Wiele osób, pytanych o to, jak wygląda idealne życie odpowiada, że to takie, w którym płacą ci za coś, co lubisz robić. Czy to nie brzmi wspaniale? Wstajesz rano i od razu poświęcasz się swojemu hobby i jeszcze za to dostajesz pieniądze. Żyć, nie umierać, co? Istnieje tylko jeden kruczek, pisany naprawdę drobnym druczkiem: nikt nie wspomniał, że żeby zarabiać na swojej pasji, trzeba pamiętać o kilku dość istotnych rzeczach, bez których nie dostaniesz ani grosza. Nawet złamanego.
Dobra, sprecyzujmy – bez tych rzeczy też możesz zarobić na swojej pasji, ale nikt ci nie gwarantuje, że potrwa to długo. Problem bowiem polega na tym, że po pierwsze, nie jesteś jeden na całym świecie, a po drugie, jeśli źle się do czegoś zabierzesz, to nawet jeśli będziesz sprzedawał sztabki złota za półdarmo, nikt ich nie kupi.
Ludzie często palą się do otwierania biznesów, blogów, firm, projektów z myślą, że minie tydzień, a oni zaczną zarabiać kokosy, po prostu robiąc to, co lubią. Rzeczywistość najczęściej okazuje się jednak zupełnie inna i nagle wychodzi, że pasja wcale nie była pasją, zarobki są mierne, a ludzie mają pretensje do całego świata, że wielki biznes życia im nie wyszedł. Dlaczego? Bo zapominają o kilku cholernie ważnych rzeczach – na przykład takiej, że samo to, że coś lubisz robić nie oznacza, że jesteś w tym wspaniały i ktoś ci będzie chciał za to płacić.
ROZWIJAJ SIĘ
Pierwsza, najważniejsza zasada, która dotyczy nie tylko zarabiania na pasji, ale życia w ogóle – rozwijaj się. Nie stawaj w miejscu, wzdychając do lustra, jaki jesteś wspaniały i cudowny. Sporo osób, które otwierają coś, co potem ma im przynosić zyski z pasji (nieważne, czy to blog czy firma) zachłystuje się pierwszymi klientami i stwierdza, że już jest tak wspaniała, że teraz można tylko leżeć i pachnieć.
Błąd. Czy znacie jakąś topową firmę, która od lat ciągle robi to samo, nie angażuje się w nowe kampanie, nie nakręca nowych reklam, nie zmienia czegoś w składzie/usłudze? Tak samo jest z pracą, która wynika z pasji. Możesz być dobry w swoim fachu, ale jeśli nie chcesz być lepszy i nie chce ci się rozwijać, w końcu to się na tobie odbije.
Jako Brandburger, bardzo często zgłaszają się do nas klienci, którzy chcą, żebyśmy poprawili im stronę, którą ktoś wcześniej zaprojektował i wykonał – bo jest tragiczna. Po prostu. Zazwyczaj w takich przypadkach po przyjrzeniu się zawsze się okazuje, że ktoś, kto to wykonywał, robił wszystko na siłę, byleby było i się trzymało albo stosował jakieś stare sposoby, których nie pamięta już nawet wikipedia, bo są starsze niż internet. Wykonawca takich projektów robił wszystko ciągle na jedno kopyto, w ogóle nie interesując się tym, czy istnieją jakieś nowe, lepsze, a czasami i łatwiejsze sposoby. Nie chciało mu się. I przez to zdobywał niezadowolonych klientów, którzy potem puszczali dalej negatywną informację na jego temat.
A wystarczyło być na bieżąco, czytać odpowiednie książki, dokształcać się – i to by wystarczyło, żeby zaproponować komuś coś lepszego, niż do tej pory i z tego tytułu nie tylko zdobywać nowych klientów, ale też zarabiać więcej, bo stawiamy wyżej poprzeczkę.
