Menu
Ludzie

Mam 20 lat i nienawidzę własnego ciała

“Mam brzydki ryj. Nie mogę na niego patrzeć.” – czytam na jednym z blogów. Przewijam dalej, wchodzę na forum, które często odwiedzam. “Mam okropne udziska, chciałabym je wyciąć skalpelem” – pisze anonimowa. “Nienawidzę siebie, nienawidzę swojego odbicia w lustrze, nienawidzę swojego chudego ciała i małych piersi” – wyrzuca z siebie druga dziewczyna.
Zamykam okno przeglądarki, biorę łyk herbaty. Patrzę na siebie krytycznie. – Ja też nie lubię swoich ud – przychodzi mi na myśl.
Co jest, do cholery, z nami nie tak?

Co czwarty Polak deklaruje, że nie akceptuje swojego ciała.  Nie lubi go. Chciałby wyglądać inaczej. Niektórzy mówią, że nie potrafią spojrzeć w lustro. I chociaż statystyki kłamią i nie zawsze można im wierzyć, to tym razem chyba coś w tym jest.

Dwa tygodnie temu pod moją notką o tym, że dziewczyny czują się brzydkie, na ponad trzydzieści komentarzy tylko trzy z nich były o tym, że ktoś czuje się w swoim ciele dobrze. Reszta zgadzała się z wpisem – tak, mamy kompleksy. Tak, chciałabym wyglądać inaczej. Tak, źle się czuję w swoim ciele.

CZY TO JEST PRÓŻNOŚĆ?

Wielu osobom z kompleksami ludzie zarzucają próżność. “Skupiasz się tylko na wyglądzie”, “interesuje cię tylko twoje ciało”, “naprawdę myślisz, że kogoś obchodzi, jak wyglądasz?”, “inni rodzą się bez nogi, a ty narzekasz, że masz grube łydki, jak ci nie wstyd!”.
Nie mają racji.
Oczywiście, że liczy się to, co masz w głowie. Że nawet, jeśli będziesz wyglądała jak Angelina Jolie, ale twoja buzia będzie wiecznie nadęta i zasmucona, to nie będziesz piękna.
Co kompletnie nie zmienia faktu, że ze swoim ciałem musisz żyć.
kompleksy uda nienawidzę swojego ciała galeria sztuki muzeum obrazy jak wygląda dziewczyna nogi

 

Przejmowanie się swoim wyglądem nie jest próżnością, do cholery, jest czymś normalnym! Może i ciało to twój pokrowiec, ale o niego też dbasz, prawda? To dzięki temu pokrowcowi możesz chodzić, mówić, kontaktować się z innymi i – o mój Boże, to takie oczywiste – żyć. Nic dziwnego, że się tym przejmujesz. Nie ma w tym nic głupiego, że się porównujesz do innych. Każdy to robi.
I w sumie, tu nawet nie chodzi o innych ludzi, a o ciebie – dziewczyny z kompleksami nie zawsze próbują stać się piękne po to, by się komuś przypodobać. One nie lubią swojego ciała, bo go nie akceptują – i dla siebie głównie próbują je zmienić. Widzą siebie, widzą inne dziewczyny i stwierdzają: “ja tak nie wyglądam. Ona mi się podoba, ja sama sobie – nie”.
Skoro przejmujemy się tym, że czegoś nie wiemy (a inni wiedzą), że nie jesteśmy optymistyczni, uśmiechnięci, szczęśliwi (a inni są), to nie widzę powodu, by nie przejmować się swoim wyglądem. Chcemy być jak najlepsi, to jasne. Nic więc dziwnego, że porównujemy się do tych, których społeczeństwo uważa za pięknych i próbujemy się dostosować.
I najczęściej nie potrafimy.

NIE POTRAFIĘ WYJŚĆ Z DOMU

kamieniczki ulica dom chodnik zaułek
Pół biedy, naprawdę, jeśli twoje kompleksy to zwykłe machnięcie ręką i stwierdzenie “rzeczywiście, nie lubię swojego brzucha, chciałabym mieć inny” albo “wolałabym mieć szczuplejszą twarz”. To jest pryszcz. Niektórzy ludzie nie lubią siebie tak bardzo, że ledwo mogą wyjść z domu. Narzucają na siebie byle co, żeby tylko zasłonić swoje (za grube/za chude/za bezkształtne/za brzydkie) ciało i wychodzą tylko wtedy, kiedy muszą. Zła samoocena sprawia, że trudno im znaleźć chłopaka, przyjaciół, znajomych. Ba – wgłębiając się w temat znalazłam mnóstwo opowieści dziewczyn, których związki się rozpadły właśnie przez ich kompleksy. Bo partner czuł się bezradny, kiedy jego zapewnienia o miłości i “podobaniu się” były ciągle negowane. Bo ona nie mogła normalnie się zachowywać przez swoją nienawiść do własnego ciała.
To straszne, że możesz stać się niewolnikiem własnych wymagań.

