Menu
Ludzie

Kto wie wszystko o twoim związku? Na pewno nie ty.

Wiadomo, że po pierwszych miesiącach całusów i codziennym pisaniu sobie słodkich tekstów w komentarzach  na fejsie – coby pochwalić się całemu światu swoją miłością – nadchodzi czas względnego ustatkowania się. No wiecie: robi się poważnie, ludzie przestają traktować wasz związek jako primaaprilisowy żart, a wy sami zaczynacie myśleć o sobie na serio, tworząc swoje sobowtóry w Simsach i dorabiając do nich świetny dom na kodach i dziesiątkę dzieci. 
I kiedy już wszystko idzie tak, jak ma iść, i chcecie podzielić się z ludźmi swoim szczęściem, to nagle pojawiają się eksperci, którzy wiedzą lepiej. Bo on tak naprawdę  stara się przecież tylko dlatego, że jesteście ze sobą dość krótko, a ona jeszcze nie strzela fochami na prawo i lewo, bo spędzacie ze sobą za mało czasu. Że to i tamto robicie zdecydowanie za szybko, bo normalne pary zaczynają coś razem planować, jak są ze sobą dwa razy dłużej. No i najważniejsze: prawdziwy związek to wy poznacie, jak będziecie ze sobą co najmniej dekadę, bo teraz to tylko dziecięcy romans.
Bo przecież musicie być jak inne pary… co nie?



Zazwyczaj kiedy w związku robi się poważnie, nagle wszyscy ludzie czują, że mają obowiązek was przed czymś chronić. Że lepiej was ostrzec, odradzić, pogrozić palcem i postraszyć, że inni tak zrobili i po miesiącu się rozstali. Bo przecież tamta koleżanka też była dla niego taka miła, a on ją zdradził. Bo nasz kolega był na jej każde skinienie, a ona nabrała go na dziecko, zabrała kasę i zwiała z ponurym Latynosem z wielkim wąsem za granicę. Bo przecież wszystkie inne pary tak robiły i źle na tym wyszły…
więc wy na pewno też.

MITYCZNE INNE PARY

Nie wiem, skąd ludzie biorą wszystkie te historie, które mają nas ostrzec przed jakimś postępowaniem, które wydaje się być złe i brzydkie, bo jesteśmy za młodzi, mamy za krótki staż w związku albo za mało wspólnych zdjęć na fejsie. Wiem tylko tyle, że zawsze – ale to zawsze – do każdej historii znajdą się jakieś mityczne pary, którym nie wyszło. Największa legenda – zamieszkali razem i po miesiącu rozeszli się z hukiem – słyszę tą opowieść przynajmniej raz na dwa miesiące i za każdym razem naprawdę współczuje tej parze, ale serio nie sądzę, żeby wspólna łazienka, kuchnia, albo nawet i łóżko musiało być powodem ich finalnego rozstania.  Jest tyle innych możliwości, dla których mogli się rozstać, ale i tak ludzie zawsze będą twierdzić, że to właśnie przez to cholerne mieszkanie. Bo on zobaczył ją bez makijażu, a ona kiedyś miała tą wątpliwą przyjemność przekonać się, że trzeba mu przypominać o myciu zębów.
Tak, to na pewno był powód ich rozstania. Na sto procent.

NIE BĄDŹ TAKI PEWNY

Kolejna rzecz, którą zawsze robią wszyscy znajomi, to zapewnianie, że to wcale nie jest związek na całe życie. Ubzdurali sobie, że w ten sposób was chronią i za każdym razem, kiedy cali w skowronkach lecicie im opowiadać, jak u was jest cudownie i że miłość kwitnie jak w serialu dla nastolatek, czują się w obowiązku sprowadzić was na ziemię tekstami w stylu “po takim czasie przecież nie możesz wiedzieć, czy to miłość”, albo “to na pewno tylko zauroczenie”, lub standardowe ” a skąd wiesz, że będziecie ze sobą już zawsze?‘ Wątpią więc, wprowadzają w was ziarnko niepewności i sprawiają, że po pewnym czasie już nie czujesz potrzeby mówić im czegokolwiek, bo i tak usłyszysz, że w każdej chwili ona lub on rzuci cię z hukiem i tyle z tego będzie. Oni przecież wiedzą lepiej, niż wy, czy to prawdziwe uczucie i poważny związek. Nie ma to jak wsparcie znajomych, co nie?

WIEM, BO U MNIE TAK BYŁO


Jak już w końcu przestaną was zapewniać, że to nie musi być prawdziwe i poopowiadają legendy o innych parach, które tak zrobiły i źle skończyły, zaczyna się dzielenie własnymi doświadczeniami.  I tak: lepiej nie być zbyt dobrą dla chłopaka, bo ona była dla swojego i tylko to wykorzystał; nie wolno pokazywać dziewczynie, że ci zależy, bo rzuci cię dla innego; raczej unikajcie pisania sobie smsów, bo my tak robiliśmy i teraz jesteśmy w separacji; no i najważniejsze: broń Boże nie myślcie, że jak jest wszystko dobrze, to jest dobrze – bo na pewno coś jest źle, tylko jeszcze o tym nie wiecie.
Bombardują nas tymi radami, opierając się na swoich – często tak nieudanych jak polska reprezentacja piłki nożnej – związkach, w ogóle nie biorąc pod uwagę, że nasz może być inny.
Może dlatego, że wtedy okazałoby się, że jednak można być całkowicie i bezwarunkowo szczęśliwym?
O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.