Nie mówię już o tym nawet, że w przypadku zawodów medycznych czy sportowych, dokształcanie się powinno być obowiązkiem. Znam dość popularną instruktorkę fitness, która powtarza mity i bzdury na temat aktywności fizycznej, które dawno temu już obalono. Poznałam też dietetyczkę, która przepisuje swoim klientom niezdrowe diety odchudzające – takie, które nie tylko mają za mało kalorii, ale też składają się z samych niezdrowych produktów. Halo, to nie lata osiemdziesiąte – każdy ma dostęp do internetu, bazy e-książek, księgarń, bibliotek. Poszerzanie wiedzy nie jest trudne – wystarczy tylko CHCIEĆ.
Jeżeli ciągle się rozwijasz i jesteś coraz lepszy, bądź pewny, że ludzie to docenią. A razem z docenieniem przyjdzie sukces w pracy i więcej wpływów na konto.
INWESTUJ
Kiedy zdobywamy pierwsze pieniądze, często albo się nimi zachłystujemy, albo cały czas odkładamy je na kupkę, żyjąc oszczędnie i zbierając wszystko do skarpety. Nie ma nic złego w oszczędzaniu, ale warto pamiętać, jak się wzbogacili najwięksi milionerzy – oni INWESTOWALI. To nie znaczy, że ty też masz teraz sprzedać komputer, kota i bombki z choinki i pędzić na najbliższą giełdę z papierami. Nie. Zacznij inwestować w siebie.
Przykłady moich inwestycji w tym roku? Lustrzanka zakupiona na potrzeby kanału i drugiego bloga, w tym miesiącu – nowy komputer, który umożliwi sprawniejszą i lepszą pracę nad projektami dla klientów, mikrofon do nagrywania filmów, kurs trenera personalnego, masa książek dotyczących naszych hobby, wyjazd do Warszawy na szkolenie. Każda z tych rzeczy to inwestycja, na którą nie należy żałować pieniędzy, bo się zwróci. Warto chodzić na kursy, robić kolejne uprawnienia, poszerzać wiedzę, kupować sprzęt, który może pomóc w rozwoju bo to sprawia, że spełniasz punkt pierwszy – rozwijasz się i jesteś coraz lepszy, aż w końcu stajesz się nie do wygryzienia.
O inwestowaniu w siebie planuję jeszcze cały wpis. Warto tylko jeszcze wspomnieć, że kiedyś nie inwestowałam w siebie, bo szkoda było mi pieniędzy i jednocześnie wcale nic nie ruszało do przodu. Zaczęłam inwestować w to, co ważne do mojego rozwoju i bam! nagle wszystko rusza do przodu, pojawiają się większe pieniądze, większa liczba ludzi, którzy chcą współpracować, więcej okazji do zrobienia czegoś fajnego.
SZANUJ SWÓJ CZAS
Kiedy praca jest czymś, co bardzo lubimy, łatwo wpaść w błędne koło: przyjmować każde zlecenie i każdą współpracę, która się nawinie, bo przecież damy radę. Ludzie stają się łapczywi – walą na siebie wszystko, a potem… łapie ich kryzys.
Nawet jeśli najbardziej na świecie kochacie sadzić kwiatki, jeśli ktoś wam każe ciągle sadzać milion małych, bezwartościowych kwiatków za kilka groszy, też przestaniecie to lubić.
Szanuj swój czas. Lepiej wziąć dwa duże zlecenia, niż pięćdziesiąt malutkich. Wyceniaj swój czas i pamiętaj, żeby policzyć przy cenie swój wkład w usługę i czas, który na to poświęcasz. Jakby nie było, to jest jedna z wartości bezcennych – wszyscy mamy czasu tyle samo i nieważne co zrobisz, nie możesz go sobie dodać. Zarządzaj nim więc tak, żeby ci się to opłacało.
Co to za praca w domu, w której siedzisz dwa razy tyle, co na etacie i nie pamiętasz, jak ma na imię twoja dziewczyna? Żadna. Nie daj się zachłysnąć tym całym światem zarabiania na swojej pasji, bo jest bardzo zwodniczy. Łatwo można się wplątać w pracoholizm i branie małych projektów, które sprawiają, że wcale nie jesteś bogatszy, ale za to bardziej zgorzkniały.
