BRAK SZACUNKU
Mam wrażenie, że powinien być jeszcze jeden przedmiot obowiązkowy w szkole – nauka szacunku do drugiego człowieka, jego czasu, a co najważniejsze: jego pracy. Naprawdę przykro mi się robi, jak czasami przeglądam ogłoszenia albo słyszę, że ktoś kogoś chce, jak najniższym kosztem, jak najtaniej, a najlepiej to za darmo, bo przecież po znajomości, bo się znamy z podstawówki albo bo kiedyś chodziłem ze znajomą twojego kuzyna.
Z jednej strony, dla siebie chcemy jak najlepiej, czasami aż jesteśmy roszczeniowi: bo nam się przecież należy, bo ten kurier to powinien w zębach przynieść tą paczkę, bo jak to tak, że pani w sklepie nie ma humoru i mówi do nas niemiłym głosem? Z drugiej, sami nie szanujemy czyjegoś czasu i pracy, umawiając się, a potem nie przychodząc, próbując wykorzystać kogoś, by zrobił coś za frajer albo szukając kogoś w potrzebie, żeby dowalić mu pracy i płacić groszówkami.
I w sumie z jakiejś tam perspektywy to rozumiem: bylibyśmy głupkami, gdybyśmy woleli zapłacić więcej, zamiast mniej. Ale do jasnej cholery, jak można oczekiwać fajerwerków, wodospadów, opieki 24 na 7 i serwowania kawy, kiedy sami zdajemy sobie sprawę, że płacimy marne grosze za to wszystko?
Może klient nasz pan, ale pracownik to nie niewolnik.
Bez jaj.
MUSISZ MIEĆ PAKIET TALENTÓW
ROBOTA PRZYJMĘ
Dobrze by było, gdyby pracownik nie miał życia osobistego: dodatkową zaletą będzie fakt, że jedzenie, picie, spanie i załatwianie potrzeb fizjologicznych nie jest mu wcale potrzebne, bo przynajmniej nie będzie wychodził na przerwę. Co więcej, dobrze, gdyby był dostępny w każdej godzinie, raczej nie brał urlopów, nie miał umierających krewnych (musiałby się zwolnić przecież na pogrzeb!) i sam nigdy nie chorował. Człowiek, który spełnia takie kryteria to.. cóż, może jeszcze nie pracownik idealny, ale ktoś warty uwagi, na kogo można wydać pieniądze! Oczywiście jak najmniejsze, ale powinien to, nierób jeden, doceniać, nie?
POPROSZĘ NA PRÓBĘ
Jeszcze bardziej rozwalają mnie wszystkie oferty darmowych praktyk, staży, tygodni próbnych i – w moim i Patryka przypadku – “projektów próbnych”. Wiecie, żeby zobaczyć, czy się spodoba. Nie, żebyśmy po to właśnie stworzyli portfolio, żeby ludzie mogli stwierdzić, czy nas chcą. Płacić za projekt? Za to, że ktoś poświęcił na niego kilka godzin lub dni? A co to za chory wymysł?
O ile praktyki czy staże na jakiś czas (określony) jako coś bezpłatnego uważam za coś, co jest w porządku (w końcu, teoretycznie, uczysz się od nich), o tyle przedłużanie ich do pół roku czy czterech miesięcy i dziwienie się, że ktoś może za to wymagać kasy, jest chore. Rzeczywiście, to, że ktoś chce pieniędzy za swoją pracę jest takie zadziwiające!
Czasami tylko myślę, że zamiast “szukam pracownika” powinno pisać “niewolnika zatrudnię”.
I wszystko nagle zacznie się zgadzać.