Prędzej czy później, każdy chce biegać.Głównie dlatego, że ulubione spodnie dziwnym trafem robią się ciasne jak cholera i przy próbie ich ubrania pękają z hukiem, przyprawiając o zawał kota sąsiadów.Czasami z powodu drugiej połówki, która nieśmiałym głosem próbuje nam powiedzieć, że zajmowanie trzech miejsc w autobusie jednym tyłkiem może nie najlepiej świadczyć o naszych wymiarach. […]

O tym, jak nas kłamią, mówiąc o bieganiu
Prędzej czy później, każdy chce biegać.
Głównie dlatego, że ulubione spodnie dziwnym trafem robią się ciasne jak cholera i przy próbie ich ubrania pękają z hukiem, przyprawiając o zawał kota sąsiadów.
Czasami z powodu drugiej połówki, która nieśmiałym głosem próbuje nam powiedzieć, że zajmowanie trzech miejsc w autobusie jednym tyłkiem może nie najlepiej świadczyć o naszych wymiarach.
Jedni robią to dla zdrowia, drudzy by uzyskać figurę modelki, a jeszcze inni chcą po prostu po udanym biegu móc pochwalić się tym na fejsie i zebrać ogrom lajków.
A czasami powodów biegania jest tak błahy, jak codzienne problemy Paris Hilton:
bo kto, do cholery, nie chciałby wpieprzać ile wlezie i wyglądać jak Anja-Jestem-Patykiem-Rubik?
No właśnie.
1: CO NA NOGACH?
We wszystkich pisemkach dla kobiet, tych z okładkami, na których pozują całkowicie przerobione gwiazdy z odsłoniętym brzuchem, zachwalając bieganie zawsze piszą o tym, że żeby je zacząć, nie potrzebujemy niczego.
Czyli, innymi słowy mówiąc, możemy iść nawet i nago, biegać ile wlezie i zawsze wyjdzie nam to nie dobre – no, chyba, że złapie nas policja za latanie z gołym tyłkiem na ulicy.
Za przeproszeniem, gówno prawda.
Fakt – my nie potrzebujemy specjalnego stroju, by zamienić się w świetnego maratończyka, ale nasze kochane stopy już owszem. Naprawdę.
Zasada numer 1:
Żadnych tenisówek kupionych na bazarze od baby w fartuszku, po dyszkę sztuka. Zero halowych butów rodem zdjętych z giry jakiegoś piłkarza. Nie ma mowy o trampkach, które ugotują nam stopę al dente, żadnych normalnych adidasów, w których chodzimy na co dzień, a już o tych tenisóweczkach z allegro, w których chodzi połowa kobiecej populacji od podstawówki na studiach kończąc, nie wspomnę.
Buty do biegania to mają być buty do biegania. Nie muszą kosztować 1/3 pensji i nie muszą mieć oryginalnego znaczka. Ważne, żeby miały w miarę elastyczną podeszwę i do cholery, były butami do biegania, a nie ich marnymi atrapami.
I nie ma znaczenia, czy biegasz w nich raz na dwa tygodnie czy codziennie – muszą być odpowiednie. No, chyba, że bawi cię zdeformowana stopa albo problemy z piszczelami.
Wtedy zapraszam, szkolne tenisówki dozwolone.
2: GDZIE?
Ja wiem, że na wszystkich amerykańskich filmach gorące dziewczyny z podskakującymi cyckami biegają po chodniku, machając swoim super-przystojnym sąsiadom truchtającym w przeciwnym kierunku. Tylko że z joggingiem w filmach jest jak z makijażem – tak jak w prawdziwym życiu żadna normalna dziewczyna nie budzi się w pełnej tapecie – no
chyba, że jej nie zmywała poprzedniej nocy po grubej imprezie – tak i każdy biegacz, który nie chce skończyć z rozwalonymi kolanami, wystrzega się cholernego betonu i chodników jak ognia.
