Wspinaczka na Mount Everest jest trudna. Tak samo trudna jest pierwsza jazda samochodem, rozszerzona matura z fizyki i zostanie gwiazdką Disneya, którą uwielbiają miliony dziewczynek na całym świecie. Trudna jest krzyżówka dla starych ludzi, gdzie pani na okładce zawsze ktoś domaluje wąsy, trudne są zadania optymalizacyjne z matmy, których nigdy nie zakumałam, trudne jest też przewrócenie naleśników na drugą stronę tak, żeby wyszły idealnie okrągłe jak tyłek Beyonce.Jedzenie zdrowych rzeczy też jest cholernie trudne.Między innymi dlatego, że cały świat cię kusi: […]

Zdrowe odżywianie: podstawowe zasady
Wspinaczka na Mount Everest jest trudna. Tak samo trudna jest pierwsza jazda samochodem, rozszerzona matura z fizyki i zostanie gwiazdką Disneya, którą uwielbiają miliony dziewczynek na całym świecie. Trudna jest krzyżówka dla starych ludzi, gdzie pani na okładce zawsze ktoś domaluje wąsy, trudne są zadania optymalizacyjne z matmy, których nigdy nie zakumałam, trudne jest też przewrócenie naleśników na drugą stronę tak, żeby wyszły idealnie okrągłe jak tyłek Beyonce.
Jedzenie zdrowych rzeczy też jest cholernie trudne.
Między innymi dlatego, że cały świat cię kusi: frytki, hamburgery, zupki chińskie i tosty z pysznego, białego chlebka, polane złocistym majonezem – czy to nie jest warte grzechu? Jak, do cholery, odmówić tej drugiej tabliczce czekolady, która kiwa na ciebie palcem i mówi gorąco “zjedz mnie, proszę”?
A jednak się da. W końcu na Mount Everest też wchodzą, prawda?
Przyznam szczerze: próbowałam tak wiele razy, że przebiłam tym nawet liczbę rozstań i powrotów Seleny Gomez i Justina Biebera. Zawsze kończyło się gdzieś na pierwszym – no, maksymalnie drugim – dniu, kiedy to zjadłam coś niedozwolonego i stwierdzałam, że całe te zdrowe jedzenie poszło się pieprzyć, i w sumie to mogę się najeść niezdrowych rzeczy na zapas, bo jutro zacznę przecież od początku.
I tak w kółko.
Bo, wbrew pozorom, nie jest tak łatwo odłożyć te wszystkie niezdrowe rzeczy. Głównie dlatego, że są cholernie pyszne i uwierzcie mi na słowo, nie ma nic lepszego o trzeciej w nocy
niż wspólne jedzenie chińskiej zupki. To zdecydowanie łączy ludzi bardziej, niż gra w twistera albo wspólne hejtowanie jakiejś gwiazdy, którą wszyscy skrycie słuchają, ale publicznie każdy nienawidzi.
Żeby zacząć, trzeba w ogóle mieć pojęcie, co zdrowe jedzenie znaczy: jeżeli ktoś uważa, że kromka Wasy i przetworzony serek z koperkiem, – który tak naprawdę koło koperku nawet nie stał -to zdrowe śniadanie, to nieźle się myli i odsyłam go do wujka Google. Polecam też program “Wiem co jem” i… obrazki na tumblrze, z których, wbrew pozorom, można się naprawdę sporo dowiedzieć.
PUNKT 1: ZAMIANA
Ja zaczęłam wprowadzanie swojej zdrowej diety od zamiany białych rzeczy na ciemne. To znaczy: pszenny chleb zamieniamy na razowy i żytni, makaron i ryż na ich brązowych, opalonych kuzynów. To właśnie te rzeczy dostarczą nam błonnik i nie będą nas faszerować zapychaczami. Nie polecam tych tekturowych chlebków: sama kiedyś miałam na nie fazę, ale prędko się przekonałam, że mają w sobie więcej chemii niż płyn do naczyń i nic do naszego organizmu nie dostarczają. Poza tym, bądźmy szczerzy: smakują jak chrupiący papier.
