Ja wiem. Weekend jest od zanurzania się w kołdrze, spania do oporu, siedzenia w pubie do późna i nie myślenia o pracy. Ani o szkole. Lub obowiązkach. Ale to też doskonała okazja, żeby podładować akumulatory tak skutecznie, że nadchodzący tydzień rozniesiesz z łatwością. I przyjemnością.
Kiedyś strasznie nie doceniałam weekendów. A właściwie: traktowałam je jak normalny dzień pracy. Kiedy nie pracujesz na etacie, a starasz się zarządzać jedynie sobą, baaardzo łatwo o rozmycie granicy między czasem wolnym a pracą, zwłaszcza, jeśli pracę lubisz. Pracowałam więc i w sobotę, jak i w niedzielę, czasami od rana do wieczora.
Aż w końcu miałam dość. Niezależnie od tego, jak lubię swoją pracę, to dalej praca, a nie odpoczynek. Byłam więc ciągle sfrustrowana, zestresowana i zmęczona. W końcu poszłam po rozum do głowy i obiecałam sobie raz na zawsze: żadnej pracy w weekendy.
Od tamtego momentu wolne wykorzystuję na podładowanie baterii. Warto jednak wiedzieć, jak to zrobić, żeby rzeczywiście w poniedziałek obudzić się z zapałem do pracy, a nie moralnym kacem, wynikającym z tego, że nie dość, że nie odpoczęliśmy, to jeszcze nie zrobiliśmy nic konkretnego.
To co, gotowi na ładowanie akumulatorów? Zaczynamy!
- Nie śpij do oporu
Wiem, pewnie teraz patrzycie na ten tekst ze zdziwieniem i zastanawiacie się, czy upadłam na głowę. Zamiast niedosypiać w tygodniu i spać do nieludzkich pór w wolne, spróbujcie usystematyzować wasz sen. Brak odpowiedniego snu i wieczne niedosypianie jest bardzo niezdrowe dla naszego organizmu i żadna weekendowa drzemka tego nie zmieni. Fizjologicznie nie da się ani odespać ani wyspać na zapas – przykro mi. Poza tym: czy wiecie jak fajnie jest wstać w sobotę o 7 z perspektywą, że przed tobą CAŁY wolny dzień?Wiem, że niektórzy nie mogą sobie pozwolić na regularne spanie w tygodniu (ale i tak namawiam np. do kładzenia się wcześniej, jeśli wstajemy o 5 do pracy), ale jeśli tylko możecie, regulujcie to. Wyjdzie wam na zdrowie. - Zrób coś dla siebie
Teraz bez wymówek: w końcu masz dwa dni, w których możesz przez chwilę pomyśleć o sobie. U mnie w weekendy najczęściej dzieje się farbowanie włosów, nakładanie maseczek… ale to nie jedyny sposób na dbanie o siebie. Równie dobrze możesz zjeść przepyszny posiłek, zrobić swój ulubiony deser albo wybrać się na trening (jeśli na co dzień nie jesteś szczególnie aktywny). Poczytaj też książkę, obejrzyj jakiś film czy serial, idź na spacer albo zasadź kwiatki – cokolwiek, co sprawia ci po prostu czystą przyjemność. - Spotkaj się z bliskimi
Zrób domówkę, wybierz się na kawę, na zakupy, do kina albo po prostu zorganizuj herbatkę w domu (wiem, wiem, takie rzeczy to się robiło w podstawówce). Otwórz się na ludzi i pielęgnuj kontakty z nimi. W tygodniu mało kto ma czas na dłuższe spotkania, ale wolny weekend jest doskonałą okazją, żeby wreszcie razem posiedzieć i trochę pogadać. - Nadrób zaległości
W różnych kwestiach. Każdy z nas ma listę książek, filmów i seriali, które miał obejrzeć, ale jakoś tak wyszło, że nigdy nie ma na to czasu. Na niektórych czekają gry, w które mieli pograć – w weekend staram się zawsze nadrabiać takie rzeczy: oglądam seriale, odpalam grę, sięga po książkę czy gazetę.
Czasami warto też nadrobić zaległości w mailach czy papierach. Tak, to już praca, a przed chwilą pisałam o niepracowaniu w weekend, ale jeśli toniesz poważnie w jakichś obowiązkach, to czas je wreszcie trochę nadrobić.
