Związek jest jak talia – trzeba o niego dbać, bo inaczej się roztyje, pokryje cellulitisem, rozstępami i zacznie straszyć ludzi na plaży. Wiadomo: im dłużej jesteście razem, tym mniej motyli w brzuchu i słodkich komentarzy na fejsie – to logiczne. Ale są pewne zachowania, które sprawiają, że zaczyna być gorzej. I gorzej. I jeszcze gorzej. Aż zaczynacie być dla siebie chłodni jak mięso z zamrażarki, a miłosne fajerwerki to dla was prehistoryczna przeszłość.
I wszystko dlatego, że zrobiłaś to TAK, a nie inaczej.
Co związek, to inna sytuacja: jedni się ciągle kłócą, a potem czule godzą miziając się godzinami w łóżku, inni zawsze mają te same zdanie, wiecznie trzymają się za ręce, jakby byli sklejeni superglue i nigdy nie trzaskają drzwiami w czasie kłótni. Tu jest tak jak z robieniem spaghettii: każdy ma inny sposób, by je ugotować. Gorzej, kiedy próbując je zrobić, dodajesz zgniłe pomidory i makaron świderki.
Wtedy na pewno nie wyjdzie.
NIE MA MAGICZNEGO SŁOWA
Zapamiętaj: nie ma kompletnie nic złego w tym, że co jakiś czas się kłócicie. Wszyscy to robią. Ja i Patryk, Angelina Jolie i Brad Pitt, prezydent i jego żona, Barack Obama z Michelle. To normalne i trudno, aby było inaczej: w końcu jesteście dwiema różnymi osobami, które z jakiegoś powodu postanowiły trochę udawać, że są puzzlami, które się do siebie dopasowują. I wszystko jest dobrze, o ile obydwoje potraficie przepraszać. Możecie się żreć nawet codziennie, wrzeszczeć na siebie na ulicy, tupać nogami, pokazywać drzwi i w pośpiechu pakować swoje ubrania do walizki, ale musicie także potrafić przyznać się do błędu i – nawet przez zęby – przeprosić.
Jeśli nie, to trochę słabo: na początku związku można jeszcze udawać, że nic się nie stało i że kłótni nie było, ale prędzej czy później ty albo on zaczniecie mieć pretensje. O co? O te wszystkie niemiłe słowa rzucone bez namysłu; o pewne gesty czy sytuacje, których narobiło się coraz więcej; o zachowania, których potem żałowałaś, ale za nie nie przeprosiłaś.
Nawet jeśli twoje przepraszam zostanie rzucone na wiatr, bo druga połówka będzie na ciebie tak zła jak wściekły nosorożec, to i tak warto. Nawet jeśli chcesz unieść się dumą i twoje przepraszam jest tak szczere, jak zapewnienia nastoletnich gwiazdek o tym, że nie piły nigdy alkoholu; nawet, jeśli tak naprawdę wcale nie czujesz, że chcesz za coś przeprosić. Warto, bo wtedy zamykasz rozdział. Kończysz kłótnię i przyznajesz się, że schrzaniłaś. A to się liczy.