Wydaje mi się, że ludzie nie zdają sobie sprawy, ile rzeczy można zamienić. Majonez na jogurt grecki, serki na prawdziwy twaróg, pszenną mąkę na razową i tak dalej, i tak dalej. I, wbrew powszechnym przekonaniom, te zamienniki wcale nie smakują gorzej. Naprawdę.
Boże, ale się ze mnie zrobił zwolennik zdrowego jedzenia – chyba niedługo zacznę pukać ludziom do drzwi i rozdawać tabele kalorii.
PUNKT 2: BEZ PRZESADY
Jednym z powodów, dla których nigdy nie udawało mi się utrzymać zdrowej diety była przesada, w którą wpadałam za każdym razem, jak śliwka w kompot. Jak już zaczynałam jeść dobrze, to odcinałam się kompletnie od wszystkiego niezdrowego; próbowałam też zmuszać się do posiłków, których nie znoszę, jak na przykład cholerna makrela albo tuńczyk, po którym myślałam, że umieram i trafię do piekła pełnego ryb.
Odmawiałam sobie wszystkiego i za chwilę rzucałam się na coś, bo bardzo chciałam to zjeść.
Nie brzmi jak sukces, czyż nie?
Teraz już wiem, że tak nie można. Jak w domu nie ma nic “twojego” do zjedzenia, jest za to biały chleb, to go zjedz. Masz ochotę na czekoladę? Proszę bardzo. Ale na Boga, nie wciskaj w siebie liści sałaty, skoro to ostatnia rzecz, jaką lubisz, bo to tylko wszystko spieprzy, poczynając od twojego humoru, a kończąc na diecie.
Bo najważniejszy jest punkt trzeci, czyli…
PUNKT 3: UMIAR
Nie rozumiem ludzi – zarówno na diecie odchudzającej jak i tej promującej zdrowy tryb życia – dlaczego nakładają sobie tak ostre restrykcje,, jakby byli w jakimś amerykańskim więzieniu, ubrani w te śmieszne, pomarańczowe kombinezony i codziennie wieczorem musieli walczyć o mydło pod prysznicem pełnym agresywnych facetów. Wychodzę z przekonania, że lepiej zjeść nawet obiad w McDonaldzie raz na ruski rok niż codziennie wieczorem rzucać się na żarcie, bo cały dzień jedliśmy zdrowo i już nas ciśnie, coby wrzucić na ruszt coś, co zawiera dużo dodatków na E. To samo ze słodyczami: znam dziewczyny, które utrzymują, że są na diecie, nie jedzą dwa dni nic słodkiego, a potem
rzucają się rąbią równo kilogram czekolady i trzy batony, popijając dwulitrową colą. Jaki to ma sens?
No żaden.
Co więcej, zauważyłam, że taka taktyka dobrze działa na naszą psychikę: jak wiem, że mogę, to tak mnie do tego nie ciągnie. Ja, były nałogowy zjadacz słodyczy, potrafię przeżyć dzień bez zjedzenia czegoś słodkiego, a uwierzcie, to było dla mnie naprawdę duże wyzwanie.
Zdrowe odżywianie nie jest wyrokiem: robimy to przecież dla siebie, czyż nie? Wszystko to kwestia wyboru. Raz cały dzień będziesz jadł prawie tak, jak z jadłospisu w jakiejś kobiecym piśmidle, a raz wciągniesz na obiad dużego hamburgera – i to jest okej. Lepiej tak, niż balansować ciągle i ogłupiać organizm, jedząc rano bananową owsiankę z otrębów, a na kolację tira pełnego chińskich zupek. Wszystko jest dla ludzi.
No, może oprócz strojów Borata. To zdecydowanie nie jest dla ludzi. Brr.