Chcielibyście kiedyś zarabiać z pasji? Jakiej? A może już zarabiacie?
Chciałabym zarabiać na pasji i pojawiła się możliwość. Jeśli dobrze pójdzie, będę prowadzić fitness w klubie wspinaczkowym 😀 Bardzo bym się cieszyła, gdyby to się udało 😀
Super!
Chciałabym kiedyś to robić. Ale wydaje mi się, że masz rację z tym rozwojem. Kiedyś podobno pisanie szło mi świetnie. Ale teraz widzę, że dopiero zaczynam się tego uczyć. Masz jakąś receptę na rozwój umiejętności pisarskich? Sama jesteś w tym świetna, więc na pewno masz na to jakiś sposoby 🙂
Dwie duże rady: mnóstwo czytaj i mnóstwo pisz. A kolejna – możesz też siegnac po poradniki dla pisarzy, na rynku jest ich mnóstwo 🙂
Ja mam zamiar, ale czekają mnie jeszcze lata intensywnego dokształcania się, łapania znajomości i zdobywania doświadczenia. Chcę połączyć inżynierię biomedyczną wraz ze sportem, zastanawiam się jeszcze nad konkretną ścieżką, ale zawęziłam to do dwóch opcji: albo zacznę produkować własne protezy dla sportowców, albo będę badała biomechanikę ruchu w sportach, by pomóc im osiągać lepsze wyniki. Mam możliwości, teraz chcę je wykorzystać, ale długa droga przede mną 😉
Życzę ci powodzenia, bo to świetne pomysły na siebie. Trzymam kciuki!
Chciałabym i cały czas się dokształcam czytając artykuły, książki i ćwicząc w praktyce próbując samemu stworzyć coś, co w przyszłości da mi zarobek. W moim mieście nie ma pracy, której szukam, wiec muszę poczekać rok na przeprowadzę. A do tego czasu znalazłam pracę, która wprawdzie nie jest moim marzeniem ale dzięki niej nauczę się bardzo dobrej obsługi Excela, angielskiego, no i umiejętności, które przydadzą się już w tej wymarzonej pracy:) Nie ma to jak się uczyć i jeszcze Ci za to płacą.
Brzmisz jak bardzo pracowita i rozsadna dziewczyna! Powodzenia!
Wow! Dzięki za tak miłe słowa 🙂 Jeszcze bardziej mnie zachęciły do działania. Pozdrawiam!
JA jeszcze nie zarabiam, ale lubię chodzić zainspirowana i podniecona różnymi nowinkami i rozwiązaniami.
Uwielbiam sport. Kiedyś chciałam zarabiać na czymś związanym właśnie ze sportem. Dziś niby już mogę zarabiać na tym, ale mam wątpliwości czy nadal chcę, choć kiedyś było to moim wielkim marzeniem. Zapowiada się ciekawy temat w inwestowanie w siebie, lubię takie posty 🙂
Marzenia się zmieniają i to normalne 🙂 trzymam kciuki, żebyś rozgryzła, co byś chciała robić. Pamiętaj że zawsze też można zmienić karierę w kazdej chwili 🙂
Ja ciągle szukam siebie i tej swojej pasji. Fascynuje mnie fizjoterapia, jak na przykład konkretny rodzaj nacisku wpływa na ciało itp. Kolejną rzeczą jest wizaż, uwielbiam doskonalić się w dziedzinie makijażu i byłabym przeszczęśliwa mogąc wydobywać piękno z kobiet. A trzecią rzeczą – miłość do gotowania, szczególnie pieczenia pizzy. Nie sprawia mi nawet problemu upieczenie sześciu ogromnych blach, bo gdy słyszę pochwały i porównuje się ją do pizzerii, gdzie taka porcja na jedną osobę kosztuje od 30 euro za najprostszą, czuję się spełniona i doceniona. Jednak problemem jest moja jedna praktycznie niesprawna ręką, do wszystkiego o czym marzę potrzebuje jej w bardzo dużym stopniu. Dlatego nie umiem siebie jakoś odnaleźć i ciągle nie wiem jak to zrobić 🙁 czekam na post o inwestycji w siebie 🙂
Ale z tego co piszesz, wydaje się że i bez ręki świetnie sobie radzisz. 😉 trzymam za ciebie kciuki, świetne pasje!
