Bo widzicie, jak już była miłość, to na samą Aśkę zabrakło już czasu.
To była jedna z tych romantycznych miłosnych historii, których wszyscy zazdroszczą. Tych z powolnymi spacerami, długimi pocałunkami i spojrzeniami w towarzystwie, mówiącymi, że cały świat mógłby dla nich nie istnieć.
Oprócz jednego małego szczegółu.
ZAPOMNIEĆ O SOBIE
Miłość tak bardzo pochłaniała Aśkę, że w jakiś dziwny, niezrozumiały sposób zapomniała o wszystkim innym. Najpierw przecież były podchody, potem randki, a następnie poważny związek, taki z trzymaniem się za ręce, wielkimi, wspólnymi marzeniami i innymi bajerami. Nic dziwnego, że plany związane z przyszłą karierą czy szukaniem odpowiedniego miejsca na ziemi przez podróżowanie po świecie poszły w las. Albo przynajmniej do szafy. Aśka upchnęła je w kąt, schowała i zapomniała o nic tak, jak zapomina się o brzydkim swetrze, którego i tak się nie nosi, albo złotówce pozostawionej w kieszeni zimowej kurtki.
Przecież żyła miłością. Tu i teraz.