Zasada numer 2:
Ja naprawdę nie wiem, skąd się to bieganie po chodnikach wzięło – może kiedyś nie było jeszcze fejsa i ludzie nie mieli jak się pochwalić tym, że ćwiczą, więc paradowali przed oknami sąsiadów?
W każdym razie, to zabójstwo dla kolan, uwierzcie – miesiąc biegania po chodniku i rozwalone kolana do końca życia. I nawet tabletki na stawy nie pomogą. Odradzałabym też bieganie po tartanie – chyba, że jak ja, trenuje się lekkoatletykę – bo wbrew pozorom, ta powierzchnia też jest twarda jak cholera i dla nieprzyzwyczajonej nogi może skończyć się bólem piszczeli albo okostnych, co jest tak przyjemne, jak wciskanie kija w pośladki.
Serio. Odradzam.
Za to polecam parki, ścieżki i trawiastą część stadionu. Amen!
3: KIEDY?
No wiecie, tylko jeśli będziecie biegać rano dokładnie pięć minut po siódmej i przy słońcu, które będzie w stosunku do ziemi pod kątem sześćdziesięciu pięciu i pół stopnia, to bieganie będzie miało jakikolwiek sens.
Zasada numer 3:
Teoretycznie, możecie biegać nawet o drugiej w nocy w czasie pełni a i tak bieganie będzie wam służyło. Dla zapracowanych i nocnych marków powstają nawet specjalne grupy, które biegają wieczorami.
Gorzej tylko z motywacją i zostawianiem na później – no, pójdę biegać za godzinę.. albo dwie.. nie, teraz już za późno – zrobię to jutro.
A potem się dziwimy, że dupa nam rośnie. Magia!
4: JAK?
Zawsze rozwalają mnie zasapani ludzie, którzy pędzą przez pół sekundy, jakby gonił ich co najmniej sam diabeł, a potem leżą i umierają przez pół godziny.
BIEGA SIĘ TRUCHTEM.
Tak, wiem, na filmach biegają szybciej.
Można nawet zacząć nie od truchtu, a od – jak to mówi mój trener – człapania z nogi na nogę.
Uwierzcie mi, sprint wcale nie przyniesie lepszych efektów. Zagwarantuje wam tylko mdłości, zawroty głowy, płuca na chodniku i nienawiść do biegania.
5: ILE RAZY?
Na pewno za pierwszym razem nie idziemy i nie próbujemy przez godzinę biegać, bo skończy się to karetką i wiecznym urazem do sportu.
Zasada numer 5:
Przez pierwsze kilka razy – zwłaszcza, jeśli jesteś kanapowym leniem i dosłownie przykleiłeś sobie dupę do krzesła – spróbować marszobiegów. Najlepiej w takich proporcjach:
2 minuty stałego biegu – 2 minuty marszu – 2 minuty biegu – 2 minuty marszu – 2 minuty stałego biegu.
I w zależności od wydolności – czyli tego, czy wypluwasz już płuca na drogę, czy jeszcze jakoś trzymasz się na nogach, podpierając się o drzewo – można to powtarzać. Z każdym treningiem człowiek nabiera wytrzymałości, więc należy wydłużać czas biegu, a skracać marszu, aż będziecie mogli bez przerw wytruchtać 10 minut.
Potem można zrobić coś w stylu:
5 minut truchtu – 5 minut rozciągania 5 minut truchtu
i analogicznie, kiedy już będziemy wytrzymali jak maratończycy i szybcy jak Bolt:
10 minut truchtu – 5 minut rozciągania – 10 minut truchtu
20 minut truchtu…
50 minut truchtu…
Jeśli ktoś ma już wytrzymałość, może biegać bez marszowych lub rozciągający przerw, ale początkujący powinni robić przerwy – nawet tylko po to, by się do biegania nie zrazić.