Dzięki za miłe słowa 🙂 a radzić sobie muszę bo niestety to jest “główna” ręką, druga niektórych rzeczy nie umiem zrobić 🙂 więc często jestem zmuszona jej używać mimo że np. Nie jest dostatecznie ukrwiona i się robi sina lub tracę czucie. Niestety – głównie szkoła mnie do tego zmusza, nie ważne że jej nie czujesz, masz napisać 8 stron sprawdzianu w 30 minut 😀 tylko jako że jest przez to coraz mniej sprawna krzyżuje jakiekolwiek plany rozwoju 🙁 ale zobaczymy co będzie dalej, twoje notki dużo dają do motywacji, więc będę tak czytać aż coś osiągnę 😀
Mam takie pytanie w związku z moim małym planem inwestycyjnym.. 😀 (cholerka, jak to poważnie brzmi) Mianowicie szykuję się do zakupienia mikrofonu, który pozwoli mi nagrywać na YT. Nie vlogi, a covery, ale właściwie nie wiem czy sprzętowo byłaby to jakaś wielka różnica – może mogłabyś podpowiedzieć mi coś na ten temat? Masz już doświadczenie w nagrywaniu i montowaniu dlatego byłabym bardzo wdzięczna za wszelkie podpowiedzi dotyczące niezbędnego sprzętu i programów, których warto używać. Ściskam mocno i z góry dziękuję za pomoc :*
Ja korzystam z mikrofonu rode smartlav + – mogę podłączyć go do tel i tam się zgrywa dźwięk. Jest wyśmienity, jakość dźwięku jest świetna, ale nie wiem jak się sprawdzi przy śpiewaniu i wysokich tonach – poczytaj o nim opinie, jeśli ktoś go tak używa to bierz, polecam 🙂
To to rozumiem i potwierdza Twoje zdanie:)
Obecnie moją kiełkującą pasją są kampanie społeczne. Ale na tym z tego co wiem zarabia się trudno. Ogólnie odkrywam w sobie powołanie do bycia parszywym marketingowcem :D. Chciałabym kiedyś robić dobre reklamy. Myślę, że tutaj połączenie pasji z pieniędzmi byłoby bardzo łatwe :D. Ale to jak będę duża. Teraz jem czekoladę i żalę się, że za to nie płacą. Pozdr,
Jak bylam w twoim wieku tez zalowalam, ze mi nie płacą za jedzenie czekolady 🙂
szczerze? wciaz mnie przeraza to, że ludzie oczekuja ode mnie swiadczenia uslog za free a ja kompletnie nie wiem jak im delikatnie powiedziec (aby nie urazic) ze moj czas tez jest cenny i ze ja tez place za fryzjera, kosmetyczne czy zakupy w sklepie…
A to już standard. Teraz jestem na tekefonie, ale jak będę na kompie to podeslę ci link do wpisu, ktory do tego nawiązuje
dziękuję 🙂
No mam to samo. Tylko u mnie były dziwne teksty od ‘znajomych’, mianowicie (godzina z trenerem jazdy konnej to u mnie 50zł i to nie dla mnie tylko dla mojej szefowej): “Aaa wiesz, fajnie tak ze znajomym, kasy mniej się płaci i w ogóle…” Mina niesamowita, gdy odpowiedziałam, że nie mam promocji ani kart rabatowych 🙂 Ale to nic złego, cholera, skoro ‘mi nic nie zrobi ta jedna niezapłacona godzina’ to czemu jej miałaby coś zrobić jedna zapłacona ?
oo, dokładnie 🙂 wiesz, w moim fachu (dietetyk) to ułożenie jadłospisu dostosowanego do potrzeb danej osoby (zwłaszcza gdy jest chora lub ma spora nawage) to kilka godzin pracy… ale co tam, przecież no, mam czas to sobie moge siedziec pisac i układac 🙂 a najbardziej lubie jak ja siedze kilka h robie układam a taka osoba na koniec ‘wiesz nie wiem czy ja sie bede stosowac ja to lubie slodycze’ … … … brak słów.
