Menu
Dobre życie

Półnotka: nie rozumiem Anji Rubik

Kiedy ludzie zachwycają się kolorowymi plamami na płótnie, pukam się w czoło. Gdy słyszę, jak pieją z zachwytu nad wierszem, który składa się z dwóch wersów i nikt – nawet sam autor – nie wie, o co w nim chodzi, przewracam oczami. A kiedy Anja Rubik występuje w teledysku Masłowskiej i cały internet się tym zachwyca, pytam głośno: czy wam się we łbach poprzewracało?


Totalnie nie rozumiem, jak za każdym razem, kiedy ktoś wymyśli coś psychodelicznego albo całkowicie popieprzonego, cały świat jęczy nad tym z zachwytu. Dochodzi do tego, że nad czymś, co jest po prostu złe, głupie, dziwne, beznadziejne – ludzie zaraz się zbiegają i krzyczą, że to sztuka, artyzm, głęboka metafora życia czy ironiczne przedstawienie rzeczywistości.
Guzik prawda.

Cholera, nie znam się – nie jestem znawcą sztuki, nie jestem literaturoznawcą, nie jestem nikim ważnym. Ale jak dla mnie, zwykłego Janusza, który podnieca się każdym nowym serialem i potrafi czytać ze zrozumieniem, większość współczesnej sztuki to zwykły szajs. Obrazy, które mogły zostać namalowane przez trzylatka i nikt by nie zauważył różnicy; porąbane książki, które podobno są metaforą metafory metafory, a tak naprawdę są pisane w głębokim stanie upojenia alkoholowego i sam autor nie ma pojęcia, o co w nich chodzi. Alternatywne filmy, które są tak nudne i dziwne, że nikt ich nie chce oglądać… jest tego mnóstwo. I większość z tych rzeczy jest okropna.

Ale jeśli ktoś spogląda na współczesną sztukę i ze zdziwieniem pyta: co to do cholery jest?, to natychmiastowo zostaje zjechany przez ludzi. Że się nie zna, że jest burak, że nie widzi oczywistych nawiązań do historii albo do literatury.

gustav courbet pogrzeb
To jest sztuka!

Dochodzi do tego, że pisarka wypuszcza teledysk, który – z założenia, przynajmniej według mnie – ma być prześmiewczy i innowacyjny, a jest tak naprawdę kopią pomysłów, które już w internecie były. I ludzie, zamiast traktować to jak zwykłą satyrę, rozrywkę, coś zwykłego, traktują to jako sztukę. Kłócą się, kto ma rację w interpretacji, zastanawiają się, o co tu chodzi… zamiast po prostu obejrzeć. Bez ochów i achów.

Nawet, jeśli oceniamy to jako sztukę, to dalej – moim zdaniem – nie wnosi to nic, nie daje do myślenia, nie jest dziełem, nad czym powinniśmy się zachwycać. Bo najzwyczajniej na świecie nie ma czym. Zwykły teledysk, ludzie. Nie sztuka – a większość próbuje temu przypisać taką etykietkę.

Dla porównania coś, co według mnie jest sztuką. Z racji na tekst i wykonanie.
I wcale nie potrzebuje psychodelicznego teledysku, by działać na odbiorcę.

I teraz dla rozrywki – tu (klik) macie quiz, w którym możecie zgadnąć, który obraz narysował czterolatek, a które “współczesny artysta”. Ciekawostka – kiedy BBC pokazali te obrazy artystom, ci mieli problemy z rozwiązaniem tego testu.

PS W związku z dużą dyskusją muszę to napisać – NIGDZIE nie napisałam, że mam coś do Anji Rubik. W ogóle jej nie komentuję w tym wpisie! Tytuł mówi sam za siebie – nie rozumiem Anji Rubik – nie rozumiem teledysku, w którym brała udział. Przestańcie dopisywać mi jakieś teorie, bo ani słowa w notce nie było o tym, czy mi się jej występ w tym podoba czy nie podoba. Jest mi obojętny. 🙂

Obiecałam, że dziś się z Wami podzielę pomysłem na nowy cykl – a więc oficjalnie ogłaszam, że na martapisze pojawią się wyzwania! Będę je zapowiadać w półnotkach, a ich wyniki publikować jako normalne wpisy. Pomysłów mam dużo. Wyzwania będą polegały na tym, bym coś zmieniła/wprowadziła do swojego życia, mają być trudne, rozwijające, ale też zapewniające rozrywkę. Mam nadzieję, że Wam się spodoba!

Wyzwanie #1: Jeden dobry uczynek dziennie.
Tak jak pisałam Wam w ostatnim wpisie – jestem naiwna. Wierzę też w karmę i w to, że opłaca się być dobrym dla innych. Przez następne dwa tygodnie będę robiła jeden dobry uczynek dziennie i notowała moje obserwacje. Oczywiście, pierdoły i małe rzeczy raczej się nie liczą – mówimy o porządnym wyzwaniu.

FACEBOOK || NEWSLETTER || ASK.FM || YOUTUBE

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.