Menu
Motywacja i marzenia

Jak zacząć spełniać swoje marzenia? 8 wskazówek.

Wiadomo, większość z nas gdzieś siebie widzi. Zamykamy oczy i wyobrażamy sobie własną postać przy biurku lekarza albo w kancelarii prawnika. Ściskamy powieki, rozluźniamy barki i nagle dostrzegamy siebie na łące, beztrosko pasących krowy w wygodnych, najlepszych na świecie, gumiakach. Inni przed snem myślą o tym, jak cudownie by było nie pracować i opiekować się dziesiątką dzieci.
A potem machamy na wszystko ręką, bo przecież – jak to mówią – marzenia są dla naiwnych.

Nie ma co się zarzekać i obrażać – naprawdę daliśmy sobie wmówić, że większość z nas będzie miała szare, przeciętne życie, którego nie lubi. Że to naturalna kolej rzeczy – wredny szef, mała pensja, kłopoty w związku i wieczny kredyt, którego końca nie widać. Że marzenia, owszem, ale tylko w podstawówce, kiedy mówione na głos wydają się być słodkie i urocze.
Potem są po prostu naiwne. I głupie.

MARZENIA NIE SĄ DLA FRAJERÓW

Rzecz polega na tym, że to nie do końca tak wygląda. Że wcale nie jest tak, że jest tylko kilku wybrańców, którym dane jest spełnić swoje najskrytsze pragnienia, a reszta musi obejść się smakiem. Musieliście to już słyszeć – że potrzebne są znajomości, kasa, jeszcze trochę znajomości i trochę więcej kasy, a wszystko to okraszone cholernym szczęściem, które zdarza się raz na milion ludzi.
Nie do końca.

Pewnie, że nie wszystkim udaje się tak, jak tego chcieli. Że tak jak kiedyś pisałam, nikt z nas nie startuje na takiej samej pozycji i nie każdemu jest dane do samo. Że jeden ma rodzinę alkoholików i małe szanse, a drugi wszystko podane na tacy.
Ale to nie znaczy, że tylko jeden z nich może chociaż w części spełnić swoje marzenia.

Ludzie za łatwo się poddają. Stwierdzają, że nie mają finansów, że coś nie jest możliwe, że są za głupi, za brzydcy, za biedni, za niscy, za grubi, za nudni… a to nie jest prawda. Pewnie, że jakaś pani Zofia z ulicy, prosząca o chleb raczej nie zostanie z dnia na dzień Miley Cyrus. Albo że to trochę potrwa, zanim chłopak z małej wioski zostanie prezenterem w ogólnopolskiej telewizji.
Ale w końcu mu się uda. Jak nie w całości, to w połowie. Jak nie w połowie, to chociaż  blisko tego. A może spróbuje i okaże się, że kręci go coś innego. W każdym razie: COŚ się stanie. 
Marzenie się spełni lub rozwieje, a na jego miejsce wskoczy inne.

Tylko, że dopóki tego nie zrozumiesz i nie zaczniesz działać, to nic z tego nie będzie. Nie dziwię się, że ludziom się nie chce: skoro z każdej strony słyszą, że się nie da, że nie można – trudno nastawić się pozytywnie, to normalne. Ale tak naprawdę nie są w stanie stwierdzić, czy ich sytuacja serio jest tak beznadziejna, jak myślą, dopóki nie spróbują.

Jak zacząć COŚ robić? Jak zacząć spełniać marzenia?

1. Określ czego chcesz i na ile jest to realne. Nie wszyscy mają odpowiednie predyspozycje albo odpowiednią sytuację życiową, ale WSZYSCY mogą zrobić COKOLWIEK w kierunku, który im się podoba. Głupi przykład: chcesz zostać modelką, ale nie spełniasz wymagań – zawsze zostaje fotomodeling, bycie bookerem, praca w agencji, praca w jakiejś branży związanej z modą, albo – chociażby! – prowadzenie własnego bloga na ten temat. To samo z każdym innym zawodem i każdą inną sytuacją. Bo widzicie, spełnianie marzeń nie polega na tym, żeby KONKRETNIE dostać dokładnie to, co żeśmy sobie wymyślili – bądźmy szczerzy, to nie zawsze jest realne. Ale możesz działać w tym kierunku i próbować różnymi ścieżkami, żeby jakoś przybliżyć się do życia, które chcesz mieć. Proste. Czasami wystarczą tylko chęci, innym razem potrzebne jest zaciśnięcie zębów i mnóstwo samozaparcia.

