Menu
Ludzie / Motywacja i marzenia

Życie jest za krótkie, żeby płakać za ludźmi, którzy cię nie lubią

Kiedyś myślałam, że wszyscy powinni mnie lubić. Że po prostu tak powinno być i już, bo to by znaczyło, że jestem fajną, cool osobą, a nie jakimś przypałem z którym lepiej się nie pokazywać na ulicy. I kiedy zdarzały się osoby, które z takiego czy innego powodu kręciły na mnie nosem i próbowały mnie zmierzyć od góry do dołu swoim chłodnym wzrokiem, świat mi się rozpadał na milion kawałków, a ja potrafiłam przesiedzieć pół dnia zastanawiając się nad jednym, jedynym pytaniem: co zrobiłam nie tak?

Wszystkie te przypowiastki o tym, że nie każdy musi cię lubić, że nie jesteś Nutellą, żeby wszystkim smakować czy że nie jesteś czymś tam, tylko czymś tam, traktowałam jako formę pocieszenia. Wiecie: ktoś mi walnie taki tekst, żeby nie było mi przykro. Zawsze brałam do siebie każdą widoczną niechęć ze strony innej osoby i zastanawiałam się, co powiedziałam lub co zrobiłam, że ten ktoś mnie nie polubił i że coś po prostu nie zaskoczyło.

Byłam bardzo głupia.

SERIO NIE JESTEŚ NUTELLĄ

Coś z tą Nutellą jest na rzeczy. Nie ma na świecie takiej osoby, którą lubią wszyscy. No nie ma. Nieważne, jak miła, uśmiechnięta, konformistyczna i lizusowska by nie była, zawsze znajdzie się ktoś, kto powie, że jakoś mu nie podpasowała. Czemu?

Bo tak. I już.

Bo ma nie ten uśmiech, bo ma wadę wymowy, która wkurza, bo jest zbyt otwarta lub zbyt nieśmiała, bo po prostu ta osoba nie lubi rudych i nawet, gdyby spotkała braci Weasleyów, to by powiedziała, że są kijowi. Po prostu. Bo jest zbyt dziwna, zbyt szalona albo zbyt małomówna. Niektórych osób się po prostu nie lubi i tyle.

I tak naprawdę nic z tym nie możesz poradzić. To, czy cię ktoś polubi czy nie, wcale zbytnio nie zależy od ciebie: wystarczy, że tą osobę wkurza jakieś zachowanie, a ty akurat przypadkiem w ten dzień robisz to, czego ona nie znosi. Koniec, po sprawie.

NIE LUBIĄ CIĘ? ICH PROBLEM

Za każdym razem, kiedy wyczuwałam, że ktoś nie pała do mnie sympatią, wpadałam w panikę. Co robię źle? Pewnie ze mnie niezły wieśniak! Boże, mogłam tego nie mówić! Dlaczego zrobiłam tamto?

Dochodziło do tego, że poznając nowe osoby zaczynałam się nieźle spinać i prawie nie odzywać w strachu, że jak to ja, palnę coś tak głupiego, że nie będzie można tego odkręcić. Przestałam dużo gadać i najzwyczajniej w świecie się zamknęłam – na tyle, że niektórzy nowi znajomi sądzili, że jestem wybitnie nieśmiała. A ja po prostu chciałam, żeby wszyscy mnie lubili. Przestałam na swoich prywatnych profilach wrzucać moje suche żarty, nie dzieliłam się już niczym i udawałam, że jestem zwykłą, zrównoważoną i naprawdę cool dziewczyną, której nic nie można zarzucić.

Nie zadziałało. Tak jak wcześniej wydawało mi się, że tym, którzy mnie nie lubią nie pasuje mój energiczny sposób życia, słowotok i wieczna nadpobudliwość, tak teraz nagle innym zaczęło przeszkadzać milczenie i trzymanie się z boku. Tak naprawdę nieważne, co robiłam, zawsze znalazł się ktoś, kto akurat tego nie lubił, a co za tym idzie, nie pałał do mnie jakąś niesamowitą sympatią.

I wtedy do mnie dopiero dotarło, że tak się nie da. Że nie da się być lubianym przez wszystkich, nawet, jeśli bardzo dokładnie całujesz ich po tyłku i mówisz to, co chcą usłyszeć. Nawet, jeśli tłamsisz jakieś swoje dziwne cechy i próbujesz dopasować się do reszty. To niby takie logiczne, ale jak trudne do zrozumienia. Bo przecież się staram, bo jestem miła, bo nie robię nic dziwnego w obawie, że komuś się nie spodoba.

I tak zawsze znajdzie się ktoś, kto stwierdzi, że jesteś do dupy.

Ale przydała mi się ta lekcja. Bo kiedy wreszcie dotarło do mnie, że nie da się zmusić całego świata, żeby uważał, że jesteś w porządku, nagle zeszło ze mnie całe to napięcie, które trzymało się przez cały czas. Nie trzeba do nikogo się dopasowywać. Nie muszę udawać, że mnie coś nie jara, żeby nie wyjść na rozentuzjazmowaną nastolatkę. Nie muszę się powstrzymywać.

Mogę być sobą i co najważniejsze, mogę zrozumieć jedną, bardzo istotną rzecz:

NALEŻY DOCENIAĆ TYCH, KTÓRZY SĄ

Nie ma nic lepszego na świecie, niż ludzie, którzy lubią cię właśnie za to, jaki jesteś. Którzy pójdą za tobą w ogień albo będą cię bronić, bo dla nich jesteś kimś ważnym, albo przynajmniej kimś, do kogo czują sympatię. Nie ma lepszego uczucia na świecie niż widok rozbawienia albo błysk w oku znajomych, który mówi “Boże, jak ja cię, wariatko, lubię!”, kiedy robisz coś durnego.

I nie ma nic lepszego niż poczucie, że ktoś ci po prostu życzy dobrze, bo tak. Bo według niego, jesteś całkiem fajny.

Życie jest za krótkie, żeby płakać za ludźmi, którzy cię nie lubią.

O autorce

Jestem Marta i próbuję jednocześnie spełniać marzenia, robić swoje i być dorosła, ale to ostatnie nie zawsze mi wychodzi.