A Wy, jecie zdrowo? A może macie to w swoich czterech literkach i jecie jak Wam się podoba?
Co w ogóle sądzicie o takim trybie życia? Podzielcie się, bo jestem bardzo ciekawa Waszych opinii 🙂
Moje zdrowe odżywianie ogranicza się do unikania fastfoodów, chipsów, kolorowych napoji i słodyczy. Swojego czasu próbowałem zastępować białe pieczywo ciemnym, cornflejksy owsianką itp, ale ze względu na innych domowników zarzuciłem tego, bo trzeba było podwójne zakupy robić 😉 Tak jak napisałaś – najważniejsze to umiar. Nic się nie stanie, jak zjem sobie raz na kilka dni coś słodkiego w niewielkiej ilości, przecież od razu nie stanę się jakimś monstrum! A jeśli za długo odmawiamy sobie czegoś, co lubimy, to gdy nie wytrzymamy któregoś razu, pożremy tego czegoś tak dużą ilość, że całe tygodnie zdrowego odżywaiania wezmą w łeb. Zauważyłem też, że jednak łatwiej o ”dietę” dbać tym, którzy trenują – nawet amatorsko – w celu osiągania określonych wyników. Każde piwo, wino, nadmierną ilość cukrów, czy tłuszczy czuć potem przy treningu – gdy zaczynamy orientować się, że regularny wysiłek nie przynosi efektów, doceniamy znaczenie diety.
Ja staram się jeść zdrowo, ale mam do tego wszystkiego takie same nastawienie jak ty – jeśli czasami zjem batona to chyba od tego nie umrę i nie przytyję 5 kg, a po co mam się katować i mieć albo zrypany humor albo wpieprzać po nocach, bo nie dałam rady? 😉
Ja tam wyznaję jedną zasadę – czuć i wiedzieć czego mi trzeba, a że czasem jest to czekolada… 😛
Nie jem jakoś zdrowo, ale staram się jeść często, małe porcje. Mam problemy żołądkowe, więc jest dla mnie bardzo ważne, żeby coś w tym brzuszku było i raczej zdrowe. Kiedy wiem, że jadłam przez cały dzień porządnie, owocki, warzywka, mięsko, to pozwalam sobie na coś ekstra, typu słodycz 😀
Pozdrawiam 🙂
Cały Wrocław je zdrowo z Martą.
Ja nawet jak bym jadła zdrowo to i tak by to nic nie dało 😛
Ale… Zrezygnowałabym nawet z tej czekolady (której tak w ogóle nie powinnam jeść) – dla sałatki owocowej! Szkoda, że w moim mieście nie można nigdzie dostać sałatek owocowych.
Wiem – można zrobić ją samemu. Ale niestety człowiek z natury jest leniwy 😀
Zdrowe odżywianie to przyjemne uzależnienie 🙂 niestety minusem jest to, że szybko pochłania kasę z portfela.
Miałam różne fazy, zdarzały się diety, ale wtedy faktycznie restrykcyjne, żeby osiągnąć jakiś efekt.
W tej chwili jem rozsądnie, odpowiednie rzeczy, słodyczy unikam, bo naprawdę mi nie służą i dla tych paru sekund przyjemności nie warto.
Za to dużo słodyczy jest w owocach, musli, czy niskosłodzonych dżemach.
Umiar jest ważny, chociaż wymaga więcej cierpliwości.
A poza tym jeszcze raz napiszę: Ty nie potrzebujesz diety, bo spalasz wszystko, co zjesz. Ale są przypadki, które wymagają diety i to restrykcyjnej, żeby zmienić swoje ciało. 🙂
I dużo ćwiczeń, i ruchu (ja ostatnio jednak wybieram rower).
I jak się to wszystko doda, człowiek jest ogólnie zdrowszy, a o to przecież chodzi! 🙂
pozdrawiam!
