Menu
Organizacja

3 błędy, które robisz, próbując organizować swój czas

Planowanie – podobno domena ludzi sukcesu. Podobno, bo żeby rzeczywiście działało, musisz po prostu zacząć je robić dobrze.

Do tej pory bardzo często sprawdzało się moje przeświadczenie, że jeżeli ktoś narzeka na planowanie, kalendarze i organizację, to najprawdopodobniej po prostu nie umie tego porządnie robić. Tylko tyle i aż tyle. Dlaczego? Bo wbrew temu, co sądzą niektórzy, dobrze zaplanowany kalendarz to wcale nie brak wolności, brak spontaniczności i smutne życie. Dobra organizacja pozwala nam właśnie na wolność. I na więcej wolnego czasu.

W oparciu o moje doświadczenia, mam dla Was kilka – moim zdaniem, najpopularniejszych – błędów w planowaniu swojego czasu. A że najlepiej uczyć się na błędach, a czyichś to już w ogóle – voila!

3 BŁĘDY, KTÓRE ROBISZ, PRÓBUJĄC PLANOWAĆ CZAS

1. Wydaje ci się, że jesteś jakimś bogiem – i możesz wszystko.
Ewentualnie Hermioną, która ma zmieniacz czasu. Czyli planujesz ZA DUŻO. Wciskasz jakieś zajęcie w każdą minutę i naiwnie myślisz, że po 8 godzinach wykładów z radością pójdziesz przebiec 20 kilometrów w deszczu. Albo że codziennie będziesz przerabiał pół podręcznika. Lub że jesteś w stanie pracować dla 10 osób i każdej z nich robić zlecenie w 24 godziny.Też mi się kiedyś wydawało, że planowanie ma jakąś niezwykłą moc, która sprawia, że jeżeli zapiszemy coś w kalendarzu, to jesteśmy w stanie to zrobić, ale tak to nie działa.

Rozwiązanie: świetnie sprawdza się u mnie metoda 2-4 dużych zadań na cały dzień  (ale raczej z naciskiem na 2) i kilku mniejszych. To jest WYKONALNE i nie musisz być bogiem albo superbohaterem, żeby móc to ogarnąć. Dzięki temu masz przewodni motyw całego dnia, np. napisanie artykułu, nauczenie się na sprawdzian czy zrobienie raportu do pracy oraz kilka mini zadań (pranie, zakupy, maile, zarezerwowanie czegoś tam).

2. Próbujesz zaprojektować idealny dzień.
Rano najpierw 5 kilometrów biegu, potem herbatka, śniadanko i praca – idealnie, co do minuty, wpasowujesz się w harmonogram. Potem zrobienie tego i tamtego od godziny X do godziny X:30, a następnie to i owo o Y do Y:15. Ale wystarczy jeden mały poślizg, jedna rzecz-  żeby cały plan legł w gruzach.Coś się przedłuży, gdzieś indziej tramwaj się spóźni, coś potrwa nie tyle, ile powinno i bach – już cały idealny, perfekcyjny harmonogram leży. I kwiczy. Rozumiem umiłowania do przeżycia idealnego dnia, bo sama bardzo często popełniałam ten błąd. Próbowałam zaplanować coś od tej do tamtej, zapominając o zapasowym czasie.

Rozwiązanie: Zapasowy czas, który pozwala wam zabezpieczyć się na wypadek korków, w których musisz stać czy czegoś niespodziewanego. Zapas daję nie tylko na zrobienie jakiejś czynności czy przejechanie z jednego miejsca do drugiego, ale też na wykonanie zadań czy w momencie ustalania terminów oddania jednego czy drugiego projektu. Dzięki temu prawdopodobieństwo, że się coś wysypie, jest dużo mniejsze (chociaż i tak zawsze musisz brać to pod uwagę, bo życie nie lubi być przewidywalne)

3. Liczysz, że to cię zmotywuje.
Czy planowanie może być formą motywacji? Tak… i nie.
Sama często radzę czytelniczkom Codziennie Fit, żeby zaplanowały treningi – łatwiej się trzymać gotowego planu treningowego. Zorganizowanie sobie życia w odpowiedni sposób i zaplanowanie obowiązków może być motywujące… jeśli mamy wystarczającą ilość dyscypliny w sobie.

Motywacja jest w jakimś stopniu strasznie przereklamowana. Dużo większą rolę gra tutaj po prostu charakter i dyscyplina. Ale rzeczywiście, tej dyscyplinie może pomóc konkretny plan: jeśli wiemy co, gdzie, kiedy i jak to dużo, dużo łatwiej zorganizować się do zrobienia tej rzeczy – chociażby dlatego, że zaczyna brakować nam wymówek i włącza się rozsądne myślenie. Ludzie nie lubią tego słyszeć – całej tej pogadanki o tym, że zmotywować się musisz sam. Szukamy ciągle jakichś sposobów, technik, natchnienia… podczas gdy bardzo często trzeba po prostu ruszyć tyłek niezależnie od tego, czy nam się chce to robić, czy też nie.

Rozwiązanie: uświadomienie sobie, że oprócz zapisania czegoś w kalendarzu, musimy czasami zacisnąć zęby i coś zrobić. Pocieszenie – po kilku razach jest dużo łatwiej, a motywacja rośnie.

PLANOWANIE TO TWÓJ PRZYJACIEL

Jeśli chcesz coś zrealizować, skończyć projekt, żyć bardziej po swojemu – zdecydowanie planowanie to twój przyjaciel. Nie rozwiąże wszystkich problemów, nie zrobi rzeczy za ciebie, nie będzie cudownym rozwiązaniem, ale właściwie stosowane – pomoże dużo szybciej i skuteczniej zrobić to, co chcemy zrobić. Warto więc, mimo nieudanych prób, nie poddawać się, tylko spróbować zaplanować coś jeszcze raz – z głową i z większym dystansem!

Gwarantuję, że się opłaci.

PS Jak Wam się podoba nowa odsłona bloga? Zapraszam do zakładek – odnowiłam wszystkie 🙂 Cieszę się, że wracam. Buziaki!

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.