Ile razy w tygodniu? Jeśli chcesz tylko biegać dla formy, kondycji i klaty Schwarzeneggera, raz w tygodniu na początek wystarczy, potem możesz zwiększać, ale jeśli chcesz zgubić oponę i wyglądać jak modelka, nie oszukujmy się – raz w tygodniu to dokładnie tyle, co jedna dietetyczna kolacja w ciągu pięciu dni. Przynajmniej trzy razy w tygodniu i brzuch znika, obiecuję.
A teraz ruszać tyłki sprzed monitorów i do roboty!
O notkę poprosiła mnie pewna czytelniczka. Mam nadzieję, że teraz laikom chociaż trochę wyłuszczyłam o co tak naprawdę chodzi w bieganiu i jak zacząć 🙂
ahahahahahaha same mądre rzeczy piszesz Martusia, ale i tak Twoje teksty są powalające :D:D namówiłaś mnie idę biegac 😀
Post na pewno pomoże wielu osobą 🙂
Ja nie lubię biegać po zaraz mam dość i jakoś się wstydzę, z tego względu, że nie mam kondycji. Za to uwielbiam konkretne, intensywne chodzenie.
Kondycję nabywa się z czasem 🙂 Jak się wstydzisz to spróbuj biegać rano – wtedy jest mało osób, w weekend na przykład. Możesz zacząć od marszobiegu, wtedy w czasie marszu odpoczywasz 🙂
Chodzenie też jest dobre, ale niestety nie zastąpi biegania 🙁
No powiem Ci, bardzo pozytywnie mnie nakręciłaś 🙂 Na razie ćwiczę tylko w mym mieszkanku we Wrocku, ale we wakacje – witaj domku w Kudowie-Zdroju i cudne ścieżki z daleka od cywilizacji 😉
Cóż za miły początek dnia!
JESTEŚ Z WROCŁAWIA I NIC MI NIE MÓWISZ? Foch.
:<
Padam na kolana i błagam o wybaczenie.
Jakże naprawić mą życiową pomyłkę?
pierwszy raz komentuje wpis, a bloga czytam od dawna. Naprawdę czytając bylam zaskoczona ile rzeczy nie wiedziałam, aż mam ochotę wstać i iść pobiegać, do tego tak ładnie jest dzisiaj. no ale niestety nie man gdzie, bo przy moim domu główna trasa ciągnąca się po obu stronach po 15 km. beton wszędzie. Ale jednak do biegania mnie zachęciłaś i będę kombinować jak tylko się da 🙂
myślę, że największym bólem są jednak buty tzn brak odpowiedniego obuwia. to zabija stawy, to zabija wszystko. dramat.
Przedostatnie zdanie aż kusi, żeby zacząć biegać. 😉
Ale tak jak poprzedniczka nie mam dobrych butów…
Nie mam gdzie biegać. To znaczy, dwie, trzy minutki i jestem w sympatycznym parku z jeziorkiem ale z asfaltowymi alejkami. A nie chcę mieć problemów ze stawami więc chyba zostaje mi jedynie ukochany basen.
Dobre buty do biegania można już dostać od 30 zł. Ważne, żeby miały giętką podeszwę (bierzesz buta do rąk i próbujesz wygiąć), żeby dawały stopom oddychać, były przewiewne. 🙂
a wiesz może gdzie takie dorwać? 😀
Decathlon – tam są dobre buty do biegania za około 60 zł. Oprócz tego wszystkie obuwnicze, ale raczej nie sieciówki, bo tam jest drożej. Ja kiedyś kupiłam w jakimś sklepie bez marki za 40 zł buty, w których trenowałam 2,5 roku ;o i dopiero jak już się rozleciały, to zmieniłam. Były mega wygodne, przewiewne i naprawdę dobre. Tak naprawdę trzeba je przymierzyć, sprawdzić giętkość podeszwy, czy jest wystarczająco gruba, czy są przewiewne, nie obcierają i tak dalej 🙂
Przyznam, że trochę mnie do tego zachęciłaś – a i nie rozumiem tylko dlaczego do cholery my w szkole biegamy tylko po tartanie xD No cóż, bywa i tak.