2. Zastanów się co możesz zrobić.  To dokładnie to, o czym mówiłam w pierwszym punkcie. Wiecie, nic dziwnego, że ludzie się rozczarowują, jeśli wydaje im się, że istnieje jedna jedyna ścieżka do jakiejś rzeczy – przecież nie każdy może się na nią wepchnąć. Problem polega na tym, że za mało myślimy – czasami przemknie nam przez głowę, że owszem, byłoby fajnie być na przykład dziennikarzem, ale jakoś na samym myśleniu byłoby super! się kończy. A gdzie strategia?
Musisz zacząć myśleć niestandardowo. Jak coś osiągnąć? Do czego tym dojść? Co mogę zrobić?
Spróbuj pomyśleć o swoich znajomych – jak mogą pomóc? Poczytaj historie podobnych do ciebie ludzi w sieci. Poszperaj.
Aha, i biblioteka oraz wyobraźnia nie gryzą 🙂
3. Zacznij powoli działać. Najlepiej od razu, w momencie, w którym wpadniesz ci do głowy pomysł z punku drugiego. Musisz napisać do kogoś maila? Siadaj i pisz. Odświeżyć stare znajomości? Umawiaj się na kawę. Napisać list motywacyjny? Pisz list motywacyjny. Nic się za ciebie nie zrobi i nikt ci tego nie przyniesie na tacy. Taka prawda.
4. Nie zniechęcaj się – żeby nie było: nikt nie mówił, że będzie łatwo. Ba, dla niektórych będzie piekielnie trudno. Trzeba zacisnąć zęby i pomyśleć, że to się opłaci. I że nie wolno się załamywać jedną, drugą, czy trzecią odmową, nawet, jeśli sprawiają, że nie chce ci się żyć.

5. Zacznij myśleć “mogę” zamiast “nie dam rady”. Jeden z trudniejszych punktów. Zazwyczaj, kiedy masz przed sobą potężne wyzwanie, automatycznie myślisz, że nie dasz sobie rady, więc próbujesz się wycofać. A przecież nie wiesz, czy sobie nie poradzisz, bo nawet nie spróbowałeś! Dlaczego nie walczysz? Z jakiego powodu od razu dajesz za wygraną?
6. NIE SŁUCHAJ ludzi. To znaczy: jeżeli bliskie ci osoby coś ci radzą, zawsze miej to na uwadze i zastanów się, czy nie mają racji. Ale jeśli ludzie mówią ci, że nie dasz rady – powiedz im, żeby się pocałowali w tyłek. Dasz radę. Może nie za pierwszym i za drugim razem, ale za piętnastym, ale wiem, że dasz.
7. Rób swoje. Regularnie.
8. Albo wchodzisz w to cały, albo w ogóle. Przy dużych akcjach i dążeniu do marzeń działanie na pół gwizdka to nie działanie, tylko ściema. Albo się w to angażujesz i bierzesz pod uwagę, że musisz poświęcić na to swój czas, swoją pracę i kilkadziesiąt nieprzespanych nocy, albo dajesz sobie spokój.
Proste.

JASNE, ŁATWO SIĘ MÓWI

I… ja wiem – że łatwo się mówi. Że banalnie prosto pisze się wpisy, które napisało już przed tobą tysiąc innych osób. Ale przerobiłam te wszystkie punkty i działają: po prostu. Nie jestem wybrańcem, nie jestem kimś specjalnym, ty też nie jesteś, ale możesz i potrafisz. Może nie do końca tak, jak sobie wymarzyłeś. Może nie ze świetnym startem czy idealnymi warunkami. Ale każdy z nas ma jakiś problem, z którym musi się borykać – zdrowie, rodzina na głowie, finanse, stan psychiczny… i każdy musi te problemy pokonać, lub jakoś je pogodzić z tym, co chce robić.

Najważniejsze są dwie rzeczy: uwierzyć, że coś jest możliwe, a potem od razu wystartować.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.