Ja się staram jeść zdrowo, ale te słodycze………… Albo chociaż staram się jeść jak najwięcej nieprzetworzonych rzeczy (no i tych opalonych kuzynów ryżu i makaronu ;))
Tytuł idealny dla mnie, bo od dobrych kilku miesięcy bezskutecznie próbuje ogarnąć się i wrócić do zdrowego odżywiania.
“I w sumie mogę się najeść niezdrowych rzeczy na zapas, bo jutro zaczne przecież od początku” – już myślałam, że jestem osamotniona w takim myśleniu. Co gorsze, w ostatnich tygodniach powtarzałam to sobie niemal CODZIENNIE .____. i wcale nie wyolbrzymiam. Właściwie bardzo dziękuje Ci za ten post, bo dzięki niemu chyba w końcu uświadomiłam sobie, że nigdy nie przestanę, jeśli diety nie zacznę od tej chwili. Tak więc podejmuje kolejną desperacką próbę.
A z tą przesadą również miałam identycznie. Na szczęście chyba już mi przeszło i kiedy myślę o diecie nie wyrzucam już z jadłospisu wszystkiego, co choćby podejrzewam o śladowe ilości cukru lub tłuszczu, bo to przecież również potrzebne. Bez przyjemności, np. w postaci ciasta raz na miesiąc nie da się po prostu wyżyć. Grunt zachować umiar. We wszystkim ;).
Pozdrawiam, świetny blog.
Masz sporo racji (chyba kurcze w większości przypadków masz ;)), ja chlebki z Vasy zwykłam nazywać tekturą, a te ryżowe styropianem ;)Ale z drugiej strony jogurt grecki też przemyca swoją porcję tłuszczu w składzie – warto poczytać. Poza tym wyznaję zasadę, że dobre ciastko nie jest złe, szczególnie jeśli sama je upiekłam. Moje zdrowe żywienie wygląda tak, że rano rytualnie są płatki z jogurtem i jakimś owocem, ewentualnie bez. Tak się już przyzwyczaiłam. Nie stawiam sobie żadnych restrykcji bo wiem, że i tak z nimi nie wytrzymam. Jem chwilą 🙂
Szczerze mówiąc, jem po prostu to, co co mi się podoba. Mój jadłospis nie ma większego wpływu na moją wagę – a to akurat niedobrze, bo staram się przytyć. Dlatego też powinnam się wziąć za siebie. I zacząć naprawdę stosować zasady diety na przytycie, może to coś w końcu da. Zdrowe odżywianie też jak najbardziej wchodzi w grę, bo jedzenie samych fast foodów i czekolad (w myśl zasady: na takiej diecie przytyję w tydzień) nie skończy się dobrze;)
A ja sobie lubię dobrze zjeść nie sierpie chleba razowego! Za to mam własne owoce, warzywa i nabiał wiec myślę, że jest okej:)
U mnie w domu je się tylko razowy chleb, jak go nie ma to, jest tragedia. Chociaż mój tata nie zauważa, że jak samo jest makaronem czy ryżem xD No, ale chociaż coś. Poza tym też nie jemy bardzo tłusto, ja nie sypię soli do ziemniaków (i mają smak!), więc tak po trochu. Za to mój chłopak je tylko zdrowo xD I zdecydowanie bardziej smakuje mi takie żarcie, niż to domowe. Chyba że kuchnia babci, ale to też nie codzienne, raz na jakiś czas. Może to właśnie to taki rarytas i dlatego obiadki u babci tak dobrze smakują? ;> Poza tym ja też mam tak, że jestem ciekawa wielu nowych smaków, także chętnie próbuję nowych rzeczy (np. tahini z miodem smakuje jak chałwa :P) albo starych przyrządzonych na nowo (bób, mega warzywo, polecam!).
Najgorzej jest się na coś zafiksować, ze “zdrowym” odżywianiem (napisałam w cudzysłowie, bo w sumie nie lubię takiego sformowania) jest jak z bieganiem, o którym pisałaś: jak raz przegniesz, to masz już dosyć do końca życia. Jak mi coś nie smakuje, to po prostu tego nie jem.