Bo w szkole jest tak, że jak już masz stadion z tartanem to trzeba go wykorzystać, co jest tak durne, że nie wiem. Na rozgrzewce wszyscy lekkoatleci biegają PO TRAWIE! Dopiero przy treningach na których ćwiczy się szybkość/tempo/ ćwiczenia, które wymagają prostego podłoża, robi się to na tartanie. Albo kiedy trzeba zmierzyć czas 🙂 Nie ukrywajmy, tartan jest bardzo twardy i codzienne bieganie na takiej nawierzchni nie jest zbyt zdrowe.. ja zawsze się męczę z bólem okostnych jak mam za dużo treningów na tartanie 😀
Dzięki Ci, Marto! Za potwierdzenie moich odczuć i za kawałek mobilizacji. 😉
Jeeeeej, z wrażenia idę kupić buty! Serio, tym postem podwoiłaś moją ochotę, żeby zacząć biegać. Akurat mieszkam między parkiem a wałami, więc na brak miejsca nie narzekam… *-*
biegam czasami na wałach na treningu 😀 To Ty gdzieś w tamtych okolicach?:D
Raz jeden biegałam z koleżanką, po lesie na wakacjach. Póki jeszcze mogłam rozmawiać, było dobrze, a później stwierdziłam, że skoro tak dobrze mi idzie, to mogę trochę przyspieszyć, buahaha xD
Musiałabym się wyzbyć tego głupiego wrażenia, że stoi nade mną wuefistka w liliowym dresiku, bo jeśli chodzi o jakiekolwiek ćwiczenia, to mam skojarzenia z polską szkołą 😛
I szukam butów, i szukam, a jak poszukam to idę biegać! 🙂 Dziękuję za motywację, no i proszę o więcej takich (nie aż tak) hejtowanych wpisów, bo co tu ukrywać – dobrze piszesz i tyle! 😀
Pozdrawiam.
Zachęciłaś mnie do biegania (a przyznam, że ćwiczenia tego wprost nienawidziłam). Obiecuję, że zacznę zaraz jak zrobi się cieplej! 😉 Teraz, na zimne dni, pozostają mi tylko zabójcze treningi z Ewą Chodakowską.
5 stopni to już nie zimno! 😀
Mimo iż fragment “mdłości, zawroty głowy, płuca na chodniku i nienawiść do biegania” to czytało mi się przyjemnie i pomyślałam sobie, że może faktycznie bieganie nie jest takie złe? Pisz, pisz może faktycznie zacznę;)
Ech tyle razy już starałam się regularnie biegać i nic mi z tego nie wyszło… Może kiedy śnieg w końcu stopnieje podejmę jeszcze jedną próbę 😉
tak, tak wtedy to ja też już na pewno będę biegać, ale póki co ten śnieg jeszcze leży 😉
Z każdym zdaniem obnażałaś mój geniusz w nieskazitelnej postaci. Tak też ubzdurałam sobie ostatnio, że potrzebuję wzniosłej odmiany w moim pasywnym życiu i postanowiłam biegać. Chyba nie muszę dodawać, że popełniłam wszystkie możliwe błędy, o których wspomniałaś.
Także tego.
Ave ja.
