Nikt nie lubi być oszukiwany.
Mimo tego każdego dnia słyszymy rzeczy, które niekoniecznie mają coś wspólnego z prawdą – ba, najczęściej nawet koło niej nie stały. A my, jak te naiwniaki, chłoniemy je jak gąbki i dajemy się robić w konia. Albo inaczej: dajemy sobie wmówić, co mamy myśleć.
Trochę jak pranie mózgu, prawda?
Wszyscy wiemy, że każdego dnia jesteśmy manipulowani: ot, w sklepie puszczą nam pogodną melodyjkę, żeby bardziej nas nastroić na zakupy, na półce na poziomie wzroku ułożą droższe produkty, żebyś przypadkiem nie wybrał tańszego, a w telewizji skupią się na kibolach, żeby odciągnąć twoje myśli od jakiejś ustawy, która jest trochę niewygodna. Standard: teoretycznie powinniśmy być do tego przyzwyczajeni.
Ale chyba tak nie jest, skoro nawet największe niedomówienia, manipulacje i kłamstwa zostawiamy bez słowa albo uznajemy za prawdziwe.
Znalazłam – z pomocą ludzi z wykopu – kilka przykładów tego, jak media strasznie naginają rzeczywistość i tworzą sobie własny świat. Po co?
Żebyś myślał jak trzeba…. i głosował na tego, co trzeba. Ach, no i był pustą, tępą masą, idącą za tłumem. Łatwiej wtedy ludzi ogarnąć.
Ale to tylko szczegół.
# TO PRZECIEŻ JEST TAKIE ZŁE
Banalny przykład – słyszeliście o tym, jakie to gry są złe? Ile ludzi biło swoje matki krzesłami, bo odłączyły im internet? Ile Japończyków umarło z głodu, bo tak się wciągnęło w gry, że zapomniało jeść? Jak to gry wyzwalają w dzieciach agresję i sprawiają, że grający trzydziestolatek nigdy nie będzie miał dziewczyny i umrze jako nieszczęśliwy prawiczek na utrzymaniu rodziców?
Jasne.
To jeden z materiałów TVP na temat gier – oczywiście standardowo o tym, ile to bijatyk w tych grach, ile przemocy, jak bardzo destrukcyjnie wpływają na dzieci. Dobra, powiedziano, że gry MAJĄ oznaczenia wiekowe, ale od razu zwalono na sprzedawców (bo przecież sprzedaje nieodpowiednie gry nieletnim!).
Przepraszam, ale wydawało mi się, że to rodzic decyduje, jakie gry kupuje dziecku do grania. A że nie potrafi swojego dziecka upilnować? Kontrolować tego, co młody kupuje? Czy to naprawdę wina gier, czy może wychowania?
Poza tym, naprawdę? W najnowszych bajkach na Cartoon Network też jest sporo przemocy. W latach ’90. dzieciaki oglądały Rambo, gdzie co chwila było bicie po mordzie. Czy wyrosły na kryminalistów? Nie, na Boga. Myślicie, że 15 lat temu nie było gier z przemocą? Pewnie, że były. Jakoś nie uważam obecnych trzydziestolatków za skrzywionych.
Dziennikarze zwalają na gry, bo dzięki temu mają materiał. Szkoda tylko, że stronniczy. Ktoś, kto nie ma do czynienia z grami, pomyśli sobie “kurczę, ale ci informatycy* to agresywni, samotni ludzie! Gry to zło!.” W ogóle nie poruszono tematu gier edukacyjnych ( na przykład logopedycznych jak te: klik, albo związanych z matematyką, polskim, angielskim), nawet nie próbowano dopatrzeć się pozytywów. Po co?
Przecież dzięki temu jest afera.
A ludzie to łykają.
*bo przecież każdy kto się zna na komputerach, to informatyk.
# TO BYŁO INACZEJ!
TVN24 poprosiło o wypowiedź Krzysztofa Gonciarza – jednego z vlogerów, blogerów, człowieka, który zna się na rzeczy – i nie dano mu praktycznie dojść do słowa, bo jeszcze by się okazało, że jednak nie o piractwo chodzi. Miało być pod tezę i było: przeciwnicy ACTA to piraci i tyle. Czyli złodzieje.
Sam K. Gonciarz skomentował to na swoim blogu:
Zostałem zaproszony do TVN24. Nie chciano słuchać, co mam do powiedzenia, za to próbowano udowodnić, że przeciwnicy ACTA nie wiedzą co mówią. W sensie tak: ludzie TVN-u wystąpili w roli strony konfliktu, a nie dziennikarzy. (…)Przeciwnicy ACTA nie popierają piractwa. Zrozumcie to, idioci, ile razy możemy to powtarzać.Do TVN24 zaproszono mnie w temacie manifestacji anty-ACTA na ulicach polskich miast w charakterze niezależnego obserwatora, na wizji postawiono mnie w roli obrońcy piractwa i atakowano podstawy ruchu anty-ACTA. Nie była to rozmowa na temat ani w tonie, które zostały ustalone wcześniej.