Zajeżdżam też konie, to nie jest dla mnie wysiłek jeśli czasem zwyczajnie wyręczam kogoś w jego słabszych umiejętnościach, jednak potrafię się upomnieć po jeździe o pieniądze, bo niestety. Praca jest pracą i nie pracuję hobbistycznie dla kogoś 🙂 hobbistycznie jeżdżę sama na swoim koniu, bez trenerki. Nadal słyszę w głowie tekst: “ooo nie przesadzaj, co ci szkodzi, nie zbiedniejesz” xD
Uwielbiam gdy ktoś daje mi konia, po czym odbierając go twierdzi, że nic się nie nauczył. Już pal licho, że to jeździec popełnia błędy i tu najlepszy zwierz nie da rady, no ale moja wina, nie?
domyslam się, że na Ciebie to działa jak na mnie ‘i tak nie schudne’ 😀 hahaha 😀
Bardzo dobre wskazówki! Ja właśnie na pasji zarabiam, jako instruktor tańca i to co mogę dodać od siebie, to aby być świadomym tego, że czasem pasja może gdzieś nam trochę przycichnąć po latach pracy. Oczywiście nie zniknie, jak coś naprawdę kochamy, ale trzeba się przygotować na to, że nie zawsze będziemy tylko i wyłącznie czerpać z czegoś przyjemność, szczególnie przy natłoku zajęć. Ale ja gorąco zachęcam do łączenia pasji i pracy! To jest świetna sprawa :))
Coś w tym jest, ale mi się wydaje ze to jest trochę jak z zakochaniem – niektórrymi miesiącami jest silniejsze, a innymi – słabsze
Marta, muszę zadać niedyskretne pytanie – czy na chwilę obecną udaje Ci się żyć z blogowania?
Tak, ale dodatkowo pracuję też z chłopakiem (brandburger.pl). Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby tej pracy nie było, to raczej normalnie żyłabym z blogów, warto jednak pamiętać że to nie są stałe i równe zarobki
a czy jako blogerka, jesteś podczepiona pod cos w rodzaju sieci partnerskiej na yt, czy musiałaś się rejestrować jako działalność gosp?
Marta, zgadzam się z każdym zdaniem, choć dopiero zaczynam swoją przygodę m.in. z blogowaniem. Pozdrawiam ciepło!;-)
Świetnie o tym piszesz! 🙂 Inspirująco! 🙂
Oj jak ja bym chciała zeby u mnie cokolwiek w tym kierunku ruszyło… Jak narazie to słabiutko 🙁 i nie wiem czy to kwestia tego, że moja pasja taka młoda i specyficzna?
Marta, bardzo fajny post, tak sie nam wydaje, ze gdy bedziemy zarabiac na tym co lubimy, to zycie bedzie cudowne, przeksztalcic hobby w prace, to chyba marzenie kazdego, choc ja troche obawiam sie, ze wtedy hobby przestanie byc hobbym, a stanie sie praca.
U mnie jest dziwna sprawa… Pracuję sobie spokojnie, ale dążę do posiadania własnej stajni, jestem trenerem. Tu zaczynają się kwestie finansowe (ok 1mln na konkretną stajnię), choć może pomóc mi państwo. Pracuje tylko aby mieć zdolność kredytową (muszę mieć jakiś kapitał np ziemię, aby państwo chciało mi pomóc), chociaż swoją pracę lubię.
Mam buta. Z każdej strony. Rodzina, znajomi, nawet osoby bliższe: daj spokój. Tak się nie da żyć. Nie będziesz miała czasu na normalne życie. A jak będziesz chciała mieć dziecko to kto się zajmie stajnią.
Cóż, po raz w drugi w swoim życiu wyjdę na nieliczącą się z nikim egoistkę :). Pierwszy raz był kiedy rzuciłam studia i się wyprowadziłam. Tak się zastanawiam… Co kogo to obchodzi co ja zrobię ze swoim życiem. Sprawia to tylko, że wiszą mi na psychice, bo serio zaczynam słuchać co tam mi gadają i pomysł wydaje mi się badziewny… Jeżdżę konno od 14 lat.