Oj, Anuluj, ja też się z tą wiedzą nie urodziłam 😀 Mądrzę się, bo trenuję to wiem, ale jakbym nie miała wcześniej do czynienia ze sportem, to nie wiem, czy taki mądraliński Gandalf by ze mnie był…
Podoba mi się bardzo ten artykuł, ale chyba bardziej zachwyciłby mnie odnośnie pływania. Mogłabyś o tym napisać w podobnej formie do tego postu? Z góry dziękuję 🙂
Niestety nie mogę spełnić tego życzenia, bo na pływaniu znam się tak jak Adele na odchudzaniu 🙁
Bardzo Ci dziękuję za dotrzymanie słowa! ;* Ta notka bardzo wiele mi dała. Z pewnością pochwalę Ci się w przyszłości swoim pierwszym biegiem ;D
Ciekaw ile osób po tym właśnie tekście zacznie biegać – możeby tak jakieś statystyki zrobić co? Ja się ruszę – obiecuję tylko moje gardło nie wytrzyma tej pogody i muszę chwilę zaczekać – co nie znaczy, że to coś w stylu wymówki, bo ćwiczę prawie codziennie po 30-40 minut więc dupa nie siedzi 🙂
Mam astmę, więc o bieganiu mogę raczej zapomnieć. Na szczęście. 😀
też mam astmę i jak najbardziej mogę biegać ;D
Mieszkam blisko rzeki, więc często biegam drogą na łąkach, ale niestety coraz mniej osób kosi trawę i ciężko biegnie się przez wysokie trzciny.
Dzięki za tego posta, dziś miałam w zamiarze wybrać się po buty do biegania 🙂
A ja już mam buty kupione i nawet byłam już biegać 5 razy 😉 tylko potem spadł śnieg i zrobiłam przerwę… Ja poproszę więcej takich notek, bardzo fajne! 🙂
Mam pytanie o buty – jak grubą podeszwę powinny mieć, żeby dobrze się biegało? Bo wiadomo, że jak będzie za cienka to będziemy czuć każdy kamyczek.
Myślę, że trochę na wyczucie. Wiadomo, że nie będziesz biegać w platformie. Ja zawsze przejdę się po sklepie, wtedy sprawdzam jak “czuję” podłoże. Na pewno grubszą od tenisówek, ale ważne też, żeby była taka.. zakrzywiona, a nie cała prosta, jak np. w trampkach. Myślę, że takiej grubości jak w zwykłych adidasach powinna być odpowiednia. Nie może też być za twarda, no i ważne, żeby była giętka i elastyczna w miarę 🙂
Dziękuję Ci bardzo. Nie ma to jak zapytać kogoś kto się na tym zna;)
Ja tam i tak nie zamierzam biegać:D
Dobrze, że napisałaś o tym bieganiu po asfalcie i betonie.
Mając ileś tam lat biegałam po takim podłożu nawet sporo… w sumie regularnie rok, potem znowu ze dwa lata… i nieregularnie także.
Pewnie teraz dlatego mam dziś już od dłuższego czasu kłopoty z kolanami, a to mocno przeszkadza.
Czy radzisz mimo to zacząć biegać, czy lepiej pozostać przy ćwiczeniach z lekkimi podskokami i rowerze?
Jeśli bardzo bolą, to zrobiłabym przerwę i wtedy ćwiczyła, ale też nie za dużo z obciążeniem ani na nogi – na pewno przysiady odpadają!
Jeśli nie bolą bardzo, to albo kupiłabym opaskę – są w aptece – na kolano i jazda do parku, zacząć od dosłownie człapania i zobaczyć, czy coś dolega 🙂
Ja trenuję i sama miałam kłopot z kolanem dawno dawno temu, ale najpierw 2 tyg przerwy od treningów, potem opaska na kolano i normalnie na zawodach startowałam już 🙂
A masz jakiegoś maila, żebym z moimi hipochondrycznymi pytaniami się tak na forum publicum nie produkowała? 🙂
Bo mam pytania, ale hemmmm 🙂
mh@wlosykolorublond.pl
o proszę, dowiedziałam się kilka fajnych rzeczy 🙂
AMEN! Ja się właśnie zapisałam na 3-majowy – 10 kilometrowy bieg uliczny 🙂 Dla chętnych – półmaraton (ale ja aż taka chętna to nie jestem 😛 )
A co do lanserek na facebooku – jest “łyżwa”, jest cool! Co za różnica, sportowe to sportowe nie? ;))) Kolanka się szybko odwdzięczą…
P.S. Zapomniałaś wspomnieć o KONIECZNIE białych słuchawkach. To Must Have każdej szanującej się joggingowej lanserki!!!
