjęcia… ale z drugiej strony – może i dobrze? Skupiłyśmy się na rozmowie, nie na trzaskaniu selfie. No i na drinkach.

Miło było spotkać też Michała, który wygrał w kategorii Lifestyle (Michał, przez całą cholerną drogę taksówką zastanawiałam się, czy traficie za nami).

Rozmawiałam też chwilę (żałuję, że tak mało) z Konradem, moim jurorem (Halo Ziemia) i poczułam się bardzo zmotywowana i jeszcze bardziej dowartościowana. Udział w konkursie był dobrą decyzją i jestem przeszczęśliwa, że znalazłam się w finale! Dzięki temu mam naprawdę sporo motywacji do ulepszania tego miejsca i już niedługo zobaczycie pierwsze efekty. Na pewno też będę starała się poświęcać poziomowi wpisów jeszcze więcej uwagi. Roznosi mnie z tego wszystkiego 🙂

Dzisiaj nie będzie ciekawych linków na blogu, bo prawie mnie nie było w internecie, więc nic godnego uwagi dla was nie mam.

NA MOIM BLOGU:

WYNIKI KONKURSU “CZERWONA KRÓLOWA”

Książki lecą do:
Karoliny:
Nie wiem czy jest to magiczna zdolność, niektórzy ludzie to potrafią, wierzę, że kiedyś i ja będę mogła, a mianowicie chodzi o przywracanie ludziom wiary w siebie. Może głupio to zabrzmi, ale według mnie to jest wszystko, co sprawia, że człowiek nie jest wiecznie smutny, a zadowolony z siebie, dotrzymuje sobie obietnic, bo głęboko w sercu wie dlaczego to robi, i ma co do tego pewność. Wiara pcha nas do celu, prowadzi we właściwym kierunku, motywuje a za razem napędza do nieprzymuszonego działania, wypływającego tylko i wyłącznie z własnej woli. Przez długi czas nie potrafiłam robić nic dobrego, bo nie chciałam, nie umiałam, a tak naprawdę żyłam w świadomości, że taka po prostu jestem. Nudna, leniwa, bez wartościowa. Kompletna bzdura! 🙂 Każdy jest wartościowy i wgłębi serca czuje, że ma po co żyć, ale w tym naszym życiu zdarzają się momenty, kiedy wszystko upada, traci sens, a rodzina u której powinniśmy mieć największe wsparcie nas opuszcza i nie ma nikogo. Jakże
chciałabym być osobno przy każdym człowieku i mówić mu ‘ kolego, spokojnie dasz radę, nawet, jeżeli nie masz dosłownie nic, straciłeś wiele, DALEJ ŻYJESZ i najlepsze co możesz z tym zrobić to powstać, ochłonąć i zastanowić się gdzie szukać pomocy, jak sobie poradzić ‘ Wiem, ze to co pisze jest strasznie trudne, ale myślę, że to pierwszy dobry krok ( nie jedyny) by zaufać sobie. Bardzo długo próbowałam się zmienić, a w rzeczywistości grałam inną osobę. Pytanie: po co ? dlaczego ? w jakim celu ? Wstyd przyznać, ale z braku akceptacji siebie, z braku wiary w siebie, z braku przekonania, że mogę być dobrą, a jednocześnie zadowoloną dziewczyną. Kiedyś nigdy nie wzięłabym udziału w czymkolwiek takim. Dziś próbuje, staram się, wierzę ,że jeżeli nawet się nie uda to może w jakiejś jednej tysięcznej spełnię marzenie o magicznej zdolności-przywracaniu ludziom wiary w siebie:)
 
Kar Wak:
Chciałabym umieć przywołać dowolną zmarłą osobę i móc z nią porozmawiać. Nie tylko bliskich, ale też np. postacie znane i historyczne – Kazimierz Wielki, Leonardo da Vinci, Isaac Newton czy Józef Piłsudski. Zapytać ich o ich jaka jest ich wersja historii, dowiedzieć się co myślą o współczesności, z czego są dumni i czego żałują, co by zmienili. Poprostu porozmawiać z nimi jak z normalnymi ludźmi i przy okazji korzystać z ich wiedzy i doświadczeń 😉 
 
violetm
NIE CHCĘ LATAĆ, W MYŚLACH CZYTAĆ, PRZEWIDYWAĆ, NAGLE ZNIKAĆ
Bo ze wszystkich możliwości, dla mnie byłoby najprościej – kontrolować swe emocje.
Nieraz mi się już zdarzyło, w sumie to niedawno było – że ot tak się rozpłakałam, chociaż wcale nie musiałam.
Mając lat 21 zachowałam się na 7. 
Mam też problemy ze złością, co niby nie jest rzadkością. Jednak mi uprzykrza życie, przyznam (wcale nie tak skrycie)
Choć z postury jestem drobna, bez problemu komuś oddam – czy to w zęby czy to w nos – marny prowokatora los.
Stres przejmuje nade mną kontrolę, aż mam wrażenie, że nie wydolę. Zwłaszcza na egzaminach końcowych, gdy nie wypada tracić głowy.
Ponadto jestem wstydliwa, od czego raczej problemów nie ubywa.
Za gorszą też się uważam i samej sobie narażam. Wmawiam to sobie bez przerwy i strzępię własne nerwy. Chociaż talent posiadam niejeden – rymowanie nie jest dla mnie problemem; uśmiechem potrafię zarazić, drugiego człowieka rozbawić.
A zazdrośnicą.. jestem okropną. Nieraz za to chciano mnie wypchnąć przez okno.
 
Wszystko się bierze z samooceny niskiej, która przebija wady moje wszystkie.
Wyboru mocy bym nie zmieniła, a w ten sposób własne życie ułatwiła. 🙂
No, a teraz wracam do rzeczywistości.
Mam do Was jeszcze jedną prośbę – jeśli oglądacie mój kanał na youtube, wejdźcie tutaj i dajcie znać, co chcecie obejrzeć – będzie mi niezmiernie miło, no i łatwiej – chcę oprócz treści motywacyjnych czy pozytywnych umieszczać tam też typowo vlogowe rzeczy, ale nie jestem dokładnie pewna, jakie (typowa kobieta, chcę, ale nie wiem co). Wasza pomoc będzie na wagę złota. 😉
Miłego weekendu!
O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.