Będąc na Twoim miejscu zadałabym sobie pytanie: “Czy to, co robię, daje mi szczęście?”
Jeśli mimo niepowodzeń i trudności najbardziej szczęśliwa jesteś właśnie wtedy, kiedy robisz coś powiązanego z tym, do czego dążysz, to z pewnością podążasz w dobrym kierunku.
Krytyka najbliższych. Cóż… To jest duży problem. Kiedy jesteś non stop krytykowana to normalne, że zaczynasz w siebie wątpić. Tak samo niestety normalne (w naszym kraju, ale zapewne nie tylko) jest krytykowanie ludzi, którzy ryzykują, próbując zrobić coś inaczej. Ale kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana…
Z drugiej strony, być może w całej tej krytyce są pewne rzeczy, które powinnaś wziąć pod uwagę? Tylko tutaj uwaga: wziąć pod uwagę pewne zagrożenia i podatności w ocenie ryzyka to nie to samo, co pierdolnąć całe przedsięwzięcie w cholerę.
Spróbuj podejść do krytyki w pełni racjonalnie i oddzielić informacje, które mogą być dla Ciebie wartościowe, od tych, które mogą być bezużyteczne.
Nie pozwalaj najbliższym na czcze gadanie i powtarzanie Ci po milion razy słów, które w niczym Ci nie pomagają, a jeszcze przeszkadzają – a na pewno należy do nich ogólnikowe gadanie w stylu “To jest bez sensu”, nie poparte żadnymi racjonalnymi argumentami. Zwracaj też uwagę na to, od kogo otrzymujesz jakie uwagi – jeśli np. na temat zarabiania pieniędzy i bezpieczeństwa finansowego wykładów udzielają Ci osoby, które w swoim życiu nie raz i nie dwa były w finansowej dupie (nie dorobiły się niczego, musiały brać kredyty, bo nie potrafiły odłożyć pieniędzy na czarną godzinę, lub zarabiają tak samo mało od wielu lat i potrafią tylko narzekać na to, zamiast coś zrobić), to po prostu nie pozwalaj sobie na to, by rad w danych dziedzinach udzielały Ci osoby, które kompletnie się na tym nie znają!
Niech na temat np. prowadzenia stajni rad udzielają Ci specjaliści i ludzie z doświadczeniem, czyli np. ktoś, kto sam stajnię prowadzi lub prowadził, i tylko rady takich ludzi szanuj i bierz na poważnie, a resztę – miej głęboko w odwłoku jako rady nieobytych laików, którzy nie mają pojęcia na tematy, o których się wypowiadają, ale gadają po to, by gadać.
No bo nawet tak na chłopski rozum, kochana: co WARTOŚCIOWEGO o prowadzeniu własnego biznesu, o zagrożeniach, ale i korzyściach z tym związanych może Ci powiedzieć osoba, która nigdy w życiu sama niczym nie handlowała? Taka osoba może Ci powiedzieć tylko to, co jej się wydaje, czyli dokładnie to samo, co już sama wiesz i bez gadania takiej osoby. Wartościowych opinii szukaj u źródeł, tj. u ludzi, o których wiesz, że na interesującym Cię temacie faktycznie się znają…
…chyba, że wyrobisz w sobie umiejętność odnajdywania ziaren zdroworozsądkowych uwag w odmętach pierdolenia, ale to trudna do opanowania umiejętność 🙂
Każdą wątpliwość, która Cię męczy, spróbuj zracjonalizować. Poczytaj sobie o analizie SWOT i wykonaj ją. Nie znam dokładnie tematu, ale wezmę na tapetę rzeczy, które opisałaś, by zobrazować mój algorytm rozwiązywania problemów i wyjaśniania wątpliwości.