;)))
Bardzo fajny post 🙂 Z okazji wiosny zabieram się właśnie do biegania i tak niby wszystko się już wie, a jednak okazuje się, że dobrych rad nigdy za wiele 🙂 Pozdrawiam!
ja chcę więcej, bo potrzebuję motywacji, obiecałam sobie, że jak zniknie śnieg i kałuże to ruszam się z kanapy… chyba powinnam kupić jeszcze buty – będę miała większą motywację 🙂 i fajnie, że napisałaś o tych proporcjach 🙂
ja trafiłam na przecenę buciorów z decathlonu i są serio ok 😛 i ja lubię biegać szybko! nie umieram po tym.
moja nadwaga zresztą też nie, eh.
a tak nawiasem… ludzie w filmach się nie pocą! i nie czerwienią w biegu! mogę zaskarżyć wytwórnie filmowe?
Uwielbiam bieganie, tylko jeszcze oprócz wszystkich rzeczy, na które trzeba uważać jest jedna dodatkowa – bieganie uzależnia! Jak już sie zacznie regularnie, to do grobowej deski…. 🙂 (a z tym brzuszkiem, to różnie bywa, albo za bardzo się obżeram…)
Kiedyś próbowałam… i na tym się skończyło, choć jak na mnie to i tak dużo. Może spróbuję raz jeszcze. I jeszcze, i jeszcze, aż do skutku (ewentualnie aż do wyplucia płuc na chodnik). 😉 Dziękuję za ten wpis, chętnie bym poczytała o bieganiu więcej. 😀
Dziękuję. Najprawdopodobniej właśnie uratowałaś moje stopy. Uświadomiłaś mi, że mam złe buty. A swoją drogą to jakie one dokładnie powinny być? Na co zwracać uwagę, jeżeli nie chcę wydać na nie trzech stów, ale jednocześnie mają być odpowiednie?
Myślę, że chyba napiszę o tym jakąś notkę 🙂
Uwielbiam czytać posty na temat czegoś co mimo wszystko kocham 😀
W tenisówkach nie da się chodzić, a co dopiero biegać. Poważnie, umiem biegać nawet w glanach, ale tenisówki to ból. Najlepsze jest to, że własnie w różnych takich, krótko mówiąc, gównach, każą biegać w szkole. Hi, w mojej wsi to gdybym zaczęła biegać na widoku, to zaraz by wszyscy o tym wiedzieli i stwierdziliby, że tej Marysze to już do reszty odbiło.
Notka ciekawa i pożyteczna, może skorzystam z porad, ale ja i bieganie to wielcy wrogowie. Wolę pływać, ale wtedy pojawia się CHLOR.
Aha! I wszystko jasne 😀 Jakiś czas temu zaczęłam biegać…w związku z przedłużającą się zimą, biegam po chodniku co by nie grzęznąć w błocie po kolana…myślałam że piszczele i kolana czasem mnie bolą bo nigdy nie biegałam i jestem nie przyzwyczajona ^_^
A ja nie mogę biegać :< Chociaż i tak czasami to naginam. Mogłabyś w innej notce zapodać jakieś ciekawe ćwiczenia. 😛 Może coś ciekawego opiszesz, jak o bieganiu 🙂
to jest dobra propozycja 🙂 Pomyślę nad tym!
Ja zazwyczaj biegałam w wakacje, ale niestety odkąd zaczęłam mieć zapalenie ścięgna Achillesa jedno za drugim, odradzono mi i teoretycznie nic fizycznego nie mogę robić, bo mam same problemy zdrowotne xD Dołujące to trochę, bo w cale babcią nie jestem!