- Poświęć czas na swoje zainteresowania
Jakieś 90 % osób z którymi rozmawiam, skarży się, że nigdy nie ma na nic czasu i dlatego nie rozwija swoich pasji. Może nadszedł czas, żeby nadrobić to wszystko w weekend? Przestań szukać kolejnych wymówek albo chwytać za pracę i zamiast tego poświęć chociaż godzinę na coś, co kiedyś było twoim hobby czy pasją. Pograj na gitarze, poczytaj specjalistyczną prasę/książki, przejdź kurs online dotyczący tematu, który cię interesuje, plew ogródek, idź poćwiczyć, wyczyść rybkom akwarium albo poćwicz angielski. Nigdy nie pozwól, aby pasja umarła, bo nie masz czasu – co to za życie w takim razie? - Wyjdź z domu
Rusz się trochę i dotleń. Niekoniecznie musisz od razu iść na wędrówkę turystyczną; możesz wyjść po prostu do restauracji, baru albo usiąść na ławkę przed blokiem. Ważne, żeby nie dusić się w domu przez cały dzień i chociaż na chwilę zmienić otoczenie – zobaczycie, że to naprawdę poprawia humor. - Odłącz internet
To mój nowy punkt na weekendowej liście. Wyłączam komputer, a z telefonu – internet. I żyję. Bez niego, offline 🙂 - Zaplanuj swój tydzień
Nie byłabym sobą, gdybym nie przyznała, że to jeden z moich ulubionych elementów weekendu. Zaparza herbatę, siadam z kalendarzem i planuję nadchodzący tydzień. Po co? Żeby ograniczyć stres, zrobić jak najwięcej tego, co sobie założyłam i nie pogubić się w tym całym chaosie. Jeśli nie wiesz od czego zacząć – zacznij od wydrukowania sobie ładnego plannera, a potem możesz zerknąć na dział poświęcony organizacji czasu.fot. Fotografia dla biznesu NIE PRZEGAPIAJ WEEKENDÓW – KORZYSTAJ Z NICH
Nie bądźcie tacy głupi jak ja kiedyś i nie olewajcie weekendów – one są BARDZO potrzebne, żeby odetchnąć. Fakt: czasami rzeczywiście jedyne co chcesz robić to leżeć i… nie robić totalnie nic, ale w każdy pozostały weekend zrób coś, co sprawi, że twoje życie będzie po prostu przyjemniejsze, a praca – bardziej znośna.
A jak wy wykorzystujecie weekendy? Dajcie mi znać!
Najbardziej przemawia do mnie pkt. 1. Wiele razy popełniałam ten błąd i potrafiłam przeleżeć w łóżku cały weekend. Jaki był tego efekt? Cóż, byłam bardziej zmęczona w niedzielę wieczorem – tym moim pseudo- wypoczynkiem niż w piątek – po całym tygodniu uczęszczania na uczelnię i wykonywania innych obowiązków.
Albo zawalałam sobie całe tygodnie. Od pon-czw – uczelnia, w pozostałe trzy dni praca na nocki.
Masakra.
Pozdrawiam i życzę miłego weekendu. 😉
Kiedyś mój weekend wyglądał tak, że miałam zaplanowane miliony rzeczy do zrobienia i nadrobienia najpierw do szkoły, potem uczelnię. Kończyło się zazwyczaj tym, że najpierw przesypiałam pół dnia.Następnie rozpaczałam jak bardzo dużo muszę zrobić i jak dużo czasu mi to zajmie. W międzyczasie odmawiałam znajomym/rodzinie jakichkolwiek rozrywek bo przecież jestem zajęta. I nagle jakimś magicznym cudem robiła się niedziela wieczór a ja nie dość, że nie zrobiłam tego co zaplanowałam to jeszcze nie odpoczęłam i miałam mega wyrzuty sumienia i poczucie zmarnowanego czasu. W końcu powiedziałam sobie: “stop, tak dalej nie może być” i od tamtego czasu weekend to przede wszystkim moment relaksu, wychodzenia ze znajomymi, nadrabiania seriali. Nie mam poczucia, że marnuje czas i tracę go na głupoty bo wszystkie ważne zajęcia/projekty ogarniam na bieżąco w tygodniu, wystarczy się troszkę spiąć i odłożyć oglądanie serialu czy przeglądanie internetów właśnie na sobotę i niedzielę ;p grunt to dobra organizacja i nawet przy największym nawale obowiązków weekendy to idealny czas aby beztrosko wychillować :3
Doookładnie! Wreszcie koniec durnych wyrzutów sumienia i braku odpoczynku. Weekend to czas, żeby zrobić coś dla siebie i odetchnąć, moim zdaniem tylko w ten sposób potem można mieć motor na kolejne 5 dni 🙂
weekendów zwykle nie planuję. Sobota to raczej sprzątanie od rana, chociaż ostatnio ogarniam sprzątanie w tygodniu i mam więcej czasu dla siebie na weekend 🙂 Zawsze staram się poruszać choć trochę w sobotę, bo niedziela to dla mnie czas totalnego leniuchowania i nic nie robienia. Jak pogoda dopisuje to na działce na hamaku, a jak nie to w domu przed telewizorem lub książką. Wcześniej też miałam na weekendy studia i nigdy na nic nie było czasu.
