Stało się – już tylko kilka godzin dzieli nas od nowego roku, który – jak to mówią wszystkie inspirujące obrazki w internecie – jest książką z trzysta sześćdziesięcioma pięcioma czystymi kartkami do zapisania. I gdzieś, między kupowaniem piątej butelki szampana i wyrywaniem ostatniego czteropaku po promocji, nachodzi nas ta jedna, jedyna myśl. Że następny rok powinien być inny. Lepszy. Fajniejszy.
A potem zaczynamy spisywać swoje postanowienia.
Bądźmy szczerzy – tak naprawdę każda możliwa pora jest dobra na rozpoczęcie nowego życia. To może być i 1 stycznia, ale i 5 listopada czy 30 maja – tyle, że wszyscy lubimy, jak coś jest “od nowa”.
I mogłabym się z tego wszystkiego nabijać, gdyby nie to, że sama wolę zawsze zacząć z czystą kartą. Nie piszę nowego opowiadania w starym zeszycie – kupuję nowy, by pokazać, że zaczyna się coś nowego, lepszego. Że oto właśnie, halo wszyscy, mam świeży start.
I to jest całkowicie w porządku.
Oprócz jednego, małego szczegółu. Tego, że większość ludzi, zamiast ustalać normalne postanowienia i określać cele, które są możliwe do spełnienia – sięgają po coś, co albo jest nieosiągalne kompletnie, albo wymaga tyle włożonej w pracy, że większość osób się poddaje. Zresztą, pisałam o tym dwa lata temu – jak sobie obiecać i nie spieprzyć?
Do czego zmierzam? Ano do tego, że widząc moje postanowienia nie spadną wam pewnie gacie z wrażenia, ani stopy nie wyskoczą z butów. Nie będziecie zbierać swojej szczęki ani krzyczeć ze zdziwienia.
Ale mam przynajmniej nadzieję, że za rok przybijecie mi piątkę, gdy je zrealizuję. 🙂
1. Przeczytać 81 książek
Dlaczego tyle? Jakiś czas temu stwierdziłam, że podejmę wyzwanie przeczytaj tyle, ile masz wzrostu. A że ja mam równe 162 centymetry, ta wysokość odpowiada około 81 książkom. Kiedyś czytałam niesamowicie dużo – patrz Stara, szmaciana torba – ale przez ostatnie trzy lata liczba książek w moich rękach spadła. Drastycznie. Za dużo.
Poza tym, ja jestem zwolenniczką teorii, że im więcej czytasz, tym lepiej piszesz i tym świeższy masz umysł. A że mózg to coś, czego używam dość często… to sami rozumiecie. Do tego celu założyłam półkę na moim profilu na lubimyczytać.pl