Działa on tak: bierzesz problem/wątpliwość i analizujesz, jakie znasz sposoby jego rozwiązania, próbujesz też wymyślić nowe. Następnie przez pryzmat dostępnych rozwiązań analizujesz, czy problem jest błahy, czy też nie. Jeżeli na problem masz proste rozwiązanie lub dużo dostępnych rozwiązań, jest on błahy, jeśli zaś nie potrafiłabyś sobie z nim poradzić, albo uporanie się z nim miałoby dla Ciebie bardzo nieprzyjemne konsekwencje – należy traktować go poważnie (i np. przygotowywać się do realizacji przedsięwzięcia tak, by w razie realizacji najczarniejszego scenariusza być w stanie np. wyjść z całej sytuacji ochronną ręką).
Rodzina mówi:
“Nie będziesz miała czasu na normalne życie”.
Rozsądek mówi:
– prowadzenie stajni to biznes jak każdy inny. Czy każdy biznesmen nie ma czasu na “normalne” życie?
– kiedy prowadzenie biznesu w pojedynkę zaczyna pochłaniać zbyt dużo Twojego czasu, to normalnym rozwiązaniem w biznesie jest zatrudnienie pracowników -> Tu warto zastanowić się, skąd w razie potrzeby pozyskasz pracowników i skąd możesz wziąć pieniądze na ich opłacenie.
– owszem, prowadzenie własnego biznesu jest czasochłonne, ale przy udanym biznesie zapewnia dużo większe bezpieczeństwo finansowe i dochody niż praca na etat; poza tym, im bardziej rozwinięty biznes, tym mniej czasu zajmuje, a w razie czego rozkręcony biznes można zawsze sprzedać (lub zamortyzować koszty jego zamknięcia np. sprzedając stajnię) -> Tu warto zastanowić się, jak poradziłabyś sobie w sytuacji, kiedy Twój biznes przestałby być rentowny.
Rodzina mówi:
“Tak się nie da żyć.”
Rozsądek mówi:
– masa ludzi prowadzi własne biznesy i jakoś żyją, często nawet na dużo lepszym poziomie niż ci ludzie, co pracują wiecznie u kogoś na etat 🙂
Rodzina mówi:
“Jak będziesz chciała mieć dziecko, to kto się zajmie stajnią.”
Rozsądek mówi:
– a jak będziesz pracowała na etat i będziesz chciała mieć dziecko, to kto się zajmie pracą na etat? Z takiego etatu po urodzeniu dziecka też mogą zwolnić i to też będzie problem. A jeśli Twoja rodzina uważa, że kobieta po urodzeniu dziecka powinna zająć się tylko jego wychowywaniem, to chyba umrę ze śmiechu… Niech sobie poczytają o Marissie Meyer – dyrektorze generalnym Yahoo, wcześniej gruba ryba w Google, najmłodsza na liście 50 kobiet biznesu Forbes’a. Sukces zawodowy ogromny, ale fakt faktem – 2 tygodnie po urodzeniu dziecka była już z powrotem w pracy. Jak to w życiu: coś za coś 🙂 Warto to uwzględnić, tak jak to, że można być i matką, i “korposuczą” jednocześnie hehe 😀
– Jak to kto? Pracownicy 🙂 A serio: faktycznie warto sobie zaplanować własny biznes tak, by nie było sytuacji, że kiedy jesteś chora / niedysponowana to biznes leży, kwiczy i upada. To trudne, ale jak najbardziej wykonalne. Tak jak napisałam wcześniej: masa ludzi prowadzi własne biznesy i żyje. Marta też się utrzymuje z własnego biznesu, więc lepiej jak ja Ci podpowie, jak to jest mieć własną firmę i zachorować.
Tzn nie musisz mi tego tłumaczyć, bo jestem uważnym słuchaczem i z tego całego ich próbowania odciągnięcia mnie od świadka koni dłubie w ich sprawach, przez które oni mają takie negatywne spojrzenie na własny biznes (chodzi im głównie o to, że wcale nie słyszą, żeby ktoś konno jeździł, bo fakt, to bywa niszowe. Jednak w jednej stajence potrafi być 200 osób, które zjeżdżają sie z nawet 50km dalej…).