Ach, jeszcze dodam, że teraz sobie po prostu nie wyobrażam, żebym na nowo mogła jeść biały chleb o.O
Jemy jemy 🙂 a przynajmniej się staramy 🙂 Ja cały czas czekam na adres od Ciebie, żebym mogła niespodziankę wysłać! Pisz na contact@bellove.pl
Odżywiam się dokładnie tak jak to opisałaś. Zamieniłam wszystko co miałam białe na czarne, ale jeżeli tego nie ma to nie robię żadnych protestacyjnych głodówek, tylko zjadam to co mam. A jak mam wieczorem ochotę na loda, piwo ect., bo jest niesamowicie gorąco i po prostu się chce, tudzież jestem częstowana (bez możliwości odmowy) kolorowym misiem, który zbudowany jest głównie z żelatyny wieprzowej i sacharozy, to nie udaję anorektyka tylko jem. Wszystko byle z umiarem ; )
Chyba muszę w końcu wprowadzić parę wartościowych zasad do mojego jadłospisu 🙂
Kiedy ostatnio siedzieliśmy przy piwie (zdrowym, bo wiadomo – chmiel – zioła…) kolega przyniósł paczkę chipsów, otworzył i rzekł: sałatka warzywna! ziemniaki, papryka… 😉
Powiem tak, z doświadczenia – przy odpowiednio zbilansowanej diecie składającej się z jak najmniej przetworzonych produktów ochota na fastfoody, słodycze i inne takie pojawia się rzadko i nie są to napady.v Wystarczy trochę poczytać i zastanowić się co wkładamy na swój talerz 😉
Ja zazwyczaj staram się jeść w miarę zdrowo ale ostatnio mi się to nie udaje. Na szczęście już wiosna i mamy coraz więcej warzyw i owoców więc mam nadzieję, że uda mi się jeść dużo warzyw 🙂
Gwiazdki Disney’a – Martina Stoessel jest całkiem okej xd
B.Thorne też <3
Zdrowo odżywiamy się tylko i wyłącznie dla siebie 😉
Wpadaj xoxo xd *.*
jestem uzależniona od jedzenia zdrowych rzeczy!
palczak.blogspot.com
Zdrowe = pyszne! Tylko trzeba odwyknąć od oszałamiającego mózg (no bo chyba nie mozliwe, żeby i kubki smakowe…?) hamburgera z wielkiej sieciówki. Bo burgery też mogą być zdrowe i pyszne. I masz rację, umiar, bo inaczej po tygodniu niejedzenia czekolady wogóle mogę łatwo trąbic pięć tabliczek 🙂
Ah, no i zapomniałam: STRASZNIE FAJNY NAGŁÓWEK!
Zgadzam się z Tobą – wszystko z umiarem. Staram się myśleć o tym co jem, nie wrzucać w siebie byle czego i uważam, że ten trend na zdrowe odżywianie i bycie fit to najlepsze co mogło się naszemu społeczeństwu przydarzyć 🙂 Ale czasem mam ochotę zjeść lody czy kebaba i czuje, że zaraz mnie skręci jak tego nie zrobię, więc jem, świat się nie zawali 🙂
ja cały czas się motywuję , różnie jest ,ale daję jakoś radę 🙂
zdrowe odżywianie jest fajne 🙂
wreszcie ktoś gada do rzeczy <3
bardzo mi się podoba to co piszesz, również jestem zwolenniczką umiaru a przede wszystkim ruchu i zdrowego jedzenia.
Jestem na wegańskim sposobie żywienia, więc przykładam wielką uwagę do tego żeby było zdrowo, a mimo to zdarza mi się kupować rzeczy przetworzone lub normalne słodycze, które w składzie po prostu nie mają produktów odzwierzęcych. 🙂 Umiar jest zdecydowanie najważniejszy! Pozdrawiam. 🙂