JAK SIĘ TEGO POZBYĆ?

Odpowiedź wydaje się oczywista – jak coś ci się nie podoba, to to zmień. Jesteś za gruba? Schudnij. Jesteś za chuda? Umów się do dietetyka i przytyj. Nie podoba ci się twoja twarz? Spróbuj się inaczej malować. Sposobów jest mnóstwo. Jestem zwolennikiem ruszenia tyłka – jak coś mi się we mnie nie podoba, to wstaję i próbuję to zmienić (spójrzcie na ostatnią notkę)
Tylko, że… nie zawsze zmiana pomaga.
Niektóre dziewczyny są tak przekonane o swojej brzydocie, że nawet gdy schudną, to czują się za grube (swoją drogą, niektóre tak wpadają w zaburzenia odżywiania). Kompleksy, wbrew pozorom, siedzą głęboko i nie pomoże tu czytanie poradników. Trzeba podwinąć rękawy i uporać się z tym w pojedynkę.

CO INNEGO MOGĘ ZROBIĆ?aparat kamera kompakt męskie ręce

Czytałam kiedyś, że podobno trzeba codziennie sobie powtarzać, że jest się pięknym.
Próbowałam, nie działa. Zaczynałam się śmiać sama z siebie i czułam się jak idiotka, patrząc na swoje odbicie i bełkocząc “jesteś piękna”. Czułam, że wystarczy tylko dodać “jesteś tego warta. Loreal”.
Mój sposób? Pomyśleć. Czy te kompleksy da się “naprawić?”.
Czy chodzi tylko o wagę/wyszczuplenie/przytycie/włosy/ubiór/makijaż? Jeśli tak, to weź się do roboty – płakanie nic nie da.

Czy chodzi o coś, na co nie masz wpływu, ale możesz to zmodyfikować? (Kształt twarzy za pomocą makijażu, włosy za pomocą fryzjera, niski wzrost za pomocą obcasów, konkretny rodzaj sylwetki za pomocą ubrań?)

Czy jest to coś, czego NIE DA SIĘ w żaden sposób naprawić/zmodyfikować/zmienić (ogólny wygląd twarzy… i chyba tylko to?) – musisz zrozumieć, że nie da się być idealnym. Nie mówię, że tak jak w poradnikach, masz od razu znaleźć coś innego, co ci się w sobie podoba i się tym pocieszać (przepraszam wszystkich, ale dla mnie to jest idiotyczne – jeśli nie lubię mojej twarzy to jak mają mnie niby pocieszyć moje stopy?), chodzi mi raczej o próbę akceptacji tej części ciała.

I oczywiście, że to jest CHOLERNIE trudne i niektórzy i tak przez całe życie będą tego nienawidzić, ale chyba możesz spróbować, prawda? Przynajmniej to dla siebie zrób.

LUDZI TO NIE OBCHODZI

Ci, którzy gadają o próżności, mają trochę racji – inni ludzie naprawdę nie zwracają aż takiej uwagi na twoje wady w wyglądzie. Ja nie potrafię sobie przypomnieć żadnej, kiedy myślę o moich najbliższych koleżankach, z którymi przecież spotykam się na co dzień  na uczelni.

Wygląd jest ważny dla innych w dwóch sytuacjach  – przy pierwszym spotkaniu albo w sytuacjach typowo romansowych. Jeżeli ktoś jest brzydki jak noc (na co mogę ewentualnie zwrócić uwagę przy pierwszym spotkaniu), ale potem okazuje się być świetną osobą (wewnętrznie), to wygląd nie ma znaczenia – lubię go i tak. Ba, im bardziej kogoś lubimy, tym bardziej ta osoba pięknieje w naszych oczach.

Mam 20 lat i przestałam nienawidzić swojego ciała. Mam kompleksy. Akceptuję je. I jest mi z tym dobrze.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.