Mój mentor – sąsiad, koleś 56 lat ale tyle w życiu przeżył, że można go słuchać. Też ma własny biznes – namawia mnie gorąco, bo mówi, że nigdy nie naucze się więcej niż na własnych błędach. Słuchać rad, ale decyzje podejmować ostrożnie.
Rodzina będzie gadać. Są starsi, ja też pouczam młodszych, jednak staram się nie robić to w sposób w jaki ja jestem pouczana. Akurat moja rodzinka nie wie, ze dąży do tego, abym zerwała z nimi kontakt, bo wciąż czuję atak i to zwyczajnie przykre ale też upierdliwe. Naprawdę nie lubię wpieprzania się w nieswoje sprawy.
Pozdrawiam ciepło i życzę powodzenia!
Ja Tobie również 🙂
Inwestuj. Dla mnie najważniejsza rada. Ludzie chomikują wszystkie zarobione pieniądze, albo wydają je wyłącznie na konkretne produkty. Ciężej wydać kasę na coś niewidocznego, co efekty da za jakiś czas (tj. wiedzę/promocję itp). A potem jest zdziwienie, że się stoi w miejscu.
Ja to bym chciała zarabiać na pisaniu albo rysowaniu/ilustrowaniu. Albo obu na raz, bo czemu nie 😉
No cóż ja zaczynam z blogiem ale zobaczymy! Szczerze się przyznaję że nie mam jednej konkretnej pasji:)
Motywujący post !! 🙂 Na całe szczęście mam pracę (samozatrudnienie), z której się utrzymuję więc pisać mogę póki co dla przyjemności. Miło byłoby jednak gdyby w przyszłości pasję można było połączyć z zarobkami. ps. Fajny blog !
Dopiero zaczęłam z blogowaniem, ale mam dużo samozaparcia i marzeń;)
Zgadzam się z każdym słowem! Sama przed chwilą założyłam swój biznes i teraz dążę do tego, aby to wszystko szybko i sprawnie ogarniać 🙂
Wow. Że też dopiero teraz trafiłam na twojego bloga! Po trzykroć TRUE STORY. Dopiero od kilku miesięcy pracuję w tzw. wolnym zawodzie i realizuję się w tym co kocham, ale już mogę się z tobą zgodzić. Zwłaszcza w przypadku ostatniego punktu. Niby przez nieustanną pracę można zarobić więcej, ale cierpi na tym życie osobiste. A później zazwyczaj mają miejscy kryzysy, przesilenia i martwica twórcza. Bez sensu.
Mi się udało i zgadzam się z postem w 100%! U mnie zaczęło się od tego, że ruszyłem w końcu tyłek i nie bałem się podejmować odważnych decyzji. A praca, którą uwielbiam sprawia, że podróżuję i poznaje wiele nowych ludzi. Zajmuję się wyszukiwaniem utalentowanych piłkarzy. A mam obecnie 20 lat. Nie możliwe nie istnieje! 🙂
Witam,
Chce podobnie jak Ty wykonywac taka prace. Czy potrzebna jest na to licencja? Jakie wymagania trzeba spelniac?
True 😉
Podpowiesz, gdzie robiłaś kurs instruktorski ? 🙂
Bardzo wartościowy wpis 😉
Ja gdy tylko przyłożyłam się do pisania i blogowania – takiego “ładnego” pisania, a nie pisania “na odwal się” BAM! Wygrany plebiscyt w kategorii blog kosmetyczny, potem kolejne – propozycja pracy na etacie dla jednej z rozpoznawalnych marek kosmetycznych, i znów – kilka propozycji współpracy, bo są chętni na moje teksty. Zacisnęłam poślady i robię coraz lepsze zdjęcia, bardziej ścisnęłam i chodzę na siłownię, żeby lepiej wyglądać. Ledwo mi starcza czasu na życie, ale akurat mnie to jara 😀
W sumie zabrałam się za siebie od kiedy czytam Ciebie i Anię (aniamaluje.com) Obydwie dajecie tyyyyle pozytywnej energii i kopa do działania jak nikt inny 😉