Pamiętam, gdy zaczynałem kilka lat temu biegać i niestety popełnił na początek błąd nie przywiązywania uwagi do obuwia. Skończyło się kilkumiesięczną przerwą na leczenie kontuzji. Obecnie zmagam się z wszędobylskim betonem – nie ma żadnych ścieżek obok domu niestety, wszędzie twardo twardo i jeszcze raz twardo.
Dzięki! Miałam iść jutro rano biegać, a teraz się dowiaduję, że mam nieodpowiednie buty. Dzięki! Kolejne wytłumaczenie gotowe. 😀
kupuj nowe, leniu
Dopiszę to na miejscu 1589 mojej listy zakupów. 😀
Powiem szczerze dość ciekawe wskazówki 🙂 bieganie niby prosta sprawa a ja bym nie wpadła na to i zawsze popełniam te same błędy co inni. Fakt, biegać nie lubię, ale bardzo lubie chodzić. Mogłabym chodzić w nieskończoność.
Piszesz, że biega się truchtem.
To zależy co się chce osiągnąć. Efekt biegania truchtem jest taki, że sylwetkę będzie się rozwijało w kierunku osoby, która biega truchtem (chudzi jak patyki). Bieganie sprintem, sprawi, że się będzie rozwijać sylwetkę podobną do sprinterów (czyli ogólny rozwój muskulatury). Jest więc OGROMNY sens w tym by biegać Całość powtórzyć z kilka razy, by tego sprintu było choć z kilka minut…
Nie zgadzam się do końca z tym, ale odpowiem w notce 🙂
Z tymi butami to może być problem, ech… sama nie wiem. I jak tu w centrum miasta znaleźć odpowiednie miejsce? wiele pytań powstało. Mam nadzieję, że kiedyś znajdę odpowiedź. Ale co dziwne, namówiłaś mnie bym w ogóle o tym pomyślała!
nic nie piszesz o gumowcach, gumakach, gumiakach, kaloszach a to aktualnie jedyny rodzaj obuwia, jaki mogę używać w moich okolicach …:-))
Jestem chyba wyjątkiem, bo bardzo nie lubię biegać i żadne siły mnie do tego nie zmuszą, wszystko tylko nie to.
Tak się sklada że dosłownie przed chwilą wróciłam z wieczornego biegania 😉 Wszystko co napisałaś prawda ! Buty to postawa !
Troche gorzej ze znalezieniem miejsca. Ci co mieszkają w centrum mają problem. Ja akurat mam obok siebie pare górek i park ;D
http://letmeloveyou1.blogspot.com/
świetny i przydatny post z lekkim przymrużeniem oka 😉 to jaki masz czas na setkę? 😀
Mam tylko jedno pytanie: czy uważasz, że bieganie 3x w tygodniu, ale co drugi tydzień będzie miało sens? Przy czym w tygodniu “wolnym od biegania” wybierałabym rower lub basen. Czy taki mix to jednak nie będzie dobry pomysł i lepiej by było skupić się na jednej konkretnej aktywności? ;] Kombinuję tak dlatego, że chciałabym biegać rano, kiedy jest pusto, cicho i spokojnie (tak jak proponowałaś BigHug), a pracuję na dwie zmiany. Pierwszą zaczynam o 6 – nie ma mowy, żebym wtedy dawała radę biegać przed pracą, wolałabym “po” iść na rower właśnie lub popływać. Daj mi proszę swoje błogosławieństwo i będę mogła lecieć po buty! 😉
Pozdrawiam, Kamila
Najlepiej byłoby jakbyś chociaż raz w tygodniu biegała, ale myślę, że tak też jest sens. Tylko, że najlepiej jakbyś 3xw tygodniu pływała czy tam jeździła na rowerze i w następnym 3x biegała – najlepiej w te same dni 🙂 Ale ogólnie masz błogosławieństwo!