Od kiedy pracuję w domu mam w tygodniu dość czasu żeby ponadrabiać zaległości (albo może inaczej, być na bieżąco z czytaniem blogów) i nie potrzebuję internetu na weekend. Wolę spędzić go aktywnie lub leniwie z książką przed nosem. Przynajmniej mam co potem recenzować na moim blogu 🙂
Mnie czasem weekendy rozleniwają i zaburzają wszystko, bo piwko, wyjście i z mega planami koniec 🙁 No cóż chyba pora wziąć się w garść 😛
Ale jak nadrobić zaległości bez internetu, kiedy na przykład się pracuje? 🙂 Oczywiście żartuję, myślę, że są to bardzo dobre rady, ale nie dla wszystkich. Wystarczy skorzystać z jednej, dwóch z nich, by już zaczęło się coś zmieniać na lepsze w naszym życiu. Osobiście mam zamiar zacząć planować w weekend rozkład zajęć na następny tydzień, bo mam z tym problem. Zawsze budzę się w niedzielę o 22:00, a to chyba nie jest dobry moment na robienie jakichkolwiek planów… Ech…
Od jakiegoś czasu wstaje z samego rana i faktycznie można zauważyć, że dzień jest dłuższy, więcej można zdziałać:)
Ja się w końcu zebrałam w sobie i zaczęłam malować – to realizacja dawnych, a w zasadzie nieustających marzeń. Postanowiłam to robić codziennie, każdego dnia poświęcić na malowanie i rysowanie chociaż kilka chwil, przestać odkładać na jakieś nieokreślone “później”. Zaczęłam w weekend i prawdopodobnie w weekendy będę na to przeznaczać najwięcej czasu,bo jednak pracuję zawodowo, więc siłą rzeczy wtedy mam najwięcej czasu. Dzisiaj odrobiłam swoją pierwszą lekcję z akwareli – i jestem tak naładowana zadowoleniem i energią, że na pewno wystarczy mi tego pozytywnego ładunku na cały tydzień 🙂
Uwielbiam! Każdy z tych sposobów stosuję od lata i w weekend tak naprawdę jestem w stanie ogarnąć całe swoje życie 🙂
Powiem ci Marta, że teraz blog po wszystkich zmianach wygląda przecudownie i tak profesjonalnie 😀 Świetna robota, oby tak dalej <3
Punkt 1 jak najbardziej prawdziwy – weekend nabiera zupełnie innej jakości, gdy wstanie się wcześnie i ma się mnóstwo czasu na wszystkie swoje plany! Chociaż zazwyczaj udaje mi się wykonać maksymalnie 43% tego co zaplanowałam 😀 Ale to i też dobrze, bo weekend jest też od tego, żeby nie dać się zwariować i pozwolić sobie odpocząć. Jak słusznie zauważyłaś – to czas na ładowanie baterii, robienie czegoś dla siebie, spotkania z bliskimi czy rozwijanie pasji. Uwielbiam takie Twoje listy <3 Zawsze proste i w punkt!
Zawsze mam problem z tym wygrzebaniem się z łóżka w weekend, ale jak za długo śpię, to potem jestem na siebie zła, że tracę dzień. Dlatego wstanie o ludzkiej porze i duże śniadanie, na które czekam cały tydzień, to klucz do udanego weekendu 🙂
Oj tak, do czesnego wstawania w weekendy przekonałam się już jakiś czas temu i wyszło mi to bardzo na plus. Ile da się wówczas zrobić :):) Nie wiem jednak, czy potrafiłabym być offline w weekend 🙂
No właśnie ja albo pracowałem, albo potem robiłem sobie wyrzuty, bo nic nie robiłem. Czas to zmienić 😉