Niestety nie ma już tego materiału w internecie, bo wszędzie pisze, że TVN zgłosiło roszczenia do praw autorskich i blablabla. Po tym występie Krzyśka trochę szumu z tym było i wydaje mi się, że to dlatego usunęli ten film 🙂
# JAK TO BYŁO Z TYMI LICEALISTAMI?
Link do artykułu: klik.
Po publikacji artykułu zaraz podniósł się rwetes, że Nasz Dziennik kłamie, wyssał bzdury z palca i tak dalej – w końcu w ZET temat poruszyła Monika Olejnik. W trakcie audycji zadzwonił rzecznik ABW, który zdementował pogłoski mówiąc, że to wszystko nieprawda i żadnych przesłuchań licealistów nie było.
Link do wydarzenia z ZETki: klik
Zastanawia mnie jednak co innego: niezależnie od tego, czy Nasz Dziennik kłamał czy nie, żadne media nie pociągnęły dalej tego tematu. Informację przekleiło tylko Polskie Radio i Interia.pl oraz pomniejsze, malutkie redakcje. Wszystkim też wystarczyło zapewnienie rzecznika, że to nieprawda.
Dlaczego żaden dziennikarz tego nie sprawdził? Od kiedy wszyscy redaktorzy wierzą ślepo zapewnieniom rzeczników i PR-owców?
A jeśli gazeta pisała prawdę, to dlaczego media się tym nie zainteresowały?!
# KORWIN CI WYJDZIE Z LODÓWKI
Chociażby ten sławny Hitler: Korwin powiedział, że nie ma dowodów na to, że Hitler wiedział o Holocauście (wypowiedź jest tutaj: klik) . I to prawda. Nie ma historycznych dowodów, w tym dokumentów, bo prawdopodobnie przekaz rozkazu był ustny. To NIE znaczy, że Adolf NIE WIEDZIAŁ o Zagładzie. Po prostu nie ma na to dokumentów.(Tutaj wypowiedź historyka na ten temat! : klik)
Tu jest jeden artykuł potwierdzający (klik) i dyskusja na forum historycznym: klik
Wystarczy tylko – jako dziennikarz- udać, że nie słyszy się części “nie ma dowodów” i okazuje się, że “Hitler nie wiedział o Holocauście”. I zobaczcie na ten tytuł: klik.
Wystarczy dla przeciętnego użytkownika internetu, żeby sobie zanotować, że Korwin to jest chyba fanem Hitlera.
To samo z jego wypowiedziami o tych kobietach i gwałtach. Chodziło mu o relację dwojga ludzi, powiedział wyraźnie, że “jest granica”, ale całe media skupiły się na tym, że człowiek zachęca do gwałtu! I tak myślą odbiorcy: nikt przecież nie będzie się wdrażał w temat. (Tutaj mówi o tym, że istnieje różnica między gwałtem a namawianiem klik , tutaj zaś tłumaczenie jednego z członków NP, że Korwinowi chodziło o to, o czym pisał w książce, a nie o gwałcie-gwałcie: klik ) Warto dodać, że przecież Korwin i jego partia głośno mówią o tym, że gwałcicieli powinno się kastrować.
Nie bronię tutaj Korwina. Jest sporo jego wypowiedzi, do których można się przyczepić, o które można go krytykować – ale nie o te konkretne powyżej. Prawda, gdyby tego nie powiedział, nie byłoby afery – to opinie, które łatwo przekręcić. Nie zmienia to faktu, że przez ostatnie kilka dni wszystkie media i partie zjednoczyły się razem, żeby tego człowieka oczerniać przed Polakami. Co więcej: obrażają też jego elektorat, mówiąc, z pogardą, że to tylko młodzi, niedoświadczeni ludzie na niego głosowali i tylko dlatego się dostał.
Czy jeśli ktoś jest młody i głosuje, to od razu głupi? Że niby tak łatwo młodymi manipulować? Trochę nie bardzo: wydaje mi się że obecni dwudziestolatkowie mają więcej dystansu i oleju w głowie niż wyborcy w dojrzałym wieku, połykający łatwowiernie każde słowo wypływające z telewizji.
NIE JESTEM PRZECIWNIKIEM
Nie mówię, że każdy materiał w mediach jest zły. Ba, przecież sama jestem ich częścią! Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że może czasami warto się czymś bardziej zainteresować i otworzyć oczy. Nie wyszukiwać teorii spiskowych (słychać strzały!), nie węszyć w każdym materiale i artykule kłamstw, ale.. trochę się zdystansować.
Bo wiecie, nawet na studiach dziennikarskich nam mówią, że nie ma czegoś takiego jak media bez manipulacji.
Po prostu być świadomym odbiorcą, a nie gąbką, która łyka wszystko i daje się robić w konia.
Bez przeginania w żadną stronę.