Dziękuję! ;* No, to do Decathlonu ;D
Kamila
Podpisuję się po tym, ale zapomniałaś o dodać jak po bieganiu się lepiej funkcjonuje( a przynajmniej mi jestem bardziej zadowolona z życia). Niestety przez pogodę mojej trasy nie da się przejść, a co tu dopiero o bieganiu…
Jeśli ktoś w Krakowie ma jakąś grupę do biegania to chętnie dołączę 😉
UWAGA! Biegajcie na śródstopiu (!) unikniecie zniszczenia stawów – poszukajcie informacji nt takiego biegu w googlach.
popieram, warto o tym mówić, bo 90% osób biega przez piętę… owoc wprowadzenia butów z amortyzacją…
Jestem tak głupia, że dopiero teraz zajarzyłam, skąd pochodzi tytuł.
Dobrze posłuchać kogoś mądrego. Ludzie myślą, że jak nie doganiają samochodów jadących obok, to bieg nie ma sensu, a z kolei kiedy się im to nie udaje, to się zniechęcają. A tu przecież chodzi o ruch. Już nawet samo wyjście na świeże powietrze sporo daje 🙂
Mam pytanie – stały bieg od zwykłego czymś się różni?
Nie 😀 Chodzi tylko o to, żeby go nie przerywać, żeby był ciągły, żadnego zatrzymywania się i tak dalej 😀
Trochę agresywnie, ale konkretnie 😉
Chwalebne jest zachęcanie ludzi do ruchu, popieram. Zawarłaś bardzo wiele cennych informacji i wskazówek. Natomiast teksty w stylu: “miesiąc biegania po chodniku i rozwalone kolana do końca życia” – nie są do końca prawdą. Biegam już kilka lat, większość po asfalcie, bez zarzutów. Skupiłbym się na propagowaniu prawidłowej TECHNIKI BIEGANIA, która może uchronić przed kontuzjami. Proponuję też poczytać trochę o wątpliwościach związanych z używaniem butów z amortyzacją (bieganie naturalne, prawidłowa biomechanika ruchu itd.). Na youtube można znaleźć sporo filmów prezentujących różne techniki biegowe (większość po angielsku) – przy odrobinie poświęconego czasu można wyciągnąć z nich średnią i zacząć ją stosować. Z bieganiem niestety jest jak z każdym innym sportem – trzeba wiedzieć jak to robić. Tak czy inaczej, bieganie wciąga jak nic na świecie – także do zobaczenia w parkach/na ścieżkach!
Uśmiałem się z tego biegania po asfalcie i “rozwalania” kolan. Biegam od 2009 r. 90% po asfalcie. Maratony. Nie mam problemów ze stawami. To jest kwestia odpowiedniego obuwia. O ile masz 100% racji o tych butach po 10 złotych para od baby na targu, to w kwestii biegania po asfalcie dałaś ciała po całości. Są specjalne buty do biegów ulicznych, które świetnie amortyzują i bieg po asfalcie wcale nie jest uciążliwy.
jako ktoś kto regularnie biega(teraz przerwa po chorobie,ale generalnie biegam)powiem,że nie ma żadnych zasad a w bieganiu ważne jest bieganie,nie mam specjalnych butów,biegam w każdym miejscu i po chodnikach też i co?wszystko ok
Bieganie po tartanie dla amatora – pożeracz km – nie jest niezdrowe ze względu na twardość tartanu a ze względu biegania po luku gdzie jedna noga pracuje ciężej co może powodować problemy z kręgosłupem. Tartan tartanowi nie równy. Na stadionie AWF Katowice tam gdzie ja trenuje tartan ma 5 cm grubości i jest sprężysty i dość miękki. Tartan typu mondo jest twardy i jedynie na kilku stadionach w PL można go spotkać bo jest dość drogi. Zupełnie innym tematem zaś są bieżnie przyszkolne gdzie buduje się je jak najmniejszym kosztem. Tam tartan nie dość że cienki, 1 cm to już luksus, jest marnej jakości i położony bezpośrednio na asfalcie brrrrr.
co do tych halówek piłkarza , nie są złe