Menu
Motywacja i marzenia

Nie bądź głupi, nie czekaj!

Ludzie są głupi.
Usilnie marzą o czymś i wiecznie czekają, by nadszedł wreszcie właściwy moment, by to spełnić. Kładą się spać, zamykają oczy i wyobrażają sobie, co się stanie, kiedy nadejdzie ten moment: kiedy hajtną się z Megan Fox, przejadą po osiedlu wymarzoną furą, zrobią kurs językowy i wylecą z tego kraju albo zostaną kimś, kim chcieli być od dziecka. Marzą i czekają, na odpowiedni moment, no bo przecież w końcu musi nadejść, prawda?
A potem budzą się jako sześćdziesięciolatkowie w pracy, której nie lubią, z chomikiem w domu – chociaż zawsze przecież marzyli o psie – i poczuciem beznadziei, bo przecież miało, cholera, być inaczej. 
I jeśli nic nie zmienisz, to czeka też ciebie.


Jak już mówiłam niedawno, wszyscy powinniśmy ruszyć tyłki i zacząć działać. Ale nie tylko: nie chodzi bowiem o codzienne przysiady, dietę, zapisanie się na pięć kierunków i uczenie się pięćdziesięciu języków. Samorozwój swoją drogą, a marzenia – w większości przypadków – swoją. Odpychamy je na bok, próbujemy zapomnieć, kopiemy butem i dogaszamy niczym spaloną fajkę, bo wydają się nierealne, albo są trudne do zrealizowania. Bo masz wrażenie, że tego się nie da zrobić. Bo udaje się jednej osobie na milion zrobić coś, o czym ty właśnie marzysz. Lepiej więc zamieść wszystko pod dywan, odstawić na najwyższą półkę, na której kurz ma się tak dobrze, że założył rodzinę i kupił dom z ogrodem.
Bo wydaje mu się, że lepiej jest poczekać. Odpuścić. Zapomnieć.
No to powiem wam, że to gówno prawda.

NIE, NIE DA SIĘ


Pierwsza rzecz: ludzie rezygnują, bo zaczynają uważać, że ich marzenia są nierealne. Czemu? 
Bo ktoś tak powiedział, bo społeczeństwo zgodnie tak twierdzi,  albo sam zaczynasz dochodzić do wniosku, że żeby siebie uszczęśliwić, musisz się najpierw naharować jak wół w polu.
Dlaczego to jednak powstrzymuje cię pod działaniem? Ludzie gówno wiedzą. Całe dnie spędzają na oglądaniu czyjegoś życia i zajmowaniu się nim tak, jakby to było ich własne. Potrafią godzinami marnować swój czas, bo nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Ba, zadowalają się czymkolwiek, bo nie chce im się ruszyć dupy i zacząć działać.
Naprawdę przejmujesz się opinią takich ludzi?
Oto, co powinieneś zrobić: poprosić, żeby pocałowali cię z uszanowaniem w tyłek i wziąć się do roboty. Kupić stopery i zatkać uszy. Przywdziać minę twardziela i mimo tego, że wiesz, że będzie cholernie ciężko i że wredni ludzie na twojej drodze jeszcze to wszystko pogorszą, to nie wycofywać się, tylko ciągle iść do przodu. Pewnie, że trzeba będzie się napracować i jest ryzyko, że nie wyjdzie. Wiadomo, że te marzenie może wcale nie być takie fajne, jak ci się wydawało. Jasne, że możesz się rozmyślić w połowie.
I o to właśnie w tym do cholery chodzi!
To twoje życie. Według większości, jest tylko jedno. A to znaczy, że masz ileś tam lat na tej ziemi, a potem spadasz. Nie ma cię. Znikasz jak wykasowany profil na fejsie i nie zostaje po tobie żaden ślad, oprócz obrazka w Google. I teraz twój wybór: możesz przeżyć je tak, jak chcą inni, a możesz pokazać wszystkim środkowy palec i z uśmiechem robić swoje, by pod koniec życia móc powiedzieć, że jesteś całkowicie spełniony.
I nieważne, czy chodzi o skok na bungee, miliony złotych na koncie, zostanie stewardessą czy zwykłe kupienie jakiejś sukienki, o której marzysz przez ostatnie dwa lata.
Wszystko się liczy i wszystko może być właśnie tak, jak sobie wymarzysz.


PRAWIE JAK W KOLEJCE

Druga rzecz: ludzie myślą, że zawsze będą mieli na to czas. Że przecież mogą zrobić to później; że większość rzeczy spełnią, jak będą dorośli – no wiecie, ustatkują się, hajtną, spłodzą potomstwo i zasadzą kwiatka na parapecie, bo drzewo jest zbyt pracochłonne. Ale dlaczego? 

Na jaką cholerę chcesz czekać?

Czy przez te kilka lat, w czasie których nie będziesz robił nic – bo przecież zaczniesz spełniać swoje marzenia po ustatkowaniu – są naprawdę konieczne? Czekasz, a czas leci. Potem nagle przychodzi na świat jedno dziecko, drugie, dochodzi kredyt i kupa zmartwień, bo twojego faceta trzasnął kryzys wieku średniego i jest prawie tak niemiły, jak babki na kasie po ośmiu godzinach pracy.
I marzenia się marnują. A potem nigdy nie możesz do nich wrócić.
Bo może potem być za późno, by zostać tym, kim chcesz zostać; bo może już nie być możliwości; bo szanse mogą się wyczerpać. Bo ten ktoś, z kim wahałaś się być, już się rozmyśli, bo dzieci ci w tym przeszkodzą albo złapie cię choroba – nigdy nie wiesz. Będziesz mieć w świadomości tylko jedno: że nawet, cholera, nie spróbowałeś.

Są rzeczy, na które już jest za późno, czego bardzo żałuję. Ale są też rzeczy, które mi się udały, właśnie dzięki temu, że zaczęłam próbować je spełniać od razu. I uwierzcie mi, kiedy twój sen się spełnia…
to jest najlepsze uczucie na świecie.

A jak z Wami i Waszymi marzeniami? Czy spełniacie, czy dalej czekacie na najlepszy moment? I  najważniejsze: jakie są Wasze marzenia?

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.