Menu
Dobre życie

Jak ćwiczyć i być szczupłą, kiedy nie masz czasu



Jak Boga kochasz – chętnie ćwiczyłabyś ile wlezie i została drugą Chodakowską, ale najzwyczajniej w świecie nie masz na to czasu. Bieganie? Nie lubisz. Ćwiczenia? Za długo. Siłownia? Nie masz kiedy. Studiujesz, pracujesz, jesteś mamą lub panią domu z masą obowiązków i ostatnią rzeczą, jaką chcesz robić w swoim wolnym czasie – czyli w ciągu tych 15 minut, kiedy wszyscy dają ci spokój – to pocenie się w sportowym staniku po to, by wyglądać super. Powiedzmy sobie wprost: po wyczerpującym dniu nie masz nawet na to siły.
Co więc zrobić, by być szczupłą, wysportowaną i cudowną, kiedy najzwyczajniej w świecie nie masz na to czasu? To banalne.
Musimy ci tylko lekko zmienić nawyki.



Chociaż zazwyczaj trąbię – do znudzenia – o tym, że zawsze znajdzie się czas, by poćwiczyć, to wiem, że są jednak takie osoby, które nie dają rady. Bo mają dużo obowiązków i stresów, pierdół w głowie oraz wiele ważnych i mniej ważnych spraw, które muszą załatwić. Bo czasami po prostu nie mają siły. No, albo po prostu nie lubią się pocić i męczyć co skutecznie ich do ruchu zniechęca i sprawia, że od siłowni uciekają tak, jak koty od wody. Ot, życie.
Jest jednak pewien sposób, by utrzymać w miarę ładną sylwetkę – lub pomóc sobie w jej wyrabianiu – i nie spędzać na ćwiczeniach pięciu godzin dziennie. Wiadomo, że nie będziesz po tym wyglądać jak Mel B albo ci ćwiczący w rajstopach ludzie z filmików z lat 90., ale przynajmniej twoje ciało stanie się chociaż odrobinę wysportowane i zaczniesz słyszeć gwizdanie robotników na budowie, kiedy będziesz przechodzić obok. Poza tym ruch to zdrowie. Ale o tym wiedzą już wszyscy.

WSZYSCY CHCĄ MIEĆ PŁASKI BRZUCH

Wiem, że pewnie sceptycznie nastawione pukną się w głowę, klikną czerwony krzyżyk na górze a potem będą opowiadać znajomym, że pewna blogerka oszalała, ale nic nie poradzę na banalność twojego ćwiczenia. Spróbuj wprowadzić w nawyk jedną rzecz: napinanie brzucha.
Nie, nie żartuję.
Gdy tylko możesz, napinaj brzuch. Ale porządnie! Żadne tam pieszczenie się ze sobą albo lekkie napięcie jednego mięśnia. Masz czuć jak cała powierzchnia twojego brzucha twardnieje. Trzymaj tak długo jak możesz, puść na chwilę i powtórz znowu. Po kilku dniach będziesz to robić bezwiednie. Ja się tego nauczyłam jeszcze na początku gimnazjum i teraz czasami łapię się na tym, że stoję z napiętym brzuchem. Plusy? Nikt tego nie widzi, nie pocisz się, nie męczysz jakoś szczególnie, a mięśnie pracują. Oczywiście, że nie będzie po tym kaloryfera, ale jeśli masz wagę w normie, to zauważysz różnicę w wyglądzie brzucha. Jeśli zaś się odchudzasz i trzymasz diety, to też powinnaś, chociaż to już naprawdę zależy od danej osoby.
Kiedy napinać brzuch? Jak wstajesz rano i idziesz do kuchni, kiedy oglądasz serial, wchodzisz po schodach, rozmawiasz przez telefon, siedzisz na wykładzie… 

TYŁEK LEPSZY NIŻ U KIM KARDASHIAN

Każdy ci powie, że na świetny tyłek najlepsze są przysiady. Więc na co czekasz? Myjesz zęby trzy minuty – jesteś w stanie zrobić pięćdziesiąt przysiadów, jestem tego pewna. Bądź systematyczna i rób je codziennie, zaczynając od pięćdziesięciu, a docelowo dochodząc do dwustu. I teraz dwie rzeczy: pamiętaj, by robić je dobrze. Jeśli nie wiesz jak wygląda prawidłowe robienie przysiadów, włącz youtube i poszukaj. Obniżamy się do kąta prostego, nie niżej i nie wyżej. Kolana i stopy na tym samym poziomie, nie wyginamy nóg w dziwny sposób, jakbyśmy były na planie filmowym Antychrysta. Druga sprawa: co jakiś czas rób sobie przerwę, ale na Boga, nie codziennie albo co drugi dzień – nie przesadzaj. Zakwasy przejdą same. Wiadomo, że po miesiącu takich ćwiczeń warto znaleźć sobie jakieś inne, żeby kolana nie wysiadły, więc możesz potem przysiady zastąpić wypadami do przodu. Też przy myciu zębów. A po trzydziestu dniach – znów przysiady.

ŁYDKI

Wiecie co zauważyłam? Że większość kobiet ma średnie – żeby nie powiedzieć mało ładne – łydki. Zaniedbane. To wygląda tak, jakby ćwiczyły na wszystkie partie ciała, a o tej konkretnej zapomniały. No więc, czas sobie przypomnieć o tych biednych łydkach i trochę nimi poruszać – chociażby po to, żeby nie było wstydu jak założycie spódnicę albo obcisłe rurki.
Spięcia. To jest banalne ćwiczenie: stajemy prosto i unosimy się na palcach. Codziennie dwie serie po trzydzieści razy. Można to robić przy rozmawianiu przez telefon, oglądaniu czegoś czy… gotowaniu, stojąc przy kuchence, więc nie wmówicie mi, że nie macie na to czasu. Poza tym, to ćwiczenie działa też na tyłek i uda… tak, chyba warto.

RĘCE

Po pierwsze: bierz butelki z wodą i zginaj ręce, ćwicząc biceps. Mogą być też słoiki z sosem – wersja dla studentów – lub, bardziej po ludzku, hantle – wersja dla tych bogatszych. Można też, tak jak ja na zdjęciu na samym górze – ćwiczyć z dynią.
Po drugie: te same butelki wypychamy w górę, jakbyśmy chciały podać picie któremuś ze świętych w niebie.
Po trzecie: wypychamy ręce przed siebie, ruchem podobnym do tego, jaki mają ciężarowcy przy wyciskaniu sztangi. Mówiąc wprost: wyciskamy butelki, jak dziwnie to nie brzmi.
Wysmukli wam to ramiona i sprawi, że nie będą tak smętnie obwisłe i tłuste. Nie ma nic gorszego niż smutne ramiona w koszulce bez rękawów, prawda?
Tyle. Naprawdę. Jak już mówiłam – to wcale nie sprawi, że będziecie wyglądały jak z okładki Shape, ale na pewno wizualnie poprawi waszą sylwetkę. I chociaż nie wyrabia to zbytnio kondycji ani nie spala wielu kalorii – więc raczej nie zagryzamy zmęczenia po tych ćwiczeniach ciastkiem – ale się sprawdza, zwłaszcza dla kobiet zapracowanych. Wiec idźcie, pracujcie, studiujcie, matkujcie… i ćwiczcie przy myciu zębów.
A nie mówiłam, że wszystko się da?
A Wy macie jeszcze jakieś sposoby na bycie w formie w sytuacji, kiedy wasz grafik pęka w szwach? Podzielcie się w komentarzu, może dzięki wam jakaś zapracowana czytelniczka zacznie się